Ograniczenie powództwa o odszkodowanie a przerwanie biegu przedawnienia

Wielokrotnie występując z powództwem o zapłatę odszkodowania doradzam swoim klientom,w sytuacjach, w których istnieje duże ryzyko co do uzyskania pozytywnego wyroku aby ograniczyć powództwo do jego ułamkowej części.

Zabieg taki, formalnie dość prosty, pozwala radykalnie obniżyć ryzyka procesowe, a jednocześnie w przypadku wygranej sprawy pozwala na uzyskanie wyroku przesądzającego samą zasadę odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń.

Tytułem przykładu: Klientowi spalił się dom, wyceniona szkoda na poziomie 400.000 zł. Miał polisę, jednakże zapis w OWU jest na tyle nieprecyzyjny, iż nie można przesądzić, iż Sąd zgodzi się z przyjęciem odpowiedzialności ubezpieczyciela.

Idąc normalnym trybem Klient przegrywając sprawę traci: 20.000 zl wpisu, 14800 kosztów zastępstwa procesowego i kilka tysięcy innych kosztów, w tym kosztów biegłego.

Gdyby wystąpić zamiast tego z roszczeniem o 1/100 tej wartości, tj o 4000 zł Klient ryzykuje jedynie: 200 zł wpisu oraz 1200 zł kosztów prawnika drugiej strony. Koszty biegłego będą oczywiście te same.

Jak więc widać tym dość prostym zabiegiem zmniejszamy ryzyka klienta o kilkadziesiąt tysięcy złotych, a więc o kwotę niebagatelną.

Jest tylko jedno małe ale. Należy pamiętać, iż proces ten musiałby się skończyć w terminie zanim dojdzie do przedawnienia roszczenia względem zakładu ubezpieczeń. Ewentualnie należy przed tym terminem podjąć kroki przerywające bieg przedawnienia.

Jak bowiem orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku o sygn. Akt: I ACa 198/04 – wyrok SA Warszawa z dnia 23-11-2004:

Pozew zawierający świadome ograniczenie żądania (którego pełna wysokość była znana powodowi, co wynika z brzmienia tegoż pozwu) nie przerywa biegu przedawnienia co do tej części roszczenia w znaczeniu materialnoprawnym, która pozostała poza żądaniem tego pozwu.”

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań

www.prawnikpoznanski.pl

Ile kosztuje wypadek komunikacyjny?

Prowadząc sprawę związaną z wypadkiem drogowym, czy to o zapłatę odszkodowania za uszkodzone auto, czy o zapłatę zadośćuczynienia dla osoby poszkodowanej w zdarzeniu drogowym w zasadzie koncentrujemy swoją uwagę na wysokości kwot należnych osobom poszkodowanym od ubezpieczycieli. Umyka przy tym wiedza, iż koszt kolizji nie ogranicza się tylko do szkód w samochodzie, a koszty wypadków Polsce stanowią wręcz procent PKB.

Warto w tym zakresie zapoznać się z corocznie publikowanym raportem Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

W bieżącym roku Rada opublikowała raport obejmujący badanie roku 2014 r.

I tak, w tym roku koszty wszystkich zdarzeń drogowych w Polsce oszacowano na poziomie 48,6 mld złotych!

Na kwotę tę składają się koszty wypadków drogowych w kwocie 34,8 mld złotych i koszty kolizji drogowych na sumę 13,8 mld złotych.

Co ciekawe łączne koszty wypadków i kolizji drogowych w 2014 roku stanowiły aż 2,81% PKB kraju. Jest to wręcz suma ogromna. Raport wskazuje, iż: „Wielkość i struktura kosztów zdarzeń drogowych zależą wprost od skutków tych zdarzeń, które są zróżnicowane z uwagi na czas ich trwania i rodzaj: od najpoważniejszych, takich jak śmierć człowieka, przez długofalowe, jak np. trwałe kalectwo, kończąc na najbardziej trywialnych jak drobne uszkodzenie pojazdu. W 2014 roku koszty wypadków w Polsce stanowiły 72% całkowitych kosztów zdarzeń drogowych, a koszty kolizji drogowych wyniosły pozostałe 28% ogółu kosztów. Największy udział w strukturze kosztów miały koszty ciężko rannych (77%), zaraz za tym koszty ofiar śmiertelnych (18%), następnie koszty lekko rannych (3%) i straty materialne z tytułu kolizji (2%).”

Rada przewiduje, że straty za rok 2015 roku przekroczą 50 mld zł. i to mimo iż liczba wypadków drogowych na polskich drogach maleje. Jednakże często wypadki są coraz poważniejsze a i kwoty zwłaszcza zadośćuczynień są coraz wyższe.

I tak przekładając te liczby na konkrety, to kolizja drogowa w Polsce to koszt około 4o tys. zł. Znacznie więcej jednak kosztuje ofiara śmiertelna, gdzie jeden zgon na polskich drogach szacowany jest na 2 mln zł. Więcej może kosztować jedynie osoba ciężko ranna, gdzie straty z tego tytułu wynoszą ponad 2 mln zł.

Wskazać należy, iż poza odszkodowaniem, zadośćuczynieniem w skład łącznego kosztu wypadków wchodzą m.in. pieniądze na leczenie i rehabilitację rannych , pogrzeby zabitych, wydatki na pracę służb ratowniczych, koszty postępowań karnych czy straty firm.jszy wpis ma charakter wpisu gościnnego z bloga: www.prawokierowcy.pl

Czy odszkodowanie za uszkodzenie rzeczy obejmuje także wartość sentymentalną?

Napisałem do mnie Czytelnik z zapytaniem, czy zakład ubezpieczeń powinien uwzględnić w wyliczeniu odszkodowania za zniszczoną rzecz fakt jej pewnej wartości sentymentalnej. W tej konkretnej sprawie doszło do uszkodzenia pojazdu, weterana szos będącego już od dobrych 30 lat w rodzinie?

No cóż co do zasady niestety nie.

Kodeks cywilny w art. 361 wskazuje, iż:

§ 1. Zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła.

§ 2. W powyższych granicach, w braku odmiennego przepisu ustawy lub postanowienia umowy, naprawienie szkody obejmuje straty, które poszkodowany poniósł, oraz korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono.

Trudno uznać, iż normalnym związkiem przyczynowo skutkowym w przypadku zniszczenia rzeczy jest także powstanie szkody w sferze uczuciowej jej właściciela i to powodującej naruszenie dóbr osobistych tej osoby. Gdyby tak było, to Sądy pełne byłyby powodów wykazujących swoje przywiązanie i miłość do wazonów, książek i zderzaków samochodowych.

Podobne stanowisko można znaleźć chociażby w Wyroku

Sądu Okręgowego w Słupsku – IV Wydział Cywilny Odwoławczy

z dnia 24 stycznia 2014 r., sprawa o sygn. Akt: IV Ca 1/14, w którym to wyroku Sąd stwierdził, iż:

„Szkodą jest powstała wbrew woli poszkodowanego różnica między obecnym stanem majątkowym a tym, który zaistniałby, gdyby nie nastąpiło zdarzenie tę różnicę wywołujące. Ustalając wysokość szkody sąd nie bierze pod uwagę wartości sentymentalnej, ale wartość rynkową utraconego przedmiotu. Dla wartości rynkowej bez znaczenia pozostaje, czy sporna rzecz stanowiła pamiątkę rodzinną.

Nadmienić jednak należy, iż w tym konkretnym przypadku co prawda trudno mówić o odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych właściciela auta, ale trzeba mieć baczenie na to, iż pojazd zabytkowy podlega trochę innym regulacjom jak pojazd normalnie użytkowany. Trudno uznać np. dopuszczalność zastosowania popularnych programów wyliczających wysokość szkody jak Eurotax, czy Audatex. Tak więc odszkodowanie za tak zniszczone auto musi uwzględniać specyfikę zabytkowości tego auta.

Czy można odstąpić od polisy zawartej przez internet – online?

W obecnych czasach rolę agentów ubezpieczeniowych w coraz większym zakresie przejmują strony internetowe, czy infolinie za pomocą których można wykupić ubezpieczenie bez wychodzenia z domu. Jak jednak w każdej transakcji zawieranej w ten sposób często zdarza się, iż nie do końca precyzyjnie kupimy to co chcieliśmy, tak więc w tej sytuacji na pomoc Konsumentowi przyszedł Ustawodawca, który wprowadził szczególne uprawnienie wprowadzone w Ustawie o prawach konsumenta z dnia 30 maja 2014 r., której art 40 stanowi, iż:

Art. 40

1. Konsument, który zawarł na odległość umowę o usługi finansowe, może od niej odstąpić bez podania przyczyn, składając oświadczenie na piśmie, w terminie 14 dni od dnia zawarcia umowy lub od dnia potwierdzenia informacji, o którym mowa w art. 39 ust. 3, jeżeli jest to termin późniejszy. Termin uważa się za zachowany, jeżeli przed jego upływem oświadczenie zostało wysłane. Konsument nie ponosi kosztów związanych z odstąpieniem, z wyjątkiem kosztów, o których mowa w ust. 4.

2. W przypadku umów ubezpieczenia termin, w którym konsument może odstąpić od umowy, wynosi 30 dni od dnia poinformowania go o zawarciu umowy lub od dnia potwierdzenia informacji, o którym mowa w art. 39 ust. 3, jeżeli jest to termin późniejszy. Termin uważa się za zachowany, jeżeli przed jego upływem oświadczenie zostało wysłane.

3. W przypadku odstąpienia od umowy, umowa jest uważana za niezawartą, a konsument jest zwolniony z wszelkich zobowiązań. To, co strony świadczyły, ulega zwrotowi w stanie niezmienionym, chyba że zmiana była konieczna w granicach zwykłego zarządu, w terminie 30 dni:

1) od odstąpienia od umowy – w przypadku świadczeń konsumenta albo

2) od otrzymania oświadczenia o odstąpieniu od umowy – w przypadku świadczeń przedsiębiorcy.

4. W przypadku rozpoczętego za zgodą konsumenta świadczenia usług przed upływem terminów, o których mowa w ust. 1 i 2, przedsiębiorca może żądać zapłaty ceny lub wynagrodzenia za usługę rzeczywiście wykonaną.

5. Przedsiębiorca nie może żądać zapłaty, o której mowa w ust. 4, jeżeli rozpoczął świadczenie usług bez zgody konsumenta, a także jeżeli nie wskazał, zgodnie z art. 39 ust. 1 pkt 9, wysokości ceny lub wynagrodzenia, które konsument jest obowiązany zapłacić w wypadku, o którym mowa w ust. 4.

6. Prawo odstąpienia od umowy nie przysługuje konsumentowi w przypadkach umów:

1) całkowicie wykonanych na żądanie konsumenta przed upływem terminów, o których mowa w ust. 1 i 2;

2) dotyczących instrumentów rynku pieniężnego, zbywalnych papierów wartościowych, tytułów uczestnictwa w instytucjach zbiorowego inwestowania, sprzedaży papierów wartościowych ze zobowiązaniem do ich odkupu oraz operacji finansowych, w których ustalono cenę, kurs, stopę procentową lub indeks, a w szczególności nabywanie walut, papierów wartościowych, złota lub innych metali szlachetnych, towarów lub praw, w tym umowy obliczone tylko na różnice cen, opcje i prawa pochodne, zawarte na umówioną datę lub umówiony termin, w obrocie rynkowym;

3) ubezpieczenia dotyczących podróży i bagażu lub innych podobnych, jeżeli zawarte zostały na okres krótszy niż 30 dni.

7. Jeżeli do umowy jest dołączona kolejna umowa zawarta na odległość dotycząca usług świadczonych przez przedsiębiorcę lub podmiot inny niż przedsiębiorca na podstawie porozumienia pomiędzy tym podmiotem a przedsiębiorcą, odstąpienie od umowy zawartej na odległość dotyczącej usług finansowych jest skuteczne także wobec tej kolejnej umowy.

Podsumowując Konsument, który wykupił polisę online lub przez telefon ma prawo w ciągu 30 dni od jej zawarcia bez podawania przyczyn od umowy odstąpić. Zakład ubezpieczeń ma obowiązek wówczas zwrócić zapłaconą składkę oczywiście za okres, w którym składka ta nie została wykorzystana.

Odstąpić od umowy można składając stosowne odstąpienie, przy czym dla zachowania terminu wystarczające jest wysłanie odstąpienia listem poleconym.

Treść odstąpienia może być np. taka:

                                                                                                 Towarzystwo Ubezpieczeniowe XY

                                                                                                 ul. Ubezpieczeniowa 1

                                                                                                Warszawa

dot. polisa nr 22222

z dnia 29.lutego 2016 r.

Szanowni Państwo,

Niniejszym odstępuję od umowy ubezpieczenia nr 22222 zawartej w dniu 29 lutego 2016 r.

Niewykorzystaną składkę proszę mi przesłać na konto, z którego opłaciłem polisę.

Jan Kowalski

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań

www.prawnikpoznanski.pl

Pożar samochodu – samozapłon, podpalenie jak wygląda kwestia odszkodowania?

512px-Burnt_out_car
Autor: Francois Schnell CC BY 2.0

Jedną z dość częstych szkód powodujących spore rozczarowanie osób poszkodowanych są szkody związane z tzw. samozapłonem auta. Samochody, pojazdy mają te właściwość, iż raz na kilka, kilkadziesiąt tysięcy razy potrafią nagle ni z tego ni z owego zaiskrzyć, co powoduje powstanie źródła ognia i dalej spalenia się pojazdu.

W zasadzie w przypadku auta, którego jesteśmy właścicielem kwestia należnego odszkodowania za tak powstała szkodę jest dość oczywista. O ile mamy wykupioną polisę autocasco, to w zasadzie możemy spać spokojnie. Ryzyko pożaru jest raczej podstawowym ryzykiem, za które odpowiedzialność ponosi ubezpieczyciel z tytułu wykupienia ubezpieczenia AC.

Problem robi się w przypadku gdy podczas samozapłonu pojazdu spaleniu ulega nie tylko pojazd, w którym doszło do pożaru, ale także spalone zostają pojazdy sąsiadujące.

Poszkodowany wówczas intuicyjnie zgłasza szkodę z OC sprawcy, którym wydaje się mu być właściciel auta, w którym zaiskrzyło.

W takiej sytuacji przyjąć należy, iż raczej odpowiedzialnośc ta zachodzi, tak chociażby w swoim uzasadnieniu przyjął Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej II Wydział Cywilny Odwoławczy w wyroku z dnia 6 lutego 2014 r. sygn. Akt:  II Ca 767/13 :

„Wskazując na treść art. 34 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym (Dz.U. 2009R nr 124, poz.1152) podkreślił Sąd Rejonowy, że ubezpieczenie OC posiadaczy pojazdów mechanicznych przysługuje odszkodowanie jeżeli posiadacz lub kierujący pojazdem mechanicznym są obowiązani do odszkodowania za wyrządzoną w związku z ruchem pojazdu szkodę, której następstwem jest również uszkodzenie ciała, rozstrój zdrowia bądź też utrata ,zniszczenie lub uszkodzenie mienia. Za szkodę powstałą, a w związku z ruchem pojazdu mechanicznego uważa się również szkodę powstałą przy wsiadaniu do pojazdu mechanicznego i wysiadaniu z niego bezpośrednio przy załadunku i rozładunku pojazdu mechanicznego podczas zatrzymywania , postoju, garażowania.

W konsekwencji, przyjął Sąd Rejonowy, że wprost z treści cytowanego przepisu wynika, iż pojęcie ruchu pojazdu (jest to pojęcie oczywiście inne, znacznie szersze znaczeniowo , niż pojęcie samego mechanicznego przemieszczania się pojazdu) obejmuje przypadek objęty pozwem (zaparkowanie pojazdu na ulicy przez ubezpieczoną). Tym samym odpowiedzialność ubezpieczonej K. N. (1) jest oparta (art 436kc) na zasadzie ryzyka. Brak jest w tym przypadku jakichkolwiek przesłanek przemawiających za istnieniem przesłanek wyłączających tę odpowiedzialność o których mowa w art 435§1kc. Brak jest tym samym, zdaniem Sądu Rejonowego, jakichkolwiek przesłanek przemawiających za odpowiedzialnością ubezpieczonej na zasadzie winy. Skoro z treści cytowanego przepisu art 34 wynika wprost, iż w przypadku postoju samochodu uważa się iż posiadacz pojazdu mechanicznego odpowiada za szkodę w związku z ruchem pojazdu ,a zatem na zasadzie ryzyka to Sąd Rejonowy na podstawie art. 435kc i 436kc uwzględnił powództwo w całości.”

Trochę inną natomiast sytuacje tworzy stan faktyczny podczas, którego pierwszy samochód, który uległ spaleniu został wcześniej podpalony. Tutaj przyjęcie możliwości zaspokojenia się z polisy Oc pierwszego pojazdu uzależnione będzie de facto od tego, czy ustalony zostanie sprawca.

Skoro bowiem uznajemy, iż odpowiedzialność za pojazd zaparkowany oparta jest także na zasadzie ryzyka, to właściciel auta,a właściwie ubezpieczyciel może wyłączyć swoją odpowiedzialność tylko w sytuacji, w której udałoby mu się udowodnić sprawstwo konkretnej osoby trzeciej.

Paradoksalnie dla osób pośrednio poszkodowanych podpaleniem lepiej będzie gdyby nie udało się ująć sprawcy. Wówczas odpowiada ubezpieczyciel niż gdyby sprawcę ujęto, a ten byłby np. wesołym młodzieńcem bez pracy.

Jak można wygrać z Wartą Uwagi do „podchwytliwej” praktyki ubezpieczyciela przy szkodach całkowitych.

W mojej praktyce, bogatej w sprawy odszkodowawcze, już nieraz zdarzyło się, że zakłady ubezpieczeń przyjmują określony tryb działania, który zlekceważony przez poszkodowanego lub niedoświadczonego pełnomocnika, może okazać się zgubny dla walki o jak najwyższe odszkodowanie. Działania te nie są – co do zasady – niedopuszczalne, ale – co oczywiste – nakierowane są także na ograniczenie odpowiedzialności ubezpieczyciela.

Takiego rodzaju działanie odnotowałem w sprawach przeciwko Warcie przy tzw. szkodach całkowitych. Otóż w przypadku jej stwierdzenia, likwidatorzy towarzystwa niejednokrotnie zamieszczają na internetowej giełdzie samochodowej zaproszenia do składania ofert zakupu danego uszkodzonego auta. Oferta najdroższa staje się podstawą ustalenia wartości pojazdu uszkodzonego, a co za tym idzie, rzutuje na wypłacone przez ubezpieczyciela odszkodowanie. Zależność jest prosta. Im wyższa oferta, tym niższe świadczenia od zakładu ubezpieczeń.

Do tego momentu wszystko wydaje się w porządku i tak rzeczywiście jest, jeżeli oferent nabędzie wrak. Problem jednak się pojawia, gdy do transakcji nie dojdzie, a poszkodowany nie zdoła nigdzie indziej sprzedać auto za tak wysoką cenę, jak ww. oferenta. Jeżeli poszkodowany w końcu sprzeda wrak, ale komu innemu i taniej, Warta raczej nie pokryje różnicy, co oznacza stratę. W takim przypadku, na nic mogą zdać się odwołania, a nawet opinie niezależnych rzeczoznawców, stwierdzających że wartość wskazana przez Wartę była przeszacowana. Ubezpieczyciel zawsze będzie się bronił, że poszkodowany mógł sprzedać auto drożej, ale tego zaniechał, stąd dopłata jest bezzasadna. Co istotne, argumentację taką podzielają niektóre sądy, co oznacza w rezultacie przegranie sprawy sądowej.

Niemniej z ubezpieczycielem wygrać można. Warunek jest jeden. Należy dowodami wykazać, że oferta, którą posiłkował się ubezpieczyciel nie była do zrealizowania. Pierwszym krokiem jest ustalenie, czy ubezpieczyciel zamieścił na giełdzie internetowej kompletne dane o każdej usterce tudzież załączył dokumentację wizualizującą komplet uszkodzeń. Okazuje się bowiem, że zamieszczone dane nie zawsze są pełne i potencjalny kontrahent zaproponuje wyższą kwotę niż dałby znając całokształt uszkodzeń. Dalej trzeba ustalić, czy oszacowany przez zakład ubezpieczeń koszt naprawy pojazdu odpowiada prawdzie. Mimo, iż doszło do szkody całkowitej, potencjalny nabywca może zechcieć naprawić samochód, jeżeli koszt te nie będą wysokie. Zaniżenie przez Wartę kosztów naprawy, może wprowadzić w błąd oferenta, który w ten sposób zgodzi się zapłacić wyższą cenę za wrak pojazdu.

Powyższe przypadki miały miejsce w rzeczywistości i rzutowały następnie na uznanie oferty przez sąd za niewiarygodną. Wskazać można jeszcze inne okoliczności, które warto zwracać uwagę. Zdarza się bowiem, że uda się nawiązać kontakt z oferentem, który po naocznych oględzinach pojazdu, odmówi zawarcia transakcji, bo uzna że w rzeczywistości pojazd prezentuje się gorzej niż na zdjęciach. W praktyce spotkaliśmy się także z tak kuriozalną sytuacją, że ubezpieczyciel przesłał klientowi ofertę nabywcy dwa tygodnie po upływie terminu ważności oferty.

Opisane sytuacje mogą posłużyć do wygrania z zakładem ubezpieczeń. Aczkolwiek będzie to wymagała najprawdopodobniej i tak wdania się w spór sądowy, za to ze sporymi szansami na powodzenie.

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań

www.prawnikpoznanski.pl

Kogo pozwać sprawcę czy jego ubezpieczyciela, a może obu?

Dość często kierując pozew do Sądu przeciwko ubezpieczycielowi sprawcy szkody Klienci pytają mnie, czy pozywamy także samego sprawcę?

Co do zasady przepisy prawa polskiego w stosunku do roszczeń z tytułu umowy ubezpieczenia pozwalają na pozwanie zarówno ubezpieczyciela jak i samego sprawcę.

Poszkodowany dochodzący odszkodowania ma więc tu pełny wybór.

Możemy pozwać samego ubezpieczyciela, samego sprawcę albo obu łącznie na zasadach podobnych do tzw. solidarności. Ta zasada obejmuje także większość Państw Unii Europejskiej w zakresie dochodzenia roszczeń z tytułu OC pojazdów mechanicznych, ale w przypadku innych ubezpieczeń może być inaczej.

Spróbujmy zatem odpowiedzieć na pytanie kiedy warto roszczenie, czy pozew kierować bezpośrednio wobec sprawcy wypadku?

W zasadzie jedynym oczywistym przypadkiem jest sytuacja, w której ubezpieczyciel odmawia wypłaty odszkodowania wskazując np. na fakt, iż jego polisa nie obejmuje odpowiedzialności za sprawcę, lub gdy istnieje spore ryzyko uznania, iż tak właśnie może być.

Wówczas lepiej ograniczyć się do pozwania sprawcy- zwłaszcza gdy wiemy, iż jest on osobą wypłacalną. Co prawda ten będzie mógł wnosić o przypozwanie ubezpieczyciela, który może się do sprawy przyłączyć, ale nie jest to regułą, zwłaszcza gdy ubezpieczyciel wcześniej odmówił wypłaty odszkodowania.

Można oczywiście pozew kierować przeciwko ubezpieczycielowi i osobie odpowiedzialnej za zdarzenie jeżeli poszkodowanemu zależy na tym aby sprawca musiał stawiać się w sądzie i w ten sposób dodatkowo go w jakiś sposób „ukarać”

Czy warto natomiast pozywać sprawcę obok ubezpieczyciela, gdy nie ma wątpliwości co do odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń ani też nie zależy nam ambicjonalnie na obecności winnego wypadku komunikacyjnego w sądzie.

Moim zdaniem nie warto.

Spór z samym zakładem ubezpieczeń jest sporem koncentrującym się na istocie sprawy, tj. uznaniu bądź nie odpowiedzialności sprawcy i ewentualnie ustaleniu wysokości należnego odszkodowania lub zadośćuczynienia.

Udział w sporze kolejnego podmiotu- osoby fizycznej może wnieść do procesu niepotrzebne emocje, może skutkować nieprzewidzianymi wnioskami dowodowymi, które mogą przedłużać postępowanie.

Wreszcie co bardzo istotne, gdy po drugiej stronie procesu mamy dwóch pozwanych każdy z nich może wynająć do pomocy adwokata lub radcę prawnego, których koszty w razie przegrania musimy ponieść. Niejako więc idąc z takim powództwem ryzykujemy podwójnie – co jest moim zdaniem absolutnie wystarczająca przesłanką dla zostawienia biednego sprawcy w spokoju i procesowania się jedynie z jego ubezpieczycielem.

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań

www.prawnikpoznanski.pl

Jaki jest zakres odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń w OC komunikacyjnym?

640px-Amber.pendants.800pix.050203
 

Adrian Pingstone

 

 

Otrzymałem zapytanie od Czytelnika zapytującego o zakres odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń z obowiązkowej polisy OC na samochód. W skrócie Klient pyta tak: ”Czy może Pan napisać jakie szkody pokrywa ubezpieczyciel z polisy OC i czy wszystkie koszty związane z wypadkiem zostaną pokryte?”

W zasadzie na tak postawione pytanie odpowiedzieć należy trzystopniowo.

Po pierwsze zakres odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń jest w dużym stopniu tożsamy z zakresem odpowiedzialności sprawcy wypadku, zdarzenia szkody.

Ten zaś opisany jest w treści art. 361 Kodeksu cywilnego, który stanowi tak:

§ 1. Zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła.

§ 2. W powyższych granicach, w braku odmiennego przepisu ustawy lub postanowienia umowy, naprawienie szkody obejmuje straty, które poszkodowany poniósł, oraz korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono.”

Z przepisu tego wyprowadza się pojęcie adekwatnego związku przyczynowo skutkowego pomiędzy zdarzeniem powodującym szkodę a jego rezultatem czyli szkodą.

W skrócie, gdyż o adekwatnym związku przyczynowo skutkowym napisano tomy prac magisterskich i tysiące wyroków kręciło się wokół tego pojęcia, oznacza to, iż jeżeli można uznać, iż dana szkoda, dany koszt nie musiałby być poniesiony, gdyby nie szkoda, to ten związek istnieje.

Typowym przykładem w przypadku szkody komunikacyjnej będzie chociażby obowiązek pokrycia kosztów naprawy auta, wynajmu pojazdu zastępczego czy refundacji utraconych zarobków.

Natomiast dalsze ograniczenia odnoszące się już tylko do ubezpieczyciela, a więc w tym zakresie sprawca ponosiłby odpowiedzialność, mimo iż tej nie ponosiłby zakład ubezpieczeń wprowadza ustawa z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz. U. z 2003 r. Nr 124 poz.1152 z późn. zm.), która wyłącza spod odpowiedzialności następujące szkody:

„Art.38
1. Zakład ubezpieczeń nie odpowiada za szkody:

  1. polegające na uszkodzeniu, zniszczeniu lub utracie mienia, wyrządzone przez kierującego posiadaczowi pojazdu mechanicznego; dotyczy to również sytuacji, w której posiadacz pojazdu mechanicznego, którym szkoda została wyrządzona, jest posiadaczem lub współposiadaczem pojazdu mechanicznego, w którym szkoda została wyrządzona;

  2. wynikłe w przewożonych za opłatą ładunkach, przesyłkach lub bagażu, chyba że odpowiedzialność za powstałą szkodę ponosi posiadacz innego pojazdu mechanicznego niż pojazd przewożący te przedmioty;

  3. polegające na utracie gotówki, biżuterii, papierów wartościowych, wszelkiego rodzaju dokumentów oraz zbiorów filatelistycznych, numizmatycznych i podobnych;

  4. polegające na zanieczyszczeniu lub skażeniu środowiska.

    2. Wyłączenie odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń, o którym mowa w ust. 1 pkt 1, nie obejmuje szkody wyrządzonej w mieniu, jeżeli pojazdy mechaniczne uczestniczące w zdarzeniu są przedmiotem umowy leasingu zawartej przez posiadaczy tych pojazdów z tym samym finansującym lub zostały przewłaszczone przez posiadaczy tych pojazdów na tego samego wierzyciela lub które są przedmiotem zastrzeżenia własności rzeczy sprzedanej na rzecz tego samego wierzyciela.”

Co więcej ta sama ustawa przewiduje także pewne ograniczenia kwotowe wypłacanych odszkodowań, które wyglądają następująco:


„Art. 36

1. Odszkodowanie ustala się i wypłaca w granicach odpowiedzialności cywilnej posiadacza lub kierującego pojazdem mechanicznym, najwyżej jednak do ustalonej w umowie ubezpieczenia sumy gwarancyjnej. Suma gwarancyjna nie może być niższa niż równowartość w złotych:

1) w przypadku szkód na osobie – 5 000 000 euro w odniesieniu do jednego zdarzenia, którego skutki są objęte ubezpieczeniem bez względu na liczbę poszkodowanych,

2) w przypadku szkód w mieniu – 1 000 000 euro w odniesieniu do jednego zdarzenia, którego skutki są objęte ubezpieczeniem bez względu na liczbę poszkodowanych

– ustalana przy zastosowaniu kursu średniego ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski obowiązującego w dniu wyrządzenia szkody.

2. Za szkody spowodowane w państwach, o których mowa w art. 25 ust. 2, zakład ubezpieczeń odpowiada do wysokości sumy gwarancyjnej określonej przepisami tego państwa, nie niższej jednak niż suma określona w ust. 1.”

Są to więc kwoty spore i w 99,99% starczają na pokrycie strat wywołanych przez kierowcę, ale nie zawsze. O czym napiszę przy innej okazji.

Czy nietrzeźwość uczestnika wypadku zawsze powoduje zmniejszenie odszkodowania.

 

Stan nietrzeźwości, czy lżejszy stan po spożyciu alkoholu u uczestnika zdarzenia drogowego w zasadzie zawsze stawia spory znak zapytania w sytuacji ustalenia ewentualnej winy, czy przyczynienia się do wypadku osoby, która była po kilku głębszych.

Nie można jednakże stawiać znaku równości pomiędzy spożyciem alkoholu a winą za zaistniałe zdarzenie na drodze. Alkohol sam w sobie może oczywiście wpływać na winę, zwłaszcza iż upośledza funkcje organizmu. Jednakże samo jego spożycie przez osobę uczestniczącą w ruchu drogowym ( kierowca, pieszy, pasażer) nie oznacza, iż taka osoba naruszyła przepisy związane z poruszaniem się w ruchu drogowym.

Nie jest to jednak dla zakładów ubezpieczeń kwestia oczywista. W zasadzie normą jest, iż stwierdzenie u uczestnika ruchu drogowego procentów w krwi zakład ubezpieczeń traktuje niejako z automatu jako przyczynienie się lub winę.

Taka sytuacja miała chociażby miejsce w jednym z opisywanych w prasie wyroków, który dotyczył osoby potrąconej na przejściu dla pieszych. Mimo iż w wyniku wypadku osoba ta doznała skomplikowanych złamań, to zakład ubezpieczeń odmówił wypłaty mu świadczenia z posiadanej polisy twierdząc, iż skoro znajdował się w stanie nietrzeźwości, to ponosi winę za zaistniałe zdarzenie.

Niemniej jednak w tej konkretnej sytuacji winnym zdarzenia był kierowca pojazdu, który nie zauważył pieszego na przejściu. Brak było związku pomiędzy stanem pieszego, a powstaniem wypadku. Sam kierowca w procesie karnym usłyszał wyrok skazujący.

W tej sytuacji Sąd nie miał większych wątpliwości aby pozew poszkodowanego uwzględnić.

O wytycznych w sprawach ubezpieczeniowych i odszkodowawczych

Sama analiza przepisów Kodeksu cywilnego regulująca odpowiedzialność za szkodę w zasadzie nie wiele potencjalnemu poszkodowanemu daje.

Spójrzmy bowiem na treść przepisu Art. 363 Kodeksu cywilnego:

„§ 1.

Naprawienie szkody powinno nastąpić, według wyboru poszkodowanego, bądź przez przywrócenie stanu poprzedniego, bądź przez zapłatę odpowiedniej sumy pieniężnej. Jednakże gdyby przywrócenie stanu poprzedniego było niemożliwe albo gdyby pociągało za sobą dla zobowiązanego nadmierne trudności lub koszty, roszczenie poszkodowanego ogranicza się do świadczenia w pieniądzu.

§ 2.

Jeżeli naprawienie szkody ma nastąpić w pieniądzu, wysokość odszkodowania powinna być ustalona według cen z daty ustalenia odszkodowania, chyba że szczególne okoliczności wymagają przyjęcia za podstawę cen istniejących w innej chwili.”

Przepis niby prosty, ale przystawiając go do w zasadzie niezliczonej liczby różnych sytuacji prawno-faktycznych, których skutkiem jest powstanie szkody nie wiele daje. Zwłaszcza gdy nie ma się większego rozeznania w orzecznictwie Sądu Najwyższego i sądów powszechnych.

A już w zupełności, gdy osoba poszkodowana nie ma w ogóle do czynienia z prawem czy sektorem związanym z dochodzeniem odszkodowań.

Dlatego też w sytuacji związanej z kolizją samochodową dobrym wyjściem, ściągą stanowiącą podsumowanie praw osoby, która doznała szkody w należącym do niej pojeździe jest lektura wydanych przez Komisje Nadzoru Finansowego Wytycznych dla zakładów ubezpieczeń dotyczących likwidacji szkód z ubezpieczeń komunikacyjnych.

Wytyczne te można znaleźć pod tym linkiem

Co prawda wytyczne jako takie nie stanowią przepisów prawa, Komisja Nadzoru Finansowego nie ma kompetencji do wydawania takowych. Są one niejako podsumowaniem dobrych praktyk, czy oczekiwań jakie organ nadzoru nad rynkiem ubezpieczeń ma w stosunku do zakładów ubezpieczeniowych.

Niemniej jednak mając na uwadze tę zależność można stwierdzić, iż zakłady ubezpieczeń generalnie w mniejszym, czy większym stopniu do wytycznych się dostosowały.

Tak więc warto do tego instrumentu sięgać.