W swojej dotychczasowej karierze co najmniej kilkakrotnie prowadziłem sprawy związane z zapłatą zadośćuczynienia i odszkodowania za skutki wypadku – upadku na schodach.
Skutki takich upadków ze schodów mogą być bardzo poważne. Od prostych złamań zaczynając, na skutku śmiertelnym (też z takim wypadkiem miałem do czynienia) kończąc.
W wielu przypadkach, gdy dochodzi do upadku na schodach osobom poszkodowanym należy się zadośćuczynienie, gdyż często mamy do czynienia z sytuacją, gdy schody są same z siebie skonstruowane w sposób niebezpieczny, w sposób niebezpieczny wykończone, albo ich utrzymanie a właściwie jego brak pozwala na uznanie, iż są one niebezpieczne dla użytkowników.
Dlaczego natomiast taki tytuł niniejszego posta?
Otóż powoli w naszym społeczeństwie rodzi się poczucie, iż za skutki każdego wypadku ktoś zawsze i bezwarunkowo odpowiada. Skoro jest wypadek, skoro jest uszczerbek na zdrowiu, to i musi być odszkodowanie, a rolą adwokata, radcy prawnego jest jego uzyskanie w imieniu klienta.
Jakiś czas temu zwrócił sie do mnie Klient z zapytaniem o poprowadzenie przez moją Kancelarię sprawy o zaplatę odszkodowania za skutki bardzo poważnego wypadku (mnogie wielomiejscowe złamania) w wyniku upadku ze schodów.
Do wypadku doszło na terenie ośrodka wypoczynkowego, na schodach prowadzących z tarasu restauracji do ogrodu. Miało to miejsce jesienią i akurat tego dnia padał piewrszy tej jesieni deszcz ze śniegiem.
Poszkodowany pewnie z tej przyczyny poślizgnął się na opadającym śniegu i uległ wypadkowi.
Oczywiście poszkodowany wystąpił do ubezpieczyciela ośrodka z żądaniem odszkodowania. Ubezpieczyciel, co nie dziwi wydał decyzję odmowną. Wskazując na brak winy własciciela ośrodka.
Po pierwsze w tej sytuacji poprosiłem o przesłanie zdjęć schodów oraz ich wymiarów, w tymwymiarów stopnic.
Na zdjęciu okazało sie, iż mamy całkiem przyzwoite schody, z szerokimi stopnicami. o prawidłowej normatywnej wysokości.
Co więcej schody wyposażone były w poręczne, a stopnie były ryflkowane.
Tak więc nie sposób było uznać, iż schody mają wady konstrukcyjne, które pozwalałyby uznać je za niebezpieczne. Ich stan techniczny też był prawidłowy.
Pozostała jeszcze do rozważenia kwestia utrzymania schodów i zabezpieczenia przed śniegiem. Ale była to jeszcze jesień, śnieg nie zalegał. Trudno byłoby się doszukać naruszenia jakiegokolwiek obowiązku w sprzątaniu, czy usuwaniu śniegu z schodów, zwłaszcza, iż ten wówczas od razu topniał.
Pozostało jedynie zgodzić się z stanowiskiem ubezpieczyciela.
Moim zdaniem w tej opisanej sytuacji wypadek miał po prostu charakter tzw. nieszczęśliwego wypadku za skutki, którego nikt nie odpowiada. Też tak może być.