
Kilka postów wstecz pisałem artykuł o jednym z najpopularniejszych zarzutów podnoszonych przez ubezpieczycieli, a sprowadzający się do zarzucania przyczynienia się poszkodowanego w wypadku do powstania szkody w sytuacji, gdy ten nie miał zapiętych pasów. W konkluzji tego artykuł stwierdziłem, iż skuteczność tego zarzutu zależy od ustalenia, czy istnieje związek przyczynowo skutkowy pomiędzy faktem nie zapięcia pasów bezpieczeństwa, a powstaniem szkody. Co oczywiste, w sytuacji gdy ubezpieczyciel tego związku nie wykaże, to brak jest podstaw do zmniejszania należnego poszkodowanemu zadośćuczynienia.
W tym poście chciałbym jednak opowiedzieć o dość szczególnej sytuacji, gdy istniał oczywisty związek pomiędzy powstałymi obrażeniami, które niewątpliwie powstały w wyniku niezapięcia pasów, a mimo to Sąd uwzględniając podnoszoną przeze mnie argumentację oddalił podnoszony przez zakład ubezpieczeń zarzut przyczynienia się.
Cała sytuacja działa się na ulicach Poznania, gdzie kilka lat tamu miał miejsce bardzo tragiczny wypadek w wyniku, którego zginęło troje młodych ludzi, a ocalała jedynie jedna dziewczyna.
Ocalała doznała w wypadku bardzo rozległych obrażeń, w zasadzie cała twarz była połamana i porozrywana, złamaniu uległy także kości rąk, doszło także do uszkodzenia narządów wewnętrznych.
W toku sprawy ubezpieczyciel podnosił, iż do tak daleko idących obrażeń nie doszłoby, gdyby poszkodowana miała zapięte pasy. W zasadzie siła uderzenia z jaką pojazd uderzył w przydrożny słup była na tyle niewielka, iż prawdopodobnie poza ewentualnymi otarciami tułowia, może złamaniami obojczyków w wyniku napięcia pasów nie doszłoby u mojej klientki do żadnych dalej idących obrażeń. Z tą tezą zgodził się także powołany przez ubezpieczyciela biegły, który wskazał, iż do obrażeń doszło w wyniku wyrzucenia powódki przez przednią szybę, która swoim ciężarem ciała ją rozbiła a następnie odrzuciło ją na pobocze.
Było tylko jedno małe ale.
W wyniku wypadku tak jak wspomniałem w wstępie zginęli pozostali dwaj pasażerowie oraz kierowca. Wypadek ten miał bowiem, to do siebie, iż w zasadzie natychmiast po uderzeniu w słup, w tym samym momencie poszkodowaną wyrwało z fotela, doszło do zapalenia się paliwa i w chwilę później do wybuchu pojazdu. Pozostali uczestnicy pojazdu mimo, iż nie doznali w wyniku uderzenia śmiertelnych obrażeń po prostu się spalili.
Tym samym argumentacja zakładu ubezpieczeń okazała się nie do końca przekonywająca. Ubezpieczyciel twierdził bowiem, iż gdyby poszkodowana miała zapięte pasy, to nie doszłoby do pokiereszowania twarzy i innych bardzo poważnych obrażeń. Tymczasem w tej konkretnej sytuacji konsekwencją zapięcia pasów byłby pewny zgon mojej klientki, która wraz z pozostała trójka zginęłaby w wyniku wybuchu pojazdu. Był to więc ten jeden z niewielu przypadków, gdy zapięte pasy zamiast ocalić życie doprowadzić mogły do śmierci.
Sąd Okręgowy w Poznaniu podzielił moje stanowisko i nie uznał zarzutu przyczynienia się podnoszonego przez ubezpieczyciela.
Super wpis! Widać pasję i zaangażowanie autora
PolubieniePolubienie
Dziękuję i zachęcam do dalszego śledzenia bloga
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie