Nowe Rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego dotyczące zasad wypłaty zadośćuczynień dla poszkodowanych w wypadkach samochodowych i ich rodzin

 

 

Rekomendacje KNF dla ubezpieczycieli w sprawach szkód osobowych – czy to zmieni rynek odszkodowań?

Niniejszy artykuł ma charakter informacyjny i nie stanowi porady prawnej.


Komisja Nadzoru Finansowego zapowiedziała przygotowanie rekomendacji dotyczących likwidacji szkód osobowych – czyli spraw, w których wypadek komunikacyjny skutkuje uszczerbkiem na zdrowiu lub śmiercią. To dobra wiadomość dla poszkodowanych, skoro według Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości kwoty wypłacane przez ubezpieczycieli są nawet czterokrotnie niższe od zasądzanych przez sądy.


Spis treści

  1. Co planuje Komisja Nadzoru Finansowego?
  2. Jak wcześniejsze rekomendacje wpłynęły na rynek?
  3. Dlaczego to ważne dla poszkodowanych?
  4. Czego można się spodziewać?

Co planuje Komisja Nadzoru Finansowego?

KNF poinformowała, że przygotowuje dla towarzystw ubezpieczeniowych rekomendacje dotyczące prowadzenia postępowań likwidacyjnych w sprawach szkód osobowych. Chodzi o sprawy, w których wynikiem wypadku komunikacyjnego jest:

  • uszczerbek na zdrowiu uczestnika zdarzenia,
  • śmierć uczestnika zdarzenia.

Rekomendacje mają być gotowe do końca pierwszego półrocza bieżącego roku. Co istotne – będą oparte na linii orzeczniczej sądów powszechnych i Sądu Najwyższego. To oznacza, że KNF nie wymyśla własnych standardów, ale systematyzuje to, co sądy od lat konsekwentnie orzekają.


Jak wcześniejsze rekomendacje wpłynęły na rynek?

Z moich osobistych obserwacji wynika, że wcześniejsze rekomendacje KNF dotyczące likwidacji szkód komunikacyjnych (uszkodzenie pojazdów) w dużym zakresie uporządkowały rynek.

Widać to chociażby po zmniejszeniu się liczby spraw, które otrzymuję od klientów prowadzących warsztaty samochodowe. W coraz większej liczbie przypadków ubezpieczyciel płaci w sposób przyzwoity, uwzględniając także:

  • koszty wynajmu pojazdu zastępczego,
  • koszty parkowania pojazdu.

Oczywiście problemy nadal istnieją – ale skala sporów jest mniejsza niż kilka lat temu. Ubezpieczyciele wiedzą, że KNF patrzy im na ręce, i dostosowują praktyki do rekomendacji.


Dlaczego to ważne dla poszkodowanych?

Według danych Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości kwoty zadośćuczynienia przyznawane przez towarzystwa ubezpieczeniowe na etapie likwidacji szkody są nawet czterokrotnie niższe w stosunku do kwot zasądzanych przez sądy.

EtapPrzykładowa kwota zadośćuczynienia
Decyzja ubezpieczyciela25 000 zł
Wyrok sądu100 000 zł
Różnica75 000 zł (300% więcej)

To nie są pojedyncze przypadki – to systemowa praktyka. Ubezpieczyciele liczą na to, że poszkodowany:

  • nie zna swoich praw,
  • nie ma siły na proces sądowy,
  • zaakceptuje pierwszą propozycję.

Wprowadzenie rekomendacji KNF może to zmienić z dwóch powodów:

1. Większa świadomość poszkodowanych

Wytyczne będą publicznie dostępne. Poszkodowany będzie mógł do nich dotrzeć i porównać propozycję ubezpieczyciela z tym, co KNF uznaje za właściwy standard.

2. Presja nadzorcza na ubezpieczycieli

Zakład ubezpieczeń podlegający kontroli KNF będzie musiał w swoich decyzjach odnosić się do rekomendacji. Rażące odstępstwa mogą skutkować interwencją nadzoru.


Czego można się spodziewać?

Na podstawie wcześniejszych doświadczeń z rekomendacjami dotyczącymi szkód komunikacyjnych można założyć, że:

Pozytywne skutki:

  • Ubezpieczyciele zaczną wypłacać wyższe kwoty zadośćuczynienia na etapie przedsądowym.
  • Zmniejszy się liczba spraw kierowanych do sądów.
  • Poszkodowani zyskają narzędzie argumentacyjne w negocjacjach.

Ograniczenia:

  • Rekomendacje nie są przepisami prawa – to „miękkie” wytyczne nadzorcze.
  • Ubezpieczyciele mogą dostosować się formalnie, ale szukać innych sposobów na minimalizację wypłat.
  • Skomplikowane sprawy (wysoki uszczerbek, śmierć bliskiego) nadal będą wymagać indywidualnej oceny sądowej.

Moja ocena: Krok KNF można powitać z zadowoleniem. Nie rozwiąże wszystkich problemów, ale uporządkuje rynek i podniesie poprzeczkę dla ubezpieczycieli. A to zawsze na korzyść poszkodowanych.


FAQ – Najczęściej zadawane pytania

Czym są rekomendacje KNF dla ubezpieczycieli? To wytyczne wydawane przez Komisję Nadzoru Finansowego, określające oczekiwane standardy postępowania towarzystw ubezpieczeniowych. Nie są przepisami prawa, ale ubezpieczyciele podlegający nadzorowi KNF muszą się do nich stosować.

Czy rekomendacje oznaczają wyższe wypłaty dla poszkodowanych? Można się tego spodziewać. Rekomendacje mają być oparte na orzecznictwie sądów, które zasądzają kwoty znacznie wyższe niż wypłacane przez ubezpieczycieli. Presja nadzorcza powinna skłonić towarzystwa do podniesienia standardów.

O ile ubezpieczyciele zaniżają zadośćuczynienia? Według Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości kwoty wypłacane przez ubezpieczycieli są nawet czterokrotnie niższe od zasądzanych przez sądy.

Kiedy rekomendacje wejdą w życie? KNF zapowiedziała przygotowanie rekomendacji do końca pierwszego półrocza bieżącego roku. Data wejścia w życie zostanie określona w dokumencie.

Czy po wprowadzeniu rekomendacji nadal warto iść do sądu? W skomplikowanych sprawach – tak. Rekomendacje podniosą standard wypłat, ale nie zastąpią indywidualnej oceny sądowej w przypadkach wysokiego uszczerbku czy śmierci osoby bliskiej.


Podsumowanie

Rekomendacje KNF dotyczące szkód osobowych to krok w dobrym kierunku. Wcześniejsze wytyczne dotyczące szkód komunikacyjnych uporządkowały rynek i zmniejszyły liczbę sporów. Można oczekiwać, że podobny efekt przyniosą rekomendacje w obszarze zadośćuczynień. Dla poszkodowanych oznacza to większą świadomość praw i silniejszą pozycję negocjacyjną wobec ubezpieczycieli, którzy dotąd wypłacali kwoty nawet czterokrotnie niższe od sądowych.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl.

Masz pytanie o zadośćuczynienie lub odszkodowanie? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl


Źródła:

  • Komunikat Komisji Nadzoru Finansowego dot. planowanych rekomendacji w zakresie szkód osobowych
  • Dane Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości dot. rozbieżności między wypłatami ubezpieczycieli a wyrokami sądów
  • Wcześniejsze rekomendacje KNF dot. likwidacji szkód komunikacyjnych

Czy sprawca wypadku obowiązany do zapłaty zadośćuczynienia lub nawiązki w postępowaniu karnym może żądać jej zwrotu od zakładu ubezpieczeń?

 

 

Czy sprawca wypadku może odzyskać od ubezpieczyciela nawiązkę lub zadośćuczynienie zapłacone pokrzywdzonemu?

Niniejszy artykuł ma charakter informacyjny i nie stanowi porady prawnej.


Tak – sprawca wypadku komunikacyjnego, który zapłacił pokrzywdzonemu nawiązkę lub zadośćuczynienie orzeczone w wyroku karnym, może żądać zwrotu tych kwot od swojego ubezpieczyciela OC. Sąd Najwyższy przesądził tę kwestię uchwałą z 13 lipca 2011 r. (sygn. akt III CZP 31/11), zmieniając wcześniejsze restrykcyjne podejście. Jak jednak wiadomo, tylko „krowa nie zmienia poglądów” – a Sąd Najwyższy krową nie jest.


Spis treści

  1. Na czym polega problem ze środkami karnymi?
  2. Co orzekł Sąd Najwyższy?
  3. Dlaczego zmieniono podejście?
  4. Czy dotyczy to także nawiązki?

Na czym polega problem ze środkami karnymi?

Powodując wypadek drogowy, w którym ktoś zostaje ranny lub ginie, kierowca ponosi nie tylko odpowiedzialność cywilną (odszkodowanie, zadośćuczynienie), ale także karną. W wyroku karnym sąd może – a często musi na wniosek pokrzywdzonego – orzec środek karny w postaci:

  • obowiązku naprawienia szkody (art. 46 § 1 k.k.),
  • nawiązki (art. 46 § 2 k.k.),
  • zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.

Sprawca płaci te kwoty z własnej kieszeni. I tu pojawia się pytanie: czy może je odzyskać od swojego ubezpieczyciela OC?

Przez długi czas odpowiedź była negatywna. Sądy uznawały, że środki karne mają charakter stricte penalny – są karą dla sprawcy, nie formą naprawienia szkody. Skoro to kara, ubezpieczyciel nie powinien jej pokrywać, bo oznaczałoby to „ubezpieczenie się od kary”.


Co orzekł Sąd Najwyższy?

Przełom nastąpił w 2011 roku.

Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 13 lipca 2011 r., sygn. akt III CZP 31/11:

„Sprawca wypadku komunikacyjnego, wobec którego zastosowano środek karny polegający na obowiązku naprawienia szkody (art. 46 § 1 w związku z art. 39 pkt 5 k.k.), może domagać się od ubezpieczyciela – na podstawie umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody powstałe w związku z ruchem tych pojazdów – zwrotu świadczenia zapłaconego na rzecz pokrzywdzonego.”

Sąd Najwyższy jednoznacznie potwierdził: sprawca ma roszczenie regresowe do ubezpieczyciela po zapłaceniu środka karnego.


Dlaczego zmieniono podejście?

W uzasadnieniu uchwały SN wskazał kluczowe argumenty:

1. Środek karny ma funkcję kompensacyjną, nie tylko penalną

Sama nazwa „obowiązek naprawienia szkody” wskazuje, że istotą jest naprawienie szkody, nie tylko ukaranie sprawcy. Sąd karny nie orzeka tego środka, jeśli szkoda została już naprawiona – co potwierdza jego kompensacyjny charakter.

2. Pokrzywdzony może dochodzić roszczeń bezpośrednio od ubezpieczyciela

Zgodnie z art. 19 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych poszkodowany ma actio directa – może pozwać ubezpieczyciela z pominięciem sprawcy. Gdyby sprawca nie miał regresu, o tym kto płaci decydowałby wyłącznie poszkodowany (czy wystąpi do ubezpieczyciela, czy poczeka na wyrok karny).

3. Sens ubezpieczenia OC

„Sens i cel obowiązkowych ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej sprawcy polega właśnie na tym, aby w ostatecznym rozrachunku koszt naprawienia szkody – w granicach określonych w ustawie i umowie – pokrył ubezpieczyciel w zamian za składkę zapłaconą przez ubezpieczonego sprawcę.”

4. Nie ma znaczenia, czy świadczenie było dobrowolne czy orzeczone wyrokiem

Skoro sprawca naprawił szkodę – może domagać się zwrotu. Forma (dobrowolna zapłata czy wykonanie wyroku) nie zmienia charakteru świadczenia.


Czy dotyczy to także nawiązki?

Uchwała z 2011 r. dotyczyła wprost obowiązku naprawienia szkody z art. 46 § 1 k.k. Co jednak z nawiązką orzekaną na podstawie art. 46 § 2 k.k.?

Moim zdaniem – i potwierdza to późniejsze orzecznictwo – stanowisko SN odnosi się również do nawiązki.

Wyrok Sądu Najwyższego z 27 stycznia 2014 r., sygn. akt WA 29/13:

„Nawiązkę z art. 46 § 2 k.k. traktuje się jako tożsamą z naprawieniem szkody.”

Nawiązka ma analogiczny, kompensacyjny charakter jak obowiązek naprawienia szkody. Orzekana jest w jego miejsce, gdy istnieją utrudnienia dowodowe w ścisłym określeniu wysokości szkody.

Stanowisko to ugruntowało się w orzecznictwie:

  • Wyrok SA we Wrocławiu z 3 kwietnia 2014 r., sygn. akt I ACa 196/14
  • Wyrok SO w Kielcach z 26 stycznia 2015 r., sygn. akt I C 937/14
  • Wyrok SO w Krakowie z 18 kwietnia 2014 r., sygn. akt II Ca 552/14

W szczególności SO w Kielcach, powołując się bezpośrednio na uchwałę SN z 2011 r., zasądził zwrot nawiązki od ubezpieczyciela.


Praktyczne wskazówki

Jeśli jako sprawca wypadku:

  • zostałeś skazany i nałożono na Ciebie obowiązek naprawienia szkody, nawiązkę lub zadośćuczynienie, lub
  • warunkowo umorzono postępowanie z takim obowiązkiem,

to po zapłaceniu tych kwot pokrzywdzonemu przysługuje Ci roszczenie regresowe do ubezpieczyciela OC.

Co zrobić:

  1. Zachowaj dowód zapłaty (przelew, potwierdzenie).
  2. Zgłoś roszczenie do ubezpieczyciela – pisemnie, z powołaniem na uchwałę SN III CZP 31/11.
  3. Załącz kopię wyroku karnego i dowód wykonania środka karnego.
  4. W razie odmowy – rozważ drogę sądową (roszczenie jest dobrze ugruntowane w orzecznictwie).

FAQ – Najczęściej zadawane pytania

Czy sprawca wypadku może żądać od ubezpieczyciela zwrotu nawiązki? Tak. Po zapłaceniu nawiązki lub zadośćuczynienia orzeczonego w wyroku karnym sprawca ma roszczenie regresowe do swojego ubezpieczyciela OC. Potwierdził to Sąd Najwyższy w uchwale z 13 lipca 2011 r. (III CZP 31/11).

Czy dotyczy to tylko obowiązku naprawienia szkody, czy także nawiązki? Dotyczy obu. Nawiązka z art. 46 § 2 k.k. ma taki sam kompensacyjny charakter jak obowiązek naprawienia szkody i podlega zwrotowi od ubezpieczyciela.

Kiedy mogę wystąpić z roszczeniem do ubezpieczyciela? Po zapłaceniu środka karnego pokrzywdzonemu. Dopiero wtedy powstaje roszczenie regresowe.

Co jeśli ubezpieczyciel odmówi zwrotu? Orzecznictwo jest jednoznacznie korzystne dla sprawców. Warto dochodzić roszczenia sądownie, powołując się na uchwałę SN III CZP 31/11.

Czy ubezpieczyciel może podnieść zarzut, że to „kara” a nie odszkodowanie? Może próbować, ale argument ten został odrzucony przez Sąd Najwyższy. Środki karne mają przede wszystkim funkcję kompensacyjną, nie tylko penalną.


Podsumowanie

Sprawca wypadku komunikacyjnego, który zapłacił pokrzywdzonemu nawiązkę, zadośćuczynienie lub wykonał obowiązek naprawienia szkody orzeczony w wyroku karnym, może żądać zwrotu tych kwot od swojego ubezpieczyciela OC. Sąd Najwyższy przesądził to w uchwale z 2011 r., a stanowisko zostało ugruntowane w orzecznictwie sądów powszechnych. Sens ubezpieczenia OC polega właśnie na tym, że w ostatecznym rozrachunku koszt naprawienia szkody pokrywa ubezpieczyciel.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl.

Masz pytanie o roszczenia regresowe do ubezpieczyciela? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl


Źródła:

  • Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 13 lipca 2011 r., sygn. akt III CZP 31/11
  • Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 27 stycznia 2014 r., sygn. akt WA 29/13
  • Wyrok SA we Wrocławiu z dnia 3 kwietnia 2014 r., sygn. akt I ACa 196/14
  • Wyrok SO w Kielcach z dnia 26 stycznia 2015 r., sygn. akt I C 937/14
  • Wyrok SO w Krakowie z dnia 18 kwietnia 2014 r., sygn. akt II Ca 552/14
  • Art. 46 § 1 i 2 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny
  • Art. 822 § 1 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny
  • Art. 19 i 34 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, UFG i PBUK

Zadośćuczynienie z przymrużeniem oka

 

Zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych – nietypowe sprawy, które trafiły do sądu

Czy można pozwać bank za odmowę udostępnienia toalety? A sąsiada za hałas z parku dinozaurów? Jak się okazuje – tak, i to z sukcesem. Zadośćuczynienie to nie tylko odszkodowanie za złamaną nogę w wypadku. Katalog dóbr osobistych chronionych prawem jest znacznie szerszy, a sądy bywają zaskakująco kreatywne w ich ochronie.

Prowadząc procesy o zadośćuczynienie, prawnik przyzwyczaja się do pewnego schematu spraw. Najczęściej reprezentujemy osoby, które ucierpiały w wypadku – złamanie kości, pęknięcie żeber, uraz kręgosłupa. Albo rodziny osób, które zginęły w wypadku drogowym.

Rzadziej zdarzają się sprawy dotyczące naruszenia innych dóbr osobistych niż zdrowie. A jednak takie sprawy istnieją – i bywają fascynujące. Niektóre budzą uśmiech, inne dają do myślenia. Kilka z nich warto przybliżyć.

Zadośćuczynienie za odmowę udostępnienia toalety w banku

Ta sprawa sprzed kilku lat pokazuje, że godność człowieka może być naruszona w najbardziej przyziemnych okolicznościach.

Starszy pan, po załatwieniu spraw finansowych w warszawskim oddziale banku, poczuł nagłą potrzebę fizjologiczną. Poprosił pracowników o udostępnienie toalety. Spotkał się z odmową – bank stwierdził, że nie prowadzi toalety dla klientów.

Nie wnikając w dalszy rozwój wypadków (choć można się domyślać, że sytuacja była dla klienta niezwykle krępująca), pan poczuł się poniżony. Uznał, że jego godność została naruszona tym mało ludzkim zachowaniem.

Zdecydował się na proces – i wygrał. Sąd zasądził 7.500 złotych zadośćuczynienia.

Może się to wydawać błahostką, ale pomyślmy: instytucja, która zarabia na obsłudze klientów, odmawia podstawowej ludzkiej przysługi osobie w potrzebie. Sąd uznał, że to naruszenie godności – i trudno się z tym nie zgodzić.

Zadośćuczynienie za „ryk dinozaura”

Pod tym intrygującym tytułem kryje się sprawa dotycząca immisji – czyli nadmiernego oddziaływania na nieruchomość sąsiednią.

Obok domu pewnej osoby powstał park dinozaurów – atrakcja turystyczna modna w Polsce od kilku lat. Problem w tym, że park generował znaczny hałas: ryk dinozaurów z głośników, gwar odwiedzających, ruch samochodów na parkingu.

Mieszkaniec sąsiedniej posesji pozwał właściciela parku, argumentując, że hałas narusza jego prawo do spokojnego korzystania z nieruchomości i wpływa na jakość życia.

Sąd przyznał zadośćuczynienie. Uznał, że prawo do spokoju i odpoczynku we własnym domu jest dobrem osobistym podlegającym ochronie.

Sprawy, które sąd oddalił

Nie każde roszczenie, nawet jeśli wydaje się uzasadnione subiektywnie, spotyka się z uznaniem sądu.

Ostatnie namaszczenie dla ateisty

Głośna sprawa sprzed lat: pacjent przebywający w śpiączce otrzymał sakrament ostatniego namaszczenia od szpitalnego kapelana. Po wybudzeniu – i wyzdrowieniu – dowiedział się o tym fakcie. Jako ateista poczuł, że jego światopogląd został naruszony przez poddanie go praktyce religijnej, której sobie nie życzył.

Wytoczył proces o zadośćuczynienie. Sąd oddalił powództwo. Uznał, że w okolicznościach sprawy – pacjent był nieprzytomny, kapelan działał w dobrej wierze, a sakrament nie wyrządził żadnej szkody – nie doszło do naruszenia dóbr osobistych uzasadniającego zadośćuczynienie.

Kradzież morskiej fali

Ta sprawa z Portugalii pokazuje granice ochrony prawnej. Surfer pozwał kolegę, twierdząc, że ten swoją techniką jazdy „ukradł” mu falę i doprowadził do kolizji na wodzie.

Sąd – co nikogo chyba nie zdziwi – oddalił powództwo. Fala morska nie jest dobrem, które można „ukraść”, a ryzyko kolizji jest wpisane w uprawianie sportów wodnych.

Jakie dobra osobiste chroni prawo?

Art. 23 Kodeksu cywilnego wymienia przykładowy katalog dóbr osobistych: zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska.

Katalog ten jest otwarty – sądy mogą uznać za dobro osobiste również inne wartości niemajątkowe związane z osobowością człowieka. Stąd możliwość dochodzenia zadośćuczynienia za naruszenie godności (sprawa z bankiem) czy prawa do spokoju (sprawa z dinozaurami).

Jaki morał z tych historii?

Przede wszystkim taki, że warto zastanowić się, czy dane zachowanie – nawet jeśli nie wiąże się z fizyczną krzywdą – nie narusza naszych dóbr osobistych. Nie każde naruszenie zakończy się sukcesem w sądzie, ale niektóre – jak pokazują przytoczone przykłady – jak najbardziej tak.

Z mojej praktyki: sam prowadziłem proces o zadośćuczynienie przeciwko bankowi, który przez lata nie wykreślał klienta z rejestru BIK, mimo że dług został zaciągnięty przez przestępcę posługującego się cudzym numerem PESEL. Klient nie był dłużnikiem, a figurował w rejestrze – co uniemożliwiało mu zaciągnięcie kredytu hipotecznego. To klasyczne naruszenie dobrego imienia i godności.


FAQ

Czy mogę pozwać kogoś za obrażenie mnie w internecie?

Tak. Naruszenie czci – zarówno w aspekcie wewnętrznym (godność), jak i zewnętrznym (dobre imię) – jest podstawą do dochodzenia zadośćuczynienia. Dotyczy to również wpisów na Facebooku, komentarzy na forach czy recenzji w Google.

Czy hałas od sąsiada może być podstawą zadośćuczynienia?

Tak, jeśli hałas przekracza przeciętną miarę i istotnie wpływa na jakość życia. Sądy uznają prawo do spokojnego korzystania z nieruchomości za dobro osobiste. Sprawa z parkiem dinozaurów to dobry przykład.

Jakie kwoty zadośćuczynienia zasądzają sądy w sprawach o naruszenie dóbr osobistych?

To zależy od rodzaju naruszenia, jego intensywności i skutków. W sprawach o zniesławienie czy naruszenie godności kwoty wahają się zwykle od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. W poważniejszych przypadkach – np. uporczywego nękania – mogą być wyższe.

Czy warto iść do sądu z „błahą” sprawą o naruszenie dóbr osobistych?

To zależy od okoliczności. Nie każde subiektywne poczucie krzywdy przekłada się na sukces w sądzie. Warto skonsultować sprawę z prawnikiem, który oceni szanse powodzenia. Ale jak pokazują przytoczone przykłady – czasem sprawy pozornie błahe okazują się warte sądowej batalii.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl.

Masz nietypową sprawę o naruszenie dóbr osobistych? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl

Podatek od zadośćuczynienia

Czy od zadośćuczynienia trzeba zapłacić podatek?

Czy od zadośćuczynienia zasądzonego za uszkodzenie ciała lub śmierć osoby bliskiej trzeba zapłacić podatek dochodowy? Sama kwota zadośćuczynienia jest zwolniona z podatku. Ale uwaga – odsetki od tej kwoty to już inna historia i tu zaczynają się schody.

Prowadząc proces o zadośćuczynienie – za utratę zdrowia czy śmierć bliskiego w wypadku drogowym – który kończy się pomyślnie, po pierwszym wybuchu euforii często pada pytanie: czy od zasądzonej kwoty trzeba zapłacić podatek? Konieczność podzielenia się często niemałymi pieniędzmi ze Skarbem Państwa nie budzi już identycznego entuzjazmu.

Odpowiedź jest typowo prawnicza: i tak, i nie.

Zasada powszechności opodatkowania i jej wyjątki

Zgodnie z art. 9 ust. 1 ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych, opodatkowaniu podlegają wszelkiego rodzaju dochody – z wyjątkiem tych wymienionych w art. 21 ustawy (katalog zwolnień przedmiotowych) oraz dochodów, od których zaniechano poboru podatku.

To zasada powszechności opodatkowania. Pytanie brzmi: czy zadośćuczynienie mieści się w katalogu zwolnień?

Zadośćuczynienie – zwolnione z podatku

Sięgając do art. 21 ust. 1 pkt 3 ustawy o PIT, znajdziemy odpowiedź:

„Wolne od podatku dochodowego są otrzymane odszkodowania lub zadośćuczynienia, jeżeli ich wysokość lub zasady ustalania wynikają wprost z przepisów odrębnych ustaw lub przepisów wykonawczych wydanych na podstawie tych ustaw.”

Zadośćuczynienie za uszkodzenie ciała, rozstrój zdrowia czy śmierć osoby bliskiej ma podstawę w Kodeksie cywilnym (art. 445 § 1 k.c. i art. 446 § 4 k.c.). Zasady jego ustalania wynikają wprost z przepisów ustawy.

To oznacza, że od kwoty głównej zadośćuczynienia podatku płacić nie trzeba. Dotyczy to zarówno zadośćuczynienia wypłaconego dobrowolnie przez ubezpieczyciela, jak i zasądzonego wyrokiem sądu.

Problem z odsetkami

I tu zaczyna się komplikacja. Katalog zwolnień z art. 21 ustawy o PIT jest wyjątkiem od zasady powszechności opodatkowania. Wykładnia przepisów ustanawiających zwolnienia powinna być ścisła – nie można jej rozszerzać.

Skoro ustawodawca zwolnił z podatku „zadośćuczynienie”, to nie zwolnił automatycznie innych świadczeń towarzyszących tej kwocie. A takim świadczeniem są odsetki ustawowe za opóźnienie.

Urzędy skarbowe i sądy administracyjne przez lata stały na stanowisku, że:

  • słowo „odsetki” nie pojawia się w katalogu zwolnień,
  • odsetki stanowią odrębne źródło przychodu,
  • od odsetek należy zapłacić podatek dochodowy.

Czy coś się zmienia w orzecznictwie?

W ostatnich latach pojawiły się wyroki sądów administracyjnych, które prezentują odmienne stanowisko. Uznają one, że odsetki od zadośćuczynienia stanowią to samo źródło przychodu co samo zadośćuczynienie – a zatem również powinny korzystać ze zwolnienia podatkowego.

Argumentacja opiera się na tym, że odsetki mają charakter akcesoryjny wobec roszczenia głównego i dzielą jego los prawny. Skoro zadośćuczynienie jest zwolnione – odsetki też powinny być.

To stanowisko nie jest jednak jeszcze powszechnie akceptowane. Organy podatkowe w większości nadal stoją na stanowisku, że odsetki podlegają opodatkowaniu.

Co to oznacza w praktyce?

Przy długotrwałych procesach odszkodowawczych kwota odsetek może być znacząca. Jeśli proces trwał 3-4 lata, a zadośćuczynienie wyniosło 100.000 zł, odsetki mogą sięgnąć kilkudziesięciu tysięcy złotych. Podatek od takiej kwoty to już realna suma.

Poszkodowany staje więc przed wyborem:

Wariant ostrożny: Wykazać odsetki w zeznaniu podatkowym jako przychód z innych źródeł i zapłacić podatek. Bezpieczne, ale kosztowne.

Wariant ryzykowny: Nie wykazywać odsetek, powołując się na nowsze orzecznictwo uznające je za zwolnione. Ryzyko sporu z urzędem skarbowym, którego wynik nie jest pewny.

Decyzja należy do podatnika. Warto ją skonsultować z doradcą podatkowym, który oceni aktualne stanowisko organów skarbowych i sądów w danym momencie.


FAQ

Czy zadośćuczynienie za śmierć osoby bliskiej jest opodatkowane?

Nie. Zadośćuczynienie za śmierć osoby bliskiej (art. 446 § 4 k.c.) jest zwolnione z podatku dochodowego na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 3 ustawy o PIT. Zasady jego ustalania wynikają wprost z Kodeksu cywilnego.

Czy odszkodowanie za uszkodzenie ciała też jest zwolnione?

Tak. Zarówno zadośćuczynienie za krzywdę (art. 445 § 1 k.c.), jak i odszkodowanie za szkodę majątkową (art. 444 § 1 k.c.) – np. koszty leczenia, utracone zarobki – są zwolnione z podatku, jeśli ich podstawa wynika z przepisów ustawy.

Czy muszę zgłaszać otrzymane zadośćuczynienie w zeznaniu podatkowym?

Kwoty zwolnione z podatku co do zasady nie muszą być wykazywane w zeznaniu rocznym. Jednak w przypadku odsetek – jeśli przyjmiesz stanowisko, że są opodatkowane – powinieneś je wykazać jako przychód z innych źródeł.

Co jeśli urząd skarbowy zakwestionuje brak podatku od odsetek?

Możesz powołać się na nowsze orzecznictwo sądów administracyjnych uznające odsetki za zwolnione. Sprawa może jednak trafić do sądu administracyjnego. Wynik nie jest przesądzony – zależy od aktualnej linii orzeczniczej.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl.

Masz pytanie o opodatkowanie zadośćuczynienia lub odsetek? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl

Odmowa wypłaty zadośćuczynienia z uwagi na brak trwałego uszczerbku na zdrowiu.

Zadośćuczynienie bez trwałego uszczerbku na zdrowiu – czy to możliwe?

Czy poszkodowany w wypadku, który nie doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu, może otrzymać zadośćuczynienie? Tak, może. Brak trwałego uszczerbku nie oznacza braku krzywdy – a to właśnie krzywda, nie uszczerbek, jest podstawą zadośćuczynienia z art. 445 § 1 k.c.

Kiedy myślimy o wypadku i poszkodowanym, przed oczami stają nam osoby, które ucierpiały w sposób szczególnie widoczny – złamanie nogi, pęknięcie czaszki, utrata śledziony. W takich przypadkach sprawa z punktu widzenia odpowiedzialności z OC sprawcy wydaje się jasna. Krzywda jest ewidentna i trudno wyobrazić sobie, by ubezpieczyciel odmówił wypłaty zadośćuczynienia.

Tymczasem większość wypadków kończy się – na szczęście – znacznie lżejszymi konsekwencjami zdrowotnymi.

Lżejsze obrażenia to nadal obrażenia

Poszkodowany może doznać:

  • wstrząśnienia mózgu,
  • skręcenia mięśni szyi (tzw. whiplash),
  • stłuczeń i otarć,
  • siniaków i obrzęków,
  • ogólnego poturbowania.

Po pewnym czasie wraca do zdrowia i może funkcjonować jak przed wypadkiem. Nie ma trwałych następstw, biegły orzekłby zerowy procent uszczerbku na zdrowiu.

Ale czy to oznacza, że krzywdy nie było?

Jak reagują ubezpieczyciele?

W takich sytuacjach ubezpieczyciele często odmawiają wypłaty zadośćuczynienia lub proponują kwoty rażąco niskie – 200, 500, może 1000 złotych. Argumentacja jest zawsze podobna: „brak trwałego uszczerbku na zdrowiu”, „obrażenia o charakterze przemijającym”, „brak podstaw do przyznania zadośćuczynienia”.

O ile z samą konstatacją o braku trwałego uszczerbku należy się zgodzić – bo faktycznie po kilku tygodniach poszkodowany wraca do zdrowia – to w żaden sposób nie oznacza to, że krzywdy nie było.

Ból, cierpienie, stres, ograniczenia w codziennym funkcjonowaniu przez kilka tygodni – to wszystko składa się na krzywdę w rozumieniu art. 445 § 1 k.c. I za tę krzywdę należy się zadośćuczynienie.

Czy warto iść do sądu z „drobnymi” obrażeniami?

Z mojej praktyki wynika, że jak najbardziej warto. W Kancelarii prowadziliśmy co najmniej kilkanaście takich spraw – poszkodowani poobijani, z siniakami, z bólami, które po kilku tygodniach ustąpiły.

Wychodząc z roszczeniem od 2 do kilkunastu tysięcy złotych – w zależności od stanu faktycznego – osiągaliśmy pozytywne rezultaty.

Co ciekawe, większość tych spraw kończyła się ugodą. Dla zakładu ubezpieczeń sprawa o 2-3 tysiące złotych nie jest warta angażowania batalionu prawników i ponoszenia kosztów procesu. Łatwiej i taniej jest się ugodzić.

Czy rezygnować z opinii biegłego?

To zależy od okoliczności, ale w sprawach z drobnymi obrażeniami warto rozważyć rezygnację z opinii biegłego. Biegły, badając poszkodowanego po kilku miesiącach od wypadku, gdy wszystkie dolegliwości ustąpiły, orzeknie zapewne zerowy uszczerbek na zdrowiu.

Taki wynik może „zagrać” na niekorzyść poszkodowanego – ubezpieczyciel wykorzysta go jako argument przeciwko zasadności roszczenia.

Lepszą strategią może być oparcie się na dokumentacji medycznej z okresu tuż po wypadku i zdanie się na osąd sędziego, który oceni rozmiar krzywdy na podstawie całokształtu okoliczności.

Jakie kwoty zadośćuczynienia są realne?

Przy obrażeniach bez trwałego uszczerbku na zdrowiu realne kwoty zadośćuczynienia kształtują się zazwyczaj w granicach:

  • 1.000–3.000 zł – przy drobnych stłuczeniach, siniakach ustępujących w ciągu 2-3 tygodni,
  • 3.000–8.000 zł – przy skręceniach, wstrząśnieniu mózgu, dolegliwościach utrzymujących się 4-8 tygodni,
  • 8.000–15.000 zł – przy poważniejszych urazach bez trwałych następstw, dłuższym okresie leczenia i rehabilitacji.

To oczywiście wartości orientacyjne – każda sprawa jest inna i wymaga indywidualnej oceny.


FAQ

Czy przy zerowym uszczerbku na zdrowiu w ogóle przysługuje zadośćuczynienie?

Tak. Zadośćuczynienie przysługuje za doznaną krzywdę – ból, cierpienie, stres, ograniczenia w codziennym życiu. Trwały uszczerbek na zdrowiu jest tylko jednym z czynników wpływających na wysokość zadośćuczynienia, ale jego brak nie wyklucza prawa do rekompensaty.

Ubezpieczyciel odmówił wypłaty, bo „obrażenia miały charakter przemijający” – co robić?

Złożyć odwołanie od decyzji, a jeśli to nie pomoże – rozważyć drogę sądową. Przemijający charakter obrażeń nie oznacza braku krzywdy. Przez kilka tygodni poszkodowany odczuwał ból, miał ograniczenia w funkcjonowaniu – i za to należy mu się zadośćuczynienie.

Czy opłaca się iść do sądu o 2-3 tysiące złotych?

Często tak. Ubezpieczyciele w drobnych sprawach wolą zawierać ugody niż ponosić koszty procesu. Z mojego doświadczenia wynika, że większość takich spraw kończy się ugodą na etapie sądowym – na kwotach wyższych niż pierwotna propozycja ubezpieczyciela.

Jak udokumentować krzywdę przy drobnych obrażeniach?

Kluczowa jest dokumentacja medyczna z okresu bezpośrednio po wypadku – karty informacyjne ze szpitalnego oddziału ratunkowego, zaświadczenia od lekarza pierwszego kontaktu, recepty na leki przeciwbólowe. Pomocne są też zdjęcia obrażeń (siniaków, otarć) i zeznania świadków o ograniczeniach w codziennym funkcjonowaniu.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl.

Masz pytanie o zadośćuczynienie przy drobnych obrażeniach? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl

Przyczynienie a odmowa poddania się zabiegowi operacyjnemu

Przyczynienie się poszkodowanego przez odmowę leczenia lub operacji – czy to możliwe?

Czy odmowa poddania się operacji lub przerwanie leczenia może skutkować zmniejszeniem odszkodowania lub zadośćuczynienia? To pytanie, które w sprawach odszkodowawczych pojawia się częściej, niż mogłoby się wydawać. Odpowiedź nie jest jednoznaczna – zależy od rodzaju zabiegu i związanego z nim ryzyka.

Instytucją Kodeksu cywilnego często wykorzystywaną w sporach o wysokość zadośćuczynienia jest przyczynienie się poszkodowanego, uregulowane w art. 362 k.c.: „Jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza do stopnia winy obu stron.”

Przepis wydaje się prosty, ale jego zastosowanie w praktyce potrafi się skomplikować – szczególnie gdy w grę wchodzi zdrowie poszkodowanego i decyzje dotyczące leczenia.

Kiedy zaniechanie leczenia może być uznane za przyczynienie?

W przypadku szkód osobowych – gdy doszło do uszczerbku na zdrowiu lub rozstroju zdrowia – ubezpieczyciele często podnoszą zarzut przyczynienia się poszkodowanego poprzez:

  • niepodjęcie leczenia,
  • niekontynuowanie zaleconej terapii,
  • odmowę udziału w rehabilitacji,
  • odmowę poddania się zabiegowi operacyjnemu.

Teoretycznie taki zarzut może okazać się skuteczny. Ale – i tu zaczyna się „ale” – ubezpieczyciel musi wykazać, że gdyby poszkodowany podjął zalecone leczenie, jego uszczerbek na zdrowiu lub krzywda byłyby mniejsze.

Z mojej praktyki wynika, że wcale nie jest to takie oczywiste do udowodnienia.

Dlaczego pacjenci przerywają leczenie?

Z reguły pacjenci rezygnują z kontynuowania terapii w sytuacjach, gdy niewiele ona wnosi. Przykładowo: brak poprawy po rocznym leczeniu psychiatrycznym czy regularnych wizytach u psychologa. W takiej sytuacji:

  • trudno udowodnić poszkodowanemu złą wolę,
  • jeszcze trudniej wykazać, że w wyniku przerwania leczenia jego krzywda się zwiększyła.

Niemniej teoretycznie można sobie wyobrazić sytuację, w której sąd zmniejszy zasądzoną kwotę z powodu biernej postawy poszkodowanego wobec leczenia. Teoretycznie.

Odmowa operacji – tu sprawa się komplikuje

Znacznie bardziej złożona jest kwestia zabiegów operacyjnych. Z jednej strony operacja może dać radykalną poprawę zdrowia i zmniejszenie uszczerbku. Z drugiej – wiąże się dla poszkodowanego z istotnym ryzykiem medycznym.

Poglądów w doktrynie i orzeczeń w tym zakresie jest mnóstwo. Najczęściej akceptowane w orzecznictwie stanowisko wyraził Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 11 stycznia 1978 r. (sygn. akt III PR 183/77): jeżeli operacja jest skomplikowana i wiąże się z ryzykiem, poszkodowany ma prawo mieć obawy o jej skutek. Jeśli jednak jest to prosty zabieg dający praktycznie zawsze pozytywny rezultat – ocena pasywnej postawy poszkodowanego może być inna.

Jakie zabiegi można odmówić bez konsekwencji?

Zasada wynikająca z orzecznictwa jest następująca:

Odmowa poddania się operacji związanej z ryzykiem dla zdrowia nie stanowi przyczynienia się do zwiększenia szkody. Poszkodowany nie ma obowiązku narażać swojego zdrowia i życia, aby zmniejszyć rozmiar szkody, za którą odpowiada sprawca.

Inaczej może być oceniona odmowa poddania się zabiegowi:

  • o praktycznie zerowym ryzyku,
  • bez znieczulenia ogólnego,
  • dającego pewny pozytywny rezultat.

W takim przypadku bierność poszkodowanego teoretycznie mogłaby być rozpatrywana przez pryzmat art. 362 k.c.

Jak to wygląda w praktyce sądowej?

Z moich obserwacji – nigdy nie zdarzyło mi się, aby sąd zmniejszył zadośćuczynienie z powodu odmowy poddania się zabiegowi operacyjnemu.

Co ciekawe, sytuacje, gdy ubezpieczyciel podnosił taki zarzut, były dość rzadkie. I dotyczyły zabiegów, które już na pierwszy rzut oka niosły istotne ryzyko – jak choćby operacje na kręgosłupie. W takich przypadkach zarzut przyczynienia nie miał szans powodzenia.

Wydaje się, że ubezpieczyciele sami zdają sobie sprawę ze słabości tego argumentu i podnoszą go raczej „na wszelki wypadek” niż z rzeczywistym przekonaniem o jego skuteczności.

Praktyczne wskazówki dla poszkodowanych

Jeśli jesteś poszkodowany i zastanawiasz się nad odmową zabiegu lub przerwaniem leczenia:

  • Dokumentuj przyczyny swojej decyzji – najlepiej w formie pisemnej odmowy z uzasadnieniem obaw.
  • Konsultuj się z lekarzem – poproś o pisemną informację o ryzyku związanym z zabiegiem.
  • Nie przerywaj leczenia bez konsultacji – jeśli terapia nie przynosi efektów, uzyskaj opinię lekarza potwierdzającą ten fakt.
  • Zbieraj dokumentację medyczną – w razie sporu będzie kluczowa dla oceny zasadności Twojej decyzji.

FAQ

Czy ubezpieczyciel może zmniejszyć odszkodowanie, bo nie poszedłem na rehabilitację?

Teoretycznie tak, ale musi udowodnić, że rehabilitacja przyniosłaby poprawę, a jej brak zwiększył Twoją krzywdę. W praktyce jest to trudne do wykazania, szczególnie gdy rehabilitacja nie dawała wymiernych efektów lub była niedostępna (np. z powodu długich kolejek w NFZ).

Czy muszę zgodzić się na operację, żeby dostać pełne odszkodowanie?

Nie. Poszkodowany nie ma obowiązku poddawania się zabiegom operacyjnym, które wiążą się z ryzykiem dla zdrowia. Odmowa skomplikowanej operacji nie stanowi przyczynienia się do szkody.

Co jeśli lekarz zaleca operację, a ja się boję?

Strach przed operacją – szczególnie związaną ze znieczuleniem ogólnym lub ryzykiem powikłań – jest uzasadniony i akceptowany przez sądy. Poszkodowany ma prawo do obaw o skutki zabiegu.

Czy przerwanie leczenia psychiatrycznego może zmniejszyć zadośćuczynienie?

W praktyce jest to bardzo trudne do wykazania przez ubezpieczyciela. Jeśli leczenie nie przynosiło poprawy przez dłuższy czas, przerwanie go jest zrozumiałe i nie powinno być traktowane jako przyczynienie się do szkody.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl.

Masz pytanie o przyczynienie się poszkodowanego lub odmowę leczenia w kontekście odszkodowania? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl

I

Odszkodowanie za koszty opieki nad osobą bliską

Odszkodowanie za opiekę sprawowaną przez osoby bliskie – czy poszkodowany może je otrzymać?

Czy poszkodowany w wypadku może żądać odszkodowania za opiekę, którą sprawowali nad nim bliscy – żona, syn, rodzice? Tak, może. I to nawet wtedy, gdy bliscy nie pobierali za tę opiekę wynagrodzenia ani nie utracili z tego powodu zarobków. To ugruntowane stanowisko w orzecznictwie, choć – jak pokazuje moja praktyka – nie wszyscy sędziowie o tym pamiętają.

Do dzisiejszego wpisu zainspirowało mnie orzeczenie Sądu Rejonowego w Poznaniu, od którego zmuszeni byliśmy wnieść apelację. Przyznam, że byłem zaskoczony rozstrzygnięciem – sąd odmówił przyznania odszkodowania za koszty opieki sprawowanej przez osobę bliską. Do tej pory nie mieliśmy z tym problemu, zwłaszcza w macierzystym dla Kancelarii Sądzie w Poznaniu.

Co ustalił sąd w sprawie?

Stan faktyczny nie budził wątpliwości. Powód po opuszczeniu szpitala:

  • miał zabezpieczony kręgosłup w odcinku szyjnym kołnierzem ortopedycznym,
  • nie był w stanie samodzielnie się poruszać,
  • wymagał pomocy przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych (przebywał w pampersach),
  • potrzebował pomocy przy toalecie ciała.

Opiekę zapewniała żona, w mniejszym zakresie syn oraz szwagier. Do końca kwietnia 2011 r. powód wymagał opieki w wymiarze 8 godzin na dobę. Później, po stopniowej poprawie stanu zdrowia – około 4 godzin dziennie aż do czerwca 2014 r.

Sąd ustalił też, że rynkowa wartość jednej godziny opieki kształtowała się na poziomie około 10 zł.

Dlaczego sąd oddalił roszczenie?

Pomimo tak jednoznacznych ustaleń, sąd oddalił żądanie zasądzenia 42.000 zł tytułem zwrotu kosztów opieki. Argumentacja? Powód „nie wykazał, aby koszty te poniósł lub był zobowiązany do ich poniesienia”. Sąd uznał, że art. 444 § 1 k.c. obejmuje tylko koszty rzeczywiście poniesione, a skoro opiekę sprawowali bliscy nieodpłatnie i nie utracili z tego powodu zarobków – roszczenie jest nieuzasadnione.

Mówiąc wprost: sąd stwierdził, że skoro żona opiekowała się mężem „za darmo”, to odszkodowanie się nie należy.

Czy to stanowisko jest prawidłowe?

Nie. I to stanowczo nie.

Stanowisko sądu I instancji jest sprzeczne z ugruntowanym poglądem doktryny i orzecznictwa. Prawo poszkodowanego do odszkodowania za koszty opieki nie jest uzależnione od wykazania, że koszty te zostały faktycznie poniesione w formie zapłaty dla opiekuna.

Jak trafnie wskazuje się w literaturze: „jeżeli opieka nad poszkodowanym sprawowana jest przez jego bliskich, roszczenie o zwrot wynikających z niej kosztów zasadne jest nawet wtedy, gdy poszkodowany nie jest w stanie wykazać tychże kosztów” (D. Bentkowska, „Roszczenia osobowe przysługujące poszkodowanym w wypadkach drogowych oraz osobom uprawnionym”, Prawo Asekuracyjne 1/2003).

Co mówi orzecznictwo?

Sądy wyższych instancji wielokrotnie wypowiadały się w tej kwestii jednoznacznie.

Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku z dnia 24 października 2012 r. (sygn. akt I ACa 456/12) stwierdził wprost: „Fakt, iż opiekę nad poszkodowaną sprawowały bliskie jej osoby nie pozbawia powódki prawa do żądania odszkodowania w zakresie kosztów, które musiałaby ponieść z tego tytułu. Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem, poszkodowany nie jest bowiem zobowiązany do udowodnienia poniesionych w tym zakresie wydatków i może dochodzić roszczenia także wówczas, jeżeli opiekę nad nim sprawują osoby najbliższe.”

Podobnie Sąd Apelacyjny w Łodzi w wyroku z dnia 23 maja 2014 r. (sygn. akt I ACa 1508/13): „Prawo poszkodowanego do uzyskania ekwiwalentu z tytułu zwiększonych potrzeb, polegających na konieczności korzystania z opieki osoby trzeciej nie jest uzależnione od wykazania, że opieka ta była świadczona za wynagrodzeniem.”

Sąd Najwyższy już w latach 70. przesądził tę kwestię w wyrokach z dnia 26 lipca 1977 r. (I CR 143/77), z dnia 4 marca 1969 r. (I PR 28/69) oraz z dnia 11 marca 1976 r. (IV CR 50/76).

Kogo tak naprawdę obciąża stanowisko sądu I instancji?

Oddalając powództwo, sąd de facto obciążył żonę powoda – a nie ubezpieczyciela sprawcy wypadku. Tymczasem nie było i nie jest obowiązkiem żony sprawowanie opieki nad mężem. Gdyby nie wypadek, czas poświęcony na opiekę mogłaby przeznaczyć w zupełnie inny sposób.

To sprawca wypadku (a właściwie jego ubezpieczyciel) powinien ponosić konsekwencje finansowe szkody – w tym również zwiększonych potrzeb poszkodowanego w zakresie opieki. Nie ma znaczenia, czy opiekę tę świadczy profesjonalna pielęgniarka, czy oddana żona.

Jak obliczyć wysokość odszkodowania za opiekę?

Odszkodowanie oblicza się jako iloczyn:

  • liczby godzin opieki dziennie,
  • liczby dni, przez które opieka była konieczna,
  • stawki godzinowej opieki (zwykle przyjmuje się stawki MOPS lub rynkowe stawki opiekunek).

W omawianej sprawie: przy 8 godzinach dziennie przez kilka miesięcy, a potem 4 godzinach przez kolejne lata – i stawce 10 zł za godzinę – kwota 42.000 zł była w pełni uzasadniona matematycznie i prawnie.


FAQ

Czy mogę żądać odszkodowania za opiekę, jeśli sprawowała ją moja żona/matka/siostra?

Tak. Prawo do odszkodowania za koszty opieki przysługuje niezależnie od tego, kto tę opiekę sprawował. Może to być profesjonalna opiekunka, ale równie dobrze członek rodziny. Poszkodowany nie musi udowadniać, że faktycznie zapłacił bliskim za opiekę.

Jak udowodnić potrzebę opieki i jej wymiar?

Kluczowa jest opinia biegłego lekarza odpowiedniej specjalności, który określi, w jakim wymiarze godzinowym poszkodowany wymagał pomocy osób trzecich i przez jaki okres. Pomocne są też dokumentacja medyczna i zeznania świadków.

Jaką stawkę godzinową przyjmuje się przy wyliczeniu odszkodowania?

Najczęściej stosuje się stawki Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej (MOPS) za usługi opiekuńcze lub rynkowe stawki opiekunek. W zależności od regionu i okresu wynoszą one od 10 do 25 zł za godzinę.

Co jeśli ubezpieczyciel lub sąd odmówi wypłaty odszkodowania za opiekę bliskich?

Warto odwoływać się od takich decyzji. Stanowisko odmawiające odszkodowania za opiekę sprawowaną przez bliskich jest sprzeczne z utrwalonym orzecznictwem Sądu Najwyższego i sądów apelacyjnych. Z mojej praktyki wynika, że apelacje w takich sprawach są skuteczne.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na http://www.prawnikpoznanski.pl.

Masz pytanie dotyczące odszkodowania za opiekę lub podobną sprawę? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl

Konsekwencje jazdy po pijaku- czyli o regresie nietypowym.

Regres ubezpieczeniowy – dlaczego pijany kierowca może stracić wszystko, co ma?

Święta się skończyły, a w podsumowaniu media podają, ile osób tym razem straciło życie w wypadkach samochodowych, ilu zostało poszkodowanych, a wreszcie – że liczba osób jadących „na podwójnym gazie” przekroczyła grubo tysiąc.

W zasadzie każdy użytkownik dróg w naszym kraju wie, że prowadząc pojazd w stanie po spożyciu czy pod wpływem alkoholu, ponosi odpowiedzialność karną lub wykroczeniową. Jak widać jednak, sama sankcja karna i perspektywa utraty prawa jazdy, zawiasów czy nawet odsiadki nie stanowi wystarczającego czynnika odstraszającego.

Tak sobie myślę, że pewnie dużo w tym myślenia: „i tak mnie nie złapią, a jak złapią – to co najwyżej dostanę zawiasy i wtedy dopiero będę grzeczny”.

Tymczasem mało kto wie o innej, często daleko bardziej dotkliwej konsekwencji jazdy po pijaku. O konsekwencji, która może okazać się dla kierowcy z ułańską fantazją znacznie bardziej niekorzystna niż grzywna czy dwa lata w zawiasach na pięć.

Czym jest regres nietypowy ubezpieczyciela?

Regres nietypowy (zwany też regresem szczególnym) to instrument prawny, który nakłada na sprawcę wypadku obowiązek zwrotu ubezpieczycielowi wszystkich kwot wypłaconych poszkodowanym – odszkodowań, zadośćuczynień, rent.

Podstawę prawną stanowi art. 43 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Przepis ten przewiduje, że zakładowi ubezpieczeń przysługuje prawo dochodzenia od kierującego pojazdem zwrotu wypłaconego odszkodowania, jeżeli kierujący:

  • wyrządził szkodę umyślnie, w stanie po użyciu alkoholu lub w stanie nietrzeźwości albo po użyciu środków odurzających, substancji psychotropowych lub środków zastępczych,
  • wszedł w posiadanie pojazdu wskutek popełnienia przestępstwa,
  • nie posiadał wymaganych uprawnień do kierowania pojazdem (z wyjątkiem stanu wyższej konieczności),
  • zbiegł z miejsca zdarzenia.

Jakie kwoty może żądać ubezpieczyciel od pijanego sprawcy?

Skutki uszkodzenia drugiego auta mogą sięgać od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych – co już samo w sobie stanowi ogromną kwotę do zapłaty.

Ale konsekwencje finansowe mogą iść znacznie dalej.

W przypadku gdy kierujący pojazdem po pijaku doprowadzi do śmierci innej osoby, suma roszczeń – z tytułu zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej (art. 446 § 4 k.c.), stosownego odszkodowania (art. 446 § 3 k.c.) czy renty (art. 446 § 2 k.c.) – może sięgać kilkuset tysięcy złotych. Gdy poszkodowanych lub uprawnionych do świadczeń jest więcej, mówimy już o kwotach przekraczających milion złotych.

Sprawca takiego wypadku nie dość, że na pewien czas trafi za kratki, to jednocześnie staje w obliczu praktycznie całkowitego bankructwa. Raczej niewielu z nas byłoby w stanie podołać roszczeniu na kwotę dajmy na to pół miliona złotych.

Dlaczego nikt o tym głośno nie mówi?

Zastanawia mnie, dlaczego stratedzy – czy to w ministerstwie odpowiedzialnym za bezpieczeństwo na drodze, czy w ubezpieczalniach – nie wykorzystują tej informacji w swoich kampaniach społecznych.

Wydaje mi się, że perspektywa „stracisz wszystko, co masz, i posiedzisz” jest znacznie bardziej przekonywująca niż „zapłacisz kilka tysięcy nawiązki i wyjdziesz po roku”.

Z mojej praktyki wynika, że wielu kierowców dowiaduje się o regresie nietypowym dopiero wtedy, gdy otrzymuje wezwanie od ubezpieczyciela do zapłaty kwoty, która przekracza ich możliwości finansowe na całe życie. A wtedy jest już zdecydowanie za późno na refleksję.


FAQ

Czy ubezpieczyciel zawsze żąda zwrotu od pijanego sprawcy? Tak, w przypadku jazdy pod wpływem alkoholu ubezpieczyciel ma ustawowe prawo do regresu i w praktyce niemal zawsze z niego korzysta. To nie jest kwestia dobrej woli towarzystwa – to prawo wynikające wprost z art. 43 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych.

Czy mogę się jakoś ubezpieczyć od regresu? Nie. Żadne ubezpieczenie nie chroni przed konsekwencjami prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Regres nietypowy ma charakter sankcyjny i nie podlega wyłączeniu.

Czy regres dotyczy tylko wypadków ze skutkiem śmiertelnym? Nie. Regres przysługuje ubezpieczycielowi niezależnie od rodzaju i wysokości szkody – dotyczy zarówno drobnych kolizji, jak i wypadków z ofiarami śmiertelnymi. Różnica polega tylko na wysokości kwoty do zwrotu.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na http://www.prawnikpoznanski.pl.

Masz pytanie lub własne doświadczenie z regresem ubezpieczeniowym? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl