Dlaczego ubezpieczyciel chce Ci odjąć 30 lat życia Twojego domu? O amortyzacji, której nie ma w umowie

Wprowadzenie

Dziś chcę Wam opowiedzieć o sprawie, która doskonale pokazuje, jak ubezpieczyciele potrafią „kreatywnie” interpretować własne Ogólne Warunki Umowy. Dom został zalany podczas powodzi. Ubezpieczyciel wypłacił 13 tysięcy złotych. Problem? Rzeczywista szkoda wyniosła ponad 66 tysięcy. Dlaczego taka różnica? Bo ubezpieczyciel postanowił, że skoro dom ma ponad 30 lat, to… trzeba zastosować amortyzację. Tylko że w umowie o tym ani słowa.

To fascynujący przykład tego, jak ubezpieczyciele próbują zmniejszyć swoje zobowiązania, stosując przepisy, które w danej sytuacji w ogóle nie powinny mieć zastosowania.

Różnica między „naprawą” a „odbudową” – diabeł tkwi w szczegółach

Z mojego doświadczenia wiem, że większość ludzi kupując polisę nie czyta Ogólnych Warunków Ubezpieczenia. I szczerze mówiąc – trudno się dziwić. Te dokumenty są napisane językiem, który wymaga niemal prawniczego wykształcenia, żeby je zrozumieć.

W sprawie, o której mówię, kluczowe okazało się rozróżnienie dwóch pojęć:

  • Koszt naprawy – czyli przywrócenie uszkodzonych elementów do stanu sprzed szkody
  • Koszt odbudowy – czyli wybudowanie od nowa zniszczonego budynku

Brzmi podobnie? Ale różnica jest kolosalna, zwłaszcza dla Waszego portfela.

OWU, które obowiązywały w tej sprawie, jasno wskazywały: wysokość szkody dla domu jednorodzinnego ustala się ALBO jako koszt naprawy, ALBO jako koszt odbudowy. To słówko „albo” jest tu kluczowe – oznacza, że to dwie różne ścieżki wyceny, nie jedna.

I tu zaczyna się najciekawsze. W przypadku kosztu odbudowy OWU szczegółowo opisywały, jak należy obliczyć odszkodowanie – łącznie z tym, że dla budynków starszych niż 30 lat trzeba uwzględnić stopień technicznego zużycia (tak zwaną amortyzację). Ale – i to jest kluczowe – dla kosztu naprawy takiego zapisu nie było.

Taktyka ubezpieczyciela: „A może jednak zastosujemy amortyzację?”

Szkoda polegała na zalaniu. Nie było potrzeby odbudowy – budynek stał, konstrukcja była nienaruszona. Trzeba było „tylko” wymienić uszkodzone elementy wykończeniowe: tynki, posadzki, glazurę, grzejniki.

Jasna sprawa – koszt naprawy, prawda?

Ale ubezpieczyciel myślał inaczej. Argumentował, że skoro budynek został wybudowany w latach 60-tych XX wieku, to mimo że mówimy o naprawie, należy zastosować amortyzację przewidzianą dla odbudowy. Dlaczego? Bo tak im się podobało.

Z praktyki wiem, że to częsta taktyka. Ubezpieczyciel stosuje przepisy korzystne dla siebie, nawet jeśli logika i układ OWU wskazują coś zupełnie innego. Liczy na to, że poszkodowany:

  • Nie zna szczegółów swojej polisy
  • Nie ma siły walczyć
  • Przyjmie pierwszą propozycję, bo „coś tam zawsze dostanę”

Co ciekawe… sam ubezpieczyciel nie stosował amortyzacji

I tu dochodzi do kuriozalnej sytuacji. Kiedy biegły sądowy przeanalizował kosztorys sporządzony przez samego ubezpieczyciela (ten, na podstawie którego wypłacono owe 13 tysięcy), okazało się, że… ubezpieczyciel sam nie zastosował amortyzacji!

Dopiero w procesie sądowym, kiedy powódka domagała się pełnego odszkodowania, nagle pojawił się argument o konieczności uwzględnienia „norm zużycia technicznego budynków”. Swoją drogą, to świetnie pokazuje, jak często ubezpieczyciele zmieniają argumentację w zależności od tego, co jest im w danym momencie na rękę.

Sąd nie dał się nabrać. W uzasadnieniu wyroku sędzia jasno stwierdził: konstrukcja OWU jednoznacznie wskazuje, że amortyzacja dotyczy wyłącznie kosztów odbudowy, nie naprawy. Spójnik „albo” oznacza dwie różne ścieżki, nie jedną. A skoro mówimy o naprawie – amortyzacja nie ma zastosowania.

Moja rada: czytaj OWU jak księgę zasad gry

Prowadzę tego bloga od lat i zawsze powtarzam: Ogólne Warunki Ubezpieczenia to Wasza Biblia. To one określają, co Wam się należy i na jakich zasadach.

Ale jest haczyk – OWU są pisane przez ubezpieczycieli. A ubezpieczyciele, choć świadczą ważną usługę, są jednak biznesem nastawionym na zysk. Więc czasem konstrukcja zdań, użyte sformułowania czy układ graficzny są tak skomplikowane, że trudno się w tym połapać.

Co możecie zrobić?

  1. Pytajcie przed podpisaniem umowy – agent ma obowiązek wyjaśnić Wam wszystkie niejasności
  2. Zapisujcie ustne zapewnienia – mail potwierdzający „jak pan agent powiedział” może być bezcenny
  3. W razie sporu – zasada in dubio pro consumatore – każda niejasność w OWU powinna być interpretowana na korzyść konsumenta (was!)

W tej sprawie Sąd powołał się właśnie na tę zasadę. Art. 385 § 2 Kodeksu cywilnego mówi jasno: wzorzec umowy powinien być sformułowany jednoznacznie i zrozumiale, a postanowienia niejednoznaczne tłumaczy się na korzyść konsumenta.

Ile to wszystko trwało?

Pozew został złożony w kwietniu 2012 roku. Wyrok Sądu pierwszej instancji – luty 2014. Wyrok Sądu drugiej instancji – sierpień 2014.

Ponad dwa lata walki o należne odszkodowanie.

A wiesz co? Mogło w ogóle nie być procesu, gdyby ubezpieczyciel rzetelnie zastosował przepisy własnych OWU już na etapie likwidacji szkody.

Podsumowanie: nie daj się „zamortyzować”

Sprawy odszkodowawcze to moja pasja, bo widzę w nich coś więcej niż tylko suche paragrafy. Widzę ludzi, którzy stracili dorobek życia w powodzi, pożarze czy wypadku. I widzę ubezpieczycieli, którzy zbyt często próbują wykorzystać przewagę informacyjną i finansową nad poszkodowanym.

Ta sprawa doskonale pokazuje, dlaczego warto walczyć o swoje. Różnica między tym, co ubezpieczyciel chciał zapłacić (13 tysięcy), a tym co ostatecznie zapłacił (53 tysiące) to 40 tysięcy złotych. To kwota, która dla wielu rodzin oznacza realną możliwość naprawienia domu i powrotu do normalności.

A wszystko dlatego, że ktoś uważnie przeczytał umowę i nie dał się zastraszyć enigmatycznymi zapisami OWU.



Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl oraz www.prawospadkowepoznan.pl.

Masz pytanie lub chcesz podzielić się swoją historią? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl

Nieznane's awatar

Autor: bartoszkowalak

Nazywam się Bartosz Kowalak i jestem prawnikiem, radcą prawnym, do tego jeszcze wspólnikiem w Kowalak Jędrzejewska i Partnerzy Kancelaria Prawna w Poznaniu. Kilka informacji więcej można znaleźć na naszej stronie http://www.prawnikpoznanski.pl. W zasadzie od początku kariery zawodowej miałem i nadal mam do czynienia z sprawami związanymi z dochodzeniem odszkodowań, czy to za wypadki drogowe, czy inne zdarzenia powodujące, iż u jednej osoby z winy drugiej dochodzi do powstania szkody na osobie lub w majątku. W skrócie można by więc napisać, iż obracam się w dziedzinie, która można by dla potrzeb niniejszego bloga nazwać prawem odszkodowań. Prawem odszkodowań- a więc odpowiedzią na pytanie, kto, za co, komu i ile ma zapłacić, gdy zawinił. Temat ten w zasadzie sprawia mi satysfakcję zawodową, tak więc jest to dziedzina prawa,z która lubię się mierzyć. Dlatego też postanowiłem także poza polem działania jakim jest sądowa wokanda spróbować moich sił także poprzez to medium jakim jest niniejszy blog. Chciałbym tutaj pisać o ciekawych rzeczach, często ciekawostkach, związanych z odszkodowaniami. Podzielić się moimi przemyśleniami czy też może udzielić jakieś rady. Drugą gałęzią, której poswięcam sporo uwagi sa sprawy spadkowe: Tak poza tematem bloga zapraszam do zapoznania się z oferta prowadzenia spraw spadkowych. Tak się złożyło, iż poza odszkodowaniami jest to druga gałąź prawa, którą się zajmuję: https://prawospadkowepoznan.pl/

Dodaj komentarz