Czy śmierć poszkodowanego w trakcie procesu zmniejsza zadośćuczynienie?

Jest taka kategoria spraw w prawie odszkodowawczym, która zawsze wywołuje we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony fascynacja prawniczym dylematem, z drugiej – ból, bo za każdą taką sprawą stoi ludzka tragedia. Dziś chcę opowiedzieć o problemie, który przez lata dzielił sądy i wywoływał absurdalne sytuacje: co się dzieje z wysokością zadośćuczynienia, gdy poszkodowany umiera w trakcie trwania procesu? To temat, który łączy dwie dziedziny, którymi się zajmuję – prawo odszkodowawcze i spadkowe – i który pokazuje, jak bardzo prawo może być czasem nielogiczne… aż do momentu, gdy Sąd Najwyższy powie: „dość!”.

Problem, który przez lata nurtował sądy

Zacznijmy od podstaw. Kilka wpisów temu pisałem o warunkach, jakie muszą być spełnione, aby w przypadku śmierci osoby poszkodowanej jej spadkobiercy mogli dalej dochodzić roszczeń z tytułu zadośćuczynienia. Przypomnę w telegraficznym skrócie: zadośćuczynienie ma charakter osobisty i co do zasady nie podlega dziedziczeniu (art. 922 KC). Ale – i to jest kluczowe „ale” – art. 446 § 3 KC wprowadza wyjątek: jeśli doszło do pisemnego uznania roszczenia przez sprawcę (lub ubezpieczyciela) albo jeśli poszkodowany wytoczył powództwo o zadośćuczynienie, roszczenie to wchodzi w skład spadku. Spadkobiercy mogą więc kontynuować walkę o należne poszkodowanemu pieniądze.

Wszystko wydaje się jasne, prawda? Otóż nie do końca. Pojawia się bowiem pytanie, które przez lata dzieliło orzecznictwo: czy fakt, że poszkodowany zmarł w trakcie procesu, ma wpływ na wysokość zasądzonego zadośćuczynienia?

Wyobraźmy sobie sytuację (niestety, niefikcyjną – spotykam się z takimi sprawami w mojej praktyce):

Pan Jan doznał w wypadku komunikacyjnym poważnych obrażeń: złamanie kości piszczelowej, pęknięcie miednicy, uraz biczowy kręgosłupa. Wystąpił z pozwem przeciwko ubezpieczycielowi sprawcy, domagając się 50 000 zł zadośćuczynienia. Proces ciągnie się, jak to często bywa, kilka lat. W międzyczasie pan Jan umiera (z przyczyn niezależnych od wypadku – np. zawał serca). W jego miejsce do procesu wstępują dwoje synów jako spadkobiercy. Sąd rozpatruje sprawę i stwierdza: „Tak, pan Jan faktycznie zasługiwał na 50 000 zł zadośćuczynienia. Ale skoro już nie żyje, czy kwota ta nie powinna być niższa?

Przez wiele lat sądy właśnie tak myślały. Obniżały kwoty zadośćuczynienia, gdy poszkodowany zmarł w trakcie procesu, uznając, że skoro ból i cierpienie „zakończyły się” wraz ze śmiercią, to spadkobiercom należy się mniej.

Absurd, który dotknął małoletnią ofiarę

Szczyt tego absurdu miał miejsce w sprawie, która dotarła do Sądu Najwyższego. Chodziło o małoletnie dziecko, które w wyniku wypadku doznało poważnych obrażeń. Rodzice wystąpili z pozwem o zadośćuczynienie. W toku procesu dziecko zmarło (z przyczyn niezwiązanych z wypadkiem). Rodzice, jako spadkobiercy ustawowi, kontynuowali proces. Sąd niższej instancji uznał zadośćuczynienie… i je obniżył, bo przecież dziecko już nie żyje, więc „nie cierpi”.

Wyobraźcie sobie rodziców w takiej sytuacji. Tracą dziecko. Walczą o zadośćuczynienie, które – choć nic nie przywróci dziecka – jest chociaż jakąś formą sprawiedliwości. I słyszą od sądu: „Tak, zadośćuczynienie się należy, ale mniej, bo dziecko już nie żyje”. To było okrutne. I nieprawidłowe – jak stwierdził Sąd Najwyższy.

Przełomowy wyrok Sądu Najwyższego z 2011 roku

W dniu 24 marca 2011 roku Sąd Najwyższy w sprawie o sygn. akt I CSK 389/10 wydał wyrok, który zmienił tę praktykę raz na zawsze. Orzekł jasno: „Nie może prowadzić do obniżenia wysokości zadośćuczynienia okoliczność, że poszkodowane dziecko zmarło, a po jego śmierci do procesu wstąpili rodzice jako spadkobiercy ustawowi”.

Uzasadnienie Sądu Najwyższego było tak logiczne, że aż dziw, że wcześniej nikt tego nie dostrzegł:

  1. To jedno roszczenie, nie dwa. Nie chodzi tu o roszczenie poszkodowanego i osobne roszczenie spadkobierców. Chodzi o to samo roszczenie, które– wyjątkowo weszło w skład spadku.
  2. Spadkobiercy wstępują w sytuację prawną spadkodawcy. To fundamentalna zasada prawa spadkowego (art. 922 KC). Jeśli poszkodowanemu należało się 50 000 zł, to po jego śmierci spadkobiercom także należy się 50 000 zł. Nie mniej, nie więcej.
  3. Wysokość zadośćuczynienia nie może zależeć od przypadku. Wyobraźcie sobie dwie identyczne sprawy: w jednej poszkodowany dożywa wyroku, w drugiej umiera dzień przed rozprawą. Czy spadkobiercy w drugiej sprawie mają otrzymać mniej? To byłoby absurdalne. Wysokość zadośćuczynienia nie może zależeć od całkowicie nieprzewidywalnej okoliczności, jaką jest śmierć poszkodowanego przed lub po uprawomocnieniu się wyroku.

Zadośćuczynienie to roszczenie, które – raz wytoczone – musi być rozpatrzone tak, jakby poszkodowany żył. Bo przecież w momencie składania pozwu poszkodowany cierpiał, domagał się sprawiedliwości. To, że później zmarł (z przyczyn często niezwiązanych z wypadkiem), nie może odbierać mu tego prawa.


Tak się złożyło, że poza odszkodowaniami zajmuję się także prawem spadkowym. Jeśli spadek wiąże się ze sprawą odszkodowawczą – chętnie pomogę.


Moja rada: nie daj się ubezpieczycielowi „obniżyć” zadośćuczynienia

Jeśli jesteś spadkobiercą osoby poszkodowanej, która wystąpiła z pozwem o zadośćuczynienie, a później zmarła – nie daj się ubezpieczycielowi, jeśli spróbuje obniżyć kwotę, powołując się na śmierć poszkodowanego. To nieuzasadnione. Wyrok Sądu Najwyższego z 2011 roku (I CSK 389/10) jest tu jasny: wysokość zadośćuczynienia ocenia się tak, jakby poszkodowany żył.

Co robić w takiej sytuacji:

  1. Wstąp do procesu jako spadkobierca. Jeśli pozew został już złożony, a poszkodowany zmarł, musisz formalnie wstąpić do sprawy w jego miejsce (tzw. sukcesja procesowa). Sąd zawiadomi Cię o toczącym się procesie, jeśli wie o Twojej roli spadkobiercy.
  2. Zbierz dokumentację poszkodowanego. Wszystkie dokumenty medyczne, dowody cierpienia, opinie biegłych – to wszystko będzie potrzebne, by sąd mógł ocenić, ile należało się poszkodowanemu.
  3. Powołaj się na wyrok SN z 2011 roku. Jeśli ubezpieczyciel lub sąd próbuje obniżyć kwotę z uwagi na śmierć poszkodowanego, od razu powołaj się na wyrok I CSK 389/10. To precedens, którego nie można ignorować.
  4. Szukaj pomocy prawnika. Sprawy łączące prawo odszkodowawcze i spadkowe bywają skomplikowane. Warto mieć u boku kogoś, kto zna obie dziedziny.

Refleksja na koniec: prawo musi być sprawiedliwe, nawet wobec zmarłych

Po latach pracy w prawie odszkodowawczym i spadkowym widzę, jak bardzo te dziedziny się przenikają. Śmierć poszkodowanego to zawsze dramat dla rodziny. Ale prawo – choć nie cofnie czasu ani nie przywróci bliskiej osoby – może chociaż dać rodzinie poczucie sprawiedliwości. I dlatego wyrok Sądu Najwyższego z 2011 roku to dla mnie jedno z najważniejszych orzeczeń w polskim prawie odszkodowawczym.

Bo przecież roszczenie o zadośćuczynienie to nie tylko pieniądze. To uznanie krzywdy, cierpienia, bólu. To sprawiedliwość. I nie może być tak, że ta sprawiedliwość będzie „tańsza”, jeśli poszkodowany – z przyczyn losowych – umrze w trakcie walki o swoje prawa.

Jeśli macie pytania, chcecie podzielić się swoją historią lub potrzebujecie porady w sprawie łączącej odszkodowania i spadki – zostaw komentarz lub napisz do mnie. Pomogę, jak tylko będę mógł.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym i spadkowym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl, www.prawospadkowepoznan.pl oraz www.blogoodszkodowaniach.pl.

Masz pytanie lub chcesz podzielić się swoją historią? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl


Źródła:

  • Kodeks cywilny, art. 922 (zasada sukcesji uniwersalnej w prawie spadkowym)
  • Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 24 marca 2011 r., sygn. akt I CSK 389/10
Nieznane's awatar

Autor: bartoszkowalak

Nazywam się Bartosz Kowalak i jestem prawnikiem, radcą prawnym, do tego jeszcze wspólnikiem w Kowalak Jędrzejewska i Partnerzy Kancelaria Prawna w Poznaniu. Kilka informacji więcej można znaleźć na naszej stronie http://www.prawnikpoznanski.pl. W zasadzie od początku kariery zawodowej miałem i nadal mam do czynienia z sprawami związanymi z dochodzeniem odszkodowań, czy to za wypadki drogowe, czy inne zdarzenia powodujące, iż u jednej osoby z winy drugiej dochodzi do powstania szkody na osobie lub w majątku. W skrócie można by więc napisać, iż obracam się w dziedzinie, która można by dla potrzeb niniejszego bloga nazwać prawem odszkodowań. Prawem odszkodowań- a więc odpowiedzią na pytanie, kto, za co, komu i ile ma zapłacić, gdy zawinił. Temat ten w zasadzie sprawia mi satysfakcję zawodową, tak więc jest to dziedzina prawa,z która lubię się mierzyć. Dlatego też postanowiłem także poza polem działania jakim jest sądowa wokanda spróbować moich sił także poprzez to medium jakim jest niniejszy blog. Chciałbym tutaj pisać o ciekawych rzeczach, często ciekawostkach, związanych z odszkodowaniami. Podzielić się moimi przemyśleniami czy też może udzielić jakieś rady. Drugą gałęzią, której poswięcam sporo uwagi sa sprawy spadkowe: Tak poza tematem bloga zapraszam do zapoznania się z oferta prowadzenia spraw spadkowych. Tak się złożyło, iż poza odszkodowaniami jest to druga gałąź prawa, którą się zajmuję: https://prawospadkowepoznan.pl/

Dodaj komentarz