Kilka tygodni temu siedziałem z klientem przy kawie i tłumaczyłem mu po raz kolejny, dlaczego ubezpieczyciel nie ma racji, zaniżając mu odszkodowanie. „Ale oni piszą, że to są ich wewnętrzne zasady” – mówił klient. „To im pokażemy Rekomendacje KNF” – odpowiedziałem. „A co to takiego?” – zapytał.
I tu zaczyna się fascynująca historia. Komisja Nadzoru Finansowego wydała dokument, który powinien zmienić sposób likwidacji szkód przez ubezpieczycieli. Teoretycznie. Bo praktyka, jak zwykle w prawie odszkodowawczym, bywa różna od teorii.

Czym są te magiczne Rekomendacje KNF?
Rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego to dokument, który mówi ubezpieczycielom: „Panowie iPanie, tak macie pracować, jeśli nie chcecie problemów”. To nie są przepisy prawne w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale mają ogromną wagę. Dlaczego? Bo jeśli ubezpieczyciel ich nie przestrzega, KNF może zacząć się im bardzo dokładnie przyglądać. A tego ubezpieczyciele nie lubią.
Z mojego doświadczenia wynika, że większość klientów w ogóle nie wie o istnieniu Rekomendacji KNF. A szkoda, bo znajomość Rekomendacji 15 (ta o likwidacji szkód częściowych) to potężna broń w sporze z ubezpieczycielem.
Rekomendacja 15 – co ona tak naprawdę znaczy?
Zacznijmy od podstaw. Rekomendacja 15 mówi o jednej fundamentalnej zasadzie: odszkodowanie ma zapewnić przywrócenie pojazdu do stanu sprzed zdarzenia. Brzmi prosto, prawda? W teorii tak. W praktyce… no cóż.
Zasada pełnego odszkodowania – teoria vs praktyka
Fascynujące jest to, jak ubezpieczyciele interpretują „pełne odszkodowanie”. Rekomendacja 15.1 jasno mówi: nie można stosować praktyk naruszających zasadę pełnego odszkodowania. Bez względu na to, czy to metoda kosztorysowa czy serwisowa.
Co to oznacza w praktyce? Że ubezpieczyciel nie może powiedzieć: „W metodzie kosztorysowej bierzemy najtańsze części z Chin, a w serwisowej oryginalne”. Albo: „W kosztorysowej płacimy 80 zł za roboczogodzinę, a w serwisowej 150 zł”. To niedozwolone.
Pamiętam sprawę sprzed roku. Klient miał uszkodzonego mercedesa. Ubezpieczyciel w kosztorysie wycenił naprawę na 8000 złotych, stosując części zamienniki klasy Q i stawkę 120 zł za roboczogodzinę. Równocześnie ten sam ubezpieczyciel miał sieć warsztatów partnerskich, gdzie stosował oryginalne części i stawkę 180 zł. Różnica? 5000 złotych.
Pokazałem im Rekomendację 15.2. Argumentowałem: „Nie możecie stosować innych kryteriów w zależności od metody likwidacji”. Efekt? Po miesiącu walki dostaliśmy pełną kwotę.
Rynek lokalny – czyli gdzie ubezpieczyciel powinien szukać cen
To kolejny ciekawy punkt. Rekomendacja 15.3 mówi o „rynku lokalnym” rozumianym jako gmina lub powiat, gdzie mieszka poszkodowany.
Co to znaczy w praktyce? Że jeśli mieszkasz w centrum Poznania, ubezpieczyciel nie może brać cen z warsztatu pod Koninem, gdzie roboczogodzina kosztuje 70 złotych. Ma brać ceny z Poznania, gdzie roboczogodzina to 150-180 złotych.
Z doświadczenia wiem, że ubezpieczyciele uwielbiają ignorować ten fragment. Robią „badanie rynku” (które zresztą nigdy nie pokazują poszkodowanemu) i twierdzą, że średnia stawka w Poznaniu to 100 złotych. Bzdura. Żaden porządny warsztat w Poznaniu nie naprawi mercedesa za 100 złotych za godzinę.
Wskaż warsztat albo płać więcej
A tu jest najlepsze. Rekomendacja 15.4 mówi coś genialnego: jeśli poszkodowany kwestionuje wysokość odszkodowania, ubezpieczyciel ma obowiązek wskazać warsztat, który za tę cenę rzeczywiście naprawi auto.
Swoją drogą, to jest mój ulubiony fragment do wykorzystania w sporach. Piszę do ubezpieczyciela: „Wskazujecie w kosztorysie stawkę 90 złotych za roboczogodzinę w Poznaniu. Proszę o wskazanie warsztatu na terenie Poznania, który za tę stawkę naprawi auto zgodnie ze sztuką”.
Zgadnijcie, co się dzieje? Cisza. Albo ubezpieczyciel wskazuje warsztat na obrzeżach miasta (gdzie nikt przy zdrowych zmysłach nie odda swojego auta), albo… podwyższa kwotę odszkodowania.
Pamiętam sprawę, gdzie klientka miała uszkodzonego BMW. Ubezpieczyciel wskazał warsztat 40 km od jej miejsca zamieszkania. Napisałem: „Rekomendacja mówi o rynku lokalnym, czyli gminie lub powiecie. To 40 km to już inny powiat”.
Faktury – wracamy do tematu
Rekomendacja 15.5 kończy dyskusję o fakturach. Ubezpieczyciel nie może żądać faktur potwierdzających zakup części, chyba że faktura za naprawę nie wskazuje, jakie części (O, Q, P) zostały użyte.
To znaczy: jeśli masz fakturę z warsztatu, która jasno mówi „wymieniono zderzak – część oryginalna BMW (O)”, ubezpieczyciel nie może mówić „a teraz pokaż mi jeszcze fakturę VAT za zakup tego zderzaka przez warsztat”. To nie twój problem, co warsztat kupił i gdzie.
W praktyce ubezpieczyciele próbują obchodzić tę rekomendację na różne sposoby. „Pokaż faktury, bo nie wiadomo, czy naprawdę użyto części O” – piszą. A potem okazuje się, że na fakturze jest wszystko czarno na białym.
Kwestionowanie kosztorysów – zasady fair play
Rekomendacja 15.6 mówi o czymś, co powinno być oczywiste: jeśli ubezpieczyciel kwestionuje Twój kosztorys, musi szczegółowo uzasadnić każdą korektę.
Co to znaczy w praktyce? Nie może napisać: „Zbyt wysokie koszty naprawy – korekta o 2000 złotych”. Musi napisać: „Pozycja 3 – wymiana błotnika: warsztat wycenił na 500 złotych, my uznajemy 350 złotych, bo na rynku lokalnym średnia cena to 350 złotych (załączamy oferty z 3 warsztatów)”.
Z mojego doświadczenia wynika, że ubezpieczyciele rzadko to robią. Piszą ogólniki typu „zawyżone ceny”, „niezgodne z rynkiem”, „nieuzasadnione operacje”. To nie jest szczegółowe uzasadnienie w rozumieniu Rekomendacji 15.6.
Pamiętam sprawę, gdzie ubezpieczyciel skorygował kosztorys klienta o 4000 złotych. Uzasadnienie? „Ceny niezgodne z cenami rynkowymi”. Bez żadnych szczegółów. Napisałem: „Proszę o uzasadnienie każdej korekty zgodnie z Rekomendacją 15.6 KNF”.
Nie mogą kwestionować wyższych cen, jeśli są rynkowe
I na koniec wisienka na torcie – Rekomendacja 15.7. Mówi ona, że ubezpieczyciel nie może kwestionować kosztów naprawy, jeśli mieszczą się w cenach rynku lokalnego, nawet jeśli są wyższe od przeciętnych.
Co to znaczy? Załóżmy, że naprawiasz auto w warsztacie, gdzie roboczogodzina kosztuje 200 złotych. Średnia w Twoim mieście to 150 złotych. Ubezpieczyciel mówi: „Płacimy tylko 150 złotych, bo to średnia”.
Ale jeśli wykażesz, że na rynku lokalnym są warsztaty, które biorą 200 złotych (nawet jeśli to nie jest średnia), ubezpieczyciel ma obowiązek zapłacić. Bo ceny rynkowe nie oznaczają „średnich”, tylko cen, które rzeczywiście obowiązują na rynku.
Moja rada – jak wykorzystać Rekomendacje w praktyce
Po latach wykorzystywania Rekomendacji KNF w sporach z ubezpieczycielami mogę powiedzieć jedno: znajomość Rekomendacji to potężna broń.
1. Zawsze powołuj się na konkretne punkty Nie pisz ogólnie „naruszacie prawo”. Pisz konkretnie: „Działanie ubezpieczyciela narusza Rekomendację 15.4 KNF, zgodnie z którą…”. To robi wrażenie.
2. Żądaj wskazania warsztatu Jeśli kwestionujesz stawki w kosztorysie ubezpieczyciela, napisz: „Proszę o wskazanie warsztatu na rynku lokalnym (art. 15.4 Rekomendacji KNF), który za przedstawione ceny naprawi pojazd”. Często to kończy spór.
3. Wymagaj szczegółowych uzasadnień Jeśli ubezpieczyciel koryguje Twój kosztorys, pisz: „Zgodnie z Rekomendacją 15.6 KNF proszę o szczegółowe uzasadnienie każdej korekty”. Bez tego nie dyskutuj.
4. Dokumentuj ceny rynkowe Zbierz oferty z 3-5 warsztatów z Twojego miasta. Pokaż, że ceny w Twoim kosztorysie są w normie rynkowej. To Twój najlepszy dowód.
5. Nie daj się zastraszyć „wewnętrznymi zasadami” Ubezpieczyciele uwielbiają mówić o „wewnętrznych zasadach likwidacji szkód”. Odpowiadaj: „Wasze wewnętrzne zasady muszą być zgodne z Rekomendacjami KNF”. Koniec dyskusji.
Rekomendacje a rzeczywistość – czyli jak jest naprawdę
Fascynujące jest to, że mimo istnienia Rekomendacji KNF, wiele towarzystw ubezpieczeniowych je ignoruje. Dlaczego? Bo liczą na to, że poszkodowany nie będzie się odwoływał do KNF. I często mają rację – większość ludzi nie wie o Rekomendacjach.
Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy powołujesz się na Rekomendacje, ubezpieczyciele zaczynają traktować sprawę poważniej. Bo wiedzą, że masz wiedzę. A poszkodowany z wiedzą to dla nich problem.
Pamiętam sytuację, kiedy ubezpieczyciel przez trzy miesiące twierdził, że „nasze zasady nie pozwalają na wyższe odszkodowanie”. Po jednym piśmie z odwołaniem do Rekomendacji 15 dostaliśmy podwyżkę o 40%. Bez sądu, bez sporów. Po prostu ubezpieczyciel zrozumiał, że klient wie, czego może żądać.
Podsumowanie
Rekomendacje KNF to narzędzie, które każdy poszkodowany powinien znać. Nie są to przepisy prawne, ale mają ogromną wagę w sporach z ubezpieczycielami. Znajomość Rekomendacji 15 to różnica między odszkodowaniem zaniżonym o 30% a pełnym odszkodowaniem.
Z mojego doświadczenia wynika, że poszkodowani, którzy powołują się na Rekomendacje, wygrywają częściej i szybciej. Ci, którzy ich nie znają, często tracą tysiące złotych.
To Twój wybór. Możesz zaakceptować pierwszą ofertę ubezpieczyciela. Albo możesz walczyć, powołując się na Rekomendacje. I wtedy masz szansę na sprawiedliwe odszkodowanie.
A jak Wy – spotkaliście się z sytuacją, gdzie ubezpieczyciel ignorował Rekomendacje KNF? Dajcie znać w komentarzach!
Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl oraz www.blogoodszkodowaniach.pl.
Masz problem z zaniżonym odszkodowaniem? Napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl