Uraz biczowy a zmiany zwyrodnieniowe – jak ubezpieczyciele próbują uniknąć wypłaty?

Jeśli miałbym wybrać ulubiony argument ubezpieczycieli w sprawach o zadośćuczynienie za uraz biczowy, to bez wahania wskazałbym: „To nie skutek wypadku, to zmiany zwyrodnieniowe”. Słyszałem to zdanie tyle razy, że mógłbym je wyrecytować w każdej chwili, nawet obudzony w środku nocy.

I wiesz co jest w tym najbardziej absurdalne? Że w większości przypadków ubezpieczyciele mają rację w jednym – zmiany zwyrodnieniowe faktycznie istnieją. Problem w tym, że ich istnienie wcale nie oznacza, że to one, a nie wypadek, są przyczyną cierpienia poszkodowanego.

Dziś opowiem wam o tym, jak działa ten mechanizm i dlaczego nie powinniście dać się zastraszyć, gdy w decyzji odmownej przeczytacie magiczne słowa: „zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa szyjnego”.

Zwyrodnienia kręgosłupa – czyli normalne starzenie się organizmu

Zacznijmy od faktów. Zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa to naturalny proces, który dotyka praktycznie każdego z nas. Kiedyś trafiłem na opracowanie neurologa, który pracował jako biegły sądowy, i zapamiętałem prosty ciąg statystyczny, który przedstawił:

  • 20-latek: około 20% szans na obecność zmian zwyrodnieniowych
  • 30-latek: około 30%
  • 40-latek: około 40%
  • 50-latek: mniej więcej 50/50
  • 60-latek: około 60%
  • I tak dalej…

Innymi słowy, im jesteś starszy, tym większa szansa, że na zdjęciu RTG lub rezonansie magnetycznym lekarz stwierdzi u ciebie jakieś zmiany zwyrodnieniowe. Statystyczny stulatek ma je w zasadzie z gwarancją.

Dlaczego tak się dzieje? To proste: siedzący tryb życia, brak ruchu, naturalne starzenie się organizmu. Nasze kręgosłupy nie zostały stworzone do ośmiu godzin dziennie przed komputerem. Zwyrodnienia to cena, jaką płacimy za cywilizację.

Ale – i tu jest kluczowe „ale” – większość ludzi z wyraźnymi zmianami zwyrodnieniowymi nie odczuwa żadnych dolegliwości. Mój 55-letni kolega ma wyraźne zwyrodnienia widoczne na rezonansie, który zrobił prywatnie z ciekawości, i nigdy w życiu nie skarżył się na ból szyi. Normalnie żyje, pracuje, uprawia sport.

Jak ubezpieczyciele wykorzystują zwyrodnienia przeciwko poszkodowanym?

Teraz wyobraźmy sobie typową sprawę: Jan, 45 lat, biurowy pracownik, nigdy nie leczył się ortopedycznie, ma kolizję – klasyczne uderzenie od tyłu. Następnego dnia budzi się z silnym bólem szyi, który promieniuje do ramion. Nie może obrócić głowy. Zaczyna się leczenie, rehabilitacja.

Po kilku miesiącach Jan składa wniosek o zadośćuczynienie. Ubezpieczyciel wysyła go na badanie, Jan robi rezonans i… bingo! Lekarz opisuje „zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa szyjnego w zakresie C4-C6″.

I tutaj zaczyna się przedstawienie. Decyzja odmowna brzmi mniej więcej tak:

„W związku ze stwierdzonymi u poszkodowanego zmianami zwyrodnieniowymi kręgosłupa szyjnego, należy uznać, że zgłaszane dolegliwości są skutkiem procesów zwyrodnieniowych, nie zaś kolizji. W związku z powyższym odmawiam wypłaty zadośćuczynienia.”

Z mojego doświadczenia – to standardowy scenariusz w większości spraw o uraz biczowy. Ubezpieczyciele czepiają się zmian zwyrodnieniowych jak rzep psiego ogona.

Czy to ma sens? Kiedy zwyrodnienia naprawdę mają znaczenie?

Odpowiem wprost: czasem tak, ale najczęściej nie.

Kiedy argument o zwyrodnieniach jest uzasadniony?

Jeśli poszkodowany przed wypadkiem:

  • Leczył się ortopedycznie z powodu bólów kręgosłupa szyjnego
  • Chodził regularnie na rehabilitację
  • Przyjmował leki przeciwbólowe na dolegliwości szyjne
  • Miał ograniczoną ruchomość szyi

Wtedy faktycznie można mówić o tym, że zwyrodnienia już wcześniej dawały objawy. I wtedy – co oczywiste – nie można obciążać sprawcy wypadku (i jego ubezpieczyciela) za coś, co istniało wcześniej.

Ale uwaga: nawet wtedy wypadek może pogorszyć stan istniejący, i za to pogorszenie należy się odszkodowanie.

Kiedy argument o zwyrodnieniach to ściema?

W większości przypadków. Szczególnie gdy:

  • Poszkodowany nigdy wcześniej nie uskarżał się na ból szyi
  • Nie leczył się ortopedycznie
  • Dolegliwości pojawiły się dopiero po wypadku
  • Mechanizm wypadku wskazuje na typowy uraz biczowy

W takich sytuacjach stwierdzenie zmian zwyrodnieniowych na zdjęciu to tylko opis anatomiczny, nie przyczyna dolegliwości. To tak, jakby powiedzieć 50-latkowi po wypadku: „Ma pan siwe włosy, więc ból głowy to skutek siwienia, nie uderzenia”.

Absurd? Właśnie.

Sprawa z mojej praktyki – gdzie sąd pokazał ubezpieczycielowi, kto tu rządzi

Pamiętam sprawę pani Ewy (imię zmienione), 52-latki, która całe życie pracowała jako nauczycielka. Kolizja w drodze do pracy, klasyczny uraz biczowy. Bóle szyi, ograniczenie ruchomości, problemy ze snem.

Ubezpieczyciel: „Zmiany zwyrodnieniowe, odmawiamy wypłaty”.

Zrobiliśmy badania, zebraliśmy dokumentację. Okazało się, że pani Ewa nigdy w życiu nie była u ortopedy z powodu szyi. Żadnych wizyt, żadnych leków, żadnych skarg. W jej karcie zdrowia przed wypadkiem nie było ani jednej wzmianki o dolegliwościach kręgosłupa.

Na rozprawie biegły sądowy potwierdził: „Tak, są zmiany zwyrodnieniowe typowe dla wieku. Ale nie ma dowodów, że dawały objawy przed wypadkiem. Mechanizm urazu jest zgodny z urazem biczowym. Dolegliwości są skutkiem kolizji”.

Sąd przyznał zadośćuczynienie. Ubezpieczyciel przegrał.

Co ciekawe, w uzasadnieniu sąd napisał coś, co uważam za błyskotliwe: „Gdyby kierować się logiką pozwanego ubezpieczyciela, należałoby uznać, że osoby po 50. roku życia w ogóle nie powinny otrzymywać zadośćuczynień za urazy kręgosłupa, gdyż statystycznie większość z nich ma zmiany zwyrodnieniowe”.

Praktyczne rady – co robić, gdy usłyszysz o „zwyrodnieniach”?

Jeśli dostałeś odmowę wypłaty z uzasadnieniem o zmianach zwyrodnieniowych, oto co powinieneś zrobić:

  1. Zbierz dokumentację sprzed wypadku – zaświadczenia od lekarzy POZ, że nie leczyłeś się ortopedycznie, że nie skarżyłeś się na ból szyi. To kluczowy dowód.
  2. Świadkowie – rodzina, współpracownicy, którzy mogą zeznać, że przed wypadkiem nie uskarżałeś się na ból, funkcjonowałeś normalnie.
  3. Biegły sądowy – w procesie sądowym biegły oceni, czy zwyrodnienia mogły dawać objawy. Najczęściej powie: „Tak, są, ale nie wyjaśniają aktualnych dolegliwości”.
  4. Nie daj się zastraszyć – istnienie zmian zwyrodnieniowych to nie jest wyrok. To tylko jeden z elementów, które biegły musi ocenić.
  5. Nie bagatelizuj swoich dolegliwości – jeśli cierpisz, mówisz o tym, dokumentujesz. Nie udawaj bohatera myśląc „może samo przejdzie”.

Refleksja na koniec – absurd logiki ubezpieczycieli

Wiesz, co mnie najbardziej irytuje w tym całym zamieszaniu z „zwyrodnieniami jako powodem odmowy”? To że gdyby kierować się logiką ubezpieczycieli, to każdy człowiek powyżej 40. roku życia powinien automatycznie dostawać niższe zadośćuczynienia, bo „ma zwyrodnienia”.

A 60-latkom w ogóle nie należałoby się nic, bo „przecież to normalne w tym wieku”.

Absurd. Ale ubezpieczyciele na tym polegają – że ludzie się przestraszą, zrezygnują, nie będą walczyć. Bo przecież „lekarz w decyzji napisał, że mam zwyrodnienia, to pewnie mają rację”.

Nie mają.

A wy? Spotkaliście się z tym argumentem?

Ciekawi mnie, ile osób czytających tego bloga słyszało ten magiczny argument o „zwyrodnieniach”. Ile osób dało się zastraszyć i zrezygnowało? A może ktoś walczył i wygrał?

Piszcie w komentarzach swoje doświadczenia. Bo im więcej ludzi będzie wiedziało, że „zwyrodnienia” to nie automatyczny powód do odmowy, tym mniej ubezpieczycieli będzie próbowało tego sztuczki.

A jeśli jesteście w trakcie sporu z ubezpieczycielem i czujecie się bezradni – dajcie znać. Chętnie podpowiem, co zrobić, albo po prostu posłucham. Bo czasem wystarczy wiedzieć, że ktoś rozumie, co przechodzisz.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl oraz www.prawospadkowepoznan.pl.

Masz pytanie lub chcesz podzielić się swoją historią? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl

Nieznane's awatar

Autor: bartoszkowalak

Nazywam się Bartosz Kowalak i jestem prawnikiem, radcą prawnym, do tego jeszcze wspólnikiem w Kowalak Jędrzejewska i Partnerzy Kancelaria Prawna w Poznaniu. Kilka informacji więcej można znaleźć na naszej stronie http://www.prawnikpoznanski.pl. W zasadzie od początku kariery zawodowej miałem i nadal mam do czynienia z sprawami związanymi z dochodzeniem odszkodowań, czy to za wypadki drogowe, czy inne zdarzenia powodujące, iż u jednej osoby z winy drugiej dochodzi do powstania szkody na osobie lub w majątku. W skrócie można by więc napisać, iż obracam się w dziedzinie, która można by dla potrzeb niniejszego bloga nazwać prawem odszkodowań. Prawem odszkodowań- a więc odpowiedzią na pytanie, kto, za co, komu i ile ma zapłacić, gdy zawinił. Temat ten w zasadzie sprawia mi satysfakcję zawodową, tak więc jest to dziedzina prawa,z która lubię się mierzyć. Dlatego też postanowiłem także poza polem działania jakim jest sądowa wokanda spróbować moich sił także poprzez to medium jakim jest niniejszy blog. Chciałbym tutaj pisać o ciekawych rzeczach, często ciekawostkach, związanych z odszkodowaniami. Podzielić się moimi przemyśleniami czy też może udzielić jakieś rady. Drugą gałęzią, której poswięcam sporo uwagi sa sprawy spadkowe: Tak poza tematem bloga zapraszam do zapoznania się z oferta prowadzenia spraw spadkowych. Tak się złożyło, iż poza odszkodowaniami jest to druga gałąź prawa, którą się zajmuję: https://prawospadkowepoznan.pl/

Dodaj komentarz