O odpowiedzialności za produkt niebezpieczny na przykładzie zlamanej drabiny juz pisałem.
Dzisiaj o trochę innym przypadku, a dotyczącym zakupu dokonanego w jednej z większych sieci handlowych w Polsce.
Otóż moja Klientka skusiła się promocją na zakup 6-litrowego szybkowaru w sklepie jednej z sieci.
Poszkodowana użyła szybkowaru po raz pierwszy podczas przygotowywania posiłku. W trakcie wykonywania czynności przy potrawach przygotowywanych na innym palniku kuchenki, pokrywa szybkowaru po wpływem ciśnienia nagle wybuchła rozbryzgując wrzącą wodę i tłuszcz. Niestety poszkodowana w chwili zdarzenia znajdowała się przy kuchence, a tym samym w wyniku wybuchu zawartość szybkowaru bezpośrednio poparzyła jej twarz, ramiona i ręce.
Niezwłocznie po wypadku poszkodowana udała się do Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu, gdzie w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym – Poradni Chirurgii Urazowej udzielono jej pierwszej pomocy. Lekarz zdiagnozował u poszkodowanej oparzenie I/II stopnia głowy, szyi i kończyn górnych. W ramach udzielenia poszkodowanej pomocy medycznej zostały założone opatrunki hydrożelowe, a następnie skierowano ją do Szpitala Miejskiego im. Józefa Strusia w Poznaniu celem konsultacji oparzeniowej i ewentualnej hospitalizacji.
Następnie poszkodowana udała się do w/w placówki, gdzie rozpoznano u niej oparzenie II stopnia twarzy, szyi przedramienia lewego i całej kończyny górnej prawej.
Wypadek spowodował u niej liczne obrażenia, bolesne zarówno w sferze psychicznej, jak i fizycznej. Poszkodowana odczuwała silny ból w poparzonych miejscach na ciele, cierpiała na zawroty głowy, miała problemy z widzeniem ze względu na poparzenia powiek oczu.
Ponadto poszkodowana obawiała się jak będzie wyglądała jej twarz i ciało po ustaniu bolesnych dolegliwości, czy schorzenie będzie się goiło, czy na ciele zostaną blizny lub bliznowce. Z wstępnych informacji uzyskanych od lekarzy wynikało, że okres leczenia i rekonwalescencji wyniesie około 6 miesięcy.
W zasadzie nie było wątpliwości co do tego, że szybkowar raczej nie powinien wybuchać w trakcie gotowania.
I jak do takiej sytuacji podchodzi prawo?
Polskie prawo od kilkunastu lat przewiduje odpowiedzialność odszkodowawczą za tak zwany produkt niebezpieczny.
Zgodnie z art. 4491 § 1 kodeksu cywilnego kto wytwarza w zakresie swojej działalności gospodarczej (producent) produkt niebezpieczny, odpowiada za szkodę wyrządzoną komukolwiek przez ten produkt. Natomiast w § 3 ustawodawca wskazał, jaki produkt jest niebezpieczny: Niebezpieczny jest produkt niezapewniający bezpieczeństwa, jakiego można oczekiwać, uwzględniając normalne użycie produktu. O tym, czy produkt jest bezpieczny, decydują okoliczności z chwili wprowadzenia go do obrotu, a zwłaszcza sposób zaprezentowania go na rynku oraz podane konsumentowi informacje o właściwościach produktu. Produkt nie może być uznany za niezapewniający bezpieczeństwa tylko dlatego, że później wprowadzono do obrotu podobny produkt ulepszony.
Nadto zgodnie z art. 4495 kodeksu cywilnego do podmiotów współodpowiedzialnych za szkody wyrządzone przez produkt niebezpieczny należą:
- wytwórca materiału, surowca albo części składowej produktu;
- podmiot umieszczający na produkcie swoją nazwę, znak towarowy lub inne oznaczenia odróżniające podający się za producenta;
- podmiot wprowadzający do obrotu krajowego w zakresie swojej działalności gospodarczej produkt pochodzenia zagranicznego (importer);
- podmiot zbywający w zakresie swojej działalności gospodarczej produkt niebezpieczny.
Zgodnie z wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z dnia 29 kwietnia 2016r. w sprawie I ACa 20/16 odpowiedzialność za produkt niebezpieczny stanowi rodzaj odpowiedzialności deliktowej. Przepisy te uznawane są bowiem za całość dotyczącą szczególnego rodzaju deliktu, uregulowanego w sposób szerszy i bardziej wyspecjalizowany aniżeli pozostałe czyny niedozwolone, przede wszystkim z uwagi na cel wprowadzenia, a mianowicie ochronę wyjątkowo ważnych interesów konsumentów. Obowiązek odszkodowawczy powstaje tu w sposób niezależny od tego, czy przed wyrządzeniem szkody istniała jakakolwiek więź obligacyjna łącząca poszkodowanego z podmiotem ponoszącym odpowiedzialność z mocy ustawy, a nadto – świadczenie odszkodowawcze ma tutaj charakter pierwotny i główny.
Jak się ta sprawa skończyła dla poszkodowanej? Otóż bardzo szybko zdecydowała się na zawarcie ugody z ubezpieczycielem sieci handlowej. Ugoda nie dość, że szybka, to i moim zdaniem bardzo korzystna.
Cóż jak doznać szkody, to tylko w sytuacji, gdy podmiotem odpowiedzialnym jest kolos gospodarczy. W tej sytuacji każdy ubezpieczyciel w obawie o swoje składki zapłaci szybko i dobrze, byleby tylko nie wzbudzić wątpliwości u swojego klienta.