Co prawda niniejszy blog ma niewiele wspólnego z artyzmem, ale jego autora często męczy niemoc twórcza. Czasami jednak sam temat szuka człowieka. Tak też wygląda sytuacja z dzisiejszym tematem. Otóż przy okazji wyprowadzania dzieciarni na plac zabaw miałem sposobność poplotkować z kolegą prokuratorem, który dzieci są równolatkami moich pociech. Między innymi tematem jaki poruszyliśmy jest hit ostatnich miesięcy wśród złodziei samochodów- a konkretnie kradzież aut z systemem bezkluczykowym.
System ten, który miał ułatwiać życie właścicielom aut, jak okazało się przede wszystkim ułatwia życie amatorom cudzych aut.
Dla przypomnienia system bezkluczykowy działa na tej zasadzie, że komputer w samochodzie wykrywa kluczyk i po dotknięciu klamki odblokowuje drzwi oraz inne blokady auta. Wystarczy potem aby kierowca wcisnął przycisk i auto jedzie. Nie trzeba wyciągać kluczyka z kieszeni, czy koperty. Producenci samochodów niby zabezpieczyli się w ten sposób, że zasięg sygnału jest ograniczony do kilkudziesięciu centymetrów, metra.
Ta przeszkoda okazała się jednak banalnie prosta do obejścia, złodzieje pojazdów dysponują bowiem urządzeniami, które przekazują ten sygnał na znacznie większej odległości, nawet kilkudziesięciu metrów. Wystarczy więc, iż sygnał z kluczyka znajdzie się w zasięgu urządzenia i auto w zasadzie jest rozkodowane i może odjechać.
Jakie przełożenie ta informacja ma na kwestie odszkodowania? Otóż wedle informacji od kolegi prokuratora wynika, iż zakłady ubezpieczeń mimo posiadanej polisy AC -autocasco zaczęły w przypadku tego typu kradzieży wydawać decyzję odmowne. Nie wiem na ile jest w tej informacji prawdy, bo do mnie nie trafił jeszcze żaden klient, krótkie tourne po internecie także nie pozwoliło na znalezienie takiej informacji, na którymś z forów.
Niemniej jednak może być w tym trochę prawdy.
Zakład ubezpieczeń w przypadku szkody kradzieżowej odszkodowanie wypłaci w sytuacji, gdy udowodnimy, iż doszło do kradzieży. Takim dowodem zwykle jest postanowienie prokuratury o umorzeniu śledztwa z powodu niewykrycia sprawcy.
Tymczasem po pierwsze w przypadku kradzieży auta z systemem bezkluczykowym nie ma żadnego śladu kradzieży, a kluczyk po jego odkodowaniu w zasadzie potwierdza, iż przy jego użyciu doszło do ostatniego uruchomienia pojazdu. Tym samym dość łatwo okoliczność tę wykorzystać przy próbie wyłudzenia odszkodowania.
W sytuacji, gdy prowadzący sprawę Policjant podejmie jakieś wątpliwości co do sprawy nie wyda postanowienia o umorzeniu z uwagi na niewykrycie sprawcy, a inne rodzajowo postanowienie o umorzeniu z uwagi na brak danych pozwalających na uznanie, iż miało miejsce przestępstwo.
Takie postanowienie, to w zasadzie przekreślenie sobie szans na odszkodowanie. Nie potwierdza ono bowiem faktu kradzieży, a jedynie fakt, iż Policja takie zgłoszenie otrzymała, a po przeprowadzonym postępowaniu uważa, iż przestępstwa nie popełniono.
Po drugie sam ubezpieczyciel nawet w sytuacji, gdy Prokuratura przysłała nam postanowienie o umorzeniu z uwagi na niewykrycie sprawcy, mimo wszystko sam może okoliczność kradzieży zakwestionować. Powołując się na fakt, iż według danych z kluczyka, to za jego pomocą uruchomiono ostatni raz pojazd. Co jest oczywiście prawdą, ale taką typową półprawdą.
Wydaje mi się jednak, iż w tej drugiej sytuacji raczej sądy staną po stronie Klientów ubezpieczalni. W zasadzie mamy tu dość prostą analogię z mielonymi kiedyś przez sądy sprawami odmów z Ac z uwagi na ujawnione ślady kopiowania kluczyków. W tamtych sprawach sądy uznawały, iż kluczyk mógł być kopiowany w tak wielu miejscach ( warsztat, myjnia, poprzedni właściciel), iż nie sposób udowodnić właścicielowi współudziału w przestępstwie. Tak samo więc raczej bym się nie obawiał odmowy z AC w takiej sytuacji.
Co innego oczywiście, gdy postanowienie Prokuratury będzie wskazywało na brak danych co do faktu popełnienia przestępstwa. Wówczas może być problem i warto dość uważnie przyglądać się temu co dostaliśmy, aby móc jeszcze zadziałać na etapie postepowania karnego.
A Państwo macie może już informację z tym jakie decyzje zapadają w ubezpieczalniach w przypadku takiej kradzieży?
Do artykułu wkradła się nieścisłość. Kluczyk zapisuje (bądź nie, zależy od marki) kiedy nastąpiło ostatnie uruchomienie samochodu tym kluczykiem. Nie ma tam żadnej informacji na temat w jaki sposób uruchomiono samochód w czasie kradzieży. Mogło to było zrobione na wiele innych sposobów, jakie złodzieje stosują podczas kradzieży samochodu bez systemu „hands free”. Owszem jeżeli znamy z innego źródła, np. z monitoringu dokładny, czas w którym skradziono samochód można porównać to z zapisem w kluczyku, ale nie jest to oczywiste i dotyczy tylko części przypadków kradzieży.
PolubieniePolubienie
Dziękuję, Nie jestem specjalistą w zakresie funkcjonowanie kluczy samochodowych- tak wiec przedstawiłem jedynie pewnie trochę spłaszczony obraz sytuacji. Niemniej jednak fakt jest taki, iż dane z kluczyka są wykorzystywane przez ubezpieczycieli do wydawania odmów w wielu sytuacjach.
Sięgajac pamięcia, to chociazby swego czasu prowadziłęm sprawe, gdzie klient zeznał, że ostatni raz jechał autem około 15, a wskazania kluczyka wskazywały na 13- i na tej pdostawie ubezpieczyciel odmówił. Oczywiscie ostatecznie odszkodowanie po wyroku sądu musiał zapłacić.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie