
Jako że nie jestem jeszcze doświadczonym „bloggerem”, to nie wyrobiłem sobie jeszcze żadnej rutyny w zakresie wyszukiwania tematów na bloga. Najczęściej jak mnie nachodzi na napisanie jakiegoś tekstu, to ma on związek z jakąś sprawą, kazusem, który akurat gdzieś przy okazji sprawy się pojawił. Ewentualnie tak jak dzisiaj z małym szumem medialnym związanym z wprowadzeniem zaostrzeń do kodeksu drogowego- skutkujących zwiększeniem kar za wykroczenia drogowe, a przede wszystkim obligatoryjnym odbieraniem prawa jazdy na okres trzech miesięcy w sytuacji przekroczenia prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym.
Zmiany te według tez powielanych przez media mają doprowadzić do zmniejszenia śmiertelnego bilansu na polskich drogach o nawet 50%. Bilans ten obecnie wynosi ponad 3 tysięcy zabitych rocznie w wypadkach drogowych, parę lat temu był dwukrotnie większy, a parenaście sięgał nawet i 8 tysięcy ofiar ruchu drogowego. Oczywiście poza samymi ofiarami śmiertelnymi wypadkom towarzyszą również tysiące innych ofiar, które ocaliły życie, ale na masce samochodu zostawiły rozstrój zdrowia.
Dlaczego o tym pisze na blogu poświęconym odszkodowaniom? Otóż każde takie zdarzenie, to potencjalna sprawa, jedna lub kilka dla prawników zajmujących się odszkodowaniami, zadośćuczynieniami, wypadkami itd., itp. Pracę ma adwokat broniący sprawcy wypadku, radca prawny po drugiej stronie działający jako pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego. Pracę ma pełnomocnik osoby poszkodowanej, który wytacza powództwo przeciwko zakładowi ubezpieczeń, wreszcie spore zyski ciągną prawnicy obsługujący ubezpieczycieli. Można by więc dojść do przewrotnego wniosku, iż grupą najbardziej poszkodowaną nie są ci kierowcy, którzy będąc „mistrzami kierownicy” stracą na kilka miesięcy prawo jazdy, ale są nimi prawnicy 😦 , a więc i również autor tego wpisu.
Sam zresztą na spotkaniu z kolegą po fachu reprezentującym zakład ubezpieczeń spotkałem się z, z mam nadzieję żartobliwie wypowiedzianym poglądem, iż lepiej żeby wypadków było więcej, bo i więcej my osobiście zarobimy.
No cóż pewnie w tym i trochę prawdyjest. Sam pamiętam jak kilkanaście lat temu zaczynając jako aplikant, czy nawet student pracę w Kancelarii zajmującej się tego typu sprawami, w zasadzie co tydzień pojawiał się nowy klient z sprawą powiązaną z wypadkiem samochodowym. Obecnie mimo iż prawo odszkodowań ciągle jest jedną z solidniejszych gałęzi w mojej praktyce, to jednak klientów jest zauważalnie dużo mniej niż kiedyś. Niewątpliwie przyczyna takiego stanu rzeczy jest fakt odnotowanego w ostatnich latach znacznego spadku ofiar wypadków drogowych, ale też i pojawienie się na rynku tzw. biur dochodzenia odszkodowań, które klienta pozyskują często jeszcze na sali szpitalnej.
No cóż jeżeli wprowadzone przepisy przyczynią się do dalszego zmniejszenia ofiar na polskich drogach, to tylko się cieszyć. Lepiej chyba poszukać innych miejsc swojej aktywności prawniczej niż będąc użytkownikiem dróg mieć spora szanse na to, aby to nasza rodzina została Klientem konkurencyjnej Kancelarii.
Drogowe wykroczenia są praktycznie codziennością, czasami aż ciężko uwierzyć, że ktoś może być tak bezmyślny, żeby powodować zagrożenie dla innych na drodze i nie widzi swojego błędu. Wielokrotnie próbowałem takie lekkomyślne zachowania przy pomocy radców prawych, aby tacy ludzie wiedzieli, że nie są bez konsekwencji.
PolubieniePolubienie