Z interesującym orzeczeniem podzielił się ze mną jakiś czas temu Czytelnik.
Otóż korzystając z swobody przepływu kapitałów i świadczenia usług zagraniczni ubezpieczyciela często oferują swoje produkty bezpośrednio w Polsce. W Polsce także jeżdżą auta ubezpieczone z tytułu Oc za granicą.
W sytuacji, gdy dochodzi do wypadku lub trzeba pozwać ubezpieczyciela przepisy unijne pozwalają, to uczynić w Polsce.
Jednakże jak Czytelnicy bloga wiedzą w chwili obecnej w przypadku szkód samochodowych praktycznie większość roszczeń została przejęta w drodze cesji przez warsztaty naprawcze lub firmy zajmujące się skupem wierzytelności.
W takiej sytuacji zdaniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej podmiot, który kupił wierzytelność np. przeciwko Gefionowi, który ma siedzibę w Danii w zasadzie musi kierować sprawę do sądu duńskiego.
A o to i cały wywód prawny w tym zakresie:
Sąd Okręgowy zważył, co następuje. ( Wyrok z dnia Dnia 13 marca 2018 rokuSąd Okręgowy w Szczecinie – Wydział VIII Gospodarczy Sygnatura akt VIII Gz 81/16)
W toku rozpoznawania sprawy w postępowaniu zażaleniowym tutejszy Sąd zawiesił postępowanie i zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z zagadnieniem prawnym: czy odesłanie w art. 13 ust. 2 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1215/2012 w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych, do art. 11 ust. 1 lit. b) tego Rozporządzenia, należy interpretować w ten sposób, że osoba fizyczna, będąca przedsiębiorcą między innymi w zakresie dochodzenia odszkodowań od ubezpieczycieli, powołująca się na umowne nabycie wierzytelności od bezpośrednio poszkodowanego, może wytoczyć powództwo o tą wierzytelność przeciwko ubezpieczycielowi odpowiedzialności cywilnej sprawcy wypadku drogowego, mającemu siedzibę na terytorium innego państwa członkowskiego niż państwo członkowskie miejsca zamieszkania poszkodowanego, przed sąd państwa członkowskiego miejsca zamieszkania poszkodowanego.
Wyrokiem z dnia 31 stycznia 2018 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, co następuje: Artykuł 13 ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1215/2012 z dnia 12 grudnia 2012 roku w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych w związku z art. 11 ust. 1 lit. b) owego rozporządzenia należy interpretować w ten sposób, że nie może na niego powołać się osoba fizyczna, której działalność zawodowa polega między innymi na dochodzeniu roszczeń odszkodowawczych od ubezpieczycieli, przywołująca umowne miejsca zamieszkania poszkodowanego.
Z istoty instytucji pytania prejudycjalnego wynika, że udzielone w orzeczeniu wstępnym w postaci wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego dotyczącego wykładni prawa unijnego wiąże w danej sprawie. Na powyższe wskazują: treść art. 256 ust. 3 i art. 267 TFUE, a nadto Zalecenia dla sądów krajowych, dotyczące składania wniosków o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym (Dz. Urz. UE C 338/1 z 6.11.2012). Nie ma też wątpliwości, że przytoczone wyżej rozstrzygnięcie w zakresie odesłania prejudycjalnego miało kluczowe znaczenie dla wyniku niniejszego postępowania zażaleniowego, bowiem od treści wykładni przepisu art. 13 ust. 2 w zw. z art. 11 ust. 1 lit. b) Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1215/2012 w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (Dz. Urz. UE. L 2012, Nr 351) zależało rozstrzygnięcie kwestii jurysdykcji sądu polskiego w rozpoznaniu sprawy co do istoty wyrażonej pozwem wniesionym do Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum w Szczecinie.
Wykładnia wynikająca z powołanego wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest odmienna od zaprezentowanej w zaskarżonym postanowieniu. Polega przede wszystkim na tym, że wskazana wyżej regulacja umożliwiająca poszkodowanemu w odniesieniu do ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej pozwać ubezpieczyciela przed sąd miejsca zamieszkania poszkodowanego, nie dotyczy podmiotu, który nabył od poszkodowanego wierzytelność w zakresie dochodzonego odszkodowania, a przy tym jest podmiotem zajmującym się zawodowo sprawami dotyczącymi odszkodowań od ubezpieczycieli.
Powyższe skutkuje uznaniem trafności zarzutu strony pozwanej w niniejszej sprawie o braku jurysdykcji sądu polskiego do jej rozpoznania. Zgodnie z art. 5 ust. 1 Rozporządzenia nr 1215/2012 osoby mające miejsce zamieszkania na terytorium państwa członkowskiego mogą być pozywane przed sądy innego państwa członkowskiego tylko zgodnie z przepisami ustanowionymi w sekcjach 2-7 Rozporządzenia. Z kolei zgodnie z art. 1099 § 1 k.p.c. w razie stwierdzenia braku jurysdykcji sąd odrzuca pozew (zdanie drugie), gdy nie zachodzą okoliczności wymienione w art. 1104 § 2 k.p.c. lub art. 1105 § 6 k.p.c. W niniejszej sprawie wskazane wyłączenia nie mają zastosowania.
No cóż biznes dla warsztatów samochodowych, czy skupów wierzytelności w tej sytuacji trochę się komplikuje, choć cesja nie jest jedynym środkiem dla dochodzenia roszczeń od zagranicznego ubezpieczyciela.
Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.
Zgodnie z instrukcją do programów eksperckich pomagających kosztorysować szkody w pojazdach za konieczne naprawy pojazdu uważa się określony kwotowo koszt usunięcia stwierdzonych uszkodzeń i niesprawności pojazdu. Ujęte w tej pozycji koszty naprawy nie mogą stanowić kryterium dla innych zastosowanych korekt np. korekty stanu technicznego i dbałości o pojazd.
Korekta z tytułu napraw koniecznych nie wpływa na wyliczenie wartości pojazdu będącej podstawą do oszacowania jego wartości w stanie uszkodzonym.
Zgodnie z powyższą instrukcją za zastosowaniem korekty dotyczącej koniecznych napraw przemawia okresowa niesprawność pojazdu i związana z tym konieczność wykonania naprawy, co powoduje obniżenie wartości pojazdu. Do napraw tych zaliczamy przykładowo: naprawy elementów oblachowania i powłok lakierniczych, wymianę pękniętych: szyby, zderzaka, szkła lampy itp. lub naprawy niesprawnych mechanizmów i zespołów. Koszt naprawy takich uszkodzeń należy wyliczyć przyjmując pełny koszt robocizny i materiałów lakierniczych oraz koszt części skorygowany o wskaźnik amortyzacji, określany stosunkiem wartości pojazdu będącego przedmiotem wyceny w stanie nieuszkodzonym do ceny pojazdu nowego tego samego typu i modelu. Koszty robocizny ustalamy na podstawie pracochłonności jednostkowej poszczególnych czynności naprawczych, zgodnej lub zbliżonej do norm producenta oraz średnich stawek za roboczogodzinę na danym terenie.
Wyliczenie dokonane w taki sposób odzwierciedli realną wartość pojazdu.
Raz jeszcze wrócę do Raportu Rzecznika Finansowego, o którym pisałem w TUTAJ I TUTAJ.
Powrócę w kontekście wniosku Raportu, który stanowi odpowiedź na zadane w tytule pytanie. Pewnie każdy z Czytelników, który ma lub miał do czynienia z wyceną szkody dokonywaną przez ubezpieczyciela doskonale zna odpowiedź na to pytanie.
Przypomnę tylko, iż w pewnych okolicznościach dla ubezpieczyciela znacznie bardziej opłacalnym sposobem likwidacji szkody jest tzw. likwidacja w oparciu o szkodę całkowitą. Wówczas od wartości odszkodowania odlicza się wartość wraku, co może dać lepszy finansowo rezultat niż refundacja kosztów naprawy auta.
Dlatego też ubezpieczycielowi często zależy, aby szkodę rozliczyć jako całkowitą.
No cóż Rzecznik Finansowy Ameryki nie odkrył, ale cytując fragment jego raportu utwierdzimy się w przekonaniu, iż:
„Analiza poszczególnych skarg dotyczących problematyki roboczogodzin
w odniesieniu do stawek zaprezentowanych powyżej prowadzi do następujących wniosków:
– W procesach likwidacji szkód komunikacyjnych metodą kosztorysową widoczny jest
brak jakichkolwiek obiektywnych kryteriów określania stawek za roboczogodzinę prac
blacharskich i lakierniczych.
W przypadku kwalifikacji szkody jako całkowitej zakłady
ubezpieczeń stosują stawki obowiązujące w autoryzowanych stacjach obsługi lub nawet
właściwe dla pojazdów marek premium; w przypadku szkód częściowych ubezpieczyciele stosują stawki za roboczogodzinę znacznie odbiegające (mniejsze) od tych stawek.
Ubezpieczyciele, pomimo zapewnień, że stosowane przez nich stawki są stawkami
rynkowymi, nie są w stanie przedstawić żadnych dowodów potwierdzających to stanowisko.”
Niedawno pisałem o co prawda już trochę uleżałych wynikach Raportu opublikowanego przez Rzecznika Finansowego Raportu dotyczącego stawek za roboczogodzinę prac blacharskich, lakierniczych i mechanicznych na polskim rynku usług motoryzacyjnych.
Jeżeli nie mieliście Państwo okazji się zapoznać, to podsumuje, iż Rzecznik Finansowy wskazał, iż na 2015 r.
wynikały następujące kwoty:
warsztaty nieautoryzowane – od 80 do 100 zł netto,
warsztaty autoryzowane – od 120 do
125 zł netto.
Zestawienie wysokości stawek za roboczogodzinę w poszczególnych
województwach w warsztatach zrzeszonych w organizacjach rzemieślniczych Związku
Rzemiosła Polskiego pozwala określić stawki następująco:
stawka minimalna, średnia dla wszystkich województw – 85 zł netto,
stawka maksymalna, średnia dla wszystkich województw – 174 zł netto.
Dla kontrastu wiec przytoczę może jeszcze wyniki z analizy skarg kierowanych do Rzecznika Finansowego, na działalność ubezpieczycieli, gdzie na ten sam okres ustalono, iż zakłady ubezpieczeń dla własnych swoich obliczeń
„stosują następujące stawki za roboczogodzinę:
– w przypadku kwalifikacji szkody jako całkowitej – od 80 zł do 150 zł netto,
wskazując, że są to średnie stawki na danym rynku;
– w przypadku kwalifikacji szkody jako częściowej, likwidowanej metodą
kosztorysową – od 41 zł do 70 zł netto, wskazując również, że są to średnie stawki na danym rynku;
– w przypadku dokonania naprawy i przedstawienia na to dowodu – ubezpieczyciele
dokonują weryfikacji stawek za roboczogodzinę do poziomu od 90 zł do 100 zł netto,
wskazując także, że są to średnie stawki na danym rynku;
– w przypadku szkód likwidowanych z dobrowolnego ubezpieczenia autocasco –
ubezpieczyciele po otrzymaniu dokumentu potwierdzającego dokonanie naprawy dokonują
weryfikacji stawek za roboczogodzinę do poziomu od 90 zł do 130 zł netto, wskazując, że są to średnie stawki na danym rynku. ” ( cyt za Raportem Rzecznika)
Jaki z tego wniosek?
Tu też posłużę się cytatem z Rzecznika:
„Po przeanalizowaniu stawek stosowanych przez zakłady
ubezpieczeń w kosztorysach napraw w przypadku szkód częściowych można zauważyć, iż stawki za roboczogodzinę zawarte w kosztorysach opracowywanych przez zakłady
ubezpieczeń nie mają żadnego uzasadnienia w realiach rynkowych.”
Ponad dwa lata temu na łamach niniejszego bloga pojawił się wpis dotyczący opublikowanego przez Rzecznika Finansowego Raportu dotyczącego stawek za roboczogodzinę prac blacharskich, lakierniczych i mechanicznych na polskim rynku usług motoryzacyjnych.
Ostatnimi czasy miałem mailową dyskusję z jednym z Czytelników bloga, prowadzącym warsztat samochodowy, którą podsumować można pytaniem: „Jakie stawki za pracę blacharskie i mechaniczne stosowane przez warsztaty samochodowe są zasadne? Tak aby w ewentualnym procesie sądowym Sąd zasądził odszkodowanie obejmujące te stawki.
No cóż wiadomo, iż wiele tu zależy od biegłego, który w danej konkretnej sprawie wyda swoją opinię.
Niemniej jednak tytułem wskazówki warto się odwołać do dobrej roboty Rzecznika Finansowego, który sporządził w 2015 raport, a który pozwolę sobie zacytować:
„Z analizy wysokości stawek za roboczogodzinę prac blacharskich i lakierniczych
przedstawionej w prezentacji M. Mankiewicza Stawki za roboczogodzinę w warsztatach
samochodowych, DEKRA Polska Sp. z o.o., prezentacja przedstawiona podczas 4. Forum
Ubezpieczeń Komunikacyjnych w dniu 26 marca 2009 r. wynikają następujące kwoty:
warsztaty nieautoryzowane – od 80 do 100 zł netto,
warsztaty autoryzowane – od 120 do
125 zł netto.
Zestawienie wysokości stawek za roboczogodzinę w poszczególnych
województwach w warsztatach zrzeszonych w organizacjach rzemieślniczych Związku
Rzemiosła Polskiego pozwala określić stawki następująco:
stawka minimalna, średnia dla wszystkich województw – 85 zł netto,
stawka maksymalna, średnia dla wszystkich województw – 174 zł netto.
Po przeanalizowaniu stawek stosowanych przez zakłady
ubezpieczeń w kosztorysach napraw w przypadku szkód częściowych można zauważyć, iż stawki za roboczogodzinę zawarte w kosztorysach opracowywanych przez zakłady
ubezpieczeń nie mają żadnego uzasadnienia w realiach rynkowych.”
Kiedyś w jednym z wpisów porównywałem sytuację poszkodowanych do kawałka żelaza znajdującego się pomiędzy młotem a kowadłem.
Nie bez przesady jest w tym sporo racji. Z jednej strony ubezpieczyciel, który zainteresowany jest żywo w tym, aby wypłacone odszkodowanie było jak najniższe – bo wówczas po prostu zarabia.
Z drugiej warsztat samochodowy, czy firma wynajmująca auto z OC sprawcy, która zainteresowana jest w tym, aby koszty naprawy auta i wynajmu pojazdu były jak największe- bo wówczas po prostu zarabia.
A po środku poszkodowany, który chce naprawić swoje auto i nie dokładać do szkody, za którą przecież nie ponosi żadnej odpowiedzialności.
Niestety przy tak aktywnym kowadle iskry lecące spod młota mogą niekiedy oparzyć naszego poszkodowanego.
Nie jest bowiem wykluczona sytuacja, w której warsztat, firma wynajmująca auto zastępcze z Oc sprawcy tak napompuje koszty, ze sąd ich nie zasądzi.
Co wówczas? Dopłacać do własnej szkody?
Odwołam się odpowiadając na to pytanie do maila, którego nie dawno dostałem od Czytelniczki bloga Pani Anny:
„Witam,
uprzejmie proszę o radę, najpierw opis sytuacji:
w dniu kolizji (jestem poszkodowana) samochód został odholowany do warsztatu, w którym przyjęto go na parking kasacyjny (podpisała mowę o przyjęciu samochodu na parking kasacyjny). Podpisałam też upoważnienie na cesję wierzytelności z tytułu holowania, postoju na parkingu, najmu auta zastępczego.
Szkoda została zarejestrowana dziś w towarzystwie sprawcy (Aviva).
Zarówno, w Avivie, jak i w firmie w której zostawiłam samochód poinformowano mnie, że z uwagi na rok produkcji samochodu zapewne będzie szkoda całkowita.
Samochód czeka już na oględziny rzeczoznawcy.
Zaznaczę, że samochód nie został dopuszczony przez policję do ruchu, ale jego uszkodzenia nie są duże i na pewno (pomimo szkody całkowitej) będę go naprawiać.
Pytanie:
kiedy zabrać samochód z parkingu (czy czekać na decyzję TU,/ już po oględzinach rzeczoznawcy). Zastanawiam, się na odbiorem auta, gdyż w TU usłyszałam, że koszt postoju auta na tym parkingu jest wysoki (40 zł/ doba), a ja wyczytałam w interenecie, że TU nie zawsze chcą zwracać pieniądze za cały okres parkowania samochodu (od dnia wystąpienia szkody do dnia wypłaty odszkodowania). Często zwracają tylko do dnia dokonania oględzin.
Zaznaczę na koniec, że zgodnie z podpisaną przeze mnie umową o przyjęciu auta na parking kasacyjny, jeśli odbiorę auto „w trakcie likwidacji szkody całkowitej w czasie jej trwania” – czyli przed decyzją TU o szkodzie całkowitej, jestem zobowiązana do zapłaty kosztów m. in.parkingu.
Do zapłaty za parking jestem zobowiązana również, jeśli TU odmówi wypłaty odszkodowania (rozumiem, że odszkodowania np, z tytułu parkowania samochodu, czy tego odszkodowania wypłaconego z tytułu szkody całkowitej?)
Będę bardzo wdzięczna z możliwie pilną poradę – może ona być odpłatna – nie ma problemu (zawsze to niższy koszt niż jeśli dam się naciągnąć jakiejś firmie z związku z tą kolizją).
Anna”
No cóż sytuacja w której znalazła się Pani Anna, to właśnie opisane wyżej miejsce miedzy młotem a kowadłem.
Jakie znaleźć zatem rozwiązanie?
Dogadać się z kowadłem – czyli z firmą wynajmującą auto z Oc sprawcy. Wynajmujący jest żywo zainteresowany w tym aby najem trwał jak najdłużej, toteż w sytuacji, w której poszkodowana bojąc się konsekwencji finansowych odebrałaby auto najpewniej by stracił.
Dlatego też na pewno będzie skory do ustępstw, które będą wyglądały tak:
Kilka wpisów temu pisałem o braku podstaw do żądania przez zakład ubezpieczeń od osoby poszkodowanej, która naprawiła auto w serwisie samochodowym, tzw. faktur źródłowych.
Konkluzja tego artykułu była taka, iż ubezpieczyciel nie może uzależniać przyznania odszkodowania od przedstawienia źródłówek, a wiec faktur dokumentujących fakt nabycia części, a jedynym istotnym dokumentem jest rachunek za naprawę wystawiony przez auto serwis.
Jest jednak pewna sytuacja, w której poszkodowany powinien wymóc na warsztacie aby te faktury źródłowe zostały mu przedstawione.
W sytuacji gdy mamy miejsce do czynienia z szkodą całkowitą, tj. gdy hipotetyczna wartość kosztów naprawy auta przewyższa wartość auta sprzed wypadku, poszkodowany może mimo wszystko podjąć decyzję o naprawie auta.
Żaden przepis prawa ( w przypadku szkód z OC) nie obliguje bowiem poszkodowanego aby uszkodzony w wyniku wypadku pojazd naprawiać w oparciu o części nowe i do tego w autoryzowanym serwisie naprawczym.
Poszkodowany ma również prawo aby auto naprawić w oparciu o części używane lub tzw. zamienniki.
Przy takiej opcji naprawy przewidywane koszty mogą być znacznie niższe od wartości auta ustalonej dla potrzeb szkody całkowitej. Tym samym można by twierdzić, iż nie zachodzi sytuacja, w której mamy do czynienia z szkodą całkowitą. W konsekwencji więc ubezpieczyciel powinien wypłacić odszkodowanie w oparciu o rachunek za naprawę wystawiony przez warsztat samochodowy.
W tej jednak sytuacji ubezpieczyciel może kwestionować ten rachunek, twierdząc np, iż ceny części zostały celowo zaniżone, aby dopasować koszty naprawy do wartości auta.
Dlatego też w takiej sytuacji warsztat naprawczy powinien przedstawić faktury źródłowe dokumentujące koszt zakupionych części i wówczas w toku prowadzonego postępowania sądowego można żądać, aby biegły oceniający wysokość szkody dokonał kalkulacji przy uwzględnieniu cen zawartych w fakturach zakupu części zamiennych.
Pisałem ostatnio o małym trzęsieniu ziemi jakie na rynek wynajmu pojazdów zastępczych z Oc sprawcy wywrze ostatnio wydana uchwała Sądu Najwyższego.
Dla przypomnienia:
Uchwała z dniu 24 sierpnia 2017 r. w sprawie pod sygn. akt: III CZP 20/17 o następującej treści:
”Wydatki na najem pojazdu zastępczego poniesione przez poszkodowanego, przekraczające koszty zaproponowanego przez ubezpieczyciela skorzystania z takiego pojazdu są objęte odpowiedzialnością z tytułu umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych, jeżeli ich poniesienie było celowe i ekonomicznie uzasadnione.”
Oczywistym jest, ze ubezpieczyciele od razu dostosują swoja strategię do tego orzeczenia i można spodziewać się, iż w każdej szkodzie z Oc sprawcy poszkodowany będzie otrzymywał ofertę wynajmu pojazdu zastępczego od ubezpieczyciela lub od firmy wskazanej przez niego.
Taka oferta w połączeniu z spodziewaną linią orzeczniczą sądów powszechnych, które można się spodziewać zaakceptują w pełni sens wyżej cytowanej uchwały, wymusza na podmiotach żyjących z najmu pojazdów z Oc sprawcy, tj. firmach, dla których taki model biznesowy był jedynym sensem istnienia jak i warsztatów samochodowych przyjęcie pewnej strategii.
Dotychczasowy model działania może bowiem skończyć się oddaleniem składanych pozwów i koniecznością poniesienia znacznych kosztów procesu, biegłego i prawnika zakładu ubezpieczeń.
Jak więc powinien podejść do tematu wynajmu pojazdu zastępczego przedsiębiorca prowadzący np. warsztat samochodowy, który dodatkowo przy najmie oferuje swojemu klientowi wynajem auta zastępczego?
Po pierwsze i najważniejsze!
W myśl tezy wyżej cytowanej uchwały żeby ubezpieczyciel mógł żądać obniżenia stawki musi przedstawić ofertę.
Jeżeli nie ma oferty, nie sposób będzie ubezpieczycielowi postawić zarzut, o którym mowa w orzeczeniu Sądu Najwyższego.
Tak wiec kluczowym jest ustalenie, czy oferta została poszkodowanemu złożona, a jeżeli została złożona, to jakiej jest ona treści i czy jest ona wykonalna.
Co to oznacza?
Jestem przekonany, że realizując założenia tej uchwały w swoim planie biznesowym ubezpieczyciele, w krótkim czasie a być może nawet i w dłuższym również, nie będą w stanie zapewnić odpowiedniej liczby pojazdów zastępczych.
Bardzo często zachodzić będzie więc sytuacja, w której poszkodowany nawet jeżeli otrzyma ofertę, to gdy się na nią zgodzi, albo zadzwoni do wskazanej firmy nagle się dowie, ze akurat pojazdów nie ma, były wczoraj, albo będą za tydzień.
W takiej sytuacji oferta mniej atrakcyjna finansowo będzie musiała być uznana za uzasadnioną. Niemniej jednak przedsiębiorca wynajmujący pojazd zastępczy będzie musiał mieć tę okoliczność wykazaną. Trzeba wiec zbierać maile, czy zapisywać nazwiska potencjalnych świadków.
Drugą istotną kwestią będzie analiza jakości oferty. Trudno na razie przewidzieć jak te oferty będą wyglądały i być może nie będą one zawierały żadnych dodatkowych składników poza ceną wynajmu za dobę, ale możliwe, że wskazana przez ubezpieczyciela wypożyczalnia będzie doliczać opłaty za przekroczenie limitu kilometrów, za dodatkowe ubezpieczenie, czy drugiego kierowcę.
W tej sytuacji warsztat samochodowy, czy firma „auto z Oc sprawcy” w zasadzie ma jedno wyjście może po prostu dostosować swoją ofertę do oferty ubezpieczalni.
Siłą rzeczy tnąc swój zysk, ale pozostając nadal na rynku.
W przypadku warsztatów samochodowych, które głównie zarabiają na naprawie, a nie na najmie jest jeszcze jedna opcja.
Z moich obserwacji wynika, iż nawet gdy ubezpieczyciela dają pojazd zastępczy, to w zasadzie jedynie na krótkie okresy. Często po tygodniu już zadają zwrotu. Można więc rozważyć sytuację, w której poszkodowany najpierw skorzysta z ich oferty, a po zwrocie auta ubezpieczalni, na dalszą procedurę likwidacji szkody wynajmie auto już na zasadach rynkowych.
W każdym razie kluczem jest ustalanie ofert ubezpieczyciela i zbieranie dowodów tę ofertę dokumentujących pod kątem jej jakości i realności.
Dwa tygodni temu Sąd Najwyższy wydał bardzo istotny dla rynku wynajmu pojazdów zastępczych wyrok. O czym pisałem TUTAJ.
Dla przypomnienia Sąd Najwyższy został zapytany:
„Czy w ramach obowiązku minimalizacji szkody, poszkodowanemu który nie skorzystał z oferty najmu pojazdu od ubezpieczyciela OC posiadaczy pojazdów mechanicznych, oferującego mu bezpłatnie pojazd zastępczy według stawek niższych, od oferowanych przez wynajmującego, przysługuje zwrot faktycznie poniesionych wydatków na najem pojazdu zastępczego?”
Pytanie to doczekało się aż uchwały, wydanej w dniu 24 sierpnia 2017 r. w sprawie pod sygn. akt: III CZP 20/17 o następującej treści:
”Wydatki na najem pojazdu zastępczego poniesione przez poszkodowanego, przekraczające koszty zaproponowanego przez ubezpieczyciela skorzystania z takiego pojazdu są objęte odpowiedzialnością z tytułu umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych, jeżeli ich poniesienie było celowe i ekonomicznie uzasadnione.”
Wyrok ten będzie miał na pewno kolosalne znaczenie dla spraw, które zalewają polskie sądy- czyli roszczeń o zwrot kosztów wynajmu pojazdu zastępczego.
Odkąd bowiem kilka lat temu również Sąd Najwyższy dał zielone światło dla zwrotu kosztów wynajmu pojazdu zastępczego dla zwykłych użytkowników dróg, niekoniecznie będących przedsiębiorcami, wiele firm poczuło biznes czego skutkiem jest zakorkowanie sądów dziesiątkami tysięcy spraw o odszkodowanie za najem pojazdu zastępczego.
Doszło do sytuacji, w której pojazd zastępczy nie jest li tylko elementem oferty warsztatu naprawiającego szkodę, ale wręcz na miejscu zdarzenia pojawiają się przedstawiciele firm, zajmujących się tylko wynajmem pod klientów poszkodowanych w wypadkach z OC sprawcy i które to wręcz wpychają poszkodowanym auto zastępcze, by móc potem dochodzić od ubezpieczyciela zwrotu tego wynajmu. O czym kiedyś pisałem TUTAJ.
Ubezpieczyciele w toku spraw sądowych próbowali walczyć z tymi roszczeniami ,kwestionują zasadną długość najmu pojazdu jak i wysokość zastosowanej stawki za najem.
O ile wyżej cytowane orzeczenie nic nie zmienia w zakresie batalii związanej z długością okresu wynajmu, to radykalnie moim zdaniem odmieni losy wielu postępowań sądowych jak i model biznesowy wielu firm zajmujących się wynajmem aut.
Już bowiem od jakiegoś czasu ubezpieczyciele zaczęli zawierać umowy z dużymi firmami zajmującymi się najmem pojazdu i w ramach tego porozumienia oferowali poszkodowanym wynajęcie pojazdu w jednej z przez siebie wskazanych wypożyczalni aut zastępczych. Siłą rzeczy taka wypożyczalnia uzyskując niejako hurtowy zakup swoich usług mogła przedstawić cenę najmu w kwocie znacznie niższej od tej, która obowiązywała na rynku detalicznym, czy w firmach „auto z OC sprawcy”.
Wydźwięk uchwały Sądu Najwyższego będzie natomiast taki, iż w sytuacji, w której ubezpieczyciel zaproponuje poszkodowanemu wynajem auta zastępczego w kwocie X, np za 50 zł za dzień, to w sytuacji gdy poszkodowany mimo wszystko zdecyduje się na wynajem auta w firmie „Wynajem aut z OC sprawcy” za dajmy na to cenę 100 zł, to wówczas sąd zasądzi na jego rzecz zwrot jedynie 50 zł.
Dla samych poszkodowanych nie powinno mieć to większego znaczenia o ile dopilnują treści umów zawieranych z „wypożyczalniami z OC sprawcy”, w taki sposób iż ryzyko przegrania sprawy w tym zakresie przechodzi na wynajmującego. Uważam, ze nie powinno być z tym problemów, gdyż w obecnym modelu rynkowym głównym beneficjentem możliwości dochodzenia odszkodowań z Oc sprawcy nie są poszkodowani, ale własnie pośrednicy w postaci firm „wynajmujących pojazd z Oc sprawcy.”
Chyba że trafi akurat na nieuczciwego przedsiębiorce, który w takiej sytuacji różnicy będzie dochodził od poszkodowanego. Będzie to jednak moim zdaniem strzał w stopę całej branży. W momencie, w którym rozeszło by się, iż wynajmujący swoje zyski realizują nie na ubezpieczycielach, a na poszkodowanych, to dopiero wówczas nastąpiło by tornado w postaci odwrotu klientów od tego typu usług.
Co czeka branże w niedalekiej przyszłości?
Z rozmowy z prawnikiem obsługującym procesy szkodowe jednej z naszych ubezpieczalni wynika, czego można było się spodziewać, iż ubezpieczyciele przystąpią teraz do budowania albo własnej dużej floty pod wynajem lub zawrą umowy z dużymi graczami na rynku wynajmu. Czego skutkiem będzie oferowanie poszkodowanym auta zastępczego w relatywnie niskiej cenie, cenie do której zapłaty zobowiąże się sam ubezpieczyciel.
W zasadzie jakby się nad tym zastanowić, to w takiej sytuacji powstałby pewnie model idealny. Masz szkodę, a ubezpieczyciel sam tobie dostarcza pojazd zastępczy.
Dla poszkodowanych więc ideał. Niestety można się spodziewać, iż nie będzie tak różowo. Wchodzi bowiem drugi czynnik- długość wynajmu. Z doświadczenia moich klientów, którzy skorzystali z oferty ubezpieczycieli wynika, iż auto od ubezpieczalni dostali, ale musieli je oddać po kilku dniach, tygodniu, gdy jeszcze do zakończenia procesu likwidacji szkody była długa droga.
Tak więc przypuszczam, iż wielu przedsiębiorców wynajmujących auto z Oc sprawcy na rynku się utrzyma, na pewno nie będzie to też wielki problem dla warsztatów, które wynajmują auta tylko przy okazji naprawy.
Natomiast tego typu firmy będą musiały przyjąć pewną strategię, o czym w kolejnym wpisie.
Kilkanaście dni temu zapadł wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu wydany w wyniku wniesionej przeze mnie apelacji. Orzeczenie to niezmiernie mnie ucieszyło, gdyż problem tam poruszony dotyka wielu osób likwidujących szkody samochodowe.
Sprawa była dość banalna, ale coraz częściej przewijająca się przez sądową wokandę.
Pozwem powód dochodził dopłaty odszkodowania z tytułu zaniżonej szkody częściowej.
W toku postępowania likwidacyjnego, pozwany uznał szkodę częściową, ustalając przy tym wartość pojazdu sprzed szkody na kwotę 6.700 zł i do tej kwoty pozwolił powodowi przeprowadzić naprawę.
Powód naprawił pojazd poniżej tej kwoty (6.642 zł), ale pozwany obniżył wypłacone odszkodowanie, bo stwierdził, że zastosowana stawka za roboczogodzinę była za wysoka. W toku postępowania dowodowego, biegły sądowy potwierdził, że stawka za roboczogodzinę powoda była zasadna. Biegły zarazem wyliczył, że w przedmiotowej szkodzie, rzeczywista wartość pojazdu była niższa niż ustalił pozwany i zakwalifikował szkodę jako całkowitą.
Na tej opinii biegłego oparł się Sąd pierwszej Instancji, który uzasadniając swoją decyzję o oddaleniu roszczenia wskazał, że w pojeździe Nissan Almera stwierdzono szkodę całkowitą, a zatem należało ustalić odszkodowanie metodą dyferencyjną. Roszczenie powoda przekraczało ustaloną różnicę, implicite nie zasługiwało na uwzględnienie.
Mój Klient za moją namową nie zgodził się na takie rozstrzygnięcie czego konsekwencją było wniesienie apelacji. Naszym zdaniem nawet jeżeli w sprawie wystąpiła szkoda całkowita, to z winy pozwanej ubezpieczalni doszło do wygenerowania dodatkowych kosztów, za które ani powód ani poszkodowany nie odpowiada.
W uzasadnieniu apelacji wskazałem, iż w pierwszej kolejności należy podnieść, że odpowiedzialność pozwanego ograniczona jest do sumy ubezpieczenia. Oznacza to, że ubezpieczyciel, naprawiając szkodę jest zobowiązany do pokrycia wszelkich powstałych kosztów w danej sprawie, co do których powstania nie przyczynił się poszkodowany, które nie powstałyby, gdyby nie zdarzenie szkodowe, a które nie przekraczają sumy gwarancyjnej. Zgodnie z art. 15 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych (…), w przypadku ubezpieczenia obowiązkowego odpowiedzialności cywilnej zakład ubezpieczeń jest obowiązany zwrócić ubezpieczającemu uzasadnione okolicznościami zdarzenia, koszty poniesione w celu zapobieżenia zwiększeniu szkody w granicach sumy gwarancyjnej.
Podobną dyspozycję obejmuje art. 28 ustawy o działalności ubezpieczeniowej i rease-kuracyjnej: Zakład ubezpieczeń wypłaca odszkodowanie lub świadczenie na podstawie uznania roszczenia uprawnionego z umowy ubezpieczenia w wyniku ustaleń dokonanych w przeprowadzonym przez siebie postępowaniu, o którym mowa w art. 29, zawartej z nim ugody lub prawomocnego orzeczenia sądu.
Z powyższych przepisów, jednoznacznie wynika, że zakład ubezpieczeń odpowiada nie tylko za roszczenia uszczegółowione w konkretnych przepisach, jak np. określone w art. 363 k.c., ale za wszelkie koszty, niezawinione przez poszkodowanego, powstałe po zdarzeniu szkodowym.
Takie stanowisko reprezentują również przedstawiciele doktryny. M. Serwach, w komentarzu do art. 15 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych (…) podaje: Bezsporne jest, że zakład ubezpieczeń zobowiązuje się nie tylko do wypłaty odszkodowania, ale także pokrycia dodatkowych kosztów związanych z ustaleniem odpowiedzialności oraz likwidacją szkody. (Brodecki Z. (red.), Glicz M. (red.), Serwach M. (red.), Prawo ubezpieczeń gospodarczych. Komentarz. Tom I. Komentarz do przepisów prawnych o funkcjonowaniu rynku ubezpieczeń., LEX, 2010).
Stąd, nawet jeżeli w przedmiotowej sprawie, została ostatecznie stwierdzona szkoda całkowita w pojeździe, to koszty powstałe z powodu zakwalifikowania przez pozwanego szkody jako częściowej, są kosztami, za które odpowiada zakład ubezpieczeń, bowiem błędna kwalifikacja szkody i naprawa pojazdu była wynikiem jego działania.
W dalszej kolejności podniosłem, iż należy podkreślić, że pozwany jako zakład ubezpieczeń jest podmiotem profesjonalnym. W toku postępowania likwidacyjnego, w jego imieniu działają zawodowi rzeczoznawcy. Większość dzisiejszych biegłych sądowych było wcześniej właśnie rzeczoznawcami w zakładach ubezpieczeń. Tym samym, należy zakładać, że czynności wykonywane przez zakład ubezpieczeń w toku postępowania likwidacyjnego mają charakter fachowy, są dochowywane z ponadprzeciętną starannością i pozwalają budzić pewien zakres zaufania. Skoro więc pozwany ustalił wartość pojazdu sprzed szkody na kwotę 6.700 zł i wyraził zgodę na naprawę pojazdu do tej kwoty, to uznać należy że koszty powstałe wskutek takiej naprawy nie obwiniają powoda.
Z drugiej strony, nie może budzić wątpliwości, że do powstania kosztów przewyższających wartość szkody całkowitej, doszło na skutek niedochowania staranności przez pozwanego przy podejmowaniu działań ustawowo przewidzianych. Rzeczoznawca pozwanego nie pomylił się bowiem nieznacznie, ale przeszacował wartość pojazdu aż o 850 zł, co jest dużą różnicą, skoro biegły ustalił wartość pojazdu przed szkodą na kwotę 5850 zł. Art. 29 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych (…), wyraźnie wskazuje, że zakład ubezpieczeń podejmuje postępowanie dotyczące ustalenia stanu faktycznego zdarzenia losowego, zasadności zgłoszonych roszczeń i wysokości świadczenia. Natomiast jedną z podstawowych zasad prawa cywilnego jest dochowanie należytej staranności przy wykonywaniu zobowiązań umownych.
Zakład ubezpieczeń miał obowiązek oszacować szkodę. Skoro jest podmiotem profesjonalnym, należy uznać, że nie miał tego uczynić byle jak, ale z należytą starannością. Nie uczynił tego, a powstałych z tej przyczyny kosztów nie powinno się przenosić na powoda.
Przypomnieć jeszcze należy, że w trakcie postępowania likwidacyjnego od początku nie było mowy o szkodzie całkowitej, powód nie przeforsowywał swojego stanowiska lecz w zgodzie z pozwanym ustalał rozmiar szkody częściowej i warunki jej naprawy. Pozwany w kosztorysie eurotaxglass’s przesłanym powodowi po oględzinach, zawierającym rozliczenie kosztów naprawy, na samym końcu zawarł informację wskazującą na odpowiedzialność PZU S.A. maksymalnie do kwoty 6.700,00. Ponadto w notatce tej pozwany prosi o przedstawienie faktur za naprawę pojazdu, co sugeruje iż pozwany przewiduje i godzi się na naprawę pojazdu. Z tych względów odmowa refundacji naprawy dokonanej zgodnie z wytycznymi pozwanego jest niedopuszczalna. Zaznaczyć należy, że pozwany nie kwestionował ustalenia szkody częściowej w pojeździe Nissan Almera, a swoje zdanie w tym zakresie wyraził dopiero gdy Sąd go do tego zobowiązał, przyjmując wówczas korzystne dla siebie ustalenia biegłego. Pozwany w piśmie z dnia 04 października 2016 przyznał się, że nie weryfikował czy naprawa dokonana przez powódkę umożliwia przywrócenie samochodu do stanu sprzed kolizji drogowej.
Wyżej przedstawione okoliczności bezsprzecznie wskazują, iż pozwany nie zachował należytej staranności przy ustalaniu wysokości szkody w niniejszej sprawie i popełnił błąd w trakcie postępowania likwidacyjnego. Zarazem pozwany wprowadził w błąd powoda, który niezawinienie, przeprowadził naprawę. Naprawę, co warto podkreślić, po cenach rynkowych, co potwierdził biegły sądowy.
Podsumowując, uznać należy, że w świetle art. 29 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych (…), pozwany był zobowiązany rzetelnie ustalić zakres szkody. Zaniechanie tego, doprowadziło do powstania kosztów, za które co do zasady – na podstawie art. 15 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych oraz art. 28 ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej – odpowiada pozwany zakład ubezpieczeń. In concreto, doszło do powstania dodatkowych kosztów, niezawinionych przez powoda i w związku z zasadą pełnego odszkodowania, należało w całości uwzględnić powództwo.
Ponadto wskazałem, iż ustawa oraz orzecznictwo w różnych przypadkach sankcjonuje nieprawidłowe działanie zakładu ubezpieczeń w toku postępowania likwidacyjnego. Tytułem przykładu: można dochodzić odsetek ustawowych za opóźnienie od 31 dnia od daty zgłoszenia roszczeń ubezpieczycielowi, przyjmując że po tej dacie dochodzi do przewlekłości ze strony zakładu; można domagać się refundacji kosztów zleconej przez poszkodowanego opinii niezależnego rzeczoznawcy, który podważył ustalenia zakładu, co następnie potwierdził biegły sądowy; roszczenie z tytułu najmu pojazdu zastępczego można skutecznie rozszerzyć o okres, w którym pozwany zwlekał z przekazaniem warsztatowi kalkulacji po oględzinach naprawczych, które stanowią podstawę do przeprowadzenia naprawy. W niniejszej sprawie, również miało miejsce nieprawidłowe działanie zakładu ubezpieczeń.
Powiem szczerze, ze trochę ku mojemu zaskoczeniu Sąd Okręgowy w pełni podzielił wyżej wskazane argumenty.
Może trochę przedłużę ten artykuł, ale oddam głos sądowi, treść uzasadnienia ustnego na podstawie skryptu sądu:
„[Przewodniczący sprawozdawca 00:00:00.151] W tym miejscu Sąd Okręgowy przedstawi uzasadnienie wydanego rozstrzygnięcia. Będzie to uzasadnienie ustne, które na podstawie artykułu 328 paragraf 1(1) kpc zastępuje uzasadnienie pisemne. Przedmiotem postępowania apelacyjnego była kontrola prawidłowości wyroku Sądu Rejonowego Poznań – Grunwald i Jeżyce w Poznaniu z dnia 28 października 2016 roku wydanego w sprawie IX C 2261/14, sprawa prowadzona była z powództwa …. Serwis Blacharsko-Lakierniczy Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością przeciwko Powszechnemu Zakładowi Ubezpieczeń S.A. w Warszawie. Zaskarżonym wyrokiem Sąd Rejonowy w znacznej części uwzględnił żądanie pozwu, oddalił pozew jedynie w nieznacznej części co do kwoty zaskarżonej apelacją, w grę wchodziło 638 złotych 56 groszy. Jeżeli chodzi o motywy rozstrzygnięcia Sądu Rejonowego, to pisemne uzasadnienie znajduje się na kartach 748 do 759 akt. Z najistotniejszych kwestii wymagających przypomnienia, to Sąd Rejonowy ustalił, że strona powodowa nabyła wierzytelności dotyczące odszkodowania za naprawę uszkodzonych pojazdów. Co do kwoty 638 złotych i 56 groszy Sąd Rejonowy ustalił, że w tym zakresie chodzi o szkodę w pojeździe Nissan Almera, wcześniej pojazd ten należał do Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością [? 00:01:28.106], wierzytelność tą nabył powód. W toku postępowania likwidacyjnego strona pozwana określiła wartość pojazdu, wskazała, że w grę wchodzi jego naprawa i po dokonaniu naprawy przez stronę powodową została zakwestionowana ta naprawa tylko co do kwoty 638 złotych 56 groszy. W ocenie strony pozwanej zawyżono o stawkę roboczogodziny oraz niewłaściwie określono wartość części użytych do naprawy pojazdu. Sąd Rejonowy, oddalając żądanie pozwu w tym zakresie doszedł do wniosku, że w grę wchodziła szkoda całkowita, wynikało to z opinii biegłego, który wskazał, że koszt naprawy był wyższy od wartości pojazdu w chwili wypadku, a w związku z tym Sąd Rejonowy doszedł do wniosku, że strona powodowa nie domaga…, nie może domagać się w związku z tym uzupełnienia kosztów naprawy z uwagi na to, że wypłacona do tej pory kwota przez stronę pozwaną wyczerpuje szkodę powoda. Sąd Rejonowy wcześniej w oparciu o opinię biegłego ustalił, że rzeczywiście żądana kwota za naprawy znajdowała usprawiedliwienie w opinii biegłego i rzeczywiście, jeśli chodzi o wysokość szkody została ona prawidłowo określona przez stronę powodową. Z tym orzeczeniem nie zgodziła się strona powodowa, składając apelację, apelacja znajduje się na kartach 770 do 772. W apelacji domagano się zmiany zaskarżonego wyroku i uwzględnienia powództwa, czyli zasądzenia dodatkowo kwoty 638 złotych 56 groszy wraz ustawowymi odsetkami od 27 sierpnia 2014 roku natomiast w odpowiedzi na apelację strona pozwana domagała się oddalenia apelacji. I rozstrzygając o zasadności apelacji Sąd Okręgowy kierował się materiałem dowodowym zgromadzonym przed Sądem Rejonowym, w toku postępowania apelacyjnego nie zgłoszono bowiem żadnych wniosków dowodowych, a w ocenie Sądu Okręgowego brak było podstaw do prowadzenia dalszych dowodów z urzędu. W związku z tym, opierając się na tym materiale dowodowym, który został zgromadzony przed Sądem Rejonowym, Sąd Okręgowy doszedł do wniosku, że istnieją jednak podstawy do uwzględnienia powództwa w związku z tym wyrok podlegał zmianie na podstawie artykułu 386 paragraf 1 kodeksu postępowania cywilnego, a wskazana w apelacji kwota zasądzeniu od pozwanego na rzecz powoda. Przypomnieć należy pewne okoliczności, które być może umknęły nieco Sądowi Rejonowemu, że jeśli chodzi o powstanie szkody to sytuacja wyglądała w ten sposób, że szkoda została zgłoszona pozwanemu, który zaaprobował czy wręcz zaproponował dokonanie likwidacji szkody w ten sposób, że następuje to poprzez naprawę pojazdu i wskazał, że potrzebne są do tego rachunki, wskazał też limit kosztów naprawy i w ocenie Sądu Okręgowego przy takiej postawie strony pozwanej, która jest profesjonalistą i powinna w sposób prawidłowy przeprowadzić proces likwidacji szkody doszło do swoistego porozumienia między stronami co do tego, w jaki sposób szkoda ta zostanie zlikwidowana. Przypomnieć należy o treści obowiązującego prawa, czyli artykułu 354 kc 355 kc, czyli można wymagać od strony pozwanej wysokiej staranności biorąc pod uwagę prowadzoną przez nią działalność gospodarczą czy pamiętać też trzeba o pewnej lojalności przy wykonywaniu zobowiązania o współdziałaniu stron przy czynieniu tego, w związku z w tym w ocenie Sądu Okręgowego skoro na tym etapie postępowania strona pozwana zaakceptowała, że w taki sposób dojdzie do likwidacji szkody ta propozycja została zaakceptowana przez stronę powodową, która wykonała te czynności, na które wskazywała strona pozwana, a spór dotyczy wyłącznie wysokości dokonanej naprawy, czyli czy są podstawy do odliczenia pewnych kwot z tytułu amortyzacji części zamiennych i co do tego, jaką stawkę za roboczogodzinę przyjąć to w tej sytuacji skoro ten spór okazał się być rozstrzygnięty z korzyścią dla strony powodowej, gdyż biegły potwierdził, że te stawki, które są stosowane przez stronę powodową znajdują usprawiedliwienie to w ocenie Sądu Okręgowego brak jest podstaw w tym momencie, aby strona pozwana wycofywała się z wcześniejszych uzgodnień, tym bardziej, że opinia biegłego, która na to wskazywała została też wydana z przekroczeniem tezy dowodowej, gdyż w tezie dowodowej, która została przesłana biegłemu, tego typu okoliczności nie zostały wskazane do wyjaśnienia. W tej sytuacji Sąd Okręgowy uznając, że te rachunki, które zostały przedstawione przez stronę powodową pozwanemu mają usprawiedliwienie i ten sposób likwidacji szkody został zaakceptowany wspólnie przez strony, doszedł do wniosku, że istnieją podstawy do zasądzenia wskazanej kwoty i zmienił zaskarżony wyrok przez zasądzenie dodatkowo bezspornej kwoty 638 złotych 56 groszy. Również co do kwestii odsetek to nie budziło wątpliwości w tym zakresie, Sąd Okręgowy odwołuje się do argumentacji, która znajduje się w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Zauważyć przy tym należy, że gdyby się okazało, że wskazana przez Sąd Okręgowy podstawa w grę nie wchodzi, można by się zastanawiać nad kwestią odpowiedzialności deliktowej strony pozwanej, która rzeczywiście w sposób mało lojalny postępuje, wskazując pewną drogę postępowania stronie przeciwnej, a następnie z tej drogi się wycofując, generując niepotrzebne koszty, podczas gdy to rzeczą strony pozwanego profesjonalisty było prawidłowe przeprowadzenie procesu likwidacji szkody i zagwarantowanie, że wszystko odbędzie się zgodnie z przepisami. Jeżeli chodzi o koszty postępowania w tym zakresie Sąd Okręgowy kosztami tymi obciążył stronę pozwaną jako przegrywającą na podstawie artykułu 98 kodeksu postępowania cywilnego. Na koszty te złożyła się opłata od apelacji w kwocie 32 złotych, a prócz tego wynagrodzenie radcy prawnego reprezentującego stronę powodową, w tym przypadku wysokość tego wynagrodzenia określono w oparciu o przepisy rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 roku w sprawie opłat za czynności radców prawnych (Dziennik Ustaw, pozycja 1804), w grę wchodziło zastosowanie paragrafu 2 punktu 2 w związku z paragrafem 10 ustęp 1 punkt 1 i paragrafem 15 cytowanego rozporządzenia przy uwzględnieniu zmiany stawek wynikających z rozporządzenia z dnia 3 października 2016 roku, stąd kwota 135 złotych wynagrodzenia plus 32 złote opłaty sądowej w sumie 167 złotych i taka kwota została zasądzona. To wszystko, dziękuję.”