Ile ryzykujesz przegrywając sprawę o zadośćuczynienie? Prawda o kosztach procesu

Wprowadzenie

Jedno z najtrudniejszych pytań, jakie słyszę od klientów w mojej kancelarii brzmi: „A ile zapłacę, jeśli przegramy?”. Widzę w ich oczach strach – właśnie przeszli przez traumę wypadku, zmierzyli się z bólem i cierpieniem, a teraz muszą zmierzyć się z ryzykiem finansowym związanym z procesem sądowym. To naturalne, że się obawiają.

Przez lata prowadzenia spraw odszkodowawczych nauczyłem się, że strach przed kosztami procesu często paraliżuje ludzi bardziej niż sam ból fizyczny. Widziałem osoby, które rezygnowały z dochodzenia swoich praw tylko dlatego, że bały się, co się stanie, jeśli przegrają. Dlatego dziś chcę rozwiać te obawy i szczerze, bez owijania w bawełnę, opowiedzieć o tym, ile tak naprawdę kosztuje przegrana w sprawie o zadośćuczynienie.

Ale zanim przejdę do liczb, pozwólcie, że zacznę od czegoś, co Was pewnie uspokoi.

Najpierw dobra wiadomość – przegrana to rzadkość

Z praktyki kancelarii specjalizujących się w prawie odszkodowawczym wynika, że prawidłowo przygotowana sprawa o zadośćuczynienie rzadko kończy się przegraną. Dlaczego? Bo dobry prawnik przed wytoczeniem powództwa dokonuje gruntownej analizy sprawy. Ocenia dokumentację medyczną, szanse powodzenia, realia orzecznictwa w podobnych przypadkach.

Jeśli prawnik mówi Wam „warto się procesować” – to znaczy, że widzi realne podstawy do wygrania sprawy. Jeśli mówi „nie ma szans” – oszczędza Wam czasu, nerwów i pieniędzy.

Co więcej, w przypadku spraw o poważne urazy – wypadki komunikacyjne, błędy medyczne, trwałe uszczerbki na zdrowiu – statystyki są po stronie poszkodowanych. W praktyce kancelarii widzę, że zdecydowana większość takich spraw kończy się przynajmniej częściowym uwzględnieniem roszczenia. Pytanie brzmi raczej „ile zasądzą” niż „czy zasądzą”.

Ale załóżmy najgorszy scenariusz. Co się dzieje, gdy mimo wszystko przegrywasz?

Anatomia kosztów przegranego procesu

Jeśli sąd oddala Twoje powództwo (lub uwzględnia je tylko w niewielkiej części), zgodnie z zasadą odpowiedzialności za wynik procesu, musisz pokryć koszty przeciwnika. Z czego się one składają?

1. Wpis sądowy (który już zapłaciłeś)

Zacznijmy od tego, co zapłaciłeś już na starcie. Wpis sądowy w sprawach o zadośćuczynienie wynosi 5% wartości przedmiotu sporu.

Przykłady:

  • Domagasz się 10 000 zł? Wpis = 500 zł
  • Domagasz się 50 000 zł? Wpis = 2 500 zł
  • Domagasz się 100 000 zł? Wpis = 5 000 zł
  • Domagasz się 200 000 zł? Wpis = 10 000 zł

Ten koszt ponosisz niezależnie od wyniku sprawy – to Twoja „opłata za dostęp do wymiaru sprawiedliwości”.

2. Koszty biegłych sądowych

W sprawach o zadośćuczynienie niemal zawsze potrzebne są opinie biegłych – neurologów, ortopedów, psychologów, czasem chirurgów czy specjalistów z zakresu medycyny pracy.

Każdy biegły kosztuje. I tutaj zaczyna się matematyka, która może boleć.

Koszt jednego biegłego: od 1 000 do 2 500 zł (w zależności od specjalizacji i złożoności sprawy).

Ile biegłych może być w sprawie? To zależy. W prostych przypadkach – jeden (np. neurolog). W bardziej skomplikowanych – nawet trzech lub czterech:

  • Biegły neurolog (ocena uszczerbku neurologicznego)
  • Biegły ortopeda (ocena urazów kości i stawów)
  • Biegły psycholog (ocena skutków psychicznych)
  • Biegły rekonstruktor wypadków (ocena mechanizmu zdarzenia)

Razem: od 1 000 zł do nawet 10 000 zł w najbardziej skomplikowanych sprawach.

3. Koszty zastępstwa procesowego przeciwnika

To jest ten koszt, który najbardziej „boli” w razie przegranej. Jeśli ubezpieczyciel (lub inna strona pozwana) reprezentowany był przez adwokata lub radcę prawnego, musisz zwrócić koszty tego zastępstwa.

Na szczęście te koszty są ryczałtowe i określone w rozporządzeniu Ministra Sprawiedliwości. Nie są dowolne – zależą od wartości przedmiotu sporu.

Tabela stawek minimalnych:

  • Sprawa o wartości 5 001 – 10 000 zł: 1 800 zł
  • Sprawa o wartości 10 001 – 50 000 zł: 3 600 zł
  • Sprawa o wartości 50 001 – 200 000 zł: 5 400 zł
  • Sprawa o wartości powyżej 200 000 zł: 10 800 zł (lub więcej, w zależności od zakresu)

4. Inne koszty (rzadziej)

Czasem dochodzą jeszcze:

  • Koszty przeprowadzonych przez przeciwnika dowodów (np. prywatna opinia biegłego strony)
  • Koszty świadków (dojazdy, noclegi – w praktyce rzadko występują)
  • Koszty tłumaczy (jeśli w sprawie były dokumenty w obcym języku)


Przykładowe scenariusze – ile naprawdę możesz stracić?

Rozegrałem w swojej praktyce dziesiątki spraw o zadośćuczynienie. Pozwólcie, że pokażę Wam realne scenariusze kosztów.

Scenariusz 1: Mała sprawa (roszczenie 10 000 zł)

  • Wpis sądowy: 500 zł
  • Biegły neurolog: 1 500 zł
  • Koszty zastępstwa przeciwnika: 1 800 zł
  • Razem: ok. 3 800 zł

Scenariusz 2: Średnia sprawa (roszczenie 50 000 zł)

  • Wpis sądowy: 2 500 zł
  • Biegły neurolog: 1 800 zł
  • Biegły psycholog: 1 500 zł
  • Koszty zastępstwa przeciwnika: 3 600 zł
  • Razem: ok. 9 400 zł

Scenariusz 3: Duża sprawa (roszczenie 150 000 zł)

  • Wpis sądowy: 7 500 zł
  • Biegły neurolog: 2 000 zł
  • Biegły ortopeda: 2 000 zł
  • Biegły psycholog: 1 800 zł
  • Koszty zastępstwa przeciwnika: 5 400 zł
  • Razem: ok. 18 700 zł

Brzmi groźnie? Zaraz pokażę Wam, dlaczego w rzeczywistości nie jest aż tak źle.

A teraz najważniejsze – art. 102 KPC, czyli „tarcza” dla poszkodowanych

Tutaj wkracza coś, co w mojej ocenie jest jednym z mądrzejszych przepisów polskiego prawa procesowego – art. 102 Kodeksu postępowania cywilnego.

Przepis ten mówi, że sąd może nie obciążyć strony przegrywającej kosztami procesu, jeśli przemawia za tym „słuszność” lub „względy słuszności”.

Co to znaczy w praktyce? Że nawet jeśli Twoje powództwo zostanie oddalone, sąd może uznać, że:

  • Miałeś uzasadnione podstawy do wytoczenia powództwa
  • Sprawa była skomplikowana i trudna do oceny
  • Jesteś w trudnej sytuacji materialnej
  • Przegrana wynikała z okoliczności niezależnych od Ciebie

Z praktyki kancelarii mogę powiedzieć, że w sprawach o zadośćuczynienie sądy stosują art. 102 KPC. Dlaczego? Bo widzą dramat człowieka – osobę, która faktycznie cierpiała, walczyła o swoje prawa, a przegrana wynikła z braku dostatecznych dowodów, a nie z nadużycia prawa do sądu.

Spotkałem się z wyrokami, gdzie sąd oddalił powództwo o zadośćuczynienie, ale nie obciążył poszkodowanego żadnymi kosztami, stosując właśnie art. 102 KPC. To nie jest automatyzm, ale to realna możliwość.

Kiedy naprawdę warto się martwić kosztami?

Po latach praktyki mogę powiedzieć, że ryzyko wysokich kosztów w sprawach o zadośćuczynienie jest realne tylko w dwóch sytuacjach:

1. Gdy sprawa jest „bez szans”, a mimo to jest wytaczana Jeśli Twój prawnik mówi „nie ma szans”, a Ty mimo to chcesz iść do sądu – wtedy faktycznie ryzykujesz. W takich sprawach sąd rzadko stosuje art. 102 KPC, bo widzi, że powództwo było bezzasadne od początku.

2. Gdy sprawa jest prowadzona chaotycznie i nieprofesjonalnie Jeśli dowody są słabe, argumentacja mętna, dokumentacja niekompletna – sąd może uznać, że strona nie dołożyła należytej staranności. Wtedy art. 102 KPC raczej nie pomoże.

Ale w rzetelnie przygotowanej sprawie, prowadzonej przez doświadczonego prawnika, ryzyko wysokich kosztów jest minimalne.

Moja rada – jak minimalizować ryzyko?

  1. Przed procesem przeprowadź dokładną ocenę szans z prawnikiem. Nie idź do sądu „na ślepo”.
  2. Zbieraj dokumentację skrupulatnie. Im lepsza dokumentacja, tym większe szanse na wygraną (i mniejsze ryzyko kosztów).
  3. Rozważ mediację lub negocjacje przed procesem. Często można osiągnąć zadowalający wynik bez sądu.
  4. Jeśli jesteś w trudnej sytuacji materialnej, złóż wniosek o zwolnienie z kosztów sądowych (wpis + koszty biegłych). To realna możliwość.
  5. Jeśli sprawa jest wątpliwa, pytaj prawnika o realne szanse. Lepiej usłyszeć brutalną prawdę teraz niż stracić pieniądze później.
  6. Pamiętaj o ubezpieczeniu ochrony prawnej – niektóre polisy pokrywają koszty procesu (w tym koszty w razie przegranej). Sprawdź, czy Twoja polisa OC/AC ma taką opcję.

Podsumowanie i refleksja

Po tylu latach prowadzenia spraw o zadośćuczynienie mogę powiedzieć jedno: strach przed kosztami procesu jest często większy niż realne ryzyko.

Tak, teoretycznie możesz przegrać i zapłacić kilka, kilkanaście, a w ekstremalnych przypadkach nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale w praktyce, jeśli:

  • Twoja sprawa ma solidne podstawy,
  • Jest prowadzona przez doświadczonego prawnika,
  • Dokumentacja jest kompletna,
  • Sąd widzi, że walczysz o swoje prawa w dobrej wierze,

…to ryzyko jest minimalne. A nawet jeśli przegrasz, sąd często stosuje art. 102 KPC i chroni Cię przed kosztami.

Pamiętajcie: system prawny nie jest stworzony, by karać ludzi za dochodzenie swoich praw. Jest po to, by szukać sprawiedliwości. I czasem ta droga wymaga odwagi – ale warto.

A Wy? Mieliście doświadczenia z kosztami procesów odszkodowawczych? Albo macie pytania? Dajcie znać w komentarzach!


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl oraz www.prawospadkowepoznan.pl.

Masz pytanie lub chcesz podzielić się swoją historią? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl

Nieznane's awatar

Autor: bartoszkowalak

Nazywam się Bartosz Kowalak i jestem prawnikiem, radcą prawnym, do tego jeszcze wspólnikiem w Kowalak Jędrzejewska i Partnerzy Kancelaria Prawna w Poznaniu. Kilka informacji więcej można znaleźć na naszej stronie http://www.prawnikpoznanski.pl. W zasadzie od początku kariery zawodowej miałem i nadal mam do czynienia z sprawami związanymi z dochodzeniem odszkodowań, czy to za wypadki drogowe, czy inne zdarzenia powodujące, iż u jednej osoby z winy drugiej dochodzi do powstania szkody na osobie lub w majątku. W skrócie można by więc napisać, iż obracam się w dziedzinie, która można by dla potrzeb niniejszego bloga nazwać prawem odszkodowań. Prawem odszkodowań- a więc odpowiedzią na pytanie, kto, za co, komu i ile ma zapłacić, gdy zawinił. Temat ten w zasadzie sprawia mi satysfakcję zawodową, tak więc jest to dziedzina prawa,z która lubię się mierzyć. Dlatego też postanowiłem także poza polem działania jakim jest sądowa wokanda spróbować moich sił także poprzez to medium jakim jest niniejszy blog. Chciałbym tutaj pisać o ciekawych rzeczach, często ciekawostkach, związanych z odszkodowaniami. Podzielić się moimi przemyśleniami czy też może udzielić jakieś rady. Drugą gałęzią, której poswięcam sporo uwagi sa sprawy spadkowe: Tak poza tematem bloga zapraszam do zapoznania się z oferta prowadzenia spraw spadkowych. Tak się złożyło, iż poza odszkodowaniami jest to druga gałąź prawa, którą się zajmuję: https://prawospadkowepoznan.pl/

Dodaj komentarz