
W zasadzie odkąd pamiętam jednym z pierwszych zarzutów branych pod uwagę przez ubezpieczyciela przy ocenie wysokości należnego poszkodowanemu odszkodowania było ustalenie, czy w danej szkodzie zachodzi niedoubezpieczenie. Co za tym idzie, czy zakład ubezpieczeń może zastosować tzw. zasadę proporcji przy wypłacie odszkodowania.
Ale po kolei, co to jest to niedoubezpieczenie?
Otóż idąc do naszego agenta z chęcią ubezpieczenia naszego mienia, możemy to zrobić w trojaki sposób. Możemy ustalić sumę ubezpieczenia w wysokości idealnie odpowiadającej wartości naszego ubezpieczanego mienia. Możemy ustalić wartość sumy ubezpieczenia w wartości wyższej jak to mienie- ale to nam nic nie daje poza koniecznością zapłaty wyższej składki. Odszkodowanie z reguły ograniczone jest pułapem szkody, stąd wyższa suma ubezpieczenia nie przekłada się w tej sytuacji na wyższe odszkodowanie.
Wreszcie możemy się ubezpieczyć na sumę mniejszą niż wartość ubezpieczanego mienia. I w tej sytuacji wystąpi tzw. niedoubezpieczenie- a więc sytuacja, w której suma ubezpieczenia jest niższa jak wartość ubezpieczanego mienia.
Przekładając powyższe na język przykładów, można to zobrazować w następujący sposób.
Dom wart na milion, możemy ubezpieczyć polisą opiewającą na a) milion, b) półtora miliona (nadubezpieczenie), c) pół miliona (niedoubezpieczenie).
W zasadzie z tak określonym poziomem naszego ubezpieczenia nie byłoby większego problemu, gdyby nie pewna sztuczka, którą ubezpieczyciela wprowadzili do swoich ogólnych warunków ubezpieczenia (OWU).
Otóż wydawałoby się, iż nawet gdy mamy dom ubezpieczony na pół miliona, to w sytuacji, w której szkoda wyniosłaby dajmy na to 100 tyś, to taką kwotę jako nieprzekraczającą sumy pół miliona powinniśmy byliby otrzymać. Nasze ryzyko ograniczałoby się natomiast do sytuacji, gdy szkoda przekroczyłaby pół miliona. I np. w sytuacji spalenia się domu w całości i straty na poziomie 1 mln i tak otrzymalibyśmy jedynie sumę ubezpieczenia, w kwocie pół miliona.
Jednakże ogólne warunki ubezpieczenia (OWU) w zasadzie chyba wszystkich ubezpieczycieli zawierają pewną klauzulę odnoszącą się do sytuacji niedoubezpieczenia. Klauzula ta sprowadza się do wprowadzenia zasady proporcji w wypłacie odszkodowania.
Według większości zapisów w sytuacji niedoubezpieczenia i wystąpienia szkody, wysokość odszkodowania ustalana jest w proporcji do stosunku niedoubezpieczenia.
Żeby nie być gołosłowny sięgnijmy do przykładowego zapisu z Ogólnych warunków ubezpieczenia mienia od ognia i innych żywiołów dla małych i średnich przedsiębiorców ustalonych uchwałą nr UZ/562/2008 Zarządu Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Spółki Akcyjnej z dnia 6 listopada 2008 r. ze zmianami ustalonymi uchwałą nr UZ/430/2010 z dnia 8 grudnia 2010 r. oraz uchwałą nr UZ/411/2011 z dnia 22 grudnia 2011 r.:
„W sytuacji, kiedy wskazana w umowie ubezpieczenia
suma ubezpieczenia jest niższa, niż wartość mienia
1) w przypadku zaistnienia szkody częściowej odszkodowanie zmniejsza się w takim stosunku, w jakim pozostaje zadeklarowana suma ubezpieczenia do wartości odtworzeniowej albo rzeczywistej mienia w zależności od wartości mienia zadeklarowanej do ubezpieczenia z zastrzeżeniem 23ust.2. W takim samym stosunku zmniejszane są koszty, o których mowa w § 6, również w przypadku, gdy poniesione zostały na polecenie PZU SA;
2) w przypadku zaistnienia szkody całkowitej – odszkodowanie ogranicza się do wysokości sumy ubezpienia mienia będącego przedmiotem szkody”
W praktyce wygląda to tak, odwołując się do naszego przykładu. Ubezpieczyliśmy mienie warte milion na kwotę 500 tys złotych, a więc połowę jego wartości. Czyli mamy polisę z sumą ubezpieczenia na kwotę 500 tys zł.
Gdy doszło do powstania szkody wyliczonej na kwotę 100 tys złotych ubezpieczyciel porówna wartość sumy ubezpieczenia do wartości mienia- w naszym przykładzie wyjdzie mu 50%. I tak ustaloną wartość podstawi do ustalonej wartości szkody.
W konsekwencji zakład ubezpieczeń w tym konkretnym przykładzie wypłaci nam jedynie 50 tys złotych, a więc połowę szkody.
Taka praktyka Ubezpieczycieli spotkała się jednak z brakiem zrozumienia z strony Sądu Najwyższego, który w wyroku pod sygn. akt III CSK 302/13 zapadłym w dniu 16 października 2014 r. nie uznał stosowania zasady proporcji w stosunkach ubezpieczyciel-konsument jako dopuszczalnej.
Sąd doszedł do wniosku, iż stosowanie zasady proporcji naruszałoby zasadę ekwiwalentności świadczeń. Ubezpieczony płaciłby bowiem składkę od wartości sumy ubezpieczenia, a otrzymywałby nieekwiwalentnie pomniejszone odszkodowanie.
Oddając głos Sądowi:
„W przypadku ubezpieczeń majątkowych składka ta, co do zasady odpowiada ryzyku ubezpieczeniowemu wyrażającemu się sumą ubezpieczenia. Skoro zatem ubezpieczyciel pobrał składkę odpowiadającą ryzyku ubezpieczeniowemu do określonej kwoty (suma ubezpieczenia), to w razie wystąpienia szkody na skutek zdarzenia objętego ubezpieczeniem (wypadek ubezpieczeniowy) powinien ponosić odpowiedzialność będącą równowartością świadczenia (składki), które otrzymał od ubezpieczającego (art. 805 § 1 i § 2 pkt 1 k.c.). …. Kontrahenci ci nie powinni wyłącznie ponosić skutków określenia przez siebie sumy ubezpieczenia, która może nie odpowiadać wartości przedmiotu ubezpieczenia (tak nadubezpieczenia jak niedoubezpieczenia), skoro nie wartość a suma ubezpieczenia decyduje o wysokości składki, w której nie uwzględnia się przecież żadnych późniejszych, możliwych proporcji rzeczywistej wysokości świadczenia.”
Podsumowując ubezpieczyciel nie może zmniejszać świadczenia proporcjonalnie do niedoubezpieczenia, jeśli szkoda nie przekracza kwoty ubezpieczenia. Co jest dla każdego ubezpieczonego konsumenta bardzo dobrą wiadomością.