Schorzenia samoistne jako broń ubezpieczyciela – jak bronić swojego zadośćuczynienia?

Wprowadzenie

Kilka miesięcy temu czytałem kolejny wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu i po raz setny – dosłownie setny – zobaczyłem ten sam scenariusz. Ubezpieczyciel próbował obniżyć zadośćuczynienie, argumentując, że „obecny stan zdrowia to nie skutek wypadku, tylko choroby samoistne”. Osteoporoza, zmiany zwyrodnieniowe, artretyzm – jakby każdy z nas nie miał po pięćdziesiątce jakichś dolegliwości.

Z mojego doświadczenia wynika, że to jedna z najczęściej używanych przez ubezpieczycieli taktyk. I szczerze? Często działa, bo ludzie słysząc „to Pana choroby, nie wypadek”, machają ręką i przyjmują niższą kwotę. A przecież sądy patrzą na to zupełnie inaczej.

Przypadek z poznańskiej sali sądowej

Sprawa dotyczyła kobiety, która doznała złamania miednicy w wypadku komunikacyjnym. Ubezpieczyciel wypłacił jej pewną kwotę, ale ona domagała się dodatkowych 17.600 zł tytułem zadośćuczynienia. Sąd Rejonowy przyznał jej rację i zasądził pełną kwotę.

Ubezpieczyciel oczywiście się nie poddał i wniósł apelację. Jego argument? „Klientka cierpi na zaawansowaną osteoporozę powodującą samoistne złamania kręgów oraz zmiany zwyrodnieniowe stawów biodrowych i kolanowych. Obecny stan zdrowia to nie skutek wypadku!”.

Brzmi przekonująco, prawda? No właśnie – dla laika tak. Ale nie dla sądu.

Jak sądy oddzielają skutki urazu od chorób samoistnych

Sąd Okręgowy w uzasadnieniu podkreślił coś kluczowego: owszem, obecny stan zdrowia powódki jest głównie upośledzony przez schorzenia samoistne, ale złamanie miednicy w niewielkim stopniu, jednak istotnym, wpływa na jej kondycję.

To fascynujące rozróżnienie. Sąd nie neguje, że klientka ma inne problemy zdrowotne. Ale stwierdza jasno: wypadek pogorszył jej sytuację życiową i to pogorszenie zasługuje na kompensatę.

Co więcej, Sąd zauważył, że Sąd Rejonowy uwzględnił w swoich rozważaniach te schorzenia samoistne. Nie zignorowałby ich, tylko właściwie ocenił, co wynika z urazu, a co z chorób. I to jest kluczowa lekcja dla wszystkich poszkodowanych.

Co konkretnie wpływało na wysokość zadośćuczynienia

Sąd zwrócił uwagę na następujące elementy związane bezpośrednio z wypadkiem:

  • Prawie dwumiesięczne leżenie z zaleceniem immobilizacji
  • Zaopatrzenie cewnikiem przez ten czas
  • Dolegliwości bólowe o intensywności 9-10 punktów w dziesięciostopniowej skali (to niewyobrażalny ból)
  • Kilkumiesięczne poruszanie się o kulach, później o lasce
  • Konieczność wsparcia osób trzecich przez około dwa miesiące
  • Utrzymujące się do dziś dolegliwości bólowe

Wszystkie te elementy to skutek złamania miednicy, a nie osteoporozy czy zmian zwyrodnieniowych. I właśnie na tym sąd skoncentrował swoją ocenę.

Dlaczego ubezpieczyciele tak często grają tą kartą?

Z mojej praktyki wiem, że argumentacja o „chorobach samoistnych” to standard w przypadku osób po 50. roku życia. Ubezpieczyciele doskonale wiedzą, że:

  1. Biegli sądowi często wspominają w opiniach o współistniejących schorzeniach
  2. Poszkodowani słysząc „to nie wypadek, to Pana choroby” tracą pewność siebie
  3. Część ludzi przyjmie niższą kwotę, bo uwierzy, że ubezpieczyciel ma rację

Ale prawda jest taka: sam fakt, że masz inne schorzenia, nie oznacza, że nie możesz dochodzić pełnego zadośćuczynienia za skutki wypadku.

Praktyczne wskazówki – jak się bronić

Moja rada numer jeden: Zbieraj dokumentację od pierwszego dnia. Każde badanie, każda wizyta lekarska, każdy ból – wszystko musi być udokumentowane. W sprawie, o której piszę, powódka miała kompletną dokumentację pokazującą:

  • Stan przed wypadkiem (ważne!)
  • Przebieg leczenia złamania miednicy
  • Rehabilitację
  • Obecne dolegliwości

Rada numer dwa: Nie daj się zastraszyć argumentem o chorobach samoistnych. Jeśli miałeś osteoporozę przed wypadkiem, ale poruszałeś się samodzielnie, a po wypadku potrzebujesz kuli – to wypadek pogorszył Twoją sytuację i zasługujesz na kompensatę.

Rada numer trzy: W razie wątpliwości, poproś o opinię uzupełniającą biegłego. Zadaj konkretne pytanie: „W jakim stopniu obecne ograniczenia są skutkiem urazu z [data], a w jakim stopniu schorzeń samoistnych?”. Biegli potrafią to rozdzielić.

Rada numer cztery: Gdy ubezpieczyciel podnosi ten argument, nie akceptuj pierwszej propozycji. Często to tylko próba zbicia ceny. W sprawie, o której piszę, ubezpieczyciel chciał obniżyć zadośćuczynienie z 17.600 zł do 10.100 zł. Gdyby powódka się poddała, straciłaby 7.500 zł. Sąd oddalił apelację i powódka dostała pełną kwotę plus koszty procesu.

Moje przemyślenie na koniec

Po latach praktyki dostrzegam wyraźny wzorzec: ubezpieczyciele systematycznie próbują wykorzystać naturalny proces starzenia się organizmu jako argument przeciwko poszkodowanym. To działa jak psychologiczna gra – „Pan ma 60 lat, kolana Panu trzeszczą, to normalne, po co płacić zadośćuczynienie?”.

Ale prawo patrzy na to inaczej. Jeśli przed wypadkiem chodziłeś o własnych siłach, a po wypadku potrzebujesz kuli – nie ma znaczenia, że masz 60 lat i artrозę. Wypadek pogorszył Twoją sytuację życiową i za to należy Ci się kompensata.

Sprawa z Sądu Okręgowego w Poznaniu (II Ca 748/22) to piękny przykład, jak sądy potrafią oddzielić ziarno od plew. Nie daj się zastraszyć argumentem o „chorobach samoistnych”. To często tylko taktyka negocjacyjna.

A jakie są Wasze doświadczenia z takimi argumentami ubezpieczycieli? Spotkaliście się z próbami zrzucenia wszystkiego na „wiek i choroby”?


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl oraz www.prawnikododszkodowan.pl.

Masz pytanie lub chcesz podzielić się swoją historią? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl

Nieznane's awatar

Autor: bartoszkowalak

Nazywam się Bartosz Kowalak i jestem prawnikiem, radcą prawnym, do tego jeszcze wspólnikiem w Kowalak Jędrzejewska i Partnerzy Kancelaria Prawna w Poznaniu. Kilka informacji więcej można znaleźć na naszej stronie http://www.prawnikpoznanski.pl. W zasadzie od początku kariery zawodowej miałem i nadal mam do czynienia z sprawami związanymi z dochodzeniem odszkodowań, czy to za wypadki drogowe, czy inne zdarzenia powodujące, iż u jednej osoby z winy drugiej dochodzi do powstania szkody na osobie lub w majątku. W skrócie można by więc napisać, iż obracam się w dziedzinie, która można by dla potrzeb niniejszego bloga nazwać prawem odszkodowań. Prawem odszkodowań- a więc odpowiedzią na pytanie, kto, za co, komu i ile ma zapłacić, gdy zawinił. Temat ten w zasadzie sprawia mi satysfakcję zawodową, tak więc jest to dziedzina prawa,z która lubię się mierzyć. Dlatego też postanowiłem także poza polem działania jakim jest sądowa wokanda spróbować moich sił także poprzez to medium jakim jest niniejszy blog. Chciałbym tutaj pisać o ciekawych rzeczach, często ciekawostkach, związanych z odszkodowaniami. Podzielić się moimi przemyśleniami czy też może udzielić jakieś rady. Drugą gałęzią, której poswięcam sporo uwagi sa sprawy spadkowe: Tak poza tematem bloga zapraszam do zapoznania się z oferta prowadzenia spraw spadkowych. Tak się złożyło, iż poza odszkodowaniami jest to druga gałąź prawa, którą się zajmuję: https://prawospadkowepoznan.pl/

Dodaj komentarz