Ile kosztuje przegrany proces o odszkodowanie?

Jakiś czas temu pisałem o kosztach prowadzenia procesu przeciwko zakładowi ubezpieczeń lub sprawcy szkody. Wpis można znaleźć TUTAJ.

Dzisiaj chciałbym się zająć trochę innym tematem, ale ściśle odnoszącym się do wyżej podlinkowanego postu.

Otóż wydaje się oczywiste, iż chcąc iść do sądu musimy ponieść pewne koszty, ale w przypadku wygrania sprawy sądowej koszty te są zwracane w odpowiedniej proporcji do procentu w jakim wygraliśmy w stosunku do kwoty żądania zawartej w pozwie.

Jednakże nie dla każdego oczywistym jest, iż także druga strona ponosi pewne koszty, których ma również prawo domagać się od swojego przeciwnika procesowego  w razie gdy ten w sądzie ulegnie.

Ile zatem ryzykuje poszkodowany kierując sprawę o zapłatę odszkodowania lub zadośćuczynienia do sądu.

Po pierwsze ryzykuje te koszty, które poniósł wnosząc pozew, czyli koszty o których pisałem w artykule, do  którego odnośnik znajduje się u góry tego wpisu.

Jeżeli poszkodowany w wypadku przegra sprawę w sądzie, to po prostu kosztów tych nie dostanie od pozwanego ubezpieczyciela.

Po drugie ryzykuje kosztami jakie w toku sprawy poniesie ubezpieczyciel.

Są to przede wszystkim tzw. koszty zastępstwa procesowego, które regulowane są Rozporządzeniem Ministra Sprawiedliwości i na chwilę obecną wynoszą w zależności od wartości przedmiotu sporu:

,,

1)

do 500 zł – 90 zł;
2)

powyżej 500 zł do 1500 zł – 270 zł;

3)

powyżej 1500 zł do 5000 zł – 900 zł;

4)

powyżej 5000 zł do 10 000 zł – 1800 zł;

5)

powyżej 10 000 zł do 50 000 zł – 3600 zł;

6)

powyżej 50 000 zł do 200 000 zł – 5400 zł;

7)

powyżej 200 000 zł do 2 000 000 zł – 10 800 zł;

8)

powyżej 2 000 000 zł do 5 000 000 zł – 15 000 zł;

9)

powyżej 5 000 000 zł – 25 000 zł.”

Tytułem przykładu jeżeli pozwaliśmy ubezpieczyciela o zapłatę zadośćuczynienia o kwotę 20.000 zł, a sprawa została oddalona, to ubezpieczalni przysługuje zwrot od nas kwoty 3600 zł tytułem udziału ich radcy prawnego lub adwokata w postępowaniu sądowym.
Ponadto ubezpieczyciel może w toku sprawy ponosić inne koszty, które mogą być przedmiotem zasądzenia od strony przegrywającej spór z ubezpieczycielem. Mogą to być także zaliczki na biegłych, koszty tłumaczeń itp.
Wreszcie mogą także zaistnieć koszty wyłożone tymczasowo z środków Skarbu Państwa, czyli przez sąd i również te koszty strona przegrywająca obowiązana jest uiścić.Najczęściej mowa tutaj o kosztach sporządzonych opinii przez biegłych, które to koszty okazały się wyższe niż zaliczka, koszty tłumaczeń, stawiennictwa świadków.
Ryzyka prowadzenia procesu nie są więc małe. Między innymi ten fakt wykorzystują ubezpieczyciele, którzy wydając decyzje odmowne lub uznające roszczenie w mniejszym niż rzeczywistym wymiarze liczą na to, iż  poszkodowany ze strachu przed kosztami i ryzykami procesowymi odpuści.
Co więc warto zrobić aby te ryzyka zminimalizować?
Przede wszystkim warto rozważyć, czy nie skorzystać z pomocy profesjonalnego pełnomocnika mającego doświadczenie w sprawach toczonych przeciwko ubezpieczalniom.
Dobry doświadczony radca prawny lub adwokat jest wstanie ocenić, czy w ogóle warto iść do sądu z daną sprawą. Może także zaproponować pewne rozwiązania proceduralne, które znacznie zmniejszają ryzyko przegrania i poniesienia kosztów, a które pozwolą na uzyskanie przyznania przez sąd zasady odpowiedzialności.
Można także skorzystać z opinii rzeczoznawców, którzy przed wdaniem się w spór odpowiedzą na pytanie o jaką kwotę odszkodowania w ogóle warto pójść do sądu.
Wreszcie w przypadku niektórych mniej majętnych poszkodowanych sąd może zwolnić te osoby z obowiązku ponoszenia kosztów sądowych, a nierzadko zwłaszcza w sprawach o zadośćuczynienie sąd nie obciąża takiej przegrywającej osoby kosztami ubezpieczyciela.
Czy warto więc iść do sądu z ubezpieczycielem?
Moim zdaniem przy dobrej analizie ryzyka oczywiście tak.  Zakłady ubezpieczeń w dużej mierze korzystają bowiem z obawy poszkodowanych do sądzenia się jako takiego jak i do ponoszenia ryzyka finansowego z tego tytułu. Dlatego też w ogromnej liczbie spraw decyzja, która została wydana przez ubezpieczyciela jest w ostatecznym rozrachunku co do kwoty w niej zawartej podwyższana w wydawanym przez sąd wyroku.
A Państwo jakie macie zdanie: warto pozywać ubezpieczyciela?

Czy można od ubezpieczyciela żądać zwrotu kosztów prawnika mimo, iż sprawa nie trafiła do Sądu?

Polskie prawo co do zasady przyjmuje, iż osobie dochodzącej roszczenia, np. zadośćuczynienia za uszczerbek na zdrowiu przysługuje w razie wygrania sporu zwrot kosztów adwokata czy radcy prawnego, który reprezentował stronę w toku procesu.

Często jednakże poszkodowany korzysta z pomocy adwokata na etapie postępowania przedsądowego. Pełnomocnik zgłasza roszczenie i reprezentuje poszkodowanego w toku negocjacji.

Zdarza się, iż ubezpieczyciel uznaje roszczenie i wypłaca odszkodowanie lub zadośćuczynienie w kwocie, która w zasadzie kończy sprawę.

W sposób oczywisty za taką pomoc adwokata, radcy prawnego poszkodowany musiał zapłacić, czy jednak może domagać się zwrotu tak wydatkowanych kwot od ubezpieczyciela?

Prościej jest np. w Niemczech, gdzie przepisy prawa wprost regulują zwrot takich kosztów, mimo braku angażowania sądu.

W Polsce jest to kwestia, która dopiero niedawno zyskała zielone światło w orzecznictwie Sądowym. Jednakże odzyskanie kosztów usługi prawniczej wiąże się niestety z dość żmudnym procesem.

Pozwolę sobie tę sprawę omówić na przykładzie sprawy, która prowadziłem. Sprawa dotyczyła odpowiedzialności radcy prawnego za błąd w sztuce prawniczej. Błąd był dość oczywisty- pełnomocnik spóźnił się z pozwem przez co przedawniła się część roszczeń. PZU w zasadzie uznało od razu szkodę i wypłaciło odszkodowanie.

Jednakże Klient za moją namową zdecydował się dochodzić zwrotu kosztów faktury, którą za usługę mu wystawiłem.

PZU, które otrzymało roszczenie najpierw zażądało litania wyjaśnień:

a to dlaczego korzystanie z zawodowego pełnomocnika było uzasadnione i konieczne

a to do przedstawiania odpowiednich dowodów

a to do uzasadnienia wysokości wynagrodzenia pełnomocnika.

No cóż nie pozostało nic innego jak wskazanie, iż korzystanie z pomocy radcy prawnego było konieczne w celu oceny działania ubezpieczonego w kontekście zasad profesjonalizmu obowiązujących zawodowych pełnomocników oraz w celu oszacowania rozmiaru szkody, którą poniósł powód na skutek naruszenia tychże zasad przez ubezpieczonego.

Mimo tego PZU odmówiło zwrotu kosztów.

Sąd po wniesieniu powództwa nie miał jednak większych wątpliwości wskazując, iż: wydatki poniesione przez powoda na obsługę prawną na etapie postępowania likwidacyjnego stanowią jego szkodę pozostającą w adekwatnym związku przyczynowym ze zdarzeniem rodzącym odpowiedzialność odszkodowawczą pozwanego. Powołał się przy tym na  wyrok Sądu Najwyższego w uchwale z 13 marca 2012 r. w sprawie III CZP 75/11:

Uzasadnione i konieczne koszty pomocy świadczonej przez osobę mającą niezbędne kwalifikacje zawodowe, poniesione przez poszkodowanego w postępowaniu przedsądowym prowadzonym przez ubezpieczyciela, mogą w okolicznościach konkretnej sprawy stanowić szkodę majątkową podlegającą naprawieniu w ramach obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych.

W uzasadnieniu cytowanej uchwały Sąd Najwyższy wskazał także m. in. iż refundacji w ramach wypłaconego odszkodowania OC podlegać mogą także wydatki związane z „skorzystaniem z porady prawnej w celu sformułowania roszczenia i określenia odpowiednich dowodów”.

Tak więc warto się zastanowić, czy nie dałoby rady w danej konkretnej sprawie odzyskać od ubezpieczyciela także koszty pomocy adwokata lub radcy prawnego.

Czy zakład ubezpieczeń może wstrzymać się z wydaniem decyzji, zapłatą odszkodowania do czasu zakończenia postępowania karnego?

St_Georges_Hall_Court_Room
autor: Michael D Beckwith CC BY #.0

Dość powszechną sytuacją w procesie likwidacji szkód jest wstrzymanie się przez zakład ubezpieczeń z wypłatą odszkodowania z uwagi na fakt, iż przeciwko sprawcy wypadku toczy się postępowanie karne.

Ubezpieczyciel tłumaczy, iż w zasadzie dopiero Sąd może ocenić, czy sprawca wypadku rzeczywiście jest sprawcą wypadku i co za tym idzie decyzja zostanie podjęta dopiero po wydaniu wyroku i dalej jego uprawomocnieniu się.

Nie trzeba dodatkowo tłumaczyć, iż takie postępowanie potrafi trwać nawet i rok dwa. W tym czasie odszkodowania, zadośćuczynienie nie widać.

Czy zatem ubezpieczycielowi przysługuje taka kompetencja i czy należy faktycznie pokornie czekać aż tryby powolnej maszyny sprawiedliwości wymielą wyrok, który pozwoli ubezpieczycielowi na podjęcie decyzji.

Ubezpieczyciel powołuje się przy tym na art. 14 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz.U. Nr 124, poz. 1152 ze zm.), zgodnie z którym:

Art. 14

1. Zakład ubezpieczeń wypłaca odszkodowanie w terminie 30 dni licząc od dnia złożenia przez poszkodowanego lub uprawnionego zawiadomienia o szkodzie.

2. W przypadku gdyby wyjaśnienie w terminie, o którym mowa w ust. 1, okoliczności niezbędnych do ustalenia odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń albo wysokości odszkodowania okazało się niemożliwe, odszkodowanie wypłaca się w terminie 14 dni od dnia, w którym przy zachowaniu należytej staranności wyjaśnienie tych okoliczności było możliwe, nie później jednak niż w terminie 90 dni od dnia złożenia zawiadomienia o szkodzie, chyba że ustalenie odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń albo wysokości odszkodowania zależy od toczącego się postępowania karnego lub cywilnego. W terminie, o którym mowa w ust. 1, zakład ubezpieczeń zawiadamia na piśmie uprawnionego o przyczynach niemożności zaspokojenia jego roszczeń w całości lub w części, jak również o przypuszczalnym terminie zajęcia ostatecznego stanowiska względem roszczeń uprawnionego, a także wypłaca bezsporną część odszkodowania.

Co za tym idzie teoretycznie ubezpieczyciel ma rację, albo inaczej istnieje norma prawna, która pozwalałaby mu opóźnienie procesu likwidacji szkody.

Pamiętać jednak przy tym należy, iż zakład ubezpieczeń został obłożony także pewnym obowiązkiem, którym jest przeprowadzenie własnych ustaleń co do okoliczności powstania szkody i ustalenia sprawcy. Ubezpieczyciel nie może więc bezwolnie czekać na rozstrzygnięcie postępowania karnego, ale sam musi spróbować ustalić, czy wina sprawcy jest jednak do ustalenia.

Tak chociażby orzekł Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku o sygn. Akt: I ACa 703/13 – wyrok SA Lublin z dnia 05-02-2014:

Obowiązek przeprowadzenia prawidłowego postępowania likwidacyjnego przez ubezpieczyciela w kontekście roszczenia odsetkowego uprawnionego

To na ubezpieczycielu ciąży obowiązek przeprowadzenia prawidłowego postępowania likwidacyjnego, którego celem jest nie tylko ocena zasadności roszczeń zgłaszanych przez poszkodowanego, ale również zebranie materiału umożliwiającego ocenę zakresu przedmiotowych roszczeń. Nieprawidłowości w toku postępowania likwidacyjnego nie mogą prowadzić do przerzucenia na ubezpieczonego negatywnych konsekwencji z tym związanych.”

Jak to się przekłada na praktykę?

Moim zdaniem tylko i wyłącznie w przypadku sytuacji wyjątkowych, w których trudno określić kto ponosi odpowiedzialność za dane zdarzenie drogowe, gdy są różne sprzeczne opinie biegłych w takiej sprawie można uznać za dopuszczalne wstrzymanie się z wydaniem decyzji o wypłącie odszkodowania lub zadośćuczynienia.

Dobitnie ujął to Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku o sygn. Akt: I ACa 1291/13 – wyrok SA Kraków z dnia 13-12-2013:

Ratio legis art. 14 ustawy z 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (t.j. Dz.U. z 2013r. poz. 392), podobnie jak i art. 817 KC, opiera się na uprawnieniu do wstrzymania wypłaty odszkodowania w sytuacjach wyjątkowych, gdy istnieją niejasności odnoszące się do samej odpowiedzialności ubezpieczyciela albo wysokości szkody. Ustanawiając krótki termin spełnienia świadczenia ustawodawca wskazał na konieczność szybkiej i efektywnej likwidacji szkody ubezpieczeniowej. Po otrzymaniu zawiadomienia o wypadku ubezpieczyciel – jako profesjonalista korzystający z wyspecjalizowanej kadry i w razie potrzeby z pomocy rzeczoznawców (art. 355 § 2 KC) – obowiązany jest do ustalenia przesłanek swojej odpowiedzialności, czyli samodzielnego i aktywnego wyjaśnienia okoliczności wypadku oraz wysokości powstałej szkody. Nie może też wyczekiwać na prawomocne rozstrzygnięcie sądu. Bierne oczekiwanie ubezpieczyciela na wynik toczącego się procesu naraża go na ryzyko popadnięcia w opóźnienie lub zwłokę w spełnieniu świadczenia odszkodowawczego.”

Tak więc jeżeli jest to sytuacja typowa, gdzie nie ma większych wątpliwości co do osoby sprawcy można iść od razu z pozwem do Sądu żądając dodatkowo zapłaty odsetek za opóźnienie.

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań

www.prawnikpoznanski.pl

Czy pozywać sprawcę wypadku obok ubezpieczyciela? Praktyczne wskazówki

 

Niniejszy artykuł ma charakter informacyjny i nie stanowi porady prawnej.


Czy warto pozywać sprawcę wypadku obok jego ubezpieczyciela? W większości przypadków – nie. Choć przepisy dają poszkodowanemu pełną swobodę wyboru, pozwanie obu podmiotów łącznie niesie ryzyko, o którym mało kto myśli: w razie przegranej możemy zapłacić koszty zastępstwa procesowego dwóch pełnomocników zamiast jednego.


 

Spis treści

  1. Kogo można pozwać o odszkodowanie z OC?
  2. Kiedy warto pozwać samego sprawcę?
  3. Kiedy warto pozwać sprawcę obok ubezpieczyciela?
  4. Dlaczego zwykle lepiej pozwać tylko ubezpieczyciela?

Kogo można pozwać o odszkodowanie z OC?

Dość często kierując pozew do sądu przeciwko ubezpieczycielowi sprawcy, klienci pytają mnie: „Czy pozywamy także samego sprawcę?”

Odpowiedź brzmi: możemy, ale nie musimy.

Przepisy polskiego prawa dają poszkodowanemu pełen wybór. Zgodnie z art. 822 § 4 Kodeksu cywilnego oraz przepisami ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, poszkodowany może dochodzić odszkodowania:

WariantPrzeciwko komu?
1Tylko ubezpieczycielowi (actio directa)
2Tylko sprawcy
3Ubezpieczycielowi i sprawcy łącznie (odpowiedzialność in solidum)

Ta zasada obejmuje także większość państw Unii Europejskiej w zakresie roszczeń z OC posiadaczy pojazdów mechanicznych. W przypadku innych ubezpieczeń może być inaczej.


Kiedy warto pozwać samego sprawcę?

Jedynym oczywistym przypadkiem jest sytuacja, w której ubezpieczyciel odmawia wypłaty, wskazując np. że:

  • polisa nie obejmuje odpowiedzialności za danego sprawcę,
  • sprawca nie był objęty ubezpieczeniem w chwili zdarzenia,
  • zachodzą przesłanki wyłączające odpowiedzialność ubezpieczyciela.

Wówczas lepiej ograniczyć się do pozwania sprawcy – zwłaszcza gdy wiemy, że jest osobą wypłacalną.

Co prawda sprawca może wówczas wnieść o przypozwanie ubezpieczyciela (art. 84 KPC), który może przystąpić do sprawy jako interwenient uboczny. Ale nie jest to reguła, szczególnie gdy ubezpieczyciel wcześniej kategorycznie odmówił wypłaty.


Kiedy warto pozwać sprawcę obok ubezpieczyciela?

Można pozwać obu łącznie, jeżeli poszkodowanemu zależy na tym, aby sprawca musiał stawiać się w sądzie – i w ten sposób dodatkowo go w jakiś sposób „ukarać” obecnością na rozprawach, koniecznością składania zeznań, konfrontacją z konsekwencjami swojego działania.

To motywacja zrozumiała emocjonalnie, choć niekoniecznie racjonalna procesowo.


Dlaczego zwykle lepiej pozwać tylko ubezpieczyciela?

Jeśli nie ma wątpliwości co do odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń ani nie zależy nam ambicjonalnie na obecności sprawcy w sądzie – moim zdaniem nie warto go pozywać.

Argumenty przemawiające za pozwaniem samego ubezpieczyciela:

1. Koncentracja na istocie sprawy

Spór z samym zakładem ubezpieczeń koncentruje się na meritum:

  • uznaniu bądź nie odpowiedzialności za zdarzenie,
  • ustaleniu wysokości należnego odszkodowania lub zadośćuczynienia.

Udział dodatkowego podmiotu – osoby fizycznej – może wnieść do procesu niepotrzebne emocje i komplikacje.

2. Ryzyko przedłużenia postępowania

Sprawca jako pozwany może składać nieprzewidziane wnioski dowodowe, żądać przesłuchania świadków, powoływać biegłych. Każdy taki wniosek to potencjalne miesiące opóźnienia.

3. Podwójne ryzyko kosztów – argument kluczowy

To najważniejsza przesłanka praktyczna:

Gdy po drugiej stronie procesu mamy dwóch pozwanych, każdy z nich może wynająć adwokata lub radcę prawnego. W razie przegrania sprawy – musimy ponieść koszty zastępstwa procesowego obu pełnomocników.

Idąc z powództwem przeciwko ubezpieczycielowi i sprawcy łącznie, ryzykujemy podwójnie. A to moim zdaniem absolutnie wystarczająca przesłanka, żeby zostawić sprawcę w spokoju i procesować się wyłącznie z jego ubezpieczycielem.


FAQ – Najczęściej zadawane pytania

Czy mogę pozwać tylko ubezpieczyciela, z pominięciem sprawcy? Tak. Actio directa (art. 822 § 4 KC) pozwala poszkodowanemu dochodzić odszkodowania bezpośrednio od ubezpieczyciela, bez pozywania sprawcy.

Czy sprawca może zostać wciągnięty do sprawy, jeśli go nie pozwałem? Ubezpieczyciel może zawiadomić sprawcę o toczącym się procesie (przypozwanie). Sprawca może wtedy przystąpić jako interwenient uboczny, ale nie musi.

Co jeśli ubezpieczyciel odmówi wypłaty, twierdząc że sprawca nie był ubezpieczony? Wówczas warto rozważyć pozwanie samego sprawcy. Jeśli jest wypłacalny, może sam pokryć odszkodowanie. Alternatywnie – można dochodzić roszczeń z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Jakie są koszty przegranej sprawy przeciwko dwóm pozwanym? Sąd może zasądzić koszty zastępstwa procesowego na rzecz każdego z pozwanych osobno.

Czy pozwanie sprawcy „ukarze” go w jakiś sposób? Jedynie pośrednio – przez konieczność stawiennictwa w sądzie i składania zeznań. Nie jest to jednak sankcja prawna. Odpowiedzialność cywilną i tak ponosi głównie ubezpieczyciel.


Podsumowanie

Poszkodowany ma pełną swobodę wyboru, kogo pozwać o odszkodowanie z OC: ubezpieczyciela, sprawcę, lub obu łącznie. W praktyce jednak pozywanie sprawcy obok ubezpieczyciela rzadko się opłaca. Proces się komplikuje, przedłuża, a w razie przegranej ryzykujemy podwójne koszty zastępstwa procesowego. Chyba że ubezpieczyciel kwestionuje swoją odpowiedzialność – wtedy pozew przeciwko wypłacalnemu sprawcy może być jedyną drogą do odszkodowania.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl.

Masz pytanie dotyczące strategii procesowej w sprawie odszkodowawczej? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl


Źródła:

  • Art. 822 § 4 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny
  • Art. 19 ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, UFG i PBUK
  • Art. 84 ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego (przypozwanie)

 

O legitymacji biernej zagranicznych zakładów ubezpieczeń i ich oddziałów- czyli kogo ma pozwać pokrzywdzony.

Kogo pozwać – oddział ubezpieczyciela z UE czy zakład główny za granicą?

Wyobraźmy sobie taką sytuację: wygrywamy sprawę odszkodowawczą przeciwko ubezpieczycielowi działającemu w Polsce pod własną marką. Klient już „wita się z gąską”, gdy nagle sąd II instancji odrzuca pozew. Powód? Oddział zagranicznego zakładu ubezpieczeń z UE nie ma zdolności procesowej. Pozwać trzeba było centralę w Pradze, Paryżu czy Londynie.

Brzmi jak absurd? A jednak dokładnie to przydarzyło się pełnomocnikom przed Sądem Okręgowym w Łodzi – i niestety także autorowi tego wpisu w kilku sprawach w Poznaniu.

Skąd wziął się problem?

Z luki w przepisach, której przez lata nikt nie zauważył.

Zgodnie z art. 105 i 106 ustawy o działalności ubezpieczeniowej (Dz.U. z 2013 r. poz. 950 ze zm.) zagraniczny zakład ubezpieczeń może działać w Polsce przez główny oddział, który „może nabywać prawa i zaciągać zobowiązania, pozywać i być pozywany”.

Problem polega na tym, że główny oddział może utworzyć tylko ubezpieczyciel spoza Unii Europejskiej. Ubezpieczyciele z państw członkowskich UE tworzą zwykłe oddziały – a tym żaden przepis nie przyznaje zdolności sądowej.

Jak to wyglądało w praktyce?

Przez lata nikt tego nie kwestionował. Pozwy kierowano przeciwko oddziałom w Polsce (np. „Česká pojišťovna a.s. Oddział w Polsce”), sądy wydawały wyroki, ubezpieczyciele płacili. Sam pozwany nie podnosił braku legitymacji – z marketingowego punktu widzenia informacja o konieczności sądzenia się z zagraniczną centralą mogłaby odstraszać klientów.

Aż ktoś zauważył lukę i ją wykorzystał.

Przełomowe orzeczenie SO w Łodzi

W wyroku z 11 kwietnia 2014 r. (sygn. akt XIII Ga 525/13) Sąd Okręgowy w Łodzi stwierdził jednoznacznie:

„Pojęcia oddziału i głównego oddziału na gruncie ustawy o działalności ubezpieczeniowej nie są tożsame (…). Oddział główny może utworzyć zakład ubezpieczeń mający siedzibę w państwie niebędącym państwem członkowskim UE, natomiast oddział może utworzyć zakład ubezpieczeń mający siedzibę w państwie członkowskim UE (…). Brak zdolności sądowej oddziału zagranicznego zakładu ubezpieczeń z państwa członkowskiego UE ma charakter nieusuwalny.”

Konsekwencja? Pozew przeciwko oddziałowi zamiast zakładowi głównemu = odrzucenie pozwu.

Jakie są realne ryzyka?

Samo odrzucenie pozwu to jeszcze pół biedy – koszty procesu można teoretycznie odzyskać z OC pełnomocnika. Prawdziwy problem pojawia się, gdy w międzyczasie roszczenie się przedawni. Wtedy klient traci sprawę bezpowrotnie.

Jak prawidłowo oznaczyć pozwanego?

Zamiast:

„Česká pojišťovna a.s. Oddział w Polsce”

Należy napisać:

„Česká pojišťovna a.s. z siedzibą w Pradze, działająca przez Oddział w Polsce”

Z mojego doświadczenia w apelacji poznańskiej – sądy, jeśli zauważą problem, zwykle wzywają najpierw do sprecyzowania oznaczenia strony. Dają szansę na korektę. Ale nie wszędzie tak jest i nie warto liczyć na wyrozumiałość.

Lista ubezpieczycieli z UE działających przez oddziały w Polsce

Poniżej podmioty, w przypadku których należy jako pozwanego wskazać zakład główny za granicą, a nie oddział w Polsce:

Francja: Avanssur (AXA Direct), AGA International S.A., Cardif-Assurances Risques Divers S.A., COFACE SA, SOGECAP S.A., SOGECAP Risques Divers S.A., SOGESSUR S.A.

Wielka Brytania: ACE European Group Limited, AIG Europe Limited, London General Insurance Company Ltd., Society of Lloyd’s

Czechy: Česká pojišťovna a.s. (Proama), KUPEG úvěrová pojišťovna a.s.

Inne kraje UE: BTA Insurance Company SE (Łotwa), Liberty Seguros (Hiszpania, marka Liberty Direct), AEGON Hungary Composite Insurance Ltd. (Węgry), Atradius Credit Insurance N.V. (Holandia), Europäische Reiseversicherung AG (Niemcy), Inter Partner Assistance SA (Belgia), LMG Försäkrings AB (Szwecja), Medicover Insurance AB (Szwecja)


Powyższy wpis ma charakter informacyjny i nie stanowi porady prawnej. Stan prawny na dzień publikacji – należy zweryfikować aktualny status poszczególnych podmiotów na stronie KNF.

Bartosz Kowalak radca prawny