Pamiętam, jak kilka lat temu trafiła do mnie sprawa, która idealnie pokazuje, jak ubezpieczyciele potrafią grać semantyką prawną, żeby uniknąć wypłaty. Dziewczynka spadła z kucyka w stajni pod Poznaniem. Nic nadzwyczajnego – takie wypadki zdarzają się w jeździectwie. Problem w tym, że kucyka prowadziła 13-letnia „pomocniczka”, nie instruktor z certyfikatem. Rodzice zgłosili szkodę do PZU, bo właściciel stajni miał polisę OC. Odpowiedź? Odmowa. Uzasadnienie? „Osoba prowadząca kucyka była małoletnia, więc jej winy poczytać nie można. A skoro ona nie ponosi odpowiedzialności, to my też nie płacimy.”
To klasyczny przykład jak ubezpieczyciel próbuje przerzucić odpowiedzialność – albo na dziecko, które fizycznie nie może odpowiadać, albo na rodziców poszkodowanego, którzy przecież „zgodzili się” na zajęcia. Tyle że prawda jest zupełnie inna. I warto ją znać, bo jeździectwo to popularny sport, a takie sytuacje mogą spotkać każdego rodzica.

Dlaczego PZU odmówiło? Argumentacja ubezpieczyciela
PZU stanęło na stanowisku, że skoro 13-latka prowadziła kucyka, a małoletni (zwłaszcza poniżej 13. roku życia) nie ponosi pełnej odpowiedzialności cywilnej, to nie można przypisać winy nikomu. Brzmi logicznie? Tylko pozornie.
To klasyczna sztuczka ubezpieczycieli – zawężają perspektywę wyłącznie do bezpośredniego sprawcy (tu: nastolatki prowadzącej konia), ignorując szerszy kontekst odpowiedzialności organizacyjnej. A przecież rodzice nie przyszli do stajni, żeby ich córka jeździła pod opieką 13-latki. Przyszli do profesjonalnej szkółki jeździeckiej, zakładając, że zajęcia prowadzą wykwalifikowani instruktorzy z certyfikatami. I tu zaczyna się prawdziwa gra.
Odpowiedzialność organizatora zajęć – to nie tylko bezpośredni sprawca
Kluczem do tej sprawy jest zrozumienie, że właściciel stajni czy szkoły jeździeckiej odpowiada nie tylko za działania instruktorów, ale za cały sposób organizacji zajęć. To jego odpowiedzialność zapewnić:
- Wykwalifikowaną kadrę z certyfikatami
- Bezpieczne warunki (sprzęt, zwierzęta, plac manewrowy)
- Właściwy nadzór nad uczestnikami, zwłaszcza dziećmi
Art. 415 KC – podstawa odpowiedzialności
Zacznijmy od fundamentu. Art. 415 Kodeksu cywilnego mówi, że kto ze swojej winy wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia. „Wina” w prawie cywilnym to niezachowanie należytej staranności – czyli zaniedbanie, brak środków ostrożności, nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa.
Właściciel stajni zaniedbał należytą staranność, gdy:
- Pozwolił 13-latce bez certyfikatu prowadzić zajęcia z małymi dziećmi
- Nie zapewnił bezpośredniego nadzoru wykwalifikowanego instruktora
- Nie upewnił się, że klient (tu: dziecko) jest pod opieką osoby uprawnionej
To nie jest „nieszczęśliwy wypadek”. To konsekwencja świadomej decyzji organizacyjnej – dopuszczenia do prowadzenia zajęć osoby, która nie spełniała wymogów prawnych.
Art. 427 KC – odpowiedzialność za nadzór nad małoletnim
Tu robi się jeszcze ciekawiej. Art. 427 KC stanowi, że kto z mocy ustawy lub umowy jest zobowiązany do nadzoru nad osobą, której z powodu wieku winy poczytać nie można, obowiązany jest do naprawienia szkody przez nią wyrządzonej.
W naszej sprawie:
- 13-latka prowadziła kucyka (bezpośredni sprawca)
- Instruktor z certyfikatem miał rzekomo sprawować nad nią nadzór
- Jeśli nadzór był nienależyty (a skoro 13-latka samodzielnie prowadziła dziecko na koniu, to był!), odpowiedzialność ponosi osoba zobowiązana do nadzoru – czyli instruktor, a pośrednio właściciel stajni jako jego pracodawca/zleceniodawca
Mówiąc prościej: nawet jeśli 13-latka nie ponosi winy (bo jest małoletnia), to osoba dorosła odpowiedzialna za nadzór nad nią – tak. A to już wystarcza do przypisania odpowiedzialności właścicielowi stajni w ramach jego polisy OC.
Art. 430 KC – odpowiedzialność za podwładnego
Dodatkowa podstawa to art. 430 KC – odpowiedzialność zwierzchnika za szkodę wyrządzoną przez podwładnego przy wykonywaniu powierzonej mu czynności.
Instruktor pracujący w stajni to podwładny właściciela. Jeśli instruktor nienależycie nadzorował 13-latkę (albo w ogóle jej nie nadzorował), właściciel stajni odpowiada za tę zaniedbanie w ramach swojej działalności gospodarczej. To właśnie na tym opiera się OC prowadzącego szkółkę – chroni przed roszczeniami wynikającymi z błędów organizacyjnych i zaniedbań personelu.
Ustawa o sporcie – jasne wymogi dla instruktorów
Teraz najciekawsze – czy 13-latka w ogóle mogła legalnie prowadzić zajęcia? Odpowiedź brzmi: nie.
Art. 41 ust. 1 Ustawy o sporcie z dnia 25 czerwca 2010 r. jasno określa, że trenerem lub instruktorem w sportach objętych działaniem polskich związków sportowych (a jeździectwo jest zarządzane przez Polski Związek Jeździecki) może być osoba, która:
- Ukończyła 18 lat
- Posiada co najmniej wykształcenie średnie lub średnie branżowe
- Posiada wiedzę, doświadczenie i umiejętności niezbędne do wykonywania zadań trenera
Dodatkowo Zasady Szkolenia Kadr Instruktorsko-Trenerskich w Jeździectwie PZJ wprost stanowią, że warunkiem ubiegania się o stopień „Instruktora Jeździectwa Powszechnego” jest ukończony 18. rok życia.
Czyli 13-latka z definicji nie mogła być instruktorem. A właściciel stajni, dopuszczając ją do prowadzenia zajęć, złamał podstawowe zasady organizacji sportu i bezpieczeństwa. To nie jest „wolontariat” czy „pomoc” – to faktyczne prowadzenie zajęć z klientem płacącym za usługę.
Jeździectwo to sport ekstremalny – wyższa odpowiedzialność
Warto dodać, że jeździectwo zaliczane jest do sportów ekstremalnych – niosących podwyższone ryzyko urazów. Koń czy kucyk to żywe stworzenie, które może zareagować nieprzewidywalnie – przestraszyć się, rzucić, kopnąć. Dlatego przepisy i doświadczenie praktyczne wymagają, żeby zajęcia prowadzili doświadczeni, wykwalifikowani instruktorzy z certyfikatami, którzy potrafią przewidzieć niebezpieczeństwo i mu zapobiec.
Osoba 13-letnia – choćby była pasjonatką jeździectwa i dobrze jeździła – nie ma ani doświadczenia, ani dojrzałości, żeby ocenić ryzyko i zareagować w sytuacji kryzysowej. Nie potrafi przewidzieć, jak kucyk może zareagować na płacz dziecka, nagły ruch czy hałas. I właśnie dlatego przepisy wymagają pełnoletności i certyfikatów.
Moja rada – jak dochodzić roszczeń w takich sprawach
Jeśli Ty lub Twoje dziecko uległo wypadkowi w stajni, szkółce jeździeckiej czy podczas innych zajęć sportowych prowadzonych przez małoletnich lub osoby bez kwalifikacji, nie daj się zbyć argumentem „to był wypadek, nikt nie ponosi winy”.
Zbierz dowody:
- Dokumentację medyczną – każda wizyta, diagnoza, zaświadczenie o urazie
- Świadków – kto widział wypadek? Kto prowadził zajęcia? Czy był obecny instruktor?
- Oświadczenia – zapytaj właściciela stajni o oświadczenie, kto prowadził zajęcia (często w szoku sami przyznają, że była to osoba nieuprawniona)
- Regulamin stajni – czy są tam zapisy o kwalifikacjach instruktorów?
- Certyfikaty personelu – żądaj potwierdzenia, że osoba prowadząca zajęcia miała uprawnienia PZJ
W piśmie do ubezpieczyciela powołaj się na:
- Art. 415 KC (wina właściciela stajni w organizacji zajęć)
- Art. 427 KC (nienależyty nadzór nad małoletnią prowadzącą kucyka)
- Art. 430 KC (odpowiedzialność za podwładnego/instruktora)
- Art. 41 ust. 1 Ustawy o sporcie (wymóg 18 lat dla instruktora)
- Zasady Szkolenia Kadr PZJ
Co się stało w sprawie z Poznania?
Złożyliśmy odwołanie od decyzji PZU, precyzyjnie pokazując wszystkie podstawy odpowiedzialności właściciela stajni. Argumentowaliśmy, że nie chodzi o winę 13-latki, ale o odpowiedzialność organizacyjną – dopuszczenie do prowadzenia zajęć osoby bez uprawnień, brak nadzoru, złamanie przepisów ustawy o sporcie.
Ubezpieczyciel po kilku tygodniach zmienił stanowisko i wypłacił odszkodowanie wraz z zadośćuczynieniem. Nie było rozprawy, nie było procesu. Po prostu przestał grać w głupka, gdy zobaczył, że argumentacja prawna jest nie do podważenia.
Nie daj się ubezpieczycielowi
Sprawa ta nauczyła mnie, że ubezpieczyciele liczą na to, że poszkodowani nie znają prawa. Liczą, że rodzice pomyślą: „Skoro 13-latka nie odpowiada, to nikt nie odpowiada”. I odpuszczą.
Ale prawda jest inna. Odpowiedzialność jest szeroka – obejmuje nie tylko bezpośredniego sprawcę, ale całą strukturę organizacyjną, nadzór, zasady bezpieczeństwa. Właściciel stajni prowadzi działalność gospodarczą, pobiera pieniądze za usługi i ma obowiązek zapewnić bezpieczne warunki zgodnie z przepisami prawa. Jeśli tego nie robi – odpowiada. I jego ubezpieczyciel OC też.
Jeśli masz podobną sprawę, nie rezygnuj po pierwszej odmowie. Zbierz dokumentację, przygotuj argumentację prawną albo zgłoś się do prawnika specjalizującego się w odszkodowaniach. Bo ubezpieczyciele nie lubią, gdy klient zna swoje prawa.
Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl oraz www.prawospadkowepoznan.pl.
Masz pytanie lub chcesz podzielić się swoją historią? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl