
Miałem ostatnio dość dziwną jak dla mnie szkodę, a raczej dość dziwną decyzję ubezpieczyciela, który radykalnie obniżył należne Klientowi odszkodowanie.
Otóż poszkodowany – pasjonat samochodowy, a przy okazji osoba dysponująca większa niż przeciętna gotówką w swoim garażu posiadał dobre, sportowe auto klasy premium. Co więcej do tego auta dodatkowo zakupił koła z przeznaczeniem sportowym, których wartość kilkunastokrotnie przewyższała wartość kół seryjnie montowanych.
Oczywiście wiedząc, iż licho nie śpi, wykupił pełny pakiet ubezpieczeń, w tym AC w wariancie serwisowym.
Rzeczywiście w jego przypadku licho spać nie zamierzało i nocy pewnej do jego garażu włamało się kilku amatorów dobrego ogumienia. Złodzieje samego auta nie ruszyli ale warte grube kilkadziesiąt tysięcy koła zdemontowali i zabrali z sobą.
No cóż poszkodowanemu bez kół trudno byłoby jeździć tak więc wydał kolejne kilkadziesiąt tysięcy i zakupił ponownie 4 sztuki sportowych kół. Po ich dostarczeniu wraz z szwagrem po prostu je sam za pomocą zwykłych narzędzi zamontował.
Szkodę zgłosił ubezpieczycielowi. Ten jednakże uznał, iż brak jest przesłanek do wypłaty odszkodowania w wariancie serwisowym- a więc takim, który uwzględnia pełną wartość z faktury. Szkoda została policzona w opcji wariantu optymalnego – tj. uwzględniając kilkuletni wiek auta z odpowiednią kilkudziesięcio procentową amortyzacją i na podstawie kalkulacji ubezpieczyciela, a nie na podstawie przedstawionych faktur. Przy tak dużej wartości szkody obniżka na odszkodowaniu wyniosła cały czas jeszcze kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Co ciekawe w kalkulacji naprawy koszt części – kół wynosił przed amortyzacją te grube kilkadziesiąt tysięcy złotych, gdy koszt roboczogodziny potrzebnej na montaż kół w warsztacie wynosił niecałe 400 zł. Co nawet nie stanowiło procenta szkody.
Jaki argument przyświecał ubezpieczycielowi dla takiej decyzji?
Otóż uznał on, iż do naprawy nie doszło. Bo poszkodowany nie przedstawił faktury za usługę naprawczą = za zamontowanie, przykręcenie kół do osi auta.
No cóż decyzja jak dla mnie zasługująca na blogowego pajacyka. W zasadzie uważam, iż ubezpieczyciel nie ma nawet prawa narzucać konieczności naprawy w warsztacie, gdy dajmy na to poszkodowany sam jest prywatnie mechanikiem i potrafi powymieniać części w aucie.
A w przypadku przykręcenia koła, to pewnie 80% kierowców w tym kraju byłoby w stanie samodzielnie tego dokonać, a kolejne 20% po obejrzeniu filmiku instruktażowego na youtubie.
W każdym razie sprawa poszła do sądu, gdzie będziemy Wysoki Sąd przekonywać, iż w zasadzie montaż kół nie jest naprawą auta. A jeżeli już to w pełni do przeprowadzenia dla przeciętnego Kowalskiego, tak jak montaż fotelika samochodowego dla dziecka, czy wymiana wycieraczek.
Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.
Z wyrazami szacunku
Bartosz Kowalak
Kancelaria Prawna
795777519
ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań
Prawidłowy montaż wymaga dokręcania srub/nakrętek z odpowiednim momentem przy pomocy klucza dynamometrycznego.
PolubieniePolubienie
W ogóle nie musiał montować tych kół. Koła wymienia się w miarę potrzeb. Ktoś zrobił błąd, a teraz u Ubezpieczyciela nie ma odważnego żeby się do niego przyznać. Lepiej czekać na rozstrzygniecie przed Sądem, później rozłożyć ręce i powiedzieć chcieliśmy dobrze dla firmy, ale nie wyszło.
PolubieniePolubienie
Najlepsze, ze koszt usługi wyceniony w tej sprawie został na kwote bedącą ułamkiem procenta wartości skradzionych kół 🙂
PolubieniePolubienie
To nie błąd w firmie ubezpieczeniowej, a świadome i z pełną premedytacją działanie !
PolubieniePolubienie
Dzień dobry, Z całą pewnością Ubezpieczyciele działają w sposób przemyslany i zapalowany.
PolubieniePolubienie
Problem rodzi się w interpretacji zapisu, co jest rozliczeniem kosztorysowym, a co naprawą serwisową.
Co do jednego zgadzam się z ubezpieczycielem, jeśli klient chce tylko gotówkę bez okazania FV, to szkodę powinno się rozliczyć wg wariantu kosztorysowego i kropka.
W tym przypadku okazano FV ale tylko na części, tutaj … co cóż … wystarczy trochę ludzkiej empatii i pomyślunku aby zakwalifikować jako rozliczenie serwisowe… Ale jak Pan sam zauważył ta empatia kosztowałaby Towarzystwo ubezpieczeniowe kilka (naście) tysięcy złotych…
PolubieniePolubienie
ale przecież Panie mecenasie jeśli skradziono koła z auta w garażu jak miałby poszkodowany załadować auto np. na lawetę i zawieść do serwisu celem zamontowania tychże nowo zakupionych… jeszcze ubezpieczyciel zarzucił by niegospodarność i celowe powiększenie wartości szkody.
Absurd goni absurd -ale cóż „niektórzy” mają przy tym całkiem niezła pracę
Pozwodzenia
PolubieniePolubienie