O wynajmie pojazdów zastępczych i towarzyszących temu wątpliwościach pisałem już kilkakrotnie. Między innymi wspominałem o tym, iż wartym rozważenia z punktu widzenia ustawodawcy byłoby sięgnięcie do modelu niemieckiego, tj. umożliwienie poszkodowanym wyboru, czy chcą wynajmować pojazd zastępczy na czas naprawienia szkody, czy też wola dostać z góry pewną określoną zryczałtowaną kwotę.
Takie prawo wyboru pozwoliłoby poszkodowanym na rzeczywistą ocenę swoich interesów, redukując tym samym moim zdaniem nierynkowy biznes w postaci powstałego rynku masowego wynajmowania pojazdów z Oc sprawcy, jak również pozwoliło odetchnąć sądom od dzięsiątek tysięcy tego typu spraw. Co doprowadziło nawet do zmiany przepisów o właściwości sądowej- co swoją droga było prawniczym kuriozum.
W każdym razie jak na razie inicjatywy ustawodawczej nie ma, natomiast swój sposób działania zdaje się zaczynają zmieniać ubezpieczyciele.
Ostatnio jeden z Klientów poinformował mnie, iż w trakcie zgłaszania został mu zaproponowany samochód zastępczy bezgotówkowo przy czym konsultantka telefoniczna ubezpieczyciela od razu zaproponowała, iż gdyby klient zrzekł się jednak roszczenia za najem pojazdu zastępczego, to otrzyma odszkodowanie w kwocie 300 zł.
Klient zgodził się na takie rozwiązanie, co prawda po zastanowieniu wydało mu się ono jednak mniej korzystne.
Pytanie jakie się jawi, to jak rozumieć taką propozycję?
Moim zdaniem jest to nic innego jak ugoda zawierana między ubezpieczycielem a poszkodowanym regulująca kwestie jednego z elementów odszkodowania.
Ubezpieczyciele zauważyli, iż w chwili obecnej często więcej płacą tytułem odszkodowania za najem pojazdu zastępczego niż wynosi samo odszkodowanie za naprawę pojazdu. Są to więc kwoty w budżecie zakładów ubezpieczeń niebagatelne. Tym samym próbują ograniczyć te koszty chociażby przedstawiając taką propozycję. Płacą z góry mimo, iż poszkodowany nie będzie korzystał z pojazdu zastępczego, ale jednocześnie nie narażają się na koszty tego wynajmu.
Jednocześnie uważam, iż dla poszkodowanych jest to korzystna propozycja, pomijając oczywiście samą zaproponowaną w tym przypadku kwotę- która jest kwotą na pewno za niską.
Poszkodowany będzie miał bowiem wybór, czy woli na czas naprawy pojazdu korzystać z innego auta, którego koszty wynajmu zostaną zwrócone w zasadzie nie tyle jemu, co firmie trudniącej się wynajmem aut, czy woli jednak otrzymać kilkaset, tysiąc, dwa zł więcej tytułem odszkodowania, a przez te 2-3 tygodnie korzystać z komunikacji publicznej, roweru, albo chodzić pieszo.
Każda więc zmiana czy to wynikająca z ustawy, czy z praktyki ubezpieczyciela, która daje większa uprawnienia pokrzywdzonym w wypadkach komunikacyjnych jest zmianą dobrą.