Ile trwa proces w sprawie „blacharki”?

Accident_automobileDzisiaj znów o wnioskach Raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, którego autorem jest dr hab. Marcin Krajewski, a który dotyczy „Szkody na mieniu wynikającej  z wypadków komunikacyjnych”.

Tym razem na temat ustaleń na temat czasu trwania postępowania w sprawie szkody majątkowej w pojazdach, zwanych w slangu prawniczym: „blacharkami”.

Kiedyś pisłaem na podobny temat artykuł, dotyczący długości postepowania w sprawie o zadośćuczynienie, ktory można znaleźć tutaj.

Cóż zatem ustalili nam na podstawie badań kilkuset spraw Panstwo z Ministerstwa Sprawiedliwości?

Oddając  pole Raportowi:
„Średni czas trwania postępowania przed sądem pierwszej instancji od dnia
wniesienia pozwu do wydania orzeczenia wynosił 433,67 dnia, a mediana 395.
Najkrótsze postępowanie trwało tylko 7 dni, a najdłuższe aż 1981 dni. Wartości te są
nieco niższe dla spraw, w których dochodzono wyłącznie roszczeń z tytułu szkody
na mieniu. Średni czas trwania postępowania wynosił tu 413,34 dnia, mediana 384
dni, najkrótsze postępowanie trwało 7 dni, a najdłuższe 1276 dni.

Niezależnie, czy brać pod uwagę wszystkie badane sprawy, czy też jedynie te, w których
dochodzono wyłącznie odszkodowania z tytułu szkody na mieniu, przeciętne czasy
trwania postępowań należy uznać za wysokie.

Nie może być zaskoczeniem, że poważny wpływ na czas trwania postępowania
miała konieczność przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego. W sprawach,
w których przeprowadzono taki dowód, średni czas trwania postępowania wynosił
465,21 dni, a mediana 421,50, przy czym czas minimalny to 90 dni, a maksymalny
1981 dni.

W sprawach, w których wniesiono apelację, średni czas od chwili wydania
orzeczenia sądu pierwszej instancji do chwili wydania orzeczenia sądu
odwoławczego wynosił 196,50 dnia (mediana 176,00 dni). Najkrótszy czas
oczekiwania na wydanie wyroku wyniósł 92 dni, a najdłuższy 387 dni. Nie jest
zaskoczeniem, że wniesienie apelacji prowadzi do znacznego przedłużenia łącznego
czasu trwania postępowania (średni czas trwania postępowania w obu instancjach
w sprawach, w których wniesiono apelację, wynosi 691 dni, mediana 629,50 dnia,
czas najkrótszy to 307 dni, a najdłuższy 1207 dni).”

 

 

 

 

 

Więcej na temat popularnych ostatnimiczasy Raportów można znaleśc nu mnie na blogu. Ostatnio pisałem kilka wpisów w oparciu o już lekko zdezaktualizowany Raport Rzecznika Finansowego z 2015 r. ( TUTAJ, TU i TU). W międzyczasie wpadł mi w ręce inny Raport, a konkretnie przygotowany przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, którego autorem jest dr hab. Marcin Krajewski, a dotyczy on „Szkody na mieniu wynikającej  z wypadków komunikacyjnych”. Wpisy na temnat wniosków z tego Raportu opublikowałem już Tutaj i Tu.

Ile trwa sprawa o zadośćuczynienie?

W zasadzie pierwszym pytaniem jakie kierują osoby poszkodowane w wypadku i zarazem dochodzące odszkodowania, zadośćuczynienia jest pytanie: „Ile mi się należy?”

Zaraz potem pokrzywdzony w wypadku pyta, a ile trwa sprawa o zadośćuczynienie, odszkodowanie?

Z punktu widzenia przepisów prawa odpowiedź mogłaby być banalnie prosta, stosownie do uregulowań ustawowych z zasady zakład ubezpieczeń ma 30 dni na wydanie decyzji i przyznanie zadośćuczynienia od daty powiadomienia go o szkodzie.

Przepis przepisem ale szara rzeczywistość potrafi ten 30 dniowy termin rozciągnąć nawet i do kilkunastu miesięcy, czy kilku lat.

Pierwszym etapem dochodzenia roszczenia o zadośćuczynienie, np. za uszczerbek na zdrowiu poniesiony w wyniku wypadku komunikacyjnego- jak złamanie nogi, wstrząśnienie mózgu, uraz kręgosłupa itd. itp., jest powiadomienie ubezpieczyciela.

Teoretycznie od tej daty w ciągu 30 dni powinniśmy zobaczyć pieniądze na koncie, w rzeczywistości będzie nieźle o ile w tym terminie zakład ubezpieczeń się do nas odezwie i np. zawiadomi, iż potrzebowałby jeszcze jakiś dokumentów, powiadomi o wyznaczeniu daty badania lekarskiego przez wyznaczoną przez siebie komisję, czasami zaproponuje wypłatę kwoty bezspornej (raczej w umiarkowanej w stosunku do roszczenia kwocie) albo zaproponuje ugodę.

Statystycznie z mojej obserwacji okres jaki trwa od daty powiadomienia o wypadku komunikacyjnym do daty wydania ostatecznej decyzji zajmuje ubezpieczycielom od 2-3 miesięcy do nawet roku i więcej, w sytuacji gdy leczenie jest bardziej dynamiczne lub też zachodzą przesłanki wskazujące na pewne wątpliwości co do stanu faktycznego, np. osoby sprawcy.

Gdy otrzymamy już ostateczną decyzję ubezpieczyciela i jakąś kwotę na konto – przyznaną tytułem zadośćuczynienia, przychodzi czas na rozważenie, czy suma ta satysfakcjonuje osobę poszkodowaną. Jeżeli nie, można oczywiście się od decyzji odwołać. Proces rozpatrzenia odwołania zajmuje około 2-3 miesięcy i raczej nie wiąże się z wielką szansą na zmianę decyzji ubezpieczyciela. Ot taka polityka zakładów ubezpieczeń.

Gdy jednak decydujemy się na Sąd możemy z góry założyć, iż do czasu wydania prawomocnego wyroku w sprawie o zadośćuczynienie minie dobre kilkanaście miesięcy lub więcej.

Po pierwsze zanim Sąd wyznaczy nam pierwszy termin, na którym dopuści dowód z przesłuchania osoby poszkodowanej lub dalszych świadków mija zwykle 3-4 miesiące.

Następnie Sąd zgodnie z naszym wnioskiem dopuści opinię biegłego, który odpowie na pytanie jakiego uszczerbku na zdrowiu doznał poszkodowany i co z tym uszczerbkiem dla zdrowia osoby poszkodowanej się wiąże.

Biegły jest niestety wąskim gardłem sądownictwa.

Lekarze w chwili obecnej całkiem nieźle zarabiają i nie garną się do orzekania w sądzie, gdy wystarczające wynagrodzenie uzyskują w swojej praktyce. Sam miałem do czynienia z sytuacją, gdy w okręgu Sądu w Poznaniu na listę biegłych sądowych był wpisany jedynie jeden ortopeda.

Co oczywiste większość ofiar kolizji i wypadków komunikacyjnych doznaje uszczerbku na zdrowiu o charakterze ortopedycznym- złamanie reki, nadgarstka, złamanie kości nogi, rozejście spojenia miednicy. Dziesiątki różnych urazów, które mogą dotykać układ kostny człowieka.

Jeszcze gorzej swego czasu było z biegłymi stomatologami, np. w Poznaniu na liście Sądu Okręgowego był moment, iż nie było żadnego dentysty, który chciał orzekać w sprawach sądowych. Sąd wówczas szukał biegłych np. w Warszawie.

Jak się można domyślić okres oczekiwania na samo badanie przez biegłego wynosił od 6 m. do roku. A samą opinię strona miała okazje zobaczyć po upływie kilku dodatkowych miesięcy.

Oczywiście opinia mogła się nie podobać i każda ze stron: poszkodowany i ubezpieczyciel mieli prawo ją zakwestionować, co wymagało sporządzenia opinii uzupełniającej lub wizyty lekarza biegłego w sądzie. Na ustaleniu terminów poszkodowany w wypadku tracił kolejne kilka miesięcy.

Może też się zdarzyć sytuacja, gdy opinia biegłego zostanie całkowicie uznana za nieprzydatną dla sprawy i wówczas trzeba powołać kolejnego biegłego- co przedłuża sprawę o kolejne kilka -kilkanaście miesięcy.

Wreszcie jak już się nam uda przeprowadzić całe postępowanie dowodowe,a sąd wyda wyrok, to od tego wyroku każdej ze stron przysługuje apelacja.

I znów posłużę się przykładem Poznania, gdzie wniesienie apelacji, w zależności od instancji przedłuża czas procedowania od pół roku do roku.

No cóż jedynym pocieszeniem pozostaje fakt, iż poszkodowanemu z tytułu przedłużającego się procesu przysługują odsetki za opóźnienie. Choć nie każdy Sąd z tym stanowiskiem się zgadza- o czym może w innym wpisie.