Odszkodowanie za opiekę rodziny – czyli dlaczego bezpłatna pomoc ma swoją cenę

Pamiętam, jak siedziałem w sali rozpraw Sądu Rejonowego w Poznaniu i słuchałem uzasadnienia wyroku, który właśnie oddalił roszczenie mojego klienta. Pan Marek – po ciężkim wypadku, złamany kręgosłup, miesięce w kołnierzu ortopedycznym, pampersy, całkowita zależność od pomocy innych. Jego żona przez pół roku praktycznie nie wychodziła z domu, opiekowała się nim 8 godzin dziennie. Potem jeszcze przez trzy lata po 4 godziny dziennie.

Żądaliśmy 42 000 zł tytułem zwrotu kosztów opieki. Sąd stwierdził: „Nie wykazano, że żona utraciła zarobek. Roszczenie oddalam.”

Wyszedłem z sali wściekły. I zainspirowany – bo to był idealny przykład problemu, z którym spotykam się w praktyce regularnie. Dlatego musiałem o tym napisać.

Problem, który wraca jak bumerang

Z mojego doświadczenia wiem, że spory o koszty opieki sprawowanej przez rodzinę to jedna z najczęstszych przyczyn konfliktów z ubezpieczycielami. A szkoda, bo prawo jest w tej materii dość jasne. Tyle że czasem trzeba sądowi przypomnieć, jak to prawo należy rozumieć.

Schemat jest zawsze podobny:

  1. Osoba po wypadku wymaga opieki (nie może chodzić, myć się, jeść samodzielnie)
  2. Rodzina – żona, mąż, dzieci – sprawuje tę opiekę przez wiele miesięcy
  3. Poszkodowany domaga się odszkodowania od ubezpieczyciela sprawcy
  4. Ubezpieczyciel mówi: „Nie zapłacimy, bo przecież rodzina robiła to za darmo”
  5. Albo sąd przychyla się do tego argumentu: „Nie udowodniono, że rodzina poniosła koszty”

I tu się zaczyna absurd.

Co ustalił Sąd w sprawie pana Marka?

Zanim przejdę do prawnej argumentacji, pozwólcie, że przypomnę ustalenia faktyczne Sądu. Bo one były bezspornie prawidłowe – problem był w ich prawnej ocenie.

Sąd ustalił (cytuję z uzasadnienia):

„Powód nadal był zależny od pomocy osób trzecich. W okresie tym, powód miał zabezpieczony kręgosłup w odcinku szyjnym kołnierzem ortopedycznym, nie był w stanie samodzielnie się poruszać, wymagał pomocy przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych (przebywał w pampersach), toalety ciała. Niezbędną opiekę w tym okresie zapewniała żona, w mniejszym zakresie syn oraz szwagier. Praktycznie aż do 30.04.2011 r. powód wymagał opieki w wymiarze 8 godzin na dobę.”

Sąd ustalił nawet rynkową wartość takiej opieki: około 10 zł za godzinę (co moim zdaniem było zaniżone, ale przynajmniej coś).

I mimo to – oddalił powództwo.

Dlaczego? Bo – uwaga – „powód nie wykazał, aby koszty te poniósł lub był zobowiązany do ich poniesienia”. I dodał: „Nie wynika z przytaczanych okoliczności, by osoby, które sprawowały opiekę utraciły w związku z tym jakikolwiek zarobek.”

Swoją drogą, to rozumowanie zawsze mnie fascynuje. Jakby wartość pracy była uzależniona od tego, czy ktoś za nią zapłacił. To tak jakby powiedzieć: „Panie sędzio, przecież nikt mi nie zapłacił za napisanie tego pozwu, więc on nic nie jest wart”.

Co mówi Sąd Najwyższy? Zupełnie co innego

Na szczęście – i tu jest nadzieja – Sąd Najwyższy oraz większość sądów apelacyjnych rozumie tę materię prawidłowo.

Kluczowy wyrok to Sąd Najwyższy z dnia 15 lutego 2007 r., sygn. akt II CSK 474/06. Sprawa dotyczyła podobnej sytuacji – opieka sprawowana przez żonę poszkodowanego.

Sąd Najwyższy wyjaśnił dwie fundamentalne zasady:

Po pierwsze: Legitymacja do żądania zwrotu kosztów opieki przysługuje poszkodowanemu, niezależnie od tego, kto sprawuje opiekę (żona, syn, obca osoba).

Po drugie: Rozmiar roszczenia zależy od okoliczności:

  • Jeśli żona zrezygnowała z pracy – poszkodowany może żądać zwrotu jej utraconych zarobków
  • Ale te zarobki nie mogą przekraczać wynagrodzenia osoby zawodowo trudniącej się taką opieką
  • Jeśli żona nie pracowała – poszkodowany może żądać kwoty odpowiadającej wynagrodzeniu profesjonalnej opiekunki

I uwaga – nie trzeba udowadniać, że żona faktycznie utraciła zarobek. Wystarczy wykazać, że opieka była konieczna i faktycznie sprawowana.

Co ciekawe, to nie jest nowe orzecznictwo. Sąd Najwyższy stoi na tym stanowisku od lat 70. XX wieku (wyrok z 4 października 1973 r., II CR 365/73).

Stanowisko sądów apelacyjnych – praktyka jest jasna

Żeby nie było, że to tylko teoria prawnicza, przytoczę kilka orzeczeń sądów powszechnych, które jasno pokazują, jak należy rozumieć tę materię.

Sąd Apelacyjny w Lublinie (wyrok z 24.10.2012 r., sygn. I ACa 456/12):

„Przyznanie odszkodowania z tego tytułu [kosztów opieki] nie jest uzależnione od wykazania, że poszkodowany efektywnie wydał odpowiednie kwoty na koszty opieki. Fakt, iż opiekę nad poszkodowaną sprawowały bliskie jej osoby nie pozbawia powódki prawa do żądania odszkodowania w zakresie kosztów, które musiałaby ponieść z tego tytułu.”

Sąd Apelacyjny w Łodzi (wyrok z 23.05.2014 r., sygn. I ACa 1508/13):

„Prawo poszkodowanego (także w wypadku przy pracy) do uzyskania ekwiwalentu z tytułu zwiększonych potrzeb, polegających na konieczności korzystania z opieki osoby trzeciej nie jest uzależnione od wykazania, że opieka ta była świadczona za wynagrodzeniem.”

Jasne? Nie trzeba płacić rodzinie, żeby móc żądać odszkodowania.

Dlaczego to ma sens? Moja refleksja

Pamiętam rozmowę z panią Marią, żoną klienta po wypadku. Opiekowała się nim przez 9 miesięcy – myła, ubierała, karmiła, zmieniała pampersy. Siedziała przy nim dzień i noc, bo bała się, że jak zaśnie, to on spadnie z łóżka.

Zapytałem ją kiedyś: „Pani Mario, gdyby to była obca osoba, czy zgodziłaby się pani to robić za 10 złotych na godzinę?”. Spojrzała na mnie jak na wariata: „Panie mecenasie, za żadne pieniądze bym tego nie robiła. Tylko dlatego, że to mój mąż, mogłam to zrobić.”

I tu jest clou. Rodzina nie ma obowiązku sprawować opieki. Robi to z miłości, z poczucia obowiązku moralnego – ale nie z obowiązku prawnego. Gdyby nie wypadek spowodowany przez sprawcę, żona mogłaby ten czas przeznaczyć na pracę, hobby, odpoczynek.

Dlaczego sprawca wypadku (i jego ubezpieczyciel) mieliby na tym korzystać? Dlaczego mieliby płacić mniej tylko dlatego, że poszkodowany ma kochającą rodzinę?

To byłaby premiowanie sprawcy za szczęście poszkodowanego. Absurd.

Co mówi doktryna prawnicza?

Skoro już jesteśmy przy argumentacji, warto przytoczyć, co piszą specjaliści od prawa cywilnego.

Dr Dorota Bentkowska (Prawo Asekuracyjne 1/2003):

„Jeżeli opieka nad poszkodowanym sprawowana jest przez jego bliskich, roszczenie o zwrot wynikających z niej kosztów zasadne jest nawet wtedy, gdy poszkodowany nie jest w stanie wykazać tychże kosztów.”

Prof. Andrzej Śmieja (System prawa prywatnego, t. 6):

„We wszystkich opisanych przypadkach idzie bądź o koszty i wydatki rzeczywiście poniesione bądź też – gdy poszkodowany żąda wyłożenia z góry stosownej kwoty przez osobę zobowiązaną do naprawienia szkody – koszty, z jakimi należy się liczyć przy uwzględnieniu zasad funkcjonowania polskiego systemu opieki zdrowotnej oraz reguł doświadczenia życiowego.”

Innymi słowy: nie chodzi o to, czy zapłaciłeś, tylko o to, ile kosztowałaby taka opieka, gdybyś musiał za nią zapłacić.

Praktyczne rady – jak nie dać się zbyć

Z praktyki kancelarii wypracowałem kilka zasad, które pomagają w tego typu sprawach:

1. Dokumentuj zakres opieki Zbieraj zaświadczenia od lekarzy, że wymaga się opieki osoby trzeciej (najlepiej z określeniem wymiaru godzinowego). Biegły sądowy to potwierdzi, ale lepiej mieć to wcześniej.

2. Określ rynkową wartość opieki Sprawdź, ile kosztuje profesjonalna opieka w Twoim regionie. Agencje opiekuńcze, pielęgniarki środowiskowe – zbierz oferty. To będzie punkt odniesienia dla sądu.

3. Nie daj się zastraszyć Ubezpieczyciel powie: „Ale pana żona nie straciła zarobku”. Odpowiedź: „Nie musi. Sąd Najwyższy w wyroku z 2007 roku jasno stwierdził, że to nie jest konieczne.”

4. Przygotuj się na apelację Jeśli sąd pierwszej instancji oddali roszczenie (jak w sprawie pana Marka) – nie poddawaj się. Sądy apelacyjne zazwyczaj rozumieją tę materię lepiej.



Co się stało z panem Markiem?

Wnieśliśmy apelację. Argumentowaliśmy, że Sąd Rejonowy błędnie zastosował art. 444 § 1 Kodeksu cywilnego, ignorując jednolitą linię orzeczniczą Sądu Najwyższego i sądów apelacyjnych.

Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego. I tam – zgodnie z przewidywaniami – wygraliśmy. Sąd Okręgowy zmienił wyrok i zasądził pełną kwotę 42 000 zł plus odsetki i koszty procesu.

Pan Marek był szczęśliwy. Jego żona jeszcze bardziej – bo w końcu ktoś docenił jej ogromny wysiłek i poświęcenie.

Moja refleksja na koniec

Ta dziedzina prawa daje mi największą satysfakcję, gdy udaje się przebić przez opór ubezpieczycieli i przekonać sąd, że sprawiedliwość wymaga uznania wartości pracy osób bliskich. Bo nie chodzi tu tylko o pieniądze – chodzi o szacunek dla ludzi, którzy poświęcili swój czas, zdrowie, a czasem kariery zawodowe, żeby zaopiekować się bliskim po wypadku.

Prowadzę tego bloga, bo chcę, żebyście wiedzieli, jakie macie prawa. Bo wiedza to potęga – zwłaszcza w starciu z potężną korporacją ubezpieczeniową, która ma armię prawników i wszystkie narzędzia, żeby zniechęcić Was do walki.

Nie dajcie się. Prawo jest po Waszej stronie.

A jakie są Wasze doświadczenia z dochodzeniem odszkodowania za opiekę rodziny? Udało się wywalczyć godziwe kwoty, czy sąd też uznał, że „rodzina robi to za darmo”? Dajcie znać w komentarzach – może Wasze historie pomogą innym w podobnej sytuacji.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl oraz www.prawnikododszkodowan.pl.

Masz pytanie lub chcesz podzielić się swoją historią? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl


Źródła:

  • Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15.02.2007 r., sygn. akt II CSK 474/06
  • Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 4 października 1973 r., II CR 365/73
  • Wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 24.10.2012 r., sygn. akt I ACa 456/12
  • Wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 23.05.2014 r., sygn. akt I ACa 1508/13
  • Kodeks cywilny, art. 444 § 1
  • D. Bentkowska, „Roszczenia osobowe przysługujące poszkodowanym w wypadkach drogowych oraz osobom uprawnionym”, Prawo Asekuracyjne 1/2003
  • A. Śmieja, System prawa prywatnego, t. 6
Nieznane's awatar

Autor: bartoszkowalak

Nazywam się Bartosz Kowalak i jestem prawnikiem, radcą prawnym, do tego jeszcze wspólnikiem w Kowalak Jędrzejewska i Partnerzy Kancelaria Prawna w Poznaniu. Kilka informacji więcej można znaleźć na naszej stronie http://www.prawnikpoznanski.pl. W zasadzie od początku kariery zawodowej miałem i nadal mam do czynienia z sprawami związanymi z dochodzeniem odszkodowań, czy to za wypadki drogowe, czy inne zdarzenia powodujące, iż u jednej osoby z winy drugiej dochodzi do powstania szkody na osobie lub w majątku. W skrócie można by więc napisać, iż obracam się w dziedzinie, która można by dla potrzeb niniejszego bloga nazwać prawem odszkodowań. Prawem odszkodowań- a więc odpowiedzią na pytanie, kto, za co, komu i ile ma zapłacić, gdy zawinił. Temat ten w zasadzie sprawia mi satysfakcję zawodową, tak więc jest to dziedzina prawa,z która lubię się mierzyć. Dlatego też postanowiłem także poza polem działania jakim jest sądowa wokanda spróbować moich sił także poprzez to medium jakim jest niniejszy blog. Chciałbym tutaj pisać o ciekawych rzeczach, często ciekawostkach, związanych z odszkodowaniami. Podzielić się moimi przemyśleniami czy też może udzielić jakieś rady. Drugą gałęzią, której poswięcam sporo uwagi sa sprawy spadkowe: Tak poza tematem bloga zapraszam do zapoznania się z oferta prowadzenia spraw spadkowych. Tak się złożyło, iż poza odszkodowaniami jest to druga gałąź prawa, którą się zajmuję: https://prawospadkowepoznan.pl/

Dodaj komentarz