Czy ubezpieczyciel powinien zabrać wrak?

Gullfisk_accident_1937Tak zwana szkoda całkowita, a więc model rozliczenia szkody w pojeździe polegający na wypłacie odszkodowania stanowiącego różnicę pomiędzy wartością pojazdu sprzed szkody, a wartością wraku pojazdu po wypadku ( pozostałości pojazdu) jest codziennością w procesie likwidacji szkód. Zwłaszcza odkąd wartość przeciętnych samochodów w Polsce jest bardzo niska, a koszt usług naprawczych i części z każdym rokiem rośnie.

Szkoda całkowita ma miejsce wówczas, gdy łączny przewidywany koszt naprawy przewyższa wartość jaką miał pojazd w stanie przed powstaniem szkody ( Oc), lub wartość -procent ustalony w umowie AC ( najczęściej ok 70%) wówczas odszkodowanie przysługuje w kwocie odpowiadającej wartości rynkowej pojazdu w stanie technicznym sprzed wypadku pomniejszonej o wartość pozostałości.

Przy modelu likwidacji w oparciu o popularną „całkę” poszkodowany ma jednak pewien istotny problem- wrak.

Czytlenicy bloga regularnie zadają mi pytanie, czy po wypłacie odszkodowania  ubezpieczyciel powinien ten wrak wziąć dla siebie a mi dopłacić resztę odszkodowania?

Niestety w przypadku wypłaty odszkodowania na podstawie ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej sprawcy szkody towarzystwo ubezpieczeniowe nie ma prawnego obowiązku przejęcia pozostałości po uszkodzonym pojeździe.

Żaden przepis nie wprowadził takiego obowiązku -co więcej samo pojęcie szkody całkowitej nie jest pojęciem wynikającym z normy prawnej, ale z orzecznictwa sądowego.

W praktyce jednak duża część zakładów ubezpieczeniowych idzie w przypadku likwidacji tego typu szkód „na rękę” poszkodowanym. Wówczas zakład ubezpieczeń najczęściej wprowadza wrak pojazdu na prowadzoną przez siebie platformę licytacyjną, gdzie wrak zostanie nabyty przez handlarzasamochodamilub warsztat na części. W przypadku sprzedaży najczęściej uzna wartość wraku w cenie zbycia i dopłaci różnice do odszkodowania.

Poszkodowany w sytuacji szkody całkowitej powinien więc zwrócić się do ubezpieczyciela z prośbą o przejęcie wraku, jest bowiem bardzo prawdopodobne, iż zakład ubezpieczeń przychyli się do jej prośby.

W przypadku jednak, gdyby ubezpieczyciel odmówił, niezorganizowałlicytacji, lub wrak nie znalazłby kupca, to  nie pozostaje nic innego jak samemu poszukać kogoś kto taki wrak odkupi.

Swoją drogą, to nie widzę powodów, dla których w przypadku szkód całkowitych nie wprowadzić obowiązku przejęcia wraku przez ubezpieczyciela. Co więcej można by się nawet zastanowić, czy nie powinny istnieć przepisy, które zakazywałyby naprawiana aut, ktore uległy szkodzie całkowitej- zwłaszcza jezeli uszkodzenia dotyczyłyby elementów związanych z bezpieczeństwem jazdy.

Pomniejszenia kwoty odszkodowania o hipotetyczną marżę – czyli jak ubezpieczyciele zmniejszają wysokość odszkodowania przy szkodzie całkowitej

Sposobów na to aby wypłacone z kasy zakładu ubezpieczeń odszkodowanie było jak najmniejsze ubezpieczyciele mają dużo. Szczególnie w ostatnim czasie podmioty te są kreatywne przy likwidacji szkód o charakterze tzw. szkody całkowitej.

O szkodzie całkowitej pisałem już kilka razy, gwoli więc krótkiego przypomnienia mamy z nią do czynienia wówczas, gdy koszty naprawy pojazdu są większe niż wartość auta w stanie nieuszkodzonym.

Wówczas szkoda rozliczana jest jako różnica pomiędzy wartością auta sprzed wypadku komunikacyjnego a wartością wraku- czyli tzw. pozostałości.Istotnym jest przy tym, iż żaden przepis prawa nie nakłada na ubezpieczyciela obowiązku przejęcia wraku. W zasadzie poszkodowany dostają różnice pomiędzy wartością auta a wrakiem z tym drugim często pozostaje sam.

Ubezpieczyciele jednak często oferują pomoc poszkodowanym wskazując im możliwość sprzedaży wraku na aukcji prowadzonej przez siebie, gdzie wrak ten jest kupowany przez najczęściej handlarzy pojazdami.

I wszystko byłoby ok, gdyby nie jeden szczegół. Mimo iż poszkodowany otrzymał od nabywcy określoną kwotę za nabycie pojazdu, to i tak ubezpieczyciel nie zgadza się na wypłatę pełnej różnicy pomiędzy tą kwotą a kwotą odpowiadającą wartości pojazdu sprzed szkody.

Ubezpieczyciel często wówczas obniża kwotę odszkodowania poprzez pomniejszenie należnego świadczenia o hipotetyczną marżę ( czyli zysk), jaką mają uzyskać podmioty, które w drodze aukcji internetowej złożyły ofertę zakupu pozostałości pojazdu poszkodowanego.

Zakłady ubezpieczeń niejako dochodzą do wniosku, iż podmiot który kupuje takie auto na aukcji oferuje cenę niższą od ceny rynkowej, gdyż chce on jeszcze zarobić na dalszej sprzedaży wraku.

Co za tym idzie do najwyższej oferty nabycia ubezpieczyciel dodaje sobie tylko znaną szacunkową wartość tj. właśnie marżę, która jego zdaniem mają stosować firmy specjalizujące się w handlu uszkodzonymi pojazdami.

Zdaniem zakładu ubezpieczeń dopiero taka wartość, tj. cena sprzedaży plus marża ma odpowiadać kwocie, za którą możliwe jest zbycie pojazdu bez korzystania z usług firm zajmujących się obrotem uszkodzonymi pojazdami.

W rezultacie poszkodowany nie otrzymuje pełnej kwoty odpowiadającej wartości jego pojazdu sprzed szkody, gdyż straty jest o ową naliczoną przez ubezpieczyciela marże. Wspomnieć przy tym należy, iż marże te są wyrażane w konkretnych wartościach, często rzędu 10-20% wartości pozostałości auta.

Czy taka praktyka jest zasadna?

Moim zdaniem absolutnie nie.

Po pierwsze zakład ubezpieczeń nie jest w stanie wykazać, iż dany właśnie nabywca te konkretne pozostałości kupił celem dalszego obrotu. Równie dobrze mógł je przecież kupić dla siebie, żony czy ojca.

Po drugie nie sposób określić jaka marża będzie zasadna akurat przy tej transakcji, czemu 10% a nie 15% , a może 5%.

Pamiętać przy tym należy, iż auta te nie są sprzedawane przez te osoby w tym samym stanie jak zakupione na aukcji, ale najczęściej przed wprowadzeniem do obrotu są po prostu naprawiane lub części z tych wraków są wykorzystywane do dalszej sprzedaży lub przy naprawie innych aut.

Tym samym trudno tutaj mówić o pośrednikach w obrocie wrakami pojazdów. Raczej o finalnych odbiorcach co w żaden sposób nie uzasadnia zastosowania marży.

Po trzecie wreszcie rynek pozostałości pojazdów nie jest rynkiem, na którym działają konsumenci. Praktycznie z samego swego charakteru, to właśnie tego typu podmioty profesjonalnie zajmujące się naprawami aut są jego uczestnikami. Nie spotkałem jeszcze sytuacji, w której osoba która nie zajmuje się profesjonalnie biznesem samochodowym nabywałaby uszkodzone auto- bo po co? Po pierwsze sama nie umie ocenić jego wartości po drugie co z nim zrobi?

Tak więc można śmiało stwierdzić, iż cena uzyskana na takiej aukcji jest ceną rynkową, bo taki właśnie jest ten rynek.

Co za tym idzie moim zdaniem w sytuacji zaniżenia odszkodowania  hipotetyczną marże jak najbardziej warto rzucić ubezpieczycielowi rękawice i ruszyć z nim do sądu.

Współczynnik ekspercki- Czyli jak ubezpieczyciel obniża wysokość odszkodowania przy wyliczeniu szkody całkowitej.

Ostatnio z prośba o interwencję zwrócił się do mnie klient rozwścieczony na wycenę, którą otrzymał z PZU S.A. Klient miał kolizję komunikacyjną w wyniku, której jego auto nadawało się do kasacji.

Jak to w takiej sytuacji bywa PZU przedstawiło mu wycenę wartości pojazdu sprzed szkody i wycenę wartości wraku pojazdu. Pojazd został wyceniony przed szkodą na 8200 zł a wrak na 4200 zł.

Proste różnicowanie daje nam więc odszkodowanie w kwocie 4000 zł.

Przy czym przeglądając otrzymaną wycenę pozostałości wraku klient natknął się na punkt opisany jako: „współczynnik ekspercki”, który został przyjęty na poziomie 1,5. Jako uzasadnienie jego zastosowania wskazano natomiast sytuację podaży i popytu na rynku pojazdów uszkodzonych.

Co to oznacza? Czytaj dalej „Współczynnik ekspercki- Czyli jak ubezpieczyciel obniża wysokość odszkodowania przy wyliczeniu szkody całkowitej.”

Koszty naprawy auta dla potrzeb szkody całkowitej przy AC – Czyli jak się wylicza szkodę całkowitą przy autocasco?

Dostałem ostatnio zapytanie od klienta, który był lekko zbulwersowany zachowaniem ubezpieczyciela, a konkretnie naszego największego przedstawiciela segmentu ubezpieczeń, czyli PZU S.A.

Otóż Klient posiadał polisę AC w PZU, z stałą sumą ubezpieczenia. Zdarzył mu się wypadek nie do końca ze swojej winy, ale tez i bez winy podmiotu ubezpieczonego. Po prostu zderzył się z sarną. Jako że sarna ubezpieczona od odpowiedzialności cywilnej nie była, przynajmniej nie legitymowała się polisą, to pozostało zgłosić szkodę z tytułu AC w swoim zakładzie ubezpieczeń. Czytaj dalej „Koszty naprawy auta dla potrzeb szkody całkowitej przy AC – Czyli jak się wylicza szkodę całkowitą przy autocasco?”

Jak zakwestionować wartość wraku wyliczoną przez Ubezpieczyciela?

Obecnie na polskich drogach park maszynowy tworzą głównie auta, które niejedną zimę już widziały. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest fakt, iż gro wypadków, kolizji komunikacyjnych kończy się uszkodzeniem auta powodującym tzw. szkodę całkowitą.

Szkoda całkowita to nic innego jak odszkodowanie wypłacane jako różnica pomiędzy wartością auta sprzed szkody, a wartością wraku.

Tytułem przykładu, jeżeli nasz dziesięcioletni Opel Astra warty 10 tyś uległ wypadkowi komunikacyjnemu w wyniku, którego koszty naprawy zostały wyliczone na 25 tyś zł, to wówczas ubezpieczyciel ustali jaka jest wartość wraku ( np. 6 tyś zł) i wypłaci nam odszkodowanie w kwocie 4 tyś złotych.

Problem przy wycenie szkody całkowitej jaki się pojawia, to dość oczywiste dążenie ubezpieczyciela, aby obniżyć maksymalnie wartość auta sprzed wypadku, a jednocześnie zawyżyć wartość wraku.

W sposób oczywisty wówczas wypłata należna poszkodowanemu jest wówczas mniejsza.

Nie byłby to może wielki problem w kontekście sporu sądowego, gdzie za ewentualną weryfikację wartości wyliczonych przez zakład ubezpieczeń wziąłby się powołany przez Sąd biegły. Tylko mamy tutaj jedno małe ale…

Otóż biegły podobnie jak ubezpieczalnia dokonując wyliczenia wartości auta sprzed wypadku oraz wartości wraku posługuje się programami eksperckimi, które te wartości obliczają jedynie teoretycznie.

Nie jest to większy problem w przypadku oceny wartości auta sprzed wypadku, ale problem pojawia się w przypadku wraku.

Z doświadczenia mojego wynika, iż Klient, który został z wrakiem i próbuje go sam sprzedać praktycznie nie ma żadnych szans na jego zbycie po cenie wskazanej w opinii.

Dzieje się tak dlatego, iż obrót wrakami pojazdów jest domeną podmiotów profesjonalnie tym się zajmującymi, żaden normalny szary żuczek nie kupuje rozbitego auta bo i po co mu kolejny problem.

Tym samym prawa rynku są takie, iż ten nasz poszkodowany szary żuczek w zderzeniu z profesjonalnym handlarzem nie ma szans wynegocjować ceny rynkowej, handlarzowi zresztą tez nie bardzo się opłaca płacić obiektywną cenę rynkową, bo wówczas niewiele zarabia.

I co z tym faktem zrobić. W zasadzie jest jedna metoda, należy podjąć próby sprzedaży wraku na własną rękę. Tworząc jak najwięcej dowodów swoich działań np.: wystawiając wrak na aukcje internetowe w serwisach takich jak allegro, czy otomoto. Można dać ogłoszenie do gazety, czy spróbować sprzedać auto podmiotowi wskazanemu przez ubezpieczyciela.

Jeżeli w wyniku tych czynności poszkodowanemu nie uda się rozbitego złomu sprzedać za cenę z kalkulacji wówczas nie pozostaje nic innego jak auto to sprzedać za cenę oferowaną.

Następnie w toku sprawy sądowej należy wykazywać, iż teoretyczne wyliczenia biegłego nijak się mają do rzeczywistości, gdyż wartość danej rzeczy weryfikuje rynek i to on decyduje o cenie rynkowej, a w konsekwencji o wysokości szkody.

Istnieje wówczas duża szansa, iż odwołując się do realiów rynkowych uda się przekonać i Sąd i biegłego, a tym samym uzyskać należne odszkodowanie.

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań

www.prawnikpoznanski.pl

Jak można wygrać z Wartą Uwagi do „podchwytliwej” praktyki ubezpieczyciela przy szkodach całkowitych.

W mojej praktyce, bogatej w sprawy odszkodowawcze, już nieraz zdarzyło się, że zakłady ubezpieczeń przyjmują określony tryb działania, który zlekceważony przez poszkodowanego lub niedoświadczonego pełnomocnika, może okazać się zgubny dla walki o jak najwyższe odszkodowanie. Działania te nie są – co do zasady – niedopuszczalne, ale – co oczywiste – nakierowane są także na ograniczenie odpowiedzialności ubezpieczyciela.

Takiego rodzaju działanie odnotowałem w sprawach przeciwko Warcie przy tzw. szkodach całkowitych. Otóż w przypadku jej stwierdzenia, likwidatorzy towarzystwa niejednokrotnie zamieszczają na internetowej giełdzie samochodowej zaproszenia do składania ofert zakupu danego uszkodzonego auta. Oferta najdroższa staje się podstawą ustalenia wartości pojazdu uszkodzonego, a co za tym idzie, rzutuje na wypłacone przez ubezpieczyciela odszkodowanie. Zależność jest prosta. Im wyższa oferta, tym niższe świadczenia od zakładu ubezpieczeń.

Do tego momentu wszystko wydaje się w porządku i tak rzeczywiście jest, jeżeli oferent nabędzie wrak. Problem jednak się pojawia, gdy do transakcji nie dojdzie, a poszkodowany nie zdoła nigdzie indziej sprzedać auto za tak wysoką cenę, jak ww. oferenta. Jeżeli poszkodowany w końcu sprzeda wrak, ale komu innemu i taniej, Warta raczej nie pokryje różnicy, co oznacza stratę. W takim przypadku, na nic mogą zdać się odwołania, a nawet opinie niezależnych rzeczoznawców, stwierdzających że wartość wskazana przez Wartę była przeszacowana. Ubezpieczyciel zawsze będzie się bronił, że poszkodowany mógł sprzedać auto drożej, ale tego zaniechał, stąd dopłata jest bezzasadna. Co istotne, argumentację taką podzielają niektóre sądy, co oznacza w rezultacie przegranie sprawy sądowej.

Niemniej z ubezpieczycielem wygrać można. Warunek jest jeden. Należy dowodami wykazać, że oferta, którą posiłkował się ubezpieczyciel nie była do zrealizowania. Pierwszym krokiem jest ustalenie, czy ubezpieczyciel zamieścił na giełdzie internetowej kompletne dane o każdej usterce tudzież załączył dokumentację wizualizującą komplet uszkodzeń. Okazuje się bowiem, że zamieszczone dane nie zawsze są pełne i potencjalny kontrahent zaproponuje wyższą kwotę niż dałby znając całokształt uszkodzeń. Dalej trzeba ustalić, czy oszacowany przez zakład ubezpieczeń koszt naprawy pojazdu odpowiada prawdzie. Mimo, iż doszło do szkody całkowitej, potencjalny nabywca może zechcieć naprawić samochód, jeżeli koszt te nie będą wysokie. Zaniżenie przez Wartę kosztów naprawy, może wprowadzić w błąd oferenta, który w ten sposób zgodzi się zapłacić wyższą cenę za wrak pojazdu.

Powyższe przypadki miały miejsce w rzeczywistości i rzutowały następnie na uznanie oferty przez sąd za niewiarygodną. Wskazać można jeszcze inne okoliczności, które warto zwracać uwagę. Zdarza się bowiem, że uda się nawiązać kontakt z oferentem, który po naocznych oględzinach pojazdu, odmówi zawarcia transakcji, bo uzna że w rzeczywistości pojazd prezentuje się gorzej niż na zdjęciach. W praktyce spotkaliśmy się także z tak kuriozalną sytuacją, że ubezpieczyciel przesłał klientowi ofertę nabywcy dwa tygodnie po upływie terminu ważności oferty.

Opisane sytuacje mogą posłużyć do wygrania z zakładem ubezpieczeń. Aczkolwiek będzie to wymagała najprawdopodobniej i tak wdania się w spór sądowy, za to ze sporymi szansami na powodzenie.

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań

www.prawnikpoznanski.pl