Koszt parkowania pojazdu stanowi element usługi jego naprawy.

 

Nie zawsze prowadząc sprawy moich Klientów zgadzam się z ich stanowiskiem, co nie oznacza iż jako pełnomocnik mogę to stanowisko pominąć.

Często zdarza się też tak, iż osoby poszkodowane w wypadkach komunikacyjnych zawyżają dochodzone przez siebie odszkodowanie. Choć pewnie skala tego problemu ma się nijak do skali zaniżania odszkodowań przez ubezpieczycieli.

W każdym razie chciałem się podzielić w niniejszym wpisie bardzo trafną uwagą sędziego zawartą w treści uzasadnienia, a która sprowadzała się do rozpatrzenia roszczenia Mojego Klienta w zakresie dochodzenia kosztu parkowania jego auta w oczekiwaniu na naprawę w warsztacie, który te naprawę przeprowadzał.

Musze powiedzieć, iż rzadko zdarzają się tak trafne i odważne słowa, które w zasadzie nie pozostawiają wątpliwości co do zasadności zgłoszonego roszczenia.

2019-04-26_12h29_39

Podsumowując o ile jeszcze koszt parkingu auta uszkodzonego w oczekiwaniu na likwidację szkody całkowitej stanowi uzasadniony koszt poszkodowanego, to faktycznie raczej trudno uznać, iż warsztat naprawy osobno kasuje za swoją usługę naprawczą i osobno za przechowywanie pojazdu.

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna 

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań 

www.prawnikpoznanski.pl

Koszt transportu pojazdu po naprawie a przed badaniem technicznym pokolizyjnym jako element odszkodowania.

3b-e28094-kopiaPrzepisy prawa w sytuacji związanej z bardziej rozległą naprawą wymagają przeprowadzenia badania technicznego pokolizyjnego.

Formalnie więc auto, mimo iż zostało naprawione zanim zostanie ponownie dopuszczone do ruchu nie powinno poruszać się po drogach. Do takiego też wniosku doszedł jeden z serwisów samochodowych, który po naprawie odholował auto do stacji kontroli pojazdów.

Ubezpieczyciel zwrócił koszty badania technicznego, niemniej jednak odmówił zwrotu kosztów transportu auta z warsztatu do OSKP.

Siła rzeczy o zapłatę tej kwoty koniecznym okazało się pozwanie zakładu ubezpieczeń. Sąd Rejonowy Poznań Stare Miasto w sprawie o sygn akt: XII GC 148/17 nie miał jednak wątpliwości co do zasadności poniesienia tego kosztu:

„Odnośnie natomiast braku refundacji kosztów transportu naprawionego pojazdu do stacji obsługi celem przeprowadzenia badania technicznego pokolizyjnego należy przyznać rację powodowi, który wskazał, że pozwany w całości zrefundował koszty badania technicznego powypadkowego, zatem uznał zasadność takiego badania. Skoro zatem pozwany uznał, że pojazd wymagał badania technicznego dopuszczającego go do ruchu, to oczywistym jest, że pojazd ten musiał zostać przewieziony do stacji obsługi na lawecie, ponieważ nie był dopuszczony do ruchu po kolizji i mógł stwarzać zagrożenie na drodze, bądź narazić poszkodowanego na odpowiedzialność. .”

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań

www.prawnikpoznanski.pl

Biegły w sprawie o odszkodowanie z drugiego końca Polski!

Wszyscy, którzy mieli do czynienia z procesami sądowymi, w których występują biegli, a zwłaszcza biegli lekarza, a zwłaszcza wśród tych biegłych z dziedziny medycyny lekarze o specjalizacji ortopedia, traumatologia narządów ruchu wiedzą, iż konieczność uzyskania dowodu z opinii biegłego stanowi „wąskie gardło” procesu sądowego o zadośćuczynienie.

Tytułem przykładu posługując się moim doświadczeniem, z mojego poznańskiego podwórka, mogę wskazać, iż w sprawie o zadośćuczynienie za skutki wypadku drogowego przeprowadzenie opinii biegłego lekarza w toku sprawy przedłuża proces o około rok. Jeszcze gorzej jest, gdy biegłym jest własnie biegły z wskazanej wyżej specjalizacji, tj. ortopedii i traumatologii narządów ruchu.

Byłem już przez Sąd w Poznaniu informowany, iż biegły ortopeda poinformował sąd, iż termin na wykonanie opinii wynosi 1 rok od daty otrzymania akt. Dodając do tego terminu czas niezbędny na wysłanie akt biegłemu, ich zwrot, wyznaczenie terminu rozprawy i inne poboczne, okaże się, iż dowód ten przedłuża postępowanie często i o półtora lub dwa lata.

Na marginesie mogę jedynie dodać, iż chyba tylko biegli z dziedziny stomatologii lub chirurgii estetycznej mają dłuższe terminy realizacji. Co wynika z faktu, iż tym lekarzom po prostu nie opłaca się pracować na zlecenie sądu i za stawki regulowane rozporządzeniem.

Sądy z tym problemem próbują sobie radzić w różny sposób.

Ostatnio prowadząc sprawę związaną z dochodzeniem zadośćuczynienia należnego mojemu Klientowi od ubezpieczyciela sprawcy szkody ( z jego OC) za skutki połamania kręgosłupa, Sąd Rejonowy w Poznaniu zapytał poszkodowanego, czy byłby skłonny dojechać na badanie do biegłego w innej miejscowości.

Okazało się, iż tą inną miejscowością jest Białystok, oddalony od Poznania o prawie 500 km, fakt iż ostatnimi czasy oddanie S8 na odcinku Warszawa Białystok, nie czyni tej podróży aż tak uciążliwą. Niemniej jednak raczej jest to i tak wyprawa na co najmniej dwa dni, chyba że Klient przy okazji zdecyduje się na poznanie walorów turystycznych Podlasia.

W każdym razie biegły z Białegostoku zaproponował sporządzenie opinii w terminie kilku miesięcy szybciej, niż nasi lokali biegli z Poznania.

 

 

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna 

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań 

www.prawnikpoznanski.pl

Korekta wartości pojazdu ze wzgledu na wyposażenie dodatkowe

Man_seated_in_automobile_on_unidentified_streetKolejną bardzo istotną korektą, i to in plus, wpływająca na wartość ustalanego dla potrzeb odszkodowania pojazdu jest korekta z uwagi na wyposażenie dodatkowe.

Jej zastosowanie wydaje się dość oczywiste.

Katalogi przyjmowane dla danego modelu przyjmują pewne standardowe, fabryczne wyposażenie wycenianego pojazdu.

Natomiast już w momencie zakupu pojazd czy to z uwagi na promocje,czy z uwagi na bardziej zasobny portfel wyposażany jest w dodatkowe „bajery”.

„Bajery”  te mogą, i często ma to miejsce, radykalnie zwiększyć wartość pojazdu w stosunku do wartości pojazdu wyposażonego li tylko w wyposażenie standardowe.

Co istotne wartość tej korekty ulega zmniejszeniu wraz z latami jakie upływają od daty wyprodukowania pojazdu.  Oznacza, to iż teoretycznie korekta ta przy pojeździe uszkodzonym w momencie wyjazdu z fabryki odpowiadałaby w zasadzie 100% wartości dodatkowego wyposażenie,to w kolejnych latach współczynnik ten ulega zmniejszeniu w stopniu większym niż tylko upływ lat.

O korektach można również poczytać pod tymi linkami: JEDEN i DRUGI,  , TRZECI. i CZWARTY. i PIĄTY. i SZÓSTY.I SIÓDMY I ÓŚMY I DZIEWIĄTY I DZIEŚIĄTY I JEDENASTY I DWUNASTY I TRZYNASTY

Korekta z uwagi na zużycie ogumienia

The_Soviet_Union_1971_CPA_4002_stamp_(Volga_GAZ-24_Automobile)_tete-beche

Kolejną korekta braną pod uwagę przy ustalaniu dla potrzeby odszkodowania wartości pojazdu jest korekta ze względu na stan ogumienia.

Korekta ta jest w zasadzie najbardziej marginalną i w niewielkim stopniu wpływa na ostateczną wartość pojazdu. Choć niekiedy każda złotówka ma znaczenie przy zakwalifikowaniu szkody jako calkowitej – tak więc i nad nią warto się pochylić

Korekta ta uwzględnia wpływ stanu ogumienia na wartość pojazdu. Zużycie poszczególnych opon zostało określone z uwzględnieniem zmierzonej wysokości ich bieżnika.

Prz czym punktem odniesienia jest ogumienie o zużyciu 50%.

Jezeli więc bieżnik jest zużyty w stopniu mniejszym jak 50% wartości fabrycznej, to mamy korektę dodatnią, gdy opona jest bardziej łysa, to stosujemy ujemną korektę zgodnie z automatyką systemu.

 

O korektach można rownież poczytać pod tymi linkami: JEDEN i DRUGI,  , TRZECI. i CZWARTY. i PIĄTY. i SZÓSTY.I SIÓDMY I ÓŚMY I DZIEWIĄTY I DZIEŚIĄTY I JEDENASTY I DWUNASTY

Odszkodowanie- w jakiej walucie i po jakim kursie ?

5_euro_note_Europa_series_serial_numbersProblemem przed, ktorym stają poszkodowani dochodzący zapłaty odszkodowania za skutki wypadku, któremu ulegli jest także kwestia waluty w jakiej powinni domagać się zapłaty, w sytuacji gdy szkoda miała miejsce poza strefą polskiej złotówki.

Kwestia ta nie jest tak banalna jakby mogło sie wydawać, gdyż niekiedy prowadziła nawet do oddalenia powództwa, w sytuacji gdy pozew był niezgodny z obowiązującą w polskim Kodeksie cywilnym zasadą walutowości.

Zasada ta, wyrażona zresztą w art. 358  Kodeksu cywilnego, oznacza, iż

Art. 358. § 1. Jeżeli przedmiotem zobowiązania jest suma pieniężna wyrażona w walucie obcej, dłużnik może spełnić świadczenie w walucie polskiej, chyba że ustawa, orzeczenie sądowe będące źródłem zobowiązania lub czynność prawna zastrzega spełnienie świadczenia w walucie obcej.

§ 2. Wartość waluty obcej określa się według kursu średniego ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski z dnia wymagalności roszczenia, chyba że ustawa, orzeczenie sądowe lub czynność prawna stanowi inaczej. W razie zwłoki dłużnika wierzyciel może żądać spełnienia świadczenia w walucie polskiej według kursu średniego ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski z dnia, w którym zapłata jest dokonana.

Na gruncie zobowiązań o charakterze odszkodowawczym nadal wydaje sieobowiązuje pogląd wyrażony wyrokiem Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 30 października 1990 r. w sprawie o sygnaturze akt: I CR 371/90, opublikowanym w OSNCP 1991 r. zeszyt 10-12 poz. 133: świadczenie odszkodowawcze powinno być wyrażone w pieniądzu polskim także wówczas, gdy w zobowiązaniu podstawowym przedmiotem świadczenia była waluta obca (art. 358 K.c.).

Nawet więc jak za szkodę zapłaciliśmy w Niemczech w Euro, czy na Ukrainie w Hrywnach, to dochodząc odszkodowania powiniśmy w pozwie oznaczyć roszczenie w złotych polskich.

Odnośnie zaś ustalenia właściwego kursu, po którym przeliczyć wydane na naprawę Euro na złotówki, których zwrotu wniesionym powództwem będziemy żądać sięgnąć należy, do uchwały Sądu Najwyższego – Izby Cywilnej z dnia 19 marca 1998 r. w sprawie o sygnaturze akt: III CZP 72/97, opublikowanej w OSNC 1998 r. zeszyt 9 poz. 133, w którym to orzeczeniu Sąd ten stwierdził, iż: wysokość odszkodowania należy określić według kursu waluty obcej z tej samej daty, z której cenę samochodu przyjęto za podstawę ustalenia odszkodowania.

Jak dobrze się ubezpieczyć i nie przepłacić? – Czyli wspomnienie sprzed 14 lat.

Trochę przypadkiem natknąłem się ostatnio na mój artykuł sprzed dobrych 14 lat.

Artykuł popełniłem dla Gazety podatkowej, z którą wówczas współpracowałem. A jego przedruk znalazł się w serwisie bankier i można go znaleźć pod niniejszym Linkiem.

Nie wiem na ile temat jeszcze ciągle po 14 latach aktualny, no ale skoro już go w odmętach internetu znalazłem, to można dać mu drugie życie.

No cóż jest w tym trochę prawdy, iż w internecie nicnie ginie 🙂

„Jak dobrze się ubezpieczyć i nie przepłacić?

Zawierając umowę ubezpieczenia mamy przede wszystkim na uwadze, aby zapłacić jak najniższą składkę, a równocześnie zapewnić sobie jak najlepsze zabezpieczenie w razie wystąpienia zdarzenia powodującego szkodę w naszym majątku. Ważąc te dwie istotne dla nas kategorie, często dochodzi do rozbieżności między wartością ubezpieczonego mienia a kwotą, na jaką je ubezpieczyliśmy.

Chcąc oszczędzić na składce, ubezpieczamy należące do nas mienie na kwotę niższą niż jego rzeczywista wartość. Natomiast gdy zależy nam na minimalizacji ryzyka, ubezpieczamy mienie na kwotę przewyższającą jego wartość. Zdarza się, że w ogóle zawieramy dwie umowy ubezpieczenia. Z każdą taką formą ubezpieczenia wiążą się pewne konsekwencje, które nie zawsze są dla nas, jako ubezpieczających i klientów towarzystw ubezpieczeniowych, korzystne. Poza tym nie zawsze jesteśmy w pełni rozeznani w mnogości klauzul i terminów, jakimi operuje agent ubezpieczeniowy, lub też które znajdują się w treści ogólnych warunków ubezpieczenia. Warto więc posiadać pewną podstawową wiedzę na temat tego, w jaki sposób i na jaką kwotę chcemy ubezpieczyć należące do nas mienie.

Nadubezpieczenie – płacimy za coś, czego i tak nie dostaniemy

Najmniej korzystną sytuacją dla klientów zakładów ubezpieczeń jest tzw. nadubezpieczenie. Z sytuacją taką mamy do czynienia wówczas, gdy określona w umowie ubezpieczenia wartość objętego ubezpieczeniem mienia jest podana w wysokości wyższej niż wynosi ona w rzeczywistości. Mimo iż takie rozwiązanie wydawać by się mogło korzystnym, takim jednak nie jest. Z istoty ubezpieczenia majątkowego wynika bowiem, że nie może ono przewyższać wysokości powstałej szkody. Tym samym zakład ubezpieczeń, mimo że określona w umowie suma ubezpieczenia opiewa na pewną określoną kwotę, wypłaci nam odszkodowanie w wysokości rzeczywiście poniesionej szkody. Jedynym więc skutkiem (i to negatywnym) nadubezpieczenia jest opłacanie składki w zwiększonej wysokości. Składka ta jest bowiem obliczana stosownie do podanej przez nas sumy ubezpieczenia. Jest to więc rozwiązanie niewątpliwie korzystne dla zakładów ubezpieczeń, które otrzymują zwiększoną składkę, a poziom ryzyka, jaki wiąże się z daną umową pozostaje ten sam.

Przykład

X ubezpieczając samochód od kradzieży podał, że jest on wart 50.000 zł, podczas gdy w rzeczywistości wart jest 38.000 zł. Zakład ubezpieczeń obliczy więc składkę od sumy 50.000 zł i taką płacić będzie X. Jeśli samochód zostanie skradziony, X otrzyma odszkodowanie w wysokości najwyżej 38.000 zł.

Ubezpieczenie podwójne – ubezpieczamy to samo dwa razy

Ubezpieczenie podwójne jest swoistą odmianą nadubezpieczenia. Sytuacja taka występuje wówczas,gdy ubezpieczamy w dwóch lub więcej towarzystwach ubezpieczeniowych ten sam przedmiot na ten sam okres i od tego samego ryzyka na łączną sumę przewyższającą wartość ubezpieczenia. Również w tym wypadku górną granicą odszkodowania, jakie możemy otrzymać mimo posiadanych kilku ubezpieczeń, jest wysokość powstałej szkody. Nie jest więc możliwe uzyskanie odszkodowania w wysokości wyższej od powstałej szkody poprzez zgłoszenie roszczenia do kilku zakładów ubezpieczeń, z którymi mamy zawartą umowę. Takie działanie zakwalifikować należałoby jako przestępstwo oszustwa, określonego w art. 286 § 1 K.k.

Ubezpieczony, który posiada kilka takich samych ubezpieczeń, może zwrócić się z roszczeniem do dowolnie wybranego przez siebie zakładu. Ten zaś nie może dokonywać żadnych potrąceń ze względu na istnienie innych stosunków ubezpieczenia. Natomiast kolejne zakłady ubezpieczeń, do których zwróci się ubezpieczony zobowiązane są świadczyć jedynie różnicę pomiędzy odszkodowaniem już wypłaconym a wysokością powstałej szkody.

Niedoubezpieczenie – oszczędzamy na składce

Najczęściej spotykane są jednak sytuacje, gdy suma ubezpieczenia jest niższa od rzeczywistej wartości ubezpieczonego mienia. Jest to tzw. niedoubezpieczenie. Górną granicą odszkodowania jest wówczas określona w umowie suma ubezpieczenia. Tak więc, gdy ubezpieczona przez nas rzecz ulegnie całkowitemu zniszczeniu, zakład ubezpieczeń będzie musiał wypłacić odszkodowanie odpowiadające jedynie sumie ubezpieczenia, a w pozostałym zakresie będzie zwolniony od świadczenia.

Jeżeli powstała szkoda będzie niższa niż wysokość sumy ubezpieczenia, od której to kwoty płacimy składkę, wówczas wysokość przyznanego nam odszkodowania zależna będzie od jednego z dwóch występujących w ogólnych warunkach umowy ubezpieczenia systemów odpowiedzialności: odpowiedzialności na pierwsze ryzyko lub odpowiedzialności proporcjonalnej.

System odpowiedzialności na pierwsze ryzyko

Jeśli zawierając umowę ubezpieczenia umówimy się na ten sposób likwidacji szkody, wówczas zakład ubezpieczeń wypłacać nam będzie odszkodowanie za powstałe szkody aż do wyczerpania określonej przez nas sumy ubezpieczenia. Towarzystwo ubezpieczeniowe nie pokryje natomiast tej części szkody, która przekroczy umówioną sumę ubezpieczenia.

Przykład

Y ubezpieczył dom od ryzyka powodzi, pożaru i innych zdarzeń losowych na sumę 400.000 zł. Wartość budynku wynosiła zaś 700.000 zł. Y zapłaci więc składkę obliczoną od tej pierwszej kwoty. Gdy w okresie ubezpieczenia dojdzie do powodzi, która spowoduje szkody w wysokości 100.000 zł, ubezpieczyciel pokryje całą szkodę. Jeśli po jakimś czasie dom całkowicie spłonie, a wysokość szkody wyniesie 700.000 zł, to Y otrzyma od ubezpieczyciela tytułem odszkodowania tylko 300.000 zł. Zakład ubezpieczeń początkowo ponosił bowiem odpowiedzialność jedynie do kwoty 400.000 zł, wcześniej wypłacił już 100.000 zł, pozostała więc górna granica odpowiedzialności zakładu wynosiła 300.000 zł.

Ubezpieczenie w tym systemie warto więc zawierać wtedy, gdy spodziewać się można raczej częściowego zniszczenia danej rzeczy, a nie jej unicestwienia. Wówczas bowiem nieopłacalnym byłoby zawieranie ubezpieczenia na sumę odpowiadającą rzeczywistej wartości ubezpieczonego mienia. Lepiej zawrzeć umowę na niższą kwotę, odpowiadającą wysokości ewentualnej szkody i płacić przez to niższą składkę.

System odpowiedzialności proporcjonalnej

Jeżeli w umowie zastrzeżono, że zakład ubezpieczeń odpowiadać będzie według systemu proporcjonalnego, wówczas wypłaci on odszkodowanie w wysokości, które pozostaje w takim stosunku do wielkości szkody, w jakiej suma ubezpieczenia pozostaje do wartości ubezpieczonego mienia . Z ilustrować to można poniższym wzorem:

O / SZ = S / W

[O – odszkodowanie, S – suma ubezpieczenia, SZ – wysokość szkody, W – wartość ubezpieczonego mienia].

Odszkodowanie w tym systemie będzie więc wypłacane według następującego wzoru:

O = SZ x S / W

Przykład

X ubezpieczył samochód (AC) o wartości rynkowej 60.000 zł, określając sumę ubezpieczenia na 40.000 zł. W wyniku kolizji szkoda wyniosła 20.000 zł. Zakład ubezpieczeń nie wypłaci X 20.000 zł, jakby to miało miejsce w systemie na pierwsze ryzyko. Kwota odszkodowania, którą otrzyma X (dokonując odpowiednich podstawień do wskazanego wyżej wzoru) wynosić będzie 13.333 zł.

Przyjęcie tego systemu oznacza, iż jedynie wtedy, gdy nastąpiło całkowite zniszczenie mienia objętego ubezpieczeniem, wysokość odszkodowania równa będzie sumie ubezpieczenia. W pozostałych przypadkach ubezpieczony nie może liczyć na pokrycie całości strat.

Jak widać, system ten jest bardziej korzystny dla zakładów ubezpieczeń. Odszkodowania przyznawane w oparciu o ten model odpowiedzialności są bowiem niższe od kwot, jakie otrzymalibyśmy przy odpowiedzialności na pierwsze ryzyko.

Bartosz Kowalak

Gazeta Podatkowa nr 52/(52) z dn. 2004-07-08, strona 15 ”

 

Trochę się łezka w oku kręci, zwłaszcza jak człowiek pomyśli ile wówczas mu lat było…:)

Artykułów mojego autorstwa udostępnianych na łamach serwisu bankier.pl jeszcze kilka znalazłem, tak więc być może jeszcze do jakiś wykopalisk na łamach bloga wrócę

Odszkodowanie za wypadek w Szwajcarii

512px-Different_cards2Ciekawe jest także to, w jaki sposób można dochodzić roszczeń odszkodowawczych za najem pojazdu zastępczego w Szwajcarii, co również zostało wyjaśnione przez dr hab. Romana Trzaskowskiego i dr Witolda Borysiak w ich opracowaniu prawnoporównawczym.

Otóż, ochrona poszkodowanego w tym zakresie jest dużo węższa niż w Polsce, Niemczech, czy w Austrii.

W Szwajcarii kosztów najmu zastępczego można domagać się tylko wówczas, gdy został on rzeczywiście poniesiony i tylko wtedy, gdy samochód stanowił źródło dochodu. W takim przypadku poszkodowany musi udowodnić, że samochód jest mu niezbędny do prowadzenia biznesu. Przy tym nawet jeżeli taki samochód byłby mu potrzebny dla celów działalności gospodarczej nie może z niego korzystać, jeżeli ma w swojej dyspozycji inne auta.

Odszkodowanie takie jest zasadne nietylko, gdy samochód jest potrzebny do wykonywania pracy, ale także gdy dojazdy do pracy dla poszkodowanego środkami komunikacji publicznej są „niegodne” lub trudno osiągalne.

Gdy więc samochód nie jest poszkodowanemu potrzebny w związku z pracą nie może on domagać się zwrotu kosztów najmu zastępczego. Może jedynie dochodzić zwrotu kosztów dojazdu środkami komunikacji publicznej lub ewentualnie taksówkami.

Wyjątkiem od powyższej zasady jest to, że odszkodowanie za najem zastępczy można dochodzić, gdy wypadek wydarzył się przed lub w czasie zaplanowanego urlopu.

Prawo szwajcarskie dopuszcza najem samochodu wysokiej klasy, gdy jest to niezbędne dla celów wizerunkowych. W innym przypadku poszkodowany powinien zadowolić się samochodami niższej klasy, kierując się zasadą minimalizacji szkody.

Podobnie, jak w Austrii odszkodowania można domagać jedynie za rzeczywiście poniesione koszty najmu zastępczego, a nie fikcyjne.

Mając więc wypadek w Szwajcarii trzeba więc być bardzo ostrożnym przy podejmowaniu decyzji o najmie pojazdu zastępczego i przy dochodzeniu z tego tytułu roszczeń przed sądami.

 

I znowu ciekawa sytuacja, gdzie niby na cywilizowanym Zachodzie poszkodowani mają znacznie niższe prawa niż na dzikim Wschodzie.

No cóż jak rozbijac auto, to tylko w Polsce.

Jak sprawdzić, czy uczestnik kolizji drogowej jest ubezpieczony i w jakim zakładzie ubezpieczeń,

Accident_automobileJeżeli mieliśmy już to nieszczęście, że staliśmy się uczestnikami lub ofiarą kolizji samochodowej, wypadku komunikacyjnego, czy innego zdarzenia z udziałem pojazdu podlegającego obowiązkowemu ubezpieczeniu OC, by móc dochodzić należnego nam odszkodowania musimi wiedzieć od kogo.

Co oczywiste moglibyśmy mieć niekiedy problem z ustaleniem, czy uczestnik kolizji był ubezpieczony, zwłaszcza gdy nie zapraszaliśmy na miejsce kolizji funkcjonariuszy Policji.

Ten problem zauważył Ustawodawca, ktory  wprowadził normę, zgodnie z którą: art. 104 ust. 9 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych UFG udostępnia przez swoją stronę internetową informację o zawarciu umowy ubezpieczenia OC przez posiadacza danego pojazdu oraz nazwę zakładu ubezpieczeń, z którym ta umowa została zawarta, bez ujawniania danych osobowych posiadacza pojazdu.

Na stronie UFG- Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego pod tym LINKIEM, można znaleźć formularz,  który służy do zweryfikowania czy posiadacz wskazanego pojazdu mechanicznego jest objęty ochroną ubezpieczenia OC na podany dzień. Na podany dzień, czyli z naszego punktu widzenia, na dzień w którym mieliśmy to nieszczęście stać się uczestnikiem wypadku komunikacyjnego.

Aby uzyskać informację w jakim towarzystwie ubezpieczeniowym miał zawartą umowę ubezpieczenia OC musimy dysponować w zasadzie jedną daną, tj.: numerem rejestracyjnym pojazdu, ewentualnie numerem VIN.

Po uzupełnieniu formularza UFG wskaże nam, do którego z ubezpieczycieli kierować swoje roszczenia.

 

Obniżenie odszkodowania o rabat, który może uzyskać ubezpieczyciel

Charrue_automobile_en_1901

Jakiś czas temu otrzymałem następującego maila:

„Dzień dobry.

Zwracam się do Pana z następującym pytaniem.Mailem stłuczkę, przyznano i wypłacono mi odszkodowanie. Po okresie 1,5 roku zwróciłem się do firmy zajmującej się skupem zaniżonych odszkodowań, jednak nie wyrazili zainteresowania ponieważ kwota do „ugrania” jest dla nich za niska. W kosztorysie ubezpieczyciel zaniżył wycenę o rabat na części do naprawy w wysokości 22 procent oraz materiały lakiernicze w wysokości 25 procent. Taki rabat ma podobno firma PZU u swoich kontrahentów . W jaki sposób mogę samodzielnie się zwrócić do ubezpieczyciela o zwrot tej kwoty i na co się powołać? Z góry dziękuje.”

W treści tego pytania pojawił się kolejny kruczek ubezpieczycieli na obniżenie należnego odszkodowania.

W skrócie przy wycenie kosztów naprawy pojazdu ubezpieczyciel bierze pod uwagę dajmy na to normalne ceny części zamiennych  ( choć nie zawsze), ale w treści wyceny obniża ich wartość o np. 22 % rabatu jaki można otrzymać od sprzedawcy cześci zamiennych. Po doliczeniu Vatu okazuje sie, iż wartość cześci wziętych pod uwagę przy wyliczeniu szkody jest znacznie niższa niz mógłby poszkodowany oczekiwać.

I co z tym rabatem na części zamienne?

Faktycznie warsztaty samochodowe, sklepy z częściami samochodowymi, czy zakład ubezpieczeń jakby chciał spokojnie otrzyma od producenta części, jego dystrybutora czy importera znaczny rabata w stosunku do poziomu cen katalogowych ( a więc i takich, które uwzględniane są w programach kosztorysujących szkody).

Z mojego doświadczenia wynika, iż faktycznie warsztat samochodowy kupując części u producenta dostaje ok 25% rabatu od ceny części katalogowych.

Czy zatem faktycznie ubezpieczyciel może o ten hipotetyczny rabat obniżyć odszkodowanie?

Odpowiedź jest prosta- jeżeli rabat jest hipotetyczny, to nie ma takiego prawa. Po pierwsze zwykły Kowalski, Nowak, czy Malinowski żadnego rabatu nie dostanie. Mam nawet wątpliwości, czy udałoby mu się w ogole kupić części bezpośrednio u producenta. Dla niego obowiązują ceny detaliczne, a nie hurtowe.

Nawet jak rabat dostanie warsztat samochodowy, który naprawia mu szkodę, to zazwyczaj to warsztat rabat ten skonsumuje. Tzn. na fakturze, którą dostanie poszkodowany ceny części będą jak w katalogu. Jedynie w fakturze źródłowej będzie widoczny rabat.

Poszkodowany więć nawet o żadnym rabacie nie będzie słyszał. Nie ma więc powodów aby otrzymał niższe odszkodowanie.

Chyba żeby faktycznie warsztat, który naprawia auto uzyskał rabat i rabat ten uwzględnił  w niższej fakturze dla poszkodowanego. Wówczas skoro szkoda była rzeczywiście mniejsza, to i nie ma podstaw aby na odszkodowaniu miałsię wzbogacić.