„A co jeśli przegram?” – czyli o kosztach procesu, których (prawie na pewno) nie poniesiecie

Pamiętam telefon od klienta, który dostał odmowę od ubezpieczyciela za whiplash. Wyjaśniłem mu, że jedyną drogą jest sąd. Cisza w słuchawce. Potem:

„Panie mecenasie, a ile będę musiał zapłacić jak przegram?”

„Kilka tysięcy złotych” – odpowiedziałem szczerze.

Kolejna cisza. „To dużo pieniędzy. Nie wiem czy mnie na to stać.”

„Ale wie Pan jaka jest szansa, że przegra?”

„Nie wiem… 50 na 50?”

„4%.”

„Słucham?”

Cztery procent. To jest szansa, że przegra Pan sprawę o whiplash w sądzie. Co oznacza, że ma Pan 96% szans na wygraną.”

I wtedy usłyszałem westchnienie ulgi.

To jest pytanie, które słyszę praktycznie przy każdej sprawie o odszkodowanie za uraz biczowy: „A ile stracę jak przegram?” I to jest dobre pytanie – rozsądne, odpowiedzialne. Bo idąc do sądu ryzykujecie nie tylko swoim czasem, ale i pieniędzmi.

Dlatego dziś chcę Wam rozpisać dokładnie: ile kosztuje przegrany proces o whiplash. I dlaczego – mimo tych kosztów – warto iść do sądu.

Zacznijmy od tego co ważne: statystyka, która powinna Was uspokoić

Zanim zacznę Was straszyć liczbami (bo koszty są, nie będę kłamał), muszę powiedzieć coś fundamentalnego.

Według statystyk, do których dotarłem (a znam je dobrze, bo prowadzę takie sprawy od lat), 96% wszystkich spraw o odszkodowanie za uraz biczowy kończy się wyrokiem zasądzającym.

Przeczytajcie to jeszcze raz. Dziewięćdziesiąt sześć procent.

To oznacza, że praktycznie jeśli rzeczywiście doznaliście urazu biczowego w wypadku (a nie symulkujecie, nie próbujecie wyłudzić), macie bardzo małe szanse żeby sprawę przegrać.

To nie jest „50 na 50” jak w loterii. To jest „96 do 4” – statystycznie jesteście prawie pewni wygranej.

Dlaczego tak wysoki odsetek wygranych? Bo:

  1. Biegli sądowi znają medycynę (w przeciwieństwie do likwidatorów)
  2. Whiplash jest udokumentowany w literaturze od dekad
  3. Sędziowie mają doświadczenie w takich sprawach
  4. Ubezpieczyciele przegrywają systematycznie, mimo to dalej odmawiają (bo liczą że się poddacie przed sądem)

Więc kiedy teraz będę wyliczał koszty przegranej, pamiętajcie: mówimy o 4% prawdopodobieństwie. Mniej więcej jak szansa, że dzisiaj spadnie na Was meteoryt.

Ile ryzykujecie? – szczegółowa kalkulacja

Ok, przejdźmy do konkretów. Ile faktycznie możecie stracić w najgorszym scenariuszu (tych 4% przegranej)?

Odpowiadając krótko: od kilku do większych kilku tysięcy złotych.

Brzmi strasznie? Zobaczmy co się na to składa.

Koszt #1: Wpis sądowy – 5% wartości sporu

To jest jedyny koszt, który na pewno ponosicie z góry, niezależnie od wyniku sprawy.

Jak to działa: Chcąc wytoczyć pozew, musicie zapłacić Skarbowi Państwa opłatę sądową w wysokości 5% wartości przedmiotu sporu.

Przykłady:

  • Roszczenie 10 000 zł → wpis 500 zł
  • Roszczenie 15 000 zł → wpis 750 zł
  • Roszczenie 20 000 zł → wpis 1 000 zł
  • Roszczenie 5 000 zł → wpis 250 zł

Ważna informacja: Jeśli wygracie (96% szans!), ubezpieczyciel zwraca Wam ten wpis. Jeśli przegracie (4% szans), wpis przepada.

Z mojej praktyki: nigdy nie widziałem żeby ktoś żałował wydania tych 500-1000 zł na wpis. Bo w 96% przypadków wraca z nawiązką.

Koszt #2: Biegły neurolog – 1 000 – 2 000 zł

To jest kluczowy dowód w sprawie. Biegły neurolog ocenia:

  • Czy był uraz
  • Jaki uszczerbek na zdrowiu
  • Jaki związek przyczynowy z wypadkiem
  • Jakie rokowania na przyszłość

Kto płaci: Początkowo płaci sąd (z budżetu), ale po wyroku przegrany zwraca ten koszt.

Ile to kosztuje: Zazwyczaj 1 000 – 2 000 zł za opinię.

Co to oznacza dla Was:

  • Jeśli wygracie (96%!) – ubezpieczyciel płaci
  • Jeśli przegracie (4%) – Wy płacicie

Z mojego doświadczenia: biegli neurolog to najlepsze pieniądze w całym procesie. Bo to właśnie jego opinia przekonuje sędziego. A biegli sądowi (w przeciwieństwie do „orzeczników” ubezpieczycieli) znają się na whiplash i go nie kwestionują.

Koszt #3: Dodatkowi biegli (czasem) – po 1 000 – 2 000 zł

Czasami ubezpieczyciel (broniąc się „rękoma i nogami” przed wypłatą) próbuje powołać dodatkowych biegłych:

Biegły rekonstruktor wypadków

  • Kwestionuje czy „siły wyzwolone podczas kolizji mogły spowodować whiplash”
  • Koszt: 1 000 – 2 000 zł
  • Uwaga: Często wychodzi na ubezpieczyciela – rekonstruktorzy zwykle potwierdzają możliwość powstania urazu

Biegły ortopeda lub z rehabilitacji

  • Dodatkowa opinia na temat stanu kręgosłupa
  • Koszt: 1 000 – 2 000 zł
  • Uwaga: Rzadko zmienia coś w sprawie

Czy zawsze są dodatkowi biegli? Nie. W większości spraw wystarcza neurolog. Dodatkowych biegłych ubezpieczyciel powołuje w może 20-30% spraw.

Kto płaci: Znowu – przegrany zwraca koszty wszystkich biegłych.

Koszt #4: Koszty pełnomocnika przeciwnika – 1 800 lub 3 600 zł

To jest koszt, który ludzie najbardziej się boją. „Będę musiał zapłacić za ich adwokata?!”

Tak. Ale spokojnie, to nie są kosmiczne kwoty.

Koszty te są ryczałtowe (nie zależą od faktycznych stawek adwokata ubezpieczyciela, tylko od stawek minimalnych):

Dla wartości sporu 5 001 – 10 000 zł:

  • Koszt: 1 800 zł

Dla wartości sporu 10 001 – 50 000 zł:

  • Koszt: 3 600 zł

Przykład: Pozwacie o 15 000 zł → koszt pełnomocnika przeciwnika to 3 600 zł (jeśli przegracie całkowicie).

Ważna uwaga: Jeśli wygracie (96%!), to ubezpieczyciel zwraca Wam koszty Waszego pełnomocnika w tych samych stawkach.

Podsumowanie: ile maksymalnie ryzykujecie?

Najgorszy scenariusz (przegrana całkowita, wszystkie możliwe koszty):

Wpis sądowy:               500 - 1 000 zł
Biegły neurolog:         1 000 - 2 000 zł
Dodatkowy biegły (jeśli): 1 000 - 2 000 zł
Pełnomocnik przeciwnika: 1 800 - 3 600 zł
-------------------------------------------
RAZEM:                   4 300 - 8 600 zł

To jest maksimum przy najgorszym scenariuszu (pełna przegrana, wszyscy możliwy biegli, najwyższa wartość sporu).

Realistycznie (typowa sprawa):

Wpis:                      500 zł
Neurolog:                1 500 zł
Pełnomocnik:            1 800 zł
---------------------------------
RAZEM:                  3 800 zł

Ale pamiętajcie o tych 96%! – dlaczego warto zaryzykować

Ok, więc wiecie ile ryzykujecie. Teraz pokażę Wam dlaczego to ryzyko jest absurdalnie małe w porównaniu do potencjalnego zysku.

Scenariusz przegrany (4% prawdopodobieństwa): Tracicie: 3 800 – 8 600 zł

Scenariusz wygrany (96% prawdopodobieństwa): Zyskujecie:

  • Zadośćuczynienie: 10 000 – 25 000 zł (zależnie od uszczerbku)
  • Koszty leczenia: 500 – 3 000 zł
  • Zwrot kosztów procesu: 2 000 – 5 000 zł
  • Odsetki (od daty wypadku!)

Przykład z mojej praktyki:

Klient miał whiplash, ubezpieczyciel zaoferował 2 000 zł. Odmówił. Poszliśmy do sądu.

Koszty ryzyka: około 4 000 zł (jeśli przegra)

Co dostał:

  • 18 000 zł zadośćuczynienia
  • 1 200 zł kosztów leczenia
  • 3 600 zł zwrot kosztów procesu
  • 2 800 zł odsetki = 25 600 zł

Minus koszty własnego prawnika (które już poniósł): około 4 000 zł

Zysk netto: 21 600 zł

Gdyby przyjął pierwsze 2 000 zł od ubezpieczyciela: straciłby 19 600 zł.

Gdyby przegrał w sądzie (4% szans): straciłby 4 000 zł.

Matematycznie: Ryzyko 4 000 zł przy 4% szansie na stratę vs szansa na 21 600 zł zysku przy 96% prawdopodobieństwie wygranej.

To jest najbardziej opłacalna „loteria” jaką możecie zagrać.

Praktyczne porady – jak minimalizować ryzyko

Mimo że mamy 96% szans na wygraną, można jeszcze bardziej zmniejszyć ryzyko:

1. Upewnijcie się, że faktycznie macie whiplash

  • Dokumentacja medyczna z SOR/lekarza
  • Diagnoza urazu kręgosłupa szyjnego
  • Leczenie (wizyty, rehabilitacja)
  • Świadkowie (rodzina, przyjaciele) mogący potwierdzić dolegliwości

2. Nie symulujcie To oczywiste, ale muszę powiedzieć: te 4% przegranych to głównie sprawy gdzie ktoś próbował wyłudzić. Jeśli faktycznie cierpieliście – wygracie.

3. Zbierajcie całą dokumentację Im więcej dokumentów medycznych, tym lepiej. Każda wizyta, każdy rachunek, każdy lek.

4. Szukajcie doświadczonego prawnika Prawnik specjalizujący się w whiplash wie jak przeprowadzić taką sprawę. Wie jakie pytania zadać biegłemu, jakich świadków powołać.

5. Bądcie realistyczni co do wartości Nie żądajcie 100 000 zł za 3% uszczerbku. Wtedy sąd może uznać roszczenie za rażąco wygórowane i przegramy częściowo.

A co z tymi 4% przegranych? – dlaczego ludzie przegrywają

Skoro 96% wygrywa, to kto przegrywa te 4%?

Z mojego doświadczenia (i analizy wyroków) to głównie:

1. Brak dokumentacji medycznej „Bolało ale nie poszedłem do lekarza.” Nie ma dokumentów = trudno udowodnić uraz.

2. Zbyt długi odstęp czasowy „Wypadek był w maju, na SOR poszedłem w sierpniu.” Ubezpieczyciel kwestionuje związek przyczynowy.

3. Wcześniejsze problemy z kręgosłupem Jeśli przed wypadkiem leczyliście kręgosłup, ubezpieczyciel powie że to „zmiany zwyrodnieniowe”.

4. Sprzeczności w zeznaniach Świadek mówi jedno, Wy coś innego, dokumentacja pokazuje co innego.

5. Rażąco wygórowane roszczenie Żądanie 50 000 zł za 2% uszczerbku i dwa tygodnie leczenia.

Ale uwaga: Nawet w tych przypadkach często jest „częściowe uwzględnienie” – tzn. nie dostajecie wszystkiego co chcieliście, ale coś tak. Pełne oddalenie (0 zł) to prawdziwa rzadkość.

Refleksja na koniec – o strachu i odwadze

Wiesz, co jest najsmutniejsze w mojej pracy? To, że ludzie rezygnują z walki o swoje prawa przez strach przed kosztami.

Ubezpieczyciel oferuje 500 zł. Klient wie że to za mało. Mówię mu: „W sądzie dostanie Pan 15 000 zł.” On pyta: „A ile stracę jak przegram?”. Odpowiadam: „Maksymalnie 5 000 zł, ale ma Pan 96% szans że wygra.”

I on… przyjmuje tych 500 zł. Bo „bezpieczniej”.

Ale to nie jest bezpieczne. To jest pewna strata 14 500 zł które mu się należały.

Rozumiem strach. Naprawdę rozumiem. 5 000 zł to dużo pieniędzy. Dla wielu ludzi to miesięczna pensja albo dwie.

Ale gdy patrzę na te statystyki – 96% wygranych – myślę: to nie jest hazard. To jest niemal pewny zysk.

Prowadzę tego bloga właśnie po to, żeby pokazać Wam te liczby. Żebyście mogli podjąć świadomą decyzję opartą na faktach, a nie na strachu.

Bo strach przed kosztami to narzędzie ubezpieczycieli. Oni liczą na to, że się przestraszycie. Że przyjmiecie te 500 zł i znikniecie.

Nie dajcie im tej satysfakcji.

Ostatnia rada – jak myśleć o ryzyku

Jeśli nadal się boicie, zróbcie prosty rachunek:

Oczekiwana wartość wygranej: 96% × 20 000 zł = 19 200 zł

Oczekiwana wartość przegranej: 4% × 5 000 zł = 200 zł

Oczekiwany zysk netto: 19 200 – 200 = 19 000 zł

Matematycznie, statystycznie, racjonalnie – warto iść do sądu.

A Wy? Baliście się kosztów procesu? Albo może poszliście do sądu mimo strachu i wygraliście? Podzielcie się swoimi historiami w komentarzach – Wasze doświadczenia mogą zmotywować innych!


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Najbardziej satysfakcjonujące jest dla mnie pokazanie klientom, że strach przed procesem jest nieuzasadniony – bo statystyki są po naszej stronie. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl oraz tutaj, na blogu o odszkodowaniach.

Obawiasz się kosztów procesu o whiplash? Chcesz szczegółowo omówić swoją sprawę i oszacować ryzyko? Napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl lub zadzwoń: 795 777 519. Chętnie wszystko wytłumaczę i pomogę podjąć świadomą decyzję.


Disclaimer: Niniejszy artykuł ma charakter informacyjny i nie stanowi porady prawnej. Koszty procesu i szanse na wygraną mogą się różnić w zależności od indywidualnych okoliczności sprawy. Statystyka 96% wygranych to dane ogólne dla spraw o whiplash w polskich sądach.

Źródła:

  • Statystyki wyroków w sprawach o odszkodowania za whiplash
  • Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości w sprawie opłat sądowych w sprawach cywilnych
  • Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia adwokatów i radców prawnych
  • Praktyka własna w prowadzeniu spraw o zadośćuczynienie za uraz biczowy

Nieznane's awatar

Autor: bartoszkowalak

Nazywam się Bartosz Kowalak i jestem prawnikiem, radcą prawnym, do tego jeszcze wspólnikiem w Kowalak Jędrzejewska i Partnerzy Kancelaria Prawna w Poznaniu. Kilka informacji więcej można znaleźć na naszej stronie http://www.prawnikpoznanski.pl. W zasadzie od początku kariery zawodowej miałem i nadal mam do czynienia z sprawami związanymi z dochodzeniem odszkodowań, czy to za wypadki drogowe, czy inne zdarzenia powodujące, iż u jednej osoby z winy drugiej dochodzi do powstania szkody na osobie lub w majątku. W skrócie można by więc napisać, iż obracam się w dziedzinie, która można by dla potrzeb niniejszego bloga nazwać prawem odszkodowań. Prawem odszkodowań- a więc odpowiedzią na pytanie, kto, za co, komu i ile ma zapłacić, gdy zawinił. Temat ten w zasadzie sprawia mi satysfakcję zawodową, tak więc jest to dziedzina prawa,z która lubię się mierzyć. Dlatego też postanowiłem także poza polem działania jakim jest sądowa wokanda spróbować moich sił także poprzez to medium jakim jest niniejszy blog. Chciałbym tutaj pisać o ciekawych rzeczach, często ciekawostkach, związanych z odszkodowaniami. Podzielić się moimi przemyśleniami czy też może udzielić jakieś rady. Drugą gałęzią, której poswięcam sporo uwagi sa sprawy spadkowe: Tak poza tematem bloga zapraszam do zapoznania się z oferta prowadzenia spraw spadkowych. Tak się złożyło, iż poza odszkodowaniami jest to druga gałąź prawa, którą się zajmuję: https://prawospadkowepoznan.pl/

Dodaj komentarz