Nie tylko alkohol – cztery sposoby na finansową katastrofę po wypadku

Kilka wpisów temu pisałem o regresie nietypowym w kontekście jazdy po alkoholu. Artykuł wywołał sporo reakcji, ale też pytań: „Panie mecenasie, a co z innymi sytuacjami? Czy tylko pijani kierowcy muszą zwracać odszkodowania?”.

Odpowiedź brzmi: nie tylko oni. I właśnie o tym dziś – o czterech kategoriach kierowców, którzy mogą stracić wszystko po spowodowaniu wypadku, mimo wykupionego OC.

Przypomnijmy – czym jest regres nietypowy?

Dla tych, którzy nie czytali poprzedniego wpisu, krótkie przypomnienie. Regres nietypowy to mechanizm prawny, który pozwala ubezpieczycielowi dochodzić od sprawcy wypadku zwrotu wszystkich kwot wypłaconych poszkodowanym z polisy OC.

Schemat jest prosty i okrutny:

  1. Spowodowałeś wypadek w określonych okolicznościach
  2. Ubezpieczyciel wypłaca poszkodowanym odszkodowania, zadośćuczynienia, renty (bo musi – takie prawo)
  3. Potem ubezpieczyciel przychodzi do Ciebie i mówi: „Oddawaj każdą złotówkę”

I nagle Twoje OC, za które płacisz co roku kilkaset czy kilka tysięcy złotych, okazuje się bezużyteczne. Gorzej – sam jesteś teraz dłużnikiem na dziesiątki, setki tysięcy złotych, a czasem więcej.

Art. 43 ustawy – cztery grzechy śmiertelne kierowcy

Podstawą prawną regresu nietypowego jest art. 43 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych. Przepis ten wymienia cztery sytuacje, w których ubezpieczyciel może dochodzić zwrotu wypłaconego odszkodowania.

Przytoczę go w całości, bo to kluczowe:

Art. 43. Zakładowi ubezpieczeń przysługuje prawo dochodzenia od kierującego pojazdem mechanicznym zwrotu wypłaconego z tytułu ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych odszkodowania, jeżeli kierujący:

  1. wyrządził szkodę umyślnie lub w stanie po użyciu alkoholu albo pod wpływem środków odurzających, substancji psychotropowych lub środków zastępczych w rozumieniu przepisów o przeciwdziałaniu narkomanii;
  2. wszedł w posiadanie pojazdu wskutek popełnienia przestępstwa;
  3. nie posiadał wymaganych uprawnień do kierowania pojazdem mechanicznym, z wyjątkiem przypadków, gdy chodziło o ratowanie życia ludzkiego lub mienia albo o pościg za osobą podjęty bezpośrednio po popełnieniu przez nią przestępstwa;
  4. zbiegł z miejsca zdarzenia.

Pierwszy punkt – alkohol i narkotyki – omawiałem szczegółowo w poprzednim wpisie. Dziś skupię się na pozostałych trzech.

Grzech nr 2: Kradzież pojazdu

Ten przypadek jest stosunkowo prosty i – przyznam szczerze – mało mnie obchodzi. Jeśli ukradłeś auto i spowodowałeś nim wypadek, to sorry, nie masz mojej sympatii. Płać.

Co ciekawe, przepis mówi o „wejściu w posiadanie pojazdu wskutek popełnienia przestępstwa”. Czyli nie tylko kradzież (art. 278 Kodeksu karnego), ale też:

  • Przywłaszczenie pojazdu (art. 284 KC)
  • Rozbój z użyciem przemocy w celu zdobycia pojazdu (art. 280 KC)
  • Kradzież z włamaniem (art. 279 KC)

W praktyce kancelarii nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem, żeby ktoś przyszedł i powiedział: „Panie mecenasie, ukradłem auto, zrobiłem wypadek, co teraz?”. Ale teoretycznie – taka osoba musiałaby zwrócić ubezpieczycielowi całe odszkodowanie.

I tutaj swoją drogą ciekawostka prawna: jeśli pasażer skradzionego auta ulegnie wypadkowi, to ma prawo do odszkodowania z OC sprawcy (złodzieja). Ale to sprawca będzie musiał to zwrócić ubezpieczycielowi.

Grzech nr 3: Brak uprawnień – tu już może być problem

A to jest kategoria, która dotyczy znacznie większej liczby osób. I tu zaczyna się ciekawiej.

Sytuacja 1: Nigdy nie miałeś prawa jazdy

Najprostszy przypadek. Jeździsz bez prawa jazdy (nigdy go nie zrobiłeś lub masz kategorię B, a prowadzisz motocykl wymagający kategorii A) i spowodowałeś wypadek.

Ubezpieczyciel może dochodzić regresu.

Pamiętam sprawę, gdzie młody chłopak „pożyczył” motor kolegi (kategoria A2), choć sam miał tylko prawo jazdy kategorii B. „Przecież to też jest pojazd na dwóch kółkach, jak trudno może być?”. Okazało się – bardzo trudno. Wypadek, rozbity samochód, poszkodowany z połamaną nogą.

Ubezpieczyciel wypłacił 60 000 zł. I przyszedł z pozwem o zwrot do chłopaka.

Sytuacja 2: Miałeś prawo jazdy, ale zostało Ci odebrane

To jest bardziej subtelny przypadek. Jeśli sąd orzekł wobec Ciebie zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych (art. 42 § 2 Kodeksu karnego) i w tym okresie prowadzisz samochód – de iure nie posiadasz uprawnień.

I to jest pułapka, w którą wpada więcej osób, niż by się wydawało.

Typowy scenariusz:

  • Ktoś dostaje wyrok za jazdę po pijaku + zakaz prowadzenia pojazdów na 3 lata
  • Fizycznie prawo jazdy jest u niego (albo w sądzie, albo oddane po zakończeniu zakazu)
  • Po roku myśli: „Eh, nikt mnie nie sprawdzi” i siada za kółko
  • Spowoduje kolizję (nawet niewielką)
  • Ubezpieczyciel: „Regres!”

Co ciekawe, nie chodzi tu tylko o zakaz orzeczony wyrokiem karnym. Podobnie działa zatrzymanie prawa jazdy przez starostę (art. 101 ustawy Prawo o ruchu drogowym) np. z powodu uzbierania 24 punktów karnych lub po przekroczeniu prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym.

Jeśli w okresie zatrzymania prowadzisz pojazd i spowodowałeś wypadek – technicznie nie masz uprawnień. Ubezpieczyciel może się domagać regresu.

Wyjątek: Ratowanie życia lub pościg

Przepis zawiera jeden wyjątek: jeśli prowadzisz pojazd bez uprawnień, ale robisz to w celu ratowania życia ludzkiego lub mienia albo pościgu za przestępcą – regres Ci nie grozi.

Przykład hipotetyczny: Jesteś w lesie, kolega dostaje zawału. Nie masz prawa jazdy (albo masz zakaz). Wsiadasz w jego auto i jedziesz do szpitala. Po drodze spowodowałeś kolizję. Teoretycznie – możesz się bronić, że ratowałeś życie.

Praktycznie? Lepiej wtedy wezwać karetkę.

Inny przykład: Widzisz, jak złodziej ucieka z twoim portfelem. Wsiadasz w cudzy motor (nie masz kategorii A) i jedziesz w pościg. Kolizja. Teoretycznie – wyjątek.

Ale uwaga – wyjątek działa tylko, gdy bezpośrednio po przestępstwie podjąłeś pościg. Jeśli przestępstwo było wczoraj, a dziś jedziesz szukać złodzieja – to już nie jest pościg w rozumieniu przepisu.



Grzech nr 4: Ucieczka z miejsca zdarzenia – najbardziej kontrowersyjny

I tu dochodzimy do kategorii, która jest moim zdaniem najbardziej problematyczna. Bo podczas gdy alkohol, kradzież czy brak uprawnień są stosunkowo jasne – „ucieczka z miejsca zdarzenia” bywa różnie interpretowana.

Czym jest „zbiegnięcie”?

Kodeks karny w art. 178 § 3 mówi o „oddaleniu się z miejsca zdarzenia”. Ale ustawa o ubezpieczeniach mówi o „zbiegnięciu”. Czy to to samo?

Orzecznictwo wskazuje, że „zbiegnięcie” to oddalenie się z miejsca zdarzenia bez uprzedniego dopełnienia obowiązków wynikających z przepisów o ruchu drogowym (art. 39 ustawy Prawo o ruchu drogowym).

Te obowiązki to:

  • Zatrzymanie pojazdu
  • Udzielenie pomocy poszkodowanym (jeśli są)
  • Niezwłoczne zawiadomienie Policji (jeśli są poszkodowani lub szkoda przekracza 3000 zł)
  • Pozostanie na miejscu do czasu przyjazdu Policji (jeśli wymagane)

Co to znaczy w praktyce?

Tu zaczyna się problem. Bo co, jeśli:

  • Spowodowałeś kolizję, nie było poszkodowanych, wymieniłeś się danymi z drugim kierowcą i pojechałeś dalej? To nie jest zbiegnięcie.
  • Spowodowałeś wypadek, są poszkodowani, ale byłeś w szoku pourazowym i „odjechałeś na autopilocie”? Sąd może uznać, że to zbiegnięcie (ale zależy od okoliczności).
  • Spowodowałeś wypadek, pojechałeś na posterunek Policji zgłosić zdarzenie (bo telefon się rozładował)? Może być uznane za dopełnienie obowiązku (ale lepiej zostać na miejscu).

Przypadek z praktyki kancelarii

Pamiętam sprawę pana Piotra. Wracał z pracy, zmęczony, nie zauważył pieszego na przejściu. Uderzył go (na szczęście lekko), pieszy wstał, powiedział „nic mi nie jest, jadę dalej”. Pan Piotr, widząc że pieszy odchodzi, też odjechał.

Tydzień później – wezwanie od Policji. Pieszy zgłosił się do lekarza z bólem ręki (stłuczenie). Oskarżenie: oddalenie się z miejsca wypadku.

Sąd karny uniewinnił pana Piotra (uznał, że działał w błędzie co do faktu – myślał, że to kolizja bez poszkodowanych). Ale ubezpieczyciel i tak próbował dochodzić regresu. Musieliśmy walczyć – ostatecznie wygraliśmy, ale to były nerwy.

„Pojechałem po pomoc” – czy to obrona?

Często słyszę: „Panie mecenasie, ja nie uciekałem, tylko pojechałem po pomoc!”.

To może być obrona, ale musi być wiarygodna:

  • Telefon się rozładował – może być
  • Nie było zasięgu – może być (ale gdzie?)
  • „Byłem w szoku” – trudniejsze do udowodnienia
  • „Chciałem pojechać do domu po dowód” – raczej nie przejdzie

Kluczowe pytanie: czy obiektywnie było konieczne oddalenie się? Jeśli na miejscu byli inni świadkowie z telefonami, trudno uwierzyć, że musiałeś jechać po pomoc.

Jak się bronić? Praktyczne rady

Jeśli znalazłeś się w sytuacji, gdy ubezpieczyciel domaga się regresu (z któregoś z czterech powodów), oto co możesz zrobić:

1. W przypadku alkoholu/narkotyków

  • Raczej ciężko się bronić – wynik badania krwi jest nieubłagany
  • Jedyna nadzieja: kwestionowanie prawidłowości badania (ale to rzadko się udaje)

2. W przypadku braku uprawnień

  • Jeśli miałeś zakaz prowadzenia – trudno się bronić
  • Jeśli prowadziłeś pojazd innej kategorii – możesz argumentować, że nie wiedziałeś (ale to słaba linia obrony)
  • Jedyna realna szansa: wyjątek „ratowania życia”

3. W przypadku „ucieczki”

  • Zbieraj dowody, że nie uciekałeś: zapis GPS z telefonu, świadkowie, nagrania z kamer
  • Udowodnij, że obiektywnie było konieczne oddalenie się (np. brak telefonu, brak świadków, konieczność zawiezienia dziecka do szpitala)
  • Jeśli byłeś w szoku – zaświadczenia od psychologa/psychiatry o zespole stresu pourazowego

4. Wynegocjuj raty Ubezpieczyciel rzadko odpuszcza regres całkowicie, ale czasem można wynegocjować spłatę w ratach. To lepsze niż egzekucja komornicza.

Moja refleksja – czy to sprawiedliwe?

Swoją drogą, zastanawiam się czasem, czy regres nietypowy w obecnym kształcie jest sprawiedliwy.

W przypadku alkoholu – tak, zdecydowanie. Kto siada pijany za kółko, świadomie łamie prawo i powinien ponieść pełną odpowiedzialność.

W przypadku kradzieży – też tak. Jasne jak słońce.

Ale w przypadku „ucieczki”? Tu mam wątpliwości. Bo granica między „oddaleniem się z usprawiedliwionych przyczyn” a „zbiegnięciem” bywa cienka. I trudno mi czasem zgodzić się z interpretacją, że ktoś, kto odjechał w szoku (obiektywnie nie wiedząc, co robi), powinien ponieść takie same konsekwencje jak pijany kierowca.

Ale prawo jest takie, jakie jest. I dopóki nie zmieni się ustawa, ubezpieczyciele będą z tego korzystać.

Podsumowanie – cztery drogi do bankructwa

Reasumując, regres nietypowy grozi Ci, jeśli:

  1. Jedziesz po alkoholu lub narkotykach – nawet 0,2 promila wystarczy
  2. Ukradłeś pojazd – jasne
  3. Nie masz uprawnień – bo nigdy nie zrobiłeś prawa jazdy, bo masz zakaz, bo zatrzymano Ci dokument
  4. Uciekłeś z miejsca wypadku – nawet jeśli „pojechałeś po pomoc”

W każdym z tych przypadków ubezpieczyciel może dochodzić od Ciebie zwrotu wszystkich kwot wypłaconych poszkodowanym. To mogą być dziesiątki, setki tysięcy złotych. W przypadku śmierci – nawet milion i więcej.

I tu już nie pomoże „nie wiedziałem” ani „myślałem, że ubezpieczenie mnie ochroni”. Prawo jest bezlitosne.

Moja rada? Po prostu nie rób tego. Nie jedź po alkoholu. Nie jedź bez uprawnień. I jak spowodowałeś wypadek – zostań na miejscu, nawet jeśli to stresujące. Bo konsekwencje „ucieczki” mogą być nieporównywalnie gorsze niż konsekwencje przyznania się do winy.

A jeśli już się wpakowałeś w taką sytuację – szukaj pomocy prawnika od razu. Bo tu liczy się każdy dzień.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl oraz www.prawnikododszkodowan.pl.

Masz pytanie lub chcesz podzielić się swoją historią? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl


Źródła:

  • Ustawa z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, art. 43
Nieznane's awatar

Autor: bartoszkowalak

Nazywam się Bartosz Kowalak i jestem prawnikiem, radcą prawnym, do tego jeszcze wspólnikiem w Kowalak Jędrzejewska i Partnerzy Kancelaria Prawna w Poznaniu. Kilka informacji więcej można znaleźć na naszej stronie http://www.prawnikpoznanski.pl. W zasadzie od początku kariery zawodowej miałem i nadal mam do czynienia z sprawami związanymi z dochodzeniem odszkodowań, czy to za wypadki drogowe, czy inne zdarzenia powodujące, iż u jednej osoby z winy drugiej dochodzi do powstania szkody na osobie lub w majątku. W skrócie można by więc napisać, iż obracam się w dziedzinie, która można by dla potrzeb niniejszego bloga nazwać prawem odszkodowań. Prawem odszkodowań- a więc odpowiedzią na pytanie, kto, za co, komu i ile ma zapłacić, gdy zawinił. Temat ten w zasadzie sprawia mi satysfakcję zawodową, tak więc jest to dziedzina prawa,z która lubię się mierzyć. Dlatego też postanowiłem także poza polem działania jakim jest sądowa wokanda spróbować moich sił także poprzez to medium jakim jest niniejszy blog. Chciałbym tutaj pisać o ciekawych rzeczach, często ciekawostkach, związanych z odszkodowaniami. Podzielić się moimi przemyśleniami czy też może udzielić jakieś rady. Drugą gałęzią, której poswięcam sporo uwagi sa sprawy spadkowe: Tak poza tematem bloga zapraszam do zapoznania się z oferta prowadzenia spraw spadkowych. Tak się złożyło, iż poza odszkodowaniami jest to druga gałąź prawa, którą się zajmuję: https://prawospadkowepoznan.pl/

Dodaj komentarz