Odszkodowanie za najem pojazdu zastępczego z Oc sprawcy, to obecnie chyba jedna z najbardziej popularnych spraw rozpoznawanych przez sądy w Naszym Kraju.
Większość tych spraw jest w zasadzie typowa, choć coraz częściej, po troszku z inspiracji firm wynajmujących pojazdy, powstają dość ciekawe stany faktyczne.
Otóż coraz popularniejsze są stany faktyczne, gdy długość najmu pojazdu zastępczego sięga dziesiątek, czy nawet setek dni, a przy tym sama wartość pojazdu, który uległ uszkodzeniu często nie jest większa niż minimalna pensja.
Powiem szerze, że sam osobiście mam w takiej sytuacji spory problem z oceną zasadności takiego roszczenia.
Poszkodowany nie jest bowiem bezwolnym podmiotem procesu likwidacji szkody, który ma tylko prawa, lecz ciąża na nim także pewne obowiazki, a w szczególności obowiązek minimalizacji szkody.
Obowiązek minimalizacji skutków szkody, (alternatywnie obowiązek współdziałania), unormowany jest w treści art. 354 k.c. Na jego podstawie dłużnik (ubezpieczyciel) powinien wykonywać zobowiązanie zgodnie z jego treścią i w sposób odpowiadający jego celowi społeczno-gospodarczemu oraz zasadom współżycia społecznego, a jeżeli istnieją w tym zakresie ustalone zwyczaje – także w sposób im odpowiadający.
W § 2 tego przepisu wskazuje się, że w taki sam sposób wierzyciel (przedsiębiorca) powinien współdziałać przy wykonaniu zobowiązania.
Podkreślić należy, iż w przypadku osoby prowadzącej działalność gospodarczą wymagania co do należytej staranności będą zwiększone w porównaniu z wymaganiami stawianymi osobom fizycznym. Prowadzenie działalności profesjonalnej uzasadnia oczekiwanie większej umiejętności, wiedzy, skrupulatności, rzetelności, zapobiegliwości czy zdolności przewidywania (art. 355 § 2 k.c.).
Tak wiec w tym kontekście pojawia się pytanie, czy zasadnym jest z strony poszkodowanego wynajmowanie auta zastępczego przez wiele dziesiątek dni, gdy jego własne auto warte jest niewiele więcej jak zatankowane paliwo?
No cóż dziennik Rzeczpospolita doniósł ostatnio w tym kontekście o wyroku Sądu Rejonowego w Zduńskiej Woli, utrzymanego w mocy przez Sąd Okręgowy w Sieradzu w wyroku z 27 września 2017 r. (sygn. akt I Ca 340/17).
W omawianej sprawie Stan faktyczny był następujący:
Poszkodowana w wyniku kolizji kobieta, niezwłocznie po jej zajściu zgłosiła szkodę do polskiego przedstawiciela ubezpieczyciela sprawcy, tzw. korespondenta, którym jest zwykle któryś z polskich zakładów ubezpieczeń. Następnego dnia wynajęła samochód zastępczy, za który miała płacić 135 zł.
Zakład ubezpieczeń uznał szkodę za całkowitą ale dopiero uczynił, to po czterech miesiącach od daty zgłoszenia szkody, w tej też dacie poszkodowana zaprzestała wynajmu.
Problem taki, iż za ten okres koszty wynajmu auta zastępczego wyniosły ponad 14 tysięcy złotych.
„Sąd I instancji uznał, że roszczenie jest uzasadnione, bo zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność także w zakresie kosztów najmu pojazdu zastępczego za okres od wystąpienia zdarzenia do czasu przyznania odszkodowania. Sąd uznał, że to z winy ubezpieczyciela postępowanie likwidacyjne trwało tak długo, choć zgodnie z przepisami od zgłoszenia szkody do wypłaty niespornej części odszkodowania nie powinno upłynąć więcej niż 30 dni. Dlatego za cały okres 130 dni poszkodowana powinna otrzymać zwrot kosztów najmu pojazdu zastępczego.
Pozwana złożyło apelację od wyroku argumentując, że zasądzona kwota nie pozostaje w adekwatnym związku przyczynowo-skutkowym z samą kolizją. Między innymi nieuprawnione było uznanie przez Sąd za uzasadnione kosztów najmu pojazdu zastępczego przez okres powyżej 20 dni, tj. po oględzinach pojazdu, gdy poszkodowaną wstępnie poinformowano, że prawdopodobnie szkoda zostanie zakwalifikowana jako całkowita. O tym, że z pewnością będzie miała taki charakter poszkodowana wiedziała znacznie wcześniej, bo już wcześniej otrzymała wycenę szkody.
Mimo to nie podjęła działań mających na celu minimalizację szkody poprzez nabycie nowego pojazdu, a zatem okres najmu pojazdu zastępczego przez 130 dni stanowi nadużycie prawa z jej strony – podnosiła w apelacji pozwana.
Argumenty te nie znalazły uzasadnienia w oczach Sądu Okręgowego. Jak pisze Rzeczpospolita: ” Po pierwsze, jak stwierdził na podstawie dokumentów sprawy, informacja o szkodzie całkowitej nie została przekazana poszkodowanej w sposób formalny ani jednoznaczny, czyli tak, by mogła ona w sposób przekonujący do poszkodowanej dotrzeć. Nie można też uznać, że taką informację zawierała wycena szkody, bo fakt jej doręczenia nie kończył ostatecznie likwidacji szkody, ani nie wiązał się z wypłatą choćby części odszkodowania, które pozwoliłoby naprawić uszkodzenia lub zakupić inny pojazd.
– Nie może umknąć uwadze fakt, że ubezpieczyciel nie zaproponował poszkodowanej swojego pojazdu zastępczego przez trwające 4 miesiące postępowanie likwidacyjne, zatem trudno uznać, by to po stronie poszkodowanej leżała jakakolwiek zawiniona przyczyna tego, że do chwili otrzymania decyzji o odszkodowaniu korzystała z pojazdu zastępczego, najętego u powodów – stwierdził Sąd Odwoławczy.”
Kiedyś bodajże przy okazji artykułu dotyczącego odszkodowania należnego za wypadek na chodniku pisałem, iż paradoksalnie takie sprawy są znacznie trudniejsze niż te związane z wypadkami samochodowymi.
Dlaczego?
W sytuacji wypadków komunikacyjnych w przeważającej mierze mamy dzięki działaniom Policji i Prokuratury ustalony stan faktyczny i sprawstwo osoby, z której polisy dochodzimy odszkodowania.
W sprawach, gdzie dochodzi do potknięcia o nierówną płytę chodnikową, wystająca rurę, czy śliską nawierzchnię najczęściej ubezpieczyciel w ogóle kwestionuje winę swojego ubezpieczonego i wskazuje, iż dane zdarzenie miało charakter nieszczęśliwego wypadku.
A skoro nieszczęśliwy wypadek, to po prostu pech, za który nikt nie odpowiada, a pretensje można mieć tylko do losu.
Z taką własnie sytuacją mieliśmy do czynienia ostatnio w sprawie wypadku, który miał miejsce na jednej z poznańskich ulic, a konkretnie na wiacie przystankowej, która naszym i poszkodowanej zdaniem była źle zabezpieczona i jako taka niebezpieczna.
Boczna szyba z wiaty została zbita przez jakiegoś wandala, a poznańskie służby miejskie szkło i owszem posprzątały, ale poprzecznej nisko położonej belki stelaża wiaty w żaden sposób nie zabezpieczyły.
Zdaniem Sądu Rejonowego w Poznaniu winy po stronie Miasta nie można było się dopatrzyć, innego zdania po naszej apelacji był natomiast Sąd Okręgowy.
Po krótce odwołam się do słów uzasadnienia tego wyroku:
Jak wynika z zakreślonej przez powódkę podstawy faktycznej żądania pozwu, odpowiedzialności pozwanej w postaci bezprawnego działania upatrywała ona w nienależytym zabezpieczeniu uszkodzonej wiaty przystanku autobusowego. Sąd Rejonowy trafnie skonstatował, że zgodnie z przywołanymi w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku regulacjami prawnymi to na pozwanej Gminie spoczywa ciężar utrzymania w należytym stanie technicznym wszystkich przystanków komunikacji miejskiej położonych na terenie Gminy. Tym samym, jak słusznie stwierdził Sąd Rejonowy, pozwana Gmina ma obowiązek dokonywania koniecznych napraw i podejmowania wszelkich koniecznych czynności do zapewnienia bezpieczeństwa osobom korzystającym z przystanku. Należy przyznać również rację Sądowi Rejonowemu, że nie można oczekiwać od Gminy, aby każde uszkodzenia naprawiała niezwłocznej. Nie można wymagać, aby Gmina dysponowała zapasowym szybami do wszystkich rodzajów przystanków na swoim terenie. Oczywistym jest też, iż koniecznym w przypadku wybicia szyby jest dokonanie pomiarów, złożenie zamówienia, co wiąże się z określonym czasem trwania tych czynności. W tym zakresie Sąd Okręgowy podziela rozważania Sądu Rejonowego, iż pozwanej nie można przypisać zaniedbań.
Jednakże zdaniem Sądu Okręgowego pozwanej Gminie należy przypisać winę z innej przyczyny, bowiem gdy wskutek wybicia szyby w bocznej części wiaty otworzyła się możliwość przejścia tą drogą, a jak wynika ze zdjęcia na karcie 12 akt i co nie było kwestionowane, na tej otwartej możliwej do przejścia drodze umiejscowiony był poprzeczny, dolny profil wiaty przymocowanej około 15 – 20 cm nad ziemią. Należało zabezpieczyć to przejście na przykład poprzez umieszczenie taśm uniemożliwiających przejście i sygnalizujących uszkodzenie wiaty. Bądź też poprzez oklejenie poprzecznego, dolnego profilu wiaty taśmą ostrzegawczą. Obowiązek Gminy takiego działania wynikał z zasady zachowania należytej staranności przy podejmowaniu wszelkich koniecznych czynności do zapewnienia bezpieczeństwa osobom korzystającym z przystanku. Jak wskazała powódka w pozwie, a co nie było kwestionowane, niektóre wiaty przystankowe, z których ona korzysta są zbudowane w taki sposób, że ściana boczna znajduje się tylko z jednej strony, zatem ta okoliczność umacnia jeszcze tezę, iż pozwana, której obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa osobom korzystającym z przystanku zobowiązana była do należytego oznaczenia otwartej wskutek wybicia szyby drogi przejścia boczną częścią wiaty z przymocowanym poprzecznym profilem 15 – 20 centymetrów nad ziemią.
W tym stanie rzeczy w ocenie Sądu Okręgowego pozwanej należy przypisać niedbalstwo, a w konsekwencji winę za powstałą u powódki szkodę.
P.s. Zdjęcie u góry, to wiata w Warszawie, nie związana z prowadzona przez nas szkodą.
W praktyce związanej z likwidacją szkód komunikacyjnych zdarzają się różne skomplikowane i nieoczywiste stany faktyczne.
Z takim własnie zagadnieniem zwrócił się do mnie poszkodowany w wyniku wypadku samochodowego. Poszkodowany uczestniczył w wypadku, który został spowodowany przez kierowcę auta, którym się poruszał.
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż właścicielem auta był sam poszkodowany.
W związku z tym pojawiło się pytanie, czy za złamanie kości promieniowej i wstrząśnienie mózgu, których to urazów doznał należy mu się zadośćuczynienie niejako z własnej polisy OC?
Jak widać nawet intuicyjnie sytuacja ta wydaje się skomplikowana.
Od razu mogę dodać, iż tego typu sytuacja nie należy do rzadkości, tytułem przykładu można wskazać następujące przykłady:
• właściciel auta zmęczył się w trakcie jazdy i przekazał w związku z tym kierownicę znajomemu, koledze, członkowi rodziny,
• właściciel pojazdu zaimprezował i wypił kilka głębszych,, nie mogąc prowadzić po alkoholu oddał kierownicę znajomemu, koledze, członkowi rodziny,
Jak można się domyśleć zakłady ubezpieczeń w takiej sytuacji często wydawały decyzje na niekorzyść poszkodowanego. Co więcej i sądy różnie podchodziły do tego typu zagadnień, tak więc z tym problemem zmierzyć się musiał Sąd Najwyższy.
Sąd Najwyższy w dniu 7 lutego 2008 r. podjął uchwałę (sygn. akt III CZP 115/07) w następującej treści: Ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność gwarancyjną wynikającą z umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody na osobie wyrządzone przez kierującego pojazdem w tym także pasażerowi będącemu wraz z kierowcą współposiadaczem tego pojazdu.
Co więcej z treści art. 38 Ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, ubezpieczeniowym funduszu gwarancyjnym i polskim biurze ubezpieczycieli komunikacyjnych, który stanowi:
Art. 38 1. Zakład ubezpieczeń nie odpowiada za szkody:
1)
polegające na uszkodzeniu, zniszczeniu lub utracie mienia, wyrządzone przez kierującego posiadaczowi pojazdu mechanicznego; dotyczy to również sytuacji, w której posiadacz pojazdu mechanicznego, którym szkoda została wyrządzona, jest posiadaczem lub współposiadaczem pojazdu mechanicznego, w którym szkoda została wyrządzona;
można wywieść wniosek, iż skoro spod zakresu odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń wyłączone są szkody w mieniu właściciela pojazdu, a Ustawa nie mówi o szkodach osobowych, to jak najbardziej w przypadku opisanym wyżej zadośćuczynienie za szkodę osobową, złamana rękę, wstrząs mózgu się należy.
W kilku ostatnich podejściach do bloga szeroko komentowałem kwestie związane z dochodzeniem odszkodowania za skutki wypadku drogowego w postaci urazu biczowego kregosłupa – whiplash. ( Te wpisy można znaleźć pod tym LINKIEM jak i pod TYM a o urazie biczowym warto jeszcze poczytać w TYM MIEJSCU jak i TUTAJ. )
Strategia w tych wydawałoby się błahych sprawach polega na kwestionowaniu każdej okoliczności związanej z wypadkiem, między innymi zakłady ubezpieczeń zgłaszają w odpowiedzi na pozew wniosek o przeprowadzenie opinii biegłych z dziedziny rekonstrukcji wypadków wraz z biegłym z dziedziny medycyny na okoliczność ustalenia, czy siły działające w wyniku wypadku,uszkodzenia pojazdu i opis zdarzenia pozwalają uznać, iż w tym danym wypadku mogło dojść do wyzwolenia energii, która spowodowałaby uraz skrętny kręgosłupa.
Problem jaki wówczas pojawia się dla poszkodowanych, to konieczność przejścia bardzo skomplikowanego procesu jak i większe ryzyko w grze, w związku z koniecznością przeprowadzenia kosztownych opinii, które to koszty nierzadko mogą być nawet i większe jak dochodzone roszczenie.
Co oczywiste wielu poszkodowanych przed taką perspektywą się ugnie. W konsekwencji ubezpieczyciel oszczędzi dla swoich akcjonariuszy kwoty niewypłaconego odszkodowania.
Po jednej z ostatnich rozpraw, gdzie Sąd pomimo zgłaszanych przeze mnie obiekcji dopuścił dowód z opinii biegłego, choć sam stwierdził, iż oczywiście wie, iż opinia będzie jednoznacznie dla poszkodowanego korzystna zasugerował mi jeszcze jedną drogę podejścia do sprawy.
Sąd zapytał mojego Klienta, poszkodowanego funkcjonariusza Policji, czy przeciwko sprawcy szkody było prowadzone postępowanie karne, które zakończyło się skazaniem sprawcy za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza.
Jakie to ma znaczenie?
Wynika to wprost z treści Kodeksu postępowania cywilnego, który to Kodeks w art. 11 wskazuje:
Ustalenia wydanego w postępowaniu karnym prawomocnego wyroku skazującego co do popełnienia przestępstwa wiążą sąd w postępowaniu cywilnym. Jednakże osoba, która nie była oskarżona, może powoływać się w postępowaniu cywilnym na wszelkie okoliczności wyłączające lub ograniczające jej odpowiedzialność cywilną.
Co taki zapis oznacza dla sprawy poszkodowanego, który chce dochodzić zadośćuczynienia, odszkodowania od ubezpieczyciela lub sprawcy, gdy ten ostatni wcześniej już został skazany w sprawie karnej?
Oznacza to nie mniej nie więcej, iż sąd cywilny rozpatrujący sprawę karną musi uznać odpowiedzialność sprawcy i jego ubezpieczyciela co do zasady, o ile oczywiście ta zasada wynika z treści wyroku. Więcej w wpisie, który uczyniłem pod tym LINKIEM.
Przekładając powyższe na sprawy związane z odszkodowaniem, zadośćuczynieniem za uraz skrętny kręgosłupa, uraz biczowy oznacza, to iż w sytuacji, w której sąd karny uznałby sprawce wypadku za winnego popełnienia przestępstwa z art. 177 K.k., którego skutkiem był rozstrój zdrowia w postaci urazu biczowego, to wówczas Sąd cywilny nie ma w ogóle prawa badać tej okoliczności i musi ją przyjąć za wykazaną.
W większości przypadków związanych z urazem typu whiplash w ogóle nie jest prowadzona sprawa karna, gdyż w momencie wypadku emocje, adrenalina zagłuszają ból ze strony kręgosłupa.
Dopiero następnego dnia, po kilku dniach chory, poszkodowany zgłasza się na SOR z bólami karku i nie myśli już o tym, żeby specjalnie zawiadamiać organy ścigania, iż w wyniku wypadku doszło do naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwających ponad 7 dni.
Sprawa więc kończy się mandatem.
Gdyby jednak poszkodowany po wystąpieniu urazów skierował do Policji, prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przez kierowcę- sprawcę przestępstwa wówczas przedmiotem ustaleń Sądu byłby związek między wypadkiem a urazem. Co istotne z punktu widzenia poszkodowanego w procesie karnym nie występowałby najprawdopodobniej ubezpieczyciel, a co ważniejsze jego koszty spoczywałby na Skarbie Państwa.
Jaki z tego wniosek?
Jeżeli poszkodowany będzie się spodziewał takiej postawy ubezpieczyciela jak ostatnimi czasy, to w jego interesie jest skierowanie sprawy najpierw na drogę karną.
Jaki z tego wniosek dla ubezpieczycieli?
Jeżeli w tym kierunku pójdzie praktyka działań poszkodowanych, to będą odpowiedzialny za obecność swoich klientów w KRK – Krajowym Rejestrze Karnym.
Uraz biczowy kręgosłupa, w nomenklaturze lekarsko-rehabilitacyjnej inaczej whiplash, czy smagnięcie biczem,jest jednym z najczęstszych urazów do jakich dochodzi w wyniku wypadków komunikacyjnych.
W zasadzie wystarczy niewielkie w swej sile uderzenie by głowa doznała nagłego przyspieszenia powodując nagły skręt szyi i uderzenie w zagłówek, szybę, czy słupek.
O urazie tym i możliwości dochodzenia zadośćuczynienia z tego tytułu pisałem już zresztą w tym artykule: URAZ BICZOWY.
Po moich obserwacjach i rozmowach z osobami reprezentującymi ubezpieczycieli wynika, iż osoby poszkodowane w ten sposób mają w chwili obecnej wysoką świadomość istnienia tego typu urazu. Nie traktują bólów głowy i drętwienia karku jako przemijającego schorzenia, ale leczą się neurologicznie i z tego tytułu oczekują od ubezpieczycieli należnego zadośćuczynienia.
Problem ten w odczuciu ubezpieczycieli jest już bardzo istotny, co zresztą sam potwierdzam, około połowa wszystkich spraw związanych z uszczerbkiem na zdrowiu jakie trafiają do mnie do kancelarii, to właśnie urazy skrętne kręgosłupa o charakterze biczowym.
Co prawda kwoty jakie można uzyskać z tytułu urazu biczowego nie są jednostkowo wysokie ( najczęściej od kilku do kilkunastu tysięcy złotych), to jednak liczone przez tysiące poszkodowanych robią już wrażenie w oczach akcjonariuszy spółek ubezpieczeniowych.
Dlatego też ubezpieczyciela, z tego co obserwuję, i co zostało mi nieoficjalnie potwierdzone prowadzą wojnę z tego typu roszczeniami.
Jak to wygląda w praktyce.
Po pierwsze w chwili obecnej praktycznie większość szkód, które są zgłaszane ubezpieczalniom załatwiane są odmownie. Ubezpieczyciel nie tylko nie proponuje godziwej kwoty tytułem zadośćuczynienia, ale wręcz nie proponuje żadnej kwoty.
Zdaniem ubezpieczyciela najczęściej:
a) szkoda nie ma związku z wypadkiem, a jest efektem zmian zwyrodnieniowych kręgosłupa. Co ciekawe zwyrodnienia kręgosłupa pojawiają się praktycznie u każdego po przekroczeniu trzydziestego, czterdziestego roku życia.
b) siły wyzwolone w wyniku kolizji nie mogły doprowadzić do powstania uszczerbku na zdrowiu. W skrócie, jak auto nie jest w kawałkach a poszkodowany w częściach, to zdaniem ubezpieczycieli jakieś tam puknięcie przy 30-40 na godzinę nie powoduje żadnego obrażenia u pasażerów. Jest to moim zdaniem pogląd absolutnie błędny- sam kiedyś w poślizgu przy 5 km na godzinę zostałem uderzony przez kierowcę, który nie mógł wyhamować na lodzie. Mimo że w moim aucie co najwyżej była wgnieciona tablica rejestracyjna,to ja sam odczuwałem ból kręgosłupa przez prawie dwa tygodnie.
c) zgłaszany uraz nie wiąże się z uszczerbkiem na zdrowiu i ma charakter jedynie przemijający, pogląd ten nie do końca się potwierdza po opinii biegłych. Zdarzają się osoby, u których biegły mimo stwierdzenia skrętnego urazu kręgosłupa orzeka zerowy uszczerbek, ale najczęściej uszczerbek ten wynosi od 5 do 15%.
Sama odmowa z jakiejkolwiek z wyżej powołanych przyczyn nie byłaby tragedią. Zostaje bowiem sąd, który po rocznym lub i dłuższym postępowaniu wyda stosowny wyrok.
Niemniej jednak w chwili obecnej sprawy związane z biczowym, skrętnym urazem kręgosłupa zamiast pozostać raczej sprawami błahymi i prostymi z punktu widzenia przewodu sądowego stają się sprawami bardzo siermiężnymi i skomplikowanymi pod kątem dowodowym.
Co robią bowiem zakłady ubezpieczeń?
Kwestionują wszystko i na każdą możliwą okoliczność powołują biegłego. Robią to w bardzo oczywistym celu, o czym będzie niżej.
I tak po pierwsze.
Ubezpieczyciele kwestionują swoją odpowiedzialność za skutki spowodowania wypadku. Zdarza się to nawet w wypadku sytuacji, gdy ten sam ubezpieczyciel wcześniej swoją odpowiedzialność uznał i np. wypłacił odszkodowanie za szkodę całkowitą. W tej sytuacji wnoszą o powołanie biegłego z dziedziny rekonstrukcji wypadków i przeprowadzenie całego procesu ustalania odpowiedzialności kierowcy. w tym także słuchania świadków zdarzenia, kolizji, wypadku.
Sam ostatnio miałem sytuację, w której taki wniosek pomimo wcześniejszej wypłaty złożył jeden z ubezpieczycieli. Na szczęście sąd tak długo „grillował” niedoświadczonego aplikanta reprezentującego ubezpieczyciela, aż ten uznał co do zasady odpowiedzialność zakładu ubezpieczeń.
Po drugie pojawia się kolejny w moim odczuciu kuriozalny wniosek dowodowy. Otóż ubezpieczyciela wnoszą aby powołać biegłego z dziedziny rekonstrukcji wypadków oraz biegłego z dziedziny medycyn celem wykonania wspólnej opinii, na okoliczność czy wyzwolone w wyniku kolizji drogowej, czy wypadku komunikacyjnego siły mogły doprowadzić do powstania rzeczonego urazu. Moim osobistym zdaniem dowód taki nie powinien, ale jest, dopuszczany. Tego typu okoliczność po pierwsze jest praktycznie nie sprawdzalna- nikt nie nagrywa bowiem filmu w jaki sposób zachowała się szyja poszkodowanego w momencie wypadku, aby móc to ustalić. Po drugie moim zdaniem nie ulega wątpliwości, iż nie ma tutaj konieczności sięgania do wiedzy specjalnej, jest oczywistym dla mnie, iż w wyniku jakiejkolwiek kolizji może dojść do urazu.
Równie dobrze za chwilę ubezpieczyciele będą żądać biegłego na okoliczność, czy można złamać nogę na chodniku, albo wybić sobie żeby spadając na twarz z roweru.
Bez przesady. Niemniej jednak aby tej przesady nie było musi zainterweniować sędzia. Przypuszczalnie z czasem jak w entej sprawie te wnioski znowu będą się powtarzać z błahej sprawy czyniąc sądowego tasiemca sędziowie będą je oddalać. Na ten moment w dużej części dowód ten jest dopuszczany.
Po trzecie ubezpieczyciela żądają także aby biegły neurolog wypowiedział się także na temat istnienia wcześniejszych zwyrodnień, czy urazów. W tym zakresie nie miałbym do taktyki obrony ubezpieczalni zastrzeżeń.
Wracając natomiast do celu jaki przyświeca ubezpieczycielom. Zwłaszcza, iż w większości przypadków i tak te sprawy przegrają i zamiast zapłacić łącznie z odsetkami i kosztami 10-20 tys złotych, zapłacą o 10 tyś więcej w każdej sprawie, tym samym taka taktyka wydawałaby się bezsensowna ekonomicznie. Oczywistym jest, iż przy dochodach jakiegokolwiek poszkodowanego jakikolwiek ubezpieczyciel dysponuje wręcz nieograniczonymi środkami.
Po pierwsze i najważniejsze ubezpieczalnie chcą zmusić poszkodowanych do rzucania ręcznika jeszcze przed wyjściem na ring. Jeżeli poszkodowany, który chce dochodzić 5-10 tyś, będzie miał wiedzę, że owszem może tę kwotę dostanie, ale po 3-4 latach procesu. Po wizycie u 3 biegłych i po 10 rozprawach. Do tego będzie ryzykował kosztami na poziomie 10 tys złotych, czyli większymi od dochodzonego roszczenia. Przez wszystkie te lata, rozprawy będzie mu się sugerować, iż jest symulantem i oszustem, to wiele osób po prostu sobie odpuści.
Po drugie jak już ktoś w tym sądzie się znajdzie, to w takiej perspektywie jak wyżej będzie znacznie bardziej chętny do zawarcia korzystnej dla ubezpieczalni ugody.
Co można w tej sytuacji zrobić. No cóż zacisnąć pięści i nie ustępować, to po pierwsze. Po drugie uważam, że warto w każdej takiej sprawie występować o interwencje do Rzecznika finansowego. Być może po setnej takiej skardze problem zostanie zauważony.
A że problem jest realny i dotyka wielu osób pozwolę sobie zacytować maila jakiego otrzymałem od Czytelniczki bloga:
„Dzień dobry Panie Bartoszu,
Pozwoliłam sobie napisać teraz do Pana na maila (dwa razy prosiłam już Pana o pomoc w komentarzach na blogu, skorzystałam z Pana rad i za nie dziękuję), ale teraz chciałam zapytać Pana czy istnieje jakaś możliwość konsultacji z zapoznaniem się przez Pana z moją dokumentacją.
Bardzo Pana proszę ja już po prostu zaczynam się denerwować, nie tylko tym, że przegram, ale przede wszystkim, że ja nie udźwignę tego finansowo. W sprawie było już dwóch biegłych, a teraz pozwany wystąpił jeszcze o biegłego od rekonstrukcji zdarzeń podobno biegły z tej dziedziny jest bardzo drogi. Zastanawiam się czemu o niego wystąpili skoro już mają dwie opinie biegłych (ortopedy i neurologa), którzy twierdzą, że doznałam owszem urazu skręcenia kręgosłupa, ale uszczerbku na zdrowiu nie doznałam, tak więc po co dalej to ciągnąć, skoro i tak już wygrali tą sprawę, ja naprawdę tego wszystkiego nie rozumiem, bardzo żałuję, że w ogóle się zdecydowałam na pójście do sądu.
Z niecierpliwością będę czekała na Pana odpowiedź.”
Złamanie kości śródstopia, często nazywane cichym złamaniem jest w większości przypadków lekceważone, uznawane za chwilową dolegliwość, która ustanie bez ingerencji służby zdrowia. Najbardziej narażone na tego typu schorzenia są osoby czynnie uprawiające sport, ale nie tylko… Do złamania kości śródstopia dochodzi wskutek stłuczenia, uderzenia ciężkim przedmiotem, przejechania, nieprawidłowego postawienia stopy, ale także może być wynikiem upadku z wysokości.
W zależności od rodzaju złamania, całkowite wyleczenie złamania kości śródstopia następuje po około 8 tygodniach. Lecz przy skomplikowanych przypadkach może ono potrwać nawet do 20 tygodni. W wielu przypadkach koniecznością jest przeprowadzenie operacji, co wiąże się z jeszcze dłuższym okresem rekonwalescencji. Istnieje także ryzyko wystąpienia ponownego złamania w niedługim czasie od zrośnięcia się kości.
Prawidłowe leczenie oraz rehabilitacja wymagają całkowitego unieruchomienia stopy, co wiąże się z ograniczeniem zdolności do wykonywania nawet zwykłych codziennych czynności, nie wspominając nawet o jakiejkolwiek aktywności fizycznej, która w niektórych przypadkach jest podstawą utrzymania.
W związku z tym wiele osób nurtują następujące pytania:
Czy w przypadku złamania kości śródstopia poszkodowanemu należy się odszkodowanie od ubezpieczyciela?
A jeżeli tak, to w jakiej wysokości?
Oczywiście nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi na powyższe pytania. Uzależniona jest ona od okoliczności towarzyszących urazowi.
Podczas oceny uszczerbku oraz wyznaczania wysokości zadośćuczynienia, sąd w szczególności bierze pod uwagę:
wiek poszkodowanego,
czas trwania urazu oraz związana z nim rehabilitacja,
czy uraz wiązał się z zaprzestaniem lub zrezygnowaniem z wykonywania zawodu, jeżeli tak, to na jaki czas,
jakie straty poniósł poszkodowany w związku z brakiem zdolności wykonywania zawodu,
koszty związane z leczeniem oraz rehabilitacją, jakie poniósł poszkodowany (zaliczamy do nich koszty leczenia, rehabilitacji, zakupu leków, dojazdów czy opieki sprawowanej przez członków rodziny),
czy przebyty uraz będzie miał negatywne skutki w przyszłości,
komplikacje w związku z operacjami.
Sądy biorą pod uwagę przedstawione okoliczności oraz posiłkują się ustaleniami biegłego z zakresu ortopedii czy neurologii. Jednak ostateczna decyzja pozostaje w rękach sądów, które samodzielnie decydują w jakim stopniu uszczerbek negatywnie wpłynął na życie poszkodowanego oraz określają wysokość odszkodowania.
W przypadku urazów śródstopia Tabela zawarta w OBWIESZCZENIU MINISTRA PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ z dnia 18 kwietnia 2013 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej w sprawie szczegółowych zasad orzekania o stałym lub długotrwałym uszczerbku na zdrowiu, trybu postępowania przewiduje następujące widełki procentowego uszczerbku na zdrowiu, w zależności od charakteru urazu, jakiemu uległo śródstopie:
Stawy skokowe, stopa
167.
Złamania kości śródstopia z przemieszczeniem, zniekształceniem stopy:
a) złamania I lub V kości z wyraźnym przemieszczeniem – w zależności od stopnia zaburzeń czynnościowych
b) złamania II, III lub IV kości śródstopia – w zależności od stopnia zaburzeń czynnościowych
c) złamania trzech i więcej kości śródstopia – w zależności od zaburzeń czynnościowych
5–15
3–10
10–20
168.
Złamania kości śródstopia powikłane zapaleniem kości, przetokami, wtórnymi zmianami troficznymi i zmianami neurologicznymi ocenia się według pozycji 167, zwiększając stopień stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu w zależności od stopnia powikłań o
1–10
173.
Utrata stopy w obrębie kości śródstopia – zależnie od rozległości utraty przedstopia i cech kikuta
20–30
Po przedstawieniu powyższej tabeli, można zauważyć, że uszczerbek stwierdzony przy złamaniu kości śródstopia może wynosić od kilku do kilkudziesięciu procent. Sąd w zależności od komplikacji zdrowotnych może więc zasądzić również kilka lub kilkadziesiąt tysięcy z tytułu zadośćuczynienia.
W tym miejscu warto wskazać kilka rozstrzygnięć wydanych przez sądy przy tego typu roszczeniach ze skrótowym opisem stanu faktycznego.
I tak oto w wyroku Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia we Wrocławiu VIII Wydział Cywilny z dnia 26 lutego 2016 r. o sygnaturze akt VIII C 208/14 Sąd zasądził od strony pozwanej na rzecz powódki kwotę 6090,03 zł tytułem zadośćuczynienia przy następującym stanie faktycznym:
(…) w dniu 26 grudnia 2011 r. ok. godz. 13 [powódka] poślizgnęła się przy wejściu do K. pod wezwaniem św. J. C. we W. na wyślizganym progu, co więcej wnętrze kościoła nie było oświetlone. Wyjaśniła, że podczas upadku poczuła ból w prawej stopie, nie mogła samodzielnie wstać, a pomocy udzieliła jej siostra I. J.. W dniu 27 grudnia 2011 r. powódka udała się do pogotowia ratunkowego, gdzie zostało wykonane zdjęcie RTG bolącej stopy, z którego wynikało, że doznała ona złamania piątej kości śródstopia nogi prawej. Zgodnie z zaleceniami lekarza noga została unieruchomiona na okres 6 tygodni w bucie gipsowym. Po tym okresie gips został zdjęty, natomiast noga nadal była obrzęknięta i powódka odczuwała ból. Powódka dalej podała, że przy zwykłych czynnościach zmuszona była korzystać z pomocy innych osób. Dodała, że czuła się nieporadna, co więcej musiała zażywać leki przeciwbólowe. W ocenie powódki, uszczerbek powstały w wyniku zdarzenia z 26 grudnia 2011 r. znacznie obniżył jej sprawność fizyczną, ograniczył możliwość wykonywania czynności związanych z prowadzeniem domu.
Kolejnym przykładem, na który pragnę się powołać jest wyrok o Sygnaturze akt I C 1649/12 wydany przez Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze I Wydział Cywilny w dniu 13 marca 2014r., w którym Sąd zasądził od strony pozwanej Skarbu Państwa – Aresztu Śledczego w J. na rzecz powoda kwotę 3.000,00 zł. Sąd ustalił, co następuje:
W dniu (…) N. G., przebywający w Areszcie Śledczym w J., schodząc z łóżka spadł z taboretu i skręcił lewą nogę. N. G. miał górne łóżko bez drabinki. Górne łóżko znajduje się na wysokości około 1,5 m. Po zdarzeniu N. G. został przewieziony do Szpitalnego (…) Wojewódzkiego Centrum (…) w J. gdzie został mu założony gips.(…) Gips założony N. G.pękł w trakcie jego noszenia. W dniu (…) N. G. został ponownie przewieziony do Szpitalnego (…) Wojewódzkiego Centrum (…)w J. w celu kontroli. W jej trakcie lekarz stwierdził załamanie podstawy V kości śródstopia. Po badaniu założono N. G. na okres 3 tygodni gips stopowo – udowy, aż po pachwinę.
Jako trzecim przykładem wypłacalności zadośćuczynienia za złamanie kości śródstopia można wskazać wyrok o sygn. akt I C 30/16 wydany przez Sąd Rejonowy w Gliwicach Wydział I Cywilny w dniu 31 stycznia 2017 r. w którym Sąd zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwotę 22 000,00 zł z tytułu zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w odniesieniu do następującego stanu faktycznego:
(…)w dniu 16 kwietnia 2014 roku przy nadzorowaniu przewozu sprasowanych w kostki butelek plastikowych z hali na miejsce ich odbioru prze z firmy zewnętrzne. Powód na hali przygotowywał sprawowaną kostkę z butelek PET do odbioru przez operatora ładowarki, który podjeżdżał i pobierał na łyżkę ładowarki materiał, a następnie odwoził go na miejsce wywozu. Podczas jednego z takich transportów, kiedy operator ładowarki wjechał do hali po odbiór kostek, nie zauważył powoda i podjechał pod palety z kostkami celem ich załadowania. Następnie zniżył łyżkę ładowarki i wyszedł z kabiny, by sprawdzić czy równo podebrał materiał. Wówczas operator ładowarki zauważył obok łyżki powoda, który sygnalizował mu, że operator ma podnieść łyżkę, gdyż powód ma przyciśniętą prawą stopę. Operator ładowarki natychmiast podniósł łyżkę. Powód został przewieziony do Oddziału (…) Urazowo – Ortopedycznej Szpitala Miejskiego Nr (…) w G., gdzie rozpoznano u powoda złamanie kości stopy – złamanie III i IV kości śródstopia prawego, stan po urazie zmiażdżeniowym. Pomimo zastosowanego leczenia, powód począwszy od dnia wypadku do dnia dzisiejszego odczuwa jego następstwa w postaci silnych dolegliwości bólowych w złamanej stopie, które pojawiają się kiedy zgina stopę oraz kiedy musi przenieść cięższe przedmioty. Dolegliwości te nasilają się pod koniec dnia. Ból wzmaga się także przy zmianie pogody. Powód z uwagi na doznany uraz nie jest też w stanie przejść dłuższego dystansu. W związku z doznanym urazem powód był niezdolny do pracy od dnia wypadku, tj. od dnia 16 kwietnia 2014 roku do dnia 12 września 2014 roku. Poza wskazanymi urazami, bólem i cierpieniem fizycznym następstwem uszkodzenia ciała i rozstroju zdrowia powoda są także cierpienia o charakterze psychicznym.
Mam nadzieję, że przedstawienie tych kilku przykładów poszerzy Czytelnikom pogląd na okoliczności przyznawania zadośćuczynienia w przypadku złamania kości śródstopia oraz zmobilizuje do podejmowania decyzji o ubieganie się o zadośćuczynienie przy tego typu uszczerbkach.
Osoby poszkodowane w wypadkach komunikacyjnych, gdy już trochę uporają się ze swoim stanem zdrowia zaczynają się zastanawiać, czy za skutki wypadku, któremu ulegli nie należy im się jakieś odszkodowanie – zadośćuczynienie. Wówczas w zasadzie pierwszym podstawowym pytaniem z jakim zwracają się do mnie Klienci, czy też Czytelnicy tego bloga, jest pytanie: „to ile dostanę zadośćuczynienia za dany uszczerbek na zdrowiu?”
Do najczęstszych konsekwencji wypadków należą złamania, a wśród tych, te które dotyczą kończyny dolnej – nogi. Tak więc w tym wpisie spróbuję się zająć odpowiedzią na pytanie jakiego odszkodowania może się spodziewać ofiara wypadku, która doznała uszczerbku – złamania nogi.
Niestety dla Czytelnika poszukującego łatwej i szybkiej odpowiedzi muszę jak na prawnika przystało udzielić odpowiedzi lekko wymijającej: prawidłową odpowiedzią na tak postawione pytanie jest bowiem odpowiedź, „to zależy”.
Zależy- ale od czego?
Po pierwsze musimy ustalić kto i z jakiego tytułu ma nam wypłacić odszkodowanie za omawiane tutaj złamanie kości nogi.
Inaczej będzie wyglądała sytuacja w przypadku, gdy chcemy uzyskać świadczenie z dobrowolnej polisy od następstw nieszczęśliwych wypadków – NW, czy grupowej polisy w PZU, inaczej gdy dochodzimy zadośćuczynienia z tytułu odpowiedzialności cywilnej (OC) osoby trzeciej – tj. sytuacji, gdy za złamanie odpowiedzialny jest jakaś inna osoba. W zasadzie w przypadku polis NW, grupowych czy na życie wysokość świadczenia wynika z rodzaju polisy i zapisów OWU. Tak więc w niniejszym artykule skoncentruje się na roszczeniach dotyczących dochodzenia zadośćuczynienia z OC.
Po drugie w przypadku roszczeń dotyczących zadośćuczynienia nie ma prostego przelicznika, który by pozwolił nam na określenie, iż dajmy na to za złamanie kości goleni taka kwota, a za złamanie kości uda inna.
Sąd, a wcześniej ubezpieczyciel, ustalając zadośćuczynienie musi wziąć pod uwagę całość okoliczności, które towarzyszą powstaniu uszczerbku.
Istotne jest chociażby w jakim wieku jest osoba poszkodowana? Oczywistym jest, iż poważne złamanie łączące się np z skróceniem nogi jest bardziej dotkliwe, dla wysportowanego nastolatka, niż dla Pana z brzuszkiem po 50, co sport ogląda jedynie na ekranie telewizora.
Jaki wykonuje zawód? Czy złamanie nogi ma lub będzie miało wpływ na wykonywany zawód? tytułem przykłady: inaczej będzie odczuwać skutki złamania nogi młody piłkarz, a inaczej urzędnik biurowy.
Czy złamanie pociąga za sobą także ograniczenie funkcji nogi?
Czy w związku z złamaniem nogi poszkodowany będzie zmuszony do porzucenia ulubionego hobby – np. nie będzie mógł uprawiać sportu, czy przekopać ogródka na działce?
Znaczenie ma jak kości nogi się zrastają, czy występują komplikacje, ile było operacji?
Słowem każda okoliczność, która u poszkodowanego uległa negatywnej zmianie w wyniku doznanego złamania nogi ma przełożenie na wysokość zadośćuczynienia?
Sądy oczywiście posiłkują się także ustalanym przez biegłego, w tym wypadku ortopedę, uszczerbkiem na zdrowiu. Co oczywiste im uszczerbek ten będzie wyższy tym wyższe zadośćuczynienie. znaczenie ma tez, czy biegły ortopeda stwierdzi, iż uraz ten ma charakter długotrwały, czy trwały.
Tabelę przewidującą wysokość uszczerbku w zależności od charakteru uszczerbku można znaleźć w OBWIESZCZENIU MINISTRA PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ z dnia 18 kwietnia 2013 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej w sprawie szczegółowych zasad orzekania o stałym lub długotrwałym uszczerbku na zdrowiu, trybu postępowania.
Tabele z wyszczególnionymi uszczerbkami dotyczącymi nogi przedstawię na końcu niniejszego postu.
No to w końcu jakiej wysokości odszkodowania może się spodziewać poszkodowany, który doznał złamania nogi?
Niestety bez odniesienia się do konkretnej sprawy nie sposób wskazać jakiego rzędu kwoty za złamanie nogi można się od ubezpieczyciela domagać. Generalnie zakres ten moim zdaniem mieści się w przedziale od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. W przypadku utraty funkcji nogi, porażenia nerwów i wielu innych współtowarzyszących dolegliwości może być i jeszcze większy.
Żeby nie być gołosłownym, to odwołam się do kilku wyroków sądów wskazując także na ustalony przez te sądy stan faktyczny.
I tak w wyroku o sygn. I C 1829/13 – wydanym przez Sąd Okręgowy w Łodzi w dniu 2016-05-24, Sąd ten zasądził po uwzględnieniu wcześniejszej wypłaty kwotę 235.00 tys złotych tytułem zadośćuczynienia oraz inne kwoty tytułem roszczeń ubocznych przy następującym stanie faktycznym:
„W dniu 27 kwietnia 2011 roku doszło do wypadku komunikacyjnego, w którym 79-letnia wówczas powódka została potrącona na przejściu dla pieszych przez motocyklistę i doznała ciężkich obrażeń ciała. Sprawcą przedmiotowego wypadku był kierowca motocykla marki, który został uznany za winnego spowodowania wyżej wskazanego wypadku i skazany za to prawomocnym wyrokiem Sądu. Bezpośrednio po przedmiotowym wypadku przewieziono powódkę do Szpitala, gdzie po wykonaniu badań CT i zdjęć RTG stwierdzono: krwawienie podpajęczynówkowe obustronne na sklepistościach ciemieniowych, wieloodłamowe otwarte złamanie trzonu lewej kości piszczelowej i wieloodłamowe złamanie jej bocznego kłykcia, złamanie wyrostka rylcowatego prawej kości promieniowej, ranę tłuczoną głowy i wstrząśnienie mózgu.
Przez okres około 3 miesięcy od dnia wypadku powódka była całkowicie unieruchomiona – była osobą leżącą zaopatrzoną w gips. Miała w tym okresie zalecone ciągłe leżenie. Codziennie przychodziła do powódki pielęgniarka na zmianę opatrunku. Powódka wymagała pomocy we wszystkich czynnościach, m.in. przy karmieniu, przy zabiegach higienicznych, czy przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych. E. S.wykonywała wszystkie czynności przy powódce. Po tym czasie powódka mogła tylko na krótkie okresy, jak np. spożywanie posiłków, przebywać w pozycji półsiedzącej z oparciem pod plecami. Wskutek dolegliwości bólowych głowy, szyi i kręgosłupa, dłuższe przebywanie w takiej pozycji było niemożliwe, gdyż powodowało zwiększenie cierpień powódki. Po opuszczeniu szpitala w październiku 2011 roku, lekarze zezwolili powódce na rozpoczęcie chodzenia przy pomocy balkonika z umiarkowanym obciążeniem. Na początku powódka tylko stała przy balkoniku, potem robiła 1 – 2 kroki i tak jest do chwili obecnej.
W 2011 roku powódka w dokonała pozwanemu zgłoszenia szkody doznanej w wypadku w dniu 27 kwietnia 2011 roku. W toku postępowania likwidacyjnego pozwany wypłacił powódce łącznie kwotę 145.344,57 złotych, w tym kwotę 125.000 złotych z tytułu zadośćuczynienia, kwotę 20.344,57 złotych z tytułu odszkodowania za koszty leczenia (5555,65 zł), koszty rehabilitacji w kwocie 2.319 złotych, w tym koszty turnusu rehabilitacyjnego powódki w D. w kwocie 1.900 złotych, zniszczone rzeczy, koszty opieki, (10.576 zł), koszty przejazdów (1.095,94 zł), a nadto pozwany przyznał i wypłaca na rzecz powódki rentę z tytułu zwiększonych potrzeb w wysokości po 600 złotych miesięcznie w okresie od dnia 1 stycznia 2013 roku i nadal.
Powódka Z. J. w wyniku wypadku w dniu 27 kwietnia 2011 roku w zakresie narządów ruchu doznała otwartego złamania trzonów obu kości lewej goleni i złamania bocznego kłykcia lewej kości piszczelowej. Poza tym występują u niej zaawansowane zmiany zwyrodnieniowe w odcinku szyjnym kręgosłupa i stan po dawno przebytym złamaniu w okolicy prawej ręki. Po zastosowanym leczeniu operacyjnym doszło do opóźnionego zrastania się trzonu lewej kości piszczelowej i konieczności kolejnego zabiegu operacyjnego połączonego z wycięciem fragmentu trzonu lewej kości strzałkowej. Po dalszym leczeniu i postępowaniu usprawniającym obecnie pozostają dobrze wygojone blizny, nieznaczne zgrubienie w miejscu przebytego złamania lewej kości piszczelowej, ograniczenie ruchomości lewego stawu kolanowego, śladowe ograniczenie ruchomości prawego stawu nadgarstkowego, zespół bólowy i poczucie znacznego pogorszenia sprawności.”
W innym wyroku I C 24/16 – wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie z 2016-05-23, Sąd ten zasądził tytułem zadośćuczynienia kwotę 145.000 zł, uwzględniając już kwotę wypłaconą, wskazując, iż :
„Bezpośrednio po wypadku powód został przetransportowany do Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w G., gdzie rozpoznano: uraz wielonarządowy, złamanie pokrywy czaszki z krwiakiem podtwardówkowym, otwarte złamanie podudzia prawego wieloodłamowe i wielopoziomowe, wieloodłamowe złamanie podudzia lewego z otarciem naskórka na przedniej powierzchni, wieloodłamowe złamanie kości udowej prawej, złamanie kręgu C2. Następnie został przeniesiony na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii, gdzie przebywał w okresie od 4 kwietnia 2004 r. do 20 kwietnia 2004 r. W tym czasie dwukrotnie wykonano kraniotomię z odbarczeniem krwiaka podtwardówkowego (operacyjne otwarcie czaszki), zespolono kość udową płytą osteo. Wykonano również stabilizację gwoździem śródszpikowym kości piszczelowej prawej, stabilizację złamania lewej kości piszczelowej płytą. Opuścił szpital po 5 miesiącach, w domu potrzebował innych osób do pomocy przy wszystkich czynnościach, przy spożywaniu posiłków, przy czynnościach związanych z higieną osobistą. Był wówczas osobą leżącą, nie poruszał się o własnych siłach. Pod koniec lipca 2004 r. zaczął jeździć na wózku inwalidzkim.
Przy ustaleniu wysokości zadośćuczynienia z jednej strony należało mieć na względzie fakt, że w wyniku wypadku komunikacyjnego powód doznał wielonarządowego złamania uda i podudzia prawego oraz podudzia lewego, złamania kręgu szyjnego, złamania kości pokrywy czaski, uszkodzenia mózgu, a z drugiej strony, że zastosowane leczenie obejmujące wstawienie stawu biodrowego i podjęta rehabilitacja, choć pomogła powodowi i doprowadziła do możliwości samodzielnego poruszania się, nie doprowadziła do pełnej sprawności powoda. Powód nadal potrzebuje pomocy innych osób przy czynnościach życia codziennego, nie może dźwigać, a każdy wysiłek fizyczny powoduje ból. Jednocześnie z powodu z dolegliwości powstałych w wyniku wypadku został wykluczony z życia zawodowego.
Mając na uwadze całokształt okoliczności w sprawie, Sąd doszedł do przekonania, że w pełni adekwatną kwotą z tytułu zadośćuczynienia za doznaną w następstwie wypadku komunikacyjnego z dnia (…) r. krzywdę będzie kwota 145.000 zł. Niemniej jednak od tak ustalonej kwoty należało odliczyć świadczenie wypłacane przez stronę pozwaną w toku postępowania likwidacyjnego, czyli 100.000 zł. „
W trzecim przykładowym rozstrzygnięciu wydanym pod sygn. akt: I C 117/13 – wyrok z Sądu Rejonowego w Lubinie z 2013-10-18, gdzie sąd zasądził 5000 zł, ustalając stan faktyczny Sąd ten wskazał, iż:
„W dniu 07.12.2011 r., około godziny 20 , powódka J. M. (2) wracała pieszo wraz ze swym ówczesnym chłopakiem A. S. z pracy , z galerii (…) w L. . Kierowali się do mieszkania chłopaka przy ul. (…). Było już ciemno . Wcześniej spadł niewielki śnieg , ale chodnik nie był zaśnieżony. Latarnie uliczne oświetlały chodnik z drugiej strony ulicy i ulicę. Przechodząc obok dawnej apteki przy ul. (…) powódka weszła do wgłębienia w chodniku , straciła równowagę i upadła. Okazało się , że złamała nogę. A. S. zdecydował , że nie będą wzywać pogotowia, ale sam ja tam zawiezie . Zaniósł powódkę do zaparkowanego w niewielkiej odległości od miejsca zdarzenia swojego samochodu i zawiózł ja na pogotowie. Na miejscu pielęgniarz pomógł powódce wyjść z samochodu i zawiózł ją na wózku do wnętrza. Na pogotowiu stwierdzono u powódki wieloodłamowe złamanie podudzia lewego i położono ją w szpitalu na Oddziale(…) Urazowo- Ortopedycznej . Zastosowano wyciąg za guz pięty . Następnego dnia wykonano operację – krwawą repozycję odłamów i ustabilizowano je płytką Z.. Po zabiegu unieruchomiono nogę powódki gipsem. Powódka przebywała w szpitalu do 12.12.2011 r.
Płytę Z. usunięto powódce z podudzia lewego dopiero 03.09.2012 r. Przez cały okres po operacji do września 2012 r. powódka pozostawała pod okresowa kontrola lekarską. Gips zdjęto jej po 6 tygodniach. Przez blisko 2 miesiące powódka otrzymywała codziennie zastrzyki w brzuch . Codziennie też miała zmieniane opatrunki. Przez 9 miesięcy poruszała się o kulach. Początkowo powódka była całkowicie uzależniona od pomocy innych osób. Pomagała jej siostra oraz A. S. i jego rodzice. Początkowo powódka nie potrafiła poruszać się o kulach. Droga do łazienki zajmowała jej kilka minut. Nie potrafiła nawet sama zrobić sobie herbaty. Było to dla niej trudne , gdyż jest osobą aktywną i niezależną. Lubi mieć w domu posprzątane. Wówczas pracowała w dwóch pracach.
Obecnie powódka odczuwa ból w drugiej nodze , gdyż prawdopodobnie przeciążyła ją po złamaniu lewej nogi. Boi się biegać, gdyż obawia się, że coś stanie się z tą złamana nogą. Na złamanej nodze powódka ma około 10-centymetrowa bliznę pooperacyjną. Ma również punktowe blizny po śrubach , którymi skręcona była noga.”
Jak wiec widać złamanie nogi złamaniu nogi nie równe.
Poniżej załączam jeszcze wyimek z wspomnianej tabeli, gdzie wartości liczbowe wskazane obok konkretnego uszczerbku oznaczają przedział w jakim lekarz orzecznik powinien ustalić uszczerbek na zdrowiu:
M. Uszkodzenia kończyny dolnej
Biodro
142.
Utrata kończyny dolnej przez wyłuszczenie jej w stawie biodrowym lub odjęcie w okolicy podkrętarzowej
85
143.
Przykurcze i ograniczenia ruchów w stawie biodrowym w następstwie uszkodzeń tkanek miękkich – w zależności od stopnia
5-25
144.
Zesztywnienie stawu biodrowego – w zależności od ustawienia i wtórnych zaburzeń statyki i dynamiki:
a) w ustawieniu czynnościowo korzystnym
20-35
b) w ustawieniu czynnościowo niekorzystnym
30-60
145.
Inne następstwa uszkodzeń stawu biodrowego (zwichnięć, złamań bliższej nasady kości udowej, złamań szyjki, złamań przezkrętarzowych i podkrętarzowych, złamań krętarzy itp.) – w zależności od zakresu ruchów przemieszczeń, skrócenia, zniekształceń i różnego rodzaju zmian wtórnych oraz dolegliwości subiektywnych:
a) ze zmianami miernego stopnia
5-20
b) ze zmianami dużego stopnia
20-40
c) z bardzo ciężkimi zmianami miejscowymi i dolegliwościami wtórnymi (kręgosłup, staw krzyżowo-biodrowy, kolano itp.)
40-65
146.
Przykurcze i zesztywnienia powikłane przewlekłym zapaleniem tkanki kostnej, z przetokami, ciałami obcymi itp. ocenia się według pozycji 142-145, zwiększając stopień stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu w zależności od rozmiarów powikłań o:
5-15
Uwaga: Jako wynik urazowego uszkodzenia biodra zgłaszane są często następujące zmiany chorobowe: krwiopochodne ropne zapalenie kości, gruźlica kostno-stawowa, nowotwory, martwice aseptyczne kości, biodro szpotawe dorastających i inne zniekształcenia powodujące zaburzenia statyki. Przy tego rodzaju stanach chorobowych należy szczególną uwagę zwracać na istnienie związku przyczynowego między tymi schorzeniami a wypadkiem.
Udo
147.
Złamanie kości udowej – w zależności od zniekształceń, skrócenia, zaników mięśniowych i ograniczenia ruchów w stawach:
a) z nieznacznymi zmianami i skróceniem do 4 cm
5-15
b) z miernymi zmianami i skróceniem do 6 cm
15-30
c) ze skróceniem ponad 6 cm i ciężkimi zmianami
30-40
148.
Staw rzekomy lub ubytki kości udowej uniemożliwiające obciążenie kończyny – w zależności od stopnia upośledzenia funkcji, skrócenia i zaburzeń wtórnych
40-60
149.
Uszkodzenia skóry, mięśni, ścięgien (oparzenia, przecięcia, pęknięcia podskórne, przepukliny mięśniowe itp.) – w zależności od zaburzeń funkcji itp.
5-20
150.
Uszkodzenia dużych naczyń, tętniaki pourazowe – w zależności od stopnia wtórnych zaburzeń troficznych
5-30
151.
Uszkodzenia uda powikłane przewlekłym ropnym zapaleniem kości, przetokami, ciałami obcymi, skostnieniem pozaszkieletowym i zmianami neurologicznymi ocenia się według pozycji 147-150, zwiększając stopień stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu w zależności od rozmiarów powikłań o:
1-10
152.
Uszkodzenia uda powikłane współistniejącym uszkodzeniem nerwu kulszowego ocenia się według pozycji 147-150, zwiększając stopień stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu w zależności od rozmiarów uszkodzenia nerwu o:
10-65
Uwaga: Łączny stopień stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu ocenianego według pozycji 147-150 i 152 nie może przekroczyć 70%.
153.
Utrata kończyny – zależnie od długości kikuta i przydatności jego cech do oprotezowania
50-70
Kolano
154.
Zesztywnienie stawu kolanowego:
a) w pozycji funkcjonalnej korzystnej 0-15°
30
b) przy większych stopniach zgięcia lub przeproście powyżej -10° (minus 10°) stosuje się ocenę wg pp. a) – zwiększając stopień stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu za każde 4° odchylenie ponad granicę 15° lub -10° o:
1
155.
Trwałe ograniczenia ruchomości stawu kolanowego w następstwie uszkodzeń samego stawu (uszkodzenia więzadłowe, torebkowe, łąkotek, kości tworzących staw kolanowy itd.) – w zależności od charakteru przykurczu i zakresu ubytku funkcji:
a) utrata ruchomości w zakresie 0-40° za każde 2° ubytku ruchu
1
b) utrata ruchomości w zakresie 40°-90° za każde 5° ubytku ruchu
1
c) utrata ruchomości w zakresie 90°-120° za każde 10° ubytku ruchu
1
Uwaga: prawidłowo funkcjonalny zakres ruchów przyjmuje się w granicach 0°-120°.
156.
Inne następstwa uszkodzeń kolana: skrócenie kończyny, zaburzenia osi, stawu (koślawość, szpotawość, ruchomość patologiczna), dolegliwości przewlekłe zapalne, zapalenia ropne, ciała obce, przetoki itp. – w zależności od stopnia
1-20
157.
Utrata kończyny na poziomie stawu kolanowego
65
Podudzie
158.
Złamanie kości podudzia – w zależności od zniekształcenia, przemieszczenia, powikłań wtórnych, zmian troficznych i czynnościowych kończyny itp.:
a) ze zmianami lub skróceniem do 4 cm
5-15
b) z dużymi wtórnymi zmianami lub ze skróceniem od 4 cm do 6 cm
15-25
c) ze skróceniem powyżej 6 cm lub bardzo rozległymi zmianami wtórnymi i dodatkowymi powikłaniami w postaci przewlekłego zapalenia kości, przetok, zmian troficznych skóry z owrzodzeniami, stawów rzekomych, ubytków kostnych i zmian neurologicznych
Uszkodzenia tkanek miękkich podudzia, uszkodzenia ścięgna Achillesa i innych ścięgien – zależnie od rozległości uszkodzenia, zaburzeń czynnościowych i zniekształceń stopy
5-20
161.
Utrata kończyny w obrębie podudzia – w zależności od charakteru kikuta, długości, przydatności do oprotezowania i zmian wtórnych w obrębie kończyny:
a) przy długości kikuta do 8 cm mierząc od szpary stawowej
60
b) przy dłuższych kikutach
40-55
Stawy skokowe, stopa
162.
Ograniczenie ruchomości i zniekształcenia w stawach skokowych (w następstwie wykręcenia, zwichnięcia, złamania kości tworzących staw, zranień, ciał obcych, blizn itp.) – w zależności od ich stopnia i dolegliwości:
a) bez zniekształceń
1-15
b) ze zniekształceniem, upośledzeniem funkcji ruchowej i statycznej stopy
15-25
c) powikłane przewlekłym zapaleniem kości i stawu, przetokami, martwicą aseptyczną, zmianami neurologicznymi itp.
25-40
163.
Zesztywnienie stawu skokowego – w zależności od ustawienia stopy, zmian wtórnych i powikłań:
a) pod kątem zbliżonym do prostego
10-20
b) w innych ustawieniach czynnościowo niekorzystnych
20-40
164.
Złamania kości piętowej lub skokowej z przemieszczeniem, zniekształceniem i innymi zmianami wtórnymi:
a) miernego stopnia – zależnie od wielkości zaburzeń czynnościowych
5-15
b) znacznego stopnia lub z powikłaniami – zależnie od wielkości zaburzeń czynnościowych
15-30
165.
Utrata kości piętowej lub skokowej
40
166.
Uszkodzenia kości stępu z przemieszczeniem, zniekształceniami i innymi zmianami wtórnymi:
a) miernego stopnia – zależnie od wielkości zaburzeń czynnościowych
5-10
b) znacznego stopnia lub innymi powikłaniami – zależnie od wielkości zaburzeń
10-20
167.
Złamania kości śródstopia z przemieszczeniem, zniekształceniem stopy:
a) złamania I lub V kości z wyraźnym przemieszczeniem – w zależności od stopnia zaburzeń czynnościowych
5-15
b) złamania II, III lub IV kości śródstopia – w zależności od stopnia zaburzeń czynnościowych
3-10
c) złamania trzech i więcej kości śródstopia – w zależności od zaburzeń czynnościowych
10-20
168.
Złamania kości śródstopia powikłane zapaleniem kości, przetokami, wtórnymi zmianami troficznymi i zmianami neurologicznymi ocenia się według pozycji 167, zwiększając stopień stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu w zależności od stopnia powikłań o:
1-10
169.
Inne uszkodzenia stopy pozostawiające zmiany bliznowate i zniekształcające – w zależności od stopnia upośledzenia czynności
1-15
170.
Utrata stopy w całości
50
171.
Utrata stopy na poziomie stawu Choparta
40
172.
Utrata stopy w stawie Lisfranka
35
173.
Utrata stopy w obrębie kości śródstopia – zależnie od rozległości utraty przedstopia i cech kikuta
20-30
Palce stopy
174.
Utrata paliczka paznokciowego palucha
5
175.
Utrata całego palucha
7
176.
Utrata palucha wraz z kością śródstopia – w zależności od rozmiaru utraty kości śródstopia
10-20
177.
Utrata palców II-V w części lub całości – za każdy palec
2
178.
Utrata V palca wraz z kością śródstopia – zależnie od wielkości utraty kości śródstopia
5-10
179.
Utrata palców II-IV z kością śródstopia – zależnie od wielkości utraty kości śródstopia, za każdy palec
3-5
180.
Inne uszkodzenia i zniekształcenia palców – w zależności od stopnia upośledzenia funkcji
Kilka wpisów temu pisałem o braku podstaw do żądania przez zakład ubezpieczeń od osoby poszkodowanej, która naprawiła auto w serwisie samochodowym, tzw. faktur źródłowych.
Konkluzja tego artykułu była taka, iż ubezpieczyciel nie może uzależniać przyznania odszkodowania od przedstawienia źródłówek, a wiec faktur dokumentujących fakt nabycia części, a jedynym istotnym dokumentem jest rachunek za naprawę wystawiony przez auto serwis.
Jest jednak pewna sytuacja, w której poszkodowany powinien wymóc na warsztacie aby te faktury źródłowe zostały mu przedstawione.
W sytuacji gdy mamy miejsce do czynienia z szkodą całkowitą, tj. gdy hipotetyczna wartość kosztów naprawy auta przewyższa wartość auta sprzed wypadku, poszkodowany może mimo wszystko podjąć decyzję o naprawie auta.
Żaden przepis prawa ( w przypadku szkód z OC) nie obliguje bowiem poszkodowanego aby uszkodzony w wyniku wypadku pojazd naprawiać w oparciu o części nowe i do tego w autoryzowanym serwisie naprawczym.
Poszkodowany ma również prawo aby auto naprawić w oparciu o części używane lub tzw. zamienniki.
Przy takiej opcji naprawy przewidywane koszty mogą być znacznie niższe od wartości auta ustalonej dla potrzeb szkody całkowitej. Tym samym można by twierdzić, iż nie zachodzi sytuacja, w której mamy do czynienia z szkodą całkowitą. W konsekwencji więc ubezpieczyciel powinien wypłacić odszkodowanie w oparciu o rachunek za naprawę wystawiony przez warsztat samochodowy.
W tej jednak sytuacji ubezpieczyciel może kwestionować ten rachunek, twierdząc np, iż ceny części zostały celowo zaniżone, aby dopasować koszty naprawy do wartości auta.
Dlatego też w takiej sytuacji warsztat naprawczy powinien przedstawić faktury źródłowe dokumentujące koszt zakupionych części i wówczas w toku prowadzonego postępowania sądowego można żądać, aby biegły oceniający wysokość szkody dokonał kalkulacji przy uwzględnieniu cen zawartych w fakturach zakupu części zamiennych.
Kilkanaście dni temu zapadł wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu wydany w wyniku wniesionej przeze mnie apelacji. Orzeczenie to niezmiernie mnie ucieszyło, gdyż problem tam poruszony dotyka wielu osób likwidujących szkody samochodowe.
Sprawa była dość banalna, ale coraz częściej przewijająca się przez sądową wokandę.
Pozwem powód dochodził dopłaty odszkodowania z tytułu zaniżonej szkody częściowej.
W toku postępowania likwidacyjnego, pozwany uznał szkodę częściową, ustalając przy tym wartość pojazdu sprzed szkody na kwotę 6.700 zł i do tej kwoty pozwolił powodowi przeprowadzić naprawę.
Powód naprawił pojazd poniżej tej kwoty (6.642 zł), ale pozwany obniżył wypłacone odszkodowanie, bo stwierdził, że zastosowana stawka za roboczogodzinę była za wysoka. W toku postępowania dowodowego, biegły sądowy potwierdził, że stawka za roboczogodzinę powoda była zasadna. Biegły zarazem wyliczył, że w przedmiotowej szkodzie, rzeczywista wartość pojazdu była niższa niż ustalił pozwany i zakwalifikował szkodę jako całkowitą.
Na tej opinii biegłego oparł się Sąd pierwszej Instancji, który uzasadniając swoją decyzję o oddaleniu roszczenia wskazał, że w pojeździe Nissan Almera stwierdzono szkodę całkowitą, a zatem należało ustalić odszkodowanie metodą dyferencyjną. Roszczenie powoda przekraczało ustaloną różnicę, implicite nie zasługiwało na uwzględnienie.
Mój Klient za moją namową nie zgodził się na takie rozstrzygnięcie czego konsekwencją było wniesienie apelacji. Naszym zdaniem nawet jeżeli w sprawie wystąpiła szkoda całkowita, to z winy pozwanej ubezpieczalni doszło do wygenerowania dodatkowych kosztów, za które ani powód ani poszkodowany nie odpowiada.
W uzasadnieniu apelacji wskazałem, iż w pierwszej kolejności należy podnieść, że odpowiedzialność pozwanego ograniczona jest do sumy ubezpieczenia. Oznacza to, że ubezpieczyciel, naprawiając szkodę jest zobowiązany do pokrycia wszelkich powstałych kosztów w danej sprawie, co do których powstania nie przyczynił się poszkodowany, które nie powstałyby, gdyby nie zdarzenie szkodowe, a które nie przekraczają sumy gwarancyjnej. Zgodnie z art. 15 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych (…), w przypadku ubezpieczenia obowiązkowego odpowiedzialności cywilnej zakład ubezpieczeń jest obowiązany zwrócić ubezpieczającemu uzasadnione okolicznościami zdarzenia, koszty poniesione w celu zapobieżenia zwiększeniu szkody w granicach sumy gwarancyjnej.
Podobną dyspozycję obejmuje art. 28 ustawy o działalności ubezpieczeniowej i rease-kuracyjnej: Zakład ubezpieczeń wypłaca odszkodowanie lub świadczenie na podstawie uznania roszczenia uprawnionego z umowy ubezpieczenia w wyniku ustaleń dokonanych w przeprowadzonym przez siebie postępowaniu, o którym mowa w art. 29, zawartej z nim ugody lub prawomocnego orzeczenia sądu.
Z powyższych przepisów, jednoznacznie wynika, że zakład ubezpieczeń odpowiada nie tylko za roszczenia uszczegółowione w konkretnych przepisach, jak np. określone w art. 363 k.c., ale za wszelkie koszty, niezawinione przez poszkodowanego, powstałe po zdarzeniu szkodowym.
Takie stanowisko reprezentują również przedstawiciele doktryny. M. Serwach, w komentarzu do art. 15 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych (…) podaje: Bezsporne jest, że zakład ubezpieczeń zobowiązuje się nie tylko do wypłaty odszkodowania, ale także pokrycia dodatkowych kosztów związanych z ustaleniem odpowiedzialności oraz likwidacją szkody. (Brodecki Z. (red.), Glicz M. (red.), Serwach M. (red.), Prawo ubezpieczeń gospodarczych. Komentarz. Tom I. Komentarz do przepisów prawnych o funkcjonowaniu rynku ubezpieczeń., LEX, 2010).
Stąd, nawet jeżeli w przedmiotowej sprawie, została ostatecznie stwierdzona szkoda całkowita w pojeździe, to koszty powstałe z powodu zakwalifikowania przez pozwanego szkody jako częściowej, są kosztami, za które odpowiada zakład ubezpieczeń, bowiem błędna kwalifikacja szkody i naprawa pojazdu była wynikiem jego działania.
W dalszej kolejności podniosłem, iż należy podkreślić, że pozwany jako zakład ubezpieczeń jest podmiotem profesjonalnym. W toku postępowania likwidacyjnego, w jego imieniu działają zawodowi rzeczoznawcy. Większość dzisiejszych biegłych sądowych było wcześniej właśnie rzeczoznawcami w zakładach ubezpieczeń. Tym samym, należy zakładać, że czynności wykonywane przez zakład ubezpieczeń w toku postępowania likwidacyjnego mają charakter fachowy, są dochowywane z ponadprzeciętną starannością i pozwalają budzić pewien zakres zaufania. Skoro więc pozwany ustalił wartość pojazdu sprzed szkody na kwotę 6.700 zł i wyraził zgodę na naprawę pojazdu do tej kwoty, to uznać należy że koszty powstałe wskutek takiej naprawy nie obwiniają powoda.
Z drugiej strony, nie może budzić wątpliwości, że do powstania kosztów przewyższających wartość szkody całkowitej, doszło na skutek niedochowania staranności przez pozwanego przy podejmowaniu działań ustawowo przewidzianych. Rzeczoznawca pozwanego nie pomylił się bowiem nieznacznie, ale przeszacował wartość pojazdu aż o 850 zł, co jest dużą różnicą, skoro biegły ustalił wartość pojazdu przed szkodą na kwotę 5850 zł. Art. 29 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych (…), wyraźnie wskazuje, że zakład ubezpieczeń podejmuje postępowanie dotyczące ustalenia stanu faktycznego zdarzenia losowego, zasadności zgłoszonych roszczeń i wysokości świadczenia. Natomiast jedną z podstawowych zasad prawa cywilnego jest dochowanie należytej staranności przy wykonywaniu zobowiązań umownych.
Zakład ubezpieczeń miał obowiązek oszacować szkodę. Skoro jest podmiotem profesjonalnym, należy uznać, że nie miał tego uczynić byle jak, ale z należytą starannością. Nie uczynił tego, a powstałych z tej przyczyny kosztów nie powinno się przenosić na powoda.
Przypomnieć jeszcze należy, że w trakcie postępowania likwidacyjnego od początku nie było mowy o szkodzie całkowitej, powód nie przeforsowywał swojego stanowiska lecz w zgodzie z pozwanym ustalał rozmiar szkody częściowej i warunki jej naprawy. Pozwany w kosztorysie eurotaxglass’s przesłanym powodowi po oględzinach, zawierającym rozliczenie kosztów naprawy, na samym końcu zawarł informację wskazującą na odpowiedzialność PZU S.A. maksymalnie do kwoty 6.700,00. Ponadto w notatce tej pozwany prosi o przedstawienie faktur za naprawę pojazdu, co sugeruje iż pozwany przewiduje i godzi się na naprawę pojazdu. Z tych względów odmowa refundacji naprawy dokonanej zgodnie z wytycznymi pozwanego jest niedopuszczalna. Zaznaczyć należy, że pozwany nie kwestionował ustalenia szkody częściowej w pojeździe Nissan Almera, a swoje zdanie w tym zakresie wyraził dopiero gdy Sąd go do tego zobowiązał, przyjmując wówczas korzystne dla siebie ustalenia biegłego. Pozwany w piśmie z dnia 04 października 2016 przyznał się, że nie weryfikował czy naprawa dokonana przez powódkę umożliwia przywrócenie samochodu do stanu sprzed kolizji drogowej.
Wyżej przedstawione okoliczności bezsprzecznie wskazują, iż pozwany nie zachował należytej staranności przy ustalaniu wysokości szkody w niniejszej sprawie i popełnił błąd w trakcie postępowania likwidacyjnego. Zarazem pozwany wprowadził w błąd powoda, który niezawinienie, przeprowadził naprawę. Naprawę, co warto podkreślić, po cenach rynkowych, co potwierdził biegły sądowy.
Podsumowując, uznać należy, że w świetle art. 29 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych (…), pozwany był zobowiązany rzetelnie ustalić zakres szkody. Zaniechanie tego, doprowadziło do powstania kosztów, za które co do zasady – na podstawie art. 15 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych oraz art. 28 ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej – odpowiada pozwany zakład ubezpieczeń. In concreto, doszło do powstania dodatkowych kosztów, niezawinionych przez powoda i w związku z zasadą pełnego odszkodowania, należało w całości uwzględnić powództwo.
Ponadto wskazałem, iż ustawa oraz orzecznictwo w różnych przypadkach sankcjonuje nieprawidłowe działanie zakładu ubezpieczeń w toku postępowania likwidacyjnego. Tytułem przykładu: można dochodzić odsetek ustawowych za opóźnienie od 31 dnia od daty zgłoszenia roszczeń ubezpieczycielowi, przyjmując że po tej dacie dochodzi do przewlekłości ze strony zakładu; można domagać się refundacji kosztów zleconej przez poszkodowanego opinii niezależnego rzeczoznawcy, który podważył ustalenia zakładu, co następnie potwierdził biegły sądowy; roszczenie z tytułu najmu pojazdu zastępczego można skutecznie rozszerzyć o okres, w którym pozwany zwlekał z przekazaniem warsztatowi kalkulacji po oględzinach naprawczych, które stanowią podstawę do przeprowadzenia naprawy. W niniejszej sprawie, również miało miejsce nieprawidłowe działanie zakładu ubezpieczeń.
Powiem szczerze, ze trochę ku mojemu zaskoczeniu Sąd Okręgowy w pełni podzielił wyżej wskazane argumenty.
Może trochę przedłużę ten artykuł, ale oddam głos sądowi, treść uzasadnienia ustnego na podstawie skryptu sądu:
„[Przewodniczący sprawozdawca 00:00:00.151] W tym miejscu Sąd Okręgowy przedstawi uzasadnienie wydanego rozstrzygnięcia. Będzie to uzasadnienie ustne, które na podstawie artykułu 328 paragraf 1(1) kpc zastępuje uzasadnienie pisemne. Przedmiotem postępowania apelacyjnego była kontrola prawidłowości wyroku Sądu Rejonowego Poznań – Grunwald i Jeżyce w Poznaniu z dnia 28 października 2016 roku wydanego w sprawie IX C 2261/14, sprawa prowadzona była z powództwa …. Serwis Blacharsko-Lakierniczy Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością przeciwko Powszechnemu Zakładowi Ubezpieczeń S.A. w Warszawie. Zaskarżonym wyrokiem Sąd Rejonowy w znacznej części uwzględnił żądanie pozwu, oddalił pozew jedynie w nieznacznej części co do kwoty zaskarżonej apelacją, w grę wchodziło 638 złotych 56 groszy. Jeżeli chodzi o motywy rozstrzygnięcia Sądu Rejonowego, to pisemne uzasadnienie znajduje się na kartach 748 do 759 akt. Z najistotniejszych kwestii wymagających przypomnienia, to Sąd Rejonowy ustalił, że strona powodowa nabyła wierzytelności dotyczące odszkodowania za naprawę uszkodzonych pojazdów. Co do kwoty 638 złotych i 56 groszy Sąd Rejonowy ustalił, że w tym zakresie chodzi o szkodę w pojeździe Nissan Almera, wcześniej pojazd ten należał do Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością [? 00:01:28.106], wierzytelność tą nabył powód. W toku postępowania likwidacyjnego strona pozwana określiła wartość pojazdu, wskazała, że w grę wchodzi jego naprawa i po dokonaniu naprawy przez stronę powodową została zakwestionowana ta naprawa tylko co do kwoty 638 złotych 56 groszy. W ocenie strony pozwanej zawyżono o stawkę roboczogodziny oraz niewłaściwie określono wartość części użytych do naprawy pojazdu. Sąd Rejonowy, oddalając żądanie pozwu w tym zakresie doszedł do wniosku, że w grę wchodziła szkoda całkowita, wynikało to z opinii biegłego, który wskazał, że koszt naprawy był wyższy od wartości pojazdu w chwili wypadku, a w związku z tym Sąd Rejonowy doszedł do wniosku, że strona powodowa nie domaga…, nie może domagać się w związku z tym uzupełnienia kosztów naprawy z uwagi na to, że wypłacona do tej pory kwota przez stronę pozwaną wyczerpuje szkodę powoda. Sąd Rejonowy wcześniej w oparciu o opinię biegłego ustalił, że rzeczywiście żądana kwota za naprawy znajdowała usprawiedliwienie w opinii biegłego i rzeczywiście, jeśli chodzi o wysokość szkody została ona prawidłowo określona przez stronę powodową. Z tym orzeczeniem nie zgodziła się strona powodowa, składając apelację, apelacja znajduje się na kartach 770 do 772. W apelacji domagano się zmiany zaskarżonego wyroku i uwzględnienia powództwa, czyli zasądzenia dodatkowo kwoty 638 złotych 56 groszy wraz ustawowymi odsetkami od 27 sierpnia 2014 roku natomiast w odpowiedzi na apelację strona pozwana domagała się oddalenia apelacji. I rozstrzygając o zasadności apelacji Sąd Okręgowy kierował się materiałem dowodowym zgromadzonym przed Sądem Rejonowym, w toku postępowania apelacyjnego nie zgłoszono bowiem żadnych wniosków dowodowych, a w ocenie Sądu Okręgowego brak było podstaw do prowadzenia dalszych dowodów z urzędu. W związku z tym, opierając się na tym materiale dowodowym, który został zgromadzony przed Sądem Rejonowym, Sąd Okręgowy doszedł do wniosku, że istnieją jednak podstawy do uwzględnienia powództwa w związku z tym wyrok podlegał zmianie na podstawie artykułu 386 paragraf 1 kodeksu postępowania cywilnego, a wskazana w apelacji kwota zasądzeniu od pozwanego na rzecz powoda. Przypomnieć należy pewne okoliczności, które być może umknęły nieco Sądowi Rejonowemu, że jeśli chodzi o powstanie szkody to sytuacja wyglądała w ten sposób, że szkoda została zgłoszona pozwanemu, który zaaprobował czy wręcz zaproponował dokonanie likwidacji szkody w ten sposób, że następuje to poprzez naprawę pojazdu i wskazał, że potrzebne są do tego rachunki, wskazał też limit kosztów naprawy i w ocenie Sądu Okręgowego przy takiej postawie strony pozwanej, która jest profesjonalistą i powinna w sposób prawidłowy przeprowadzić proces likwidacji szkody doszło do swoistego porozumienia między stronami co do tego, w jaki sposób szkoda ta zostanie zlikwidowana. Przypomnieć należy o treści obowiązującego prawa, czyli artykułu 354 kc 355 kc, czyli można wymagać od strony pozwanej wysokiej staranności biorąc pod uwagę prowadzoną przez nią działalność gospodarczą czy pamiętać też trzeba o pewnej lojalności przy wykonywaniu zobowiązania o współdziałaniu stron przy czynieniu tego, w związku z w tym w ocenie Sądu Okręgowego skoro na tym etapie postępowania strona pozwana zaakceptowała, że w taki sposób dojdzie do likwidacji szkody ta propozycja została zaakceptowana przez stronę powodową, która wykonała te czynności, na które wskazywała strona pozwana, a spór dotyczy wyłącznie wysokości dokonanej naprawy, czyli czy są podstawy do odliczenia pewnych kwot z tytułu amortyzacji części zamiennych i co do tego, jaką stawkę za roboczogodzinę przyjąć to w tej sytuacji skoro ten spór okazał się być rozstrzygnięty z korzyścią dla strony powodowej, gdyż biegły potwierdził, że te stawki, które są stosowane przez stronę powodową znajdują usprawiedliwienie to w ocenie Sądu Okręgowego brak jest podstaw w tym momencie, aby strona pozwana wycofywała się z wcześniejszych uzgodnień, tym bardziej, że opinia biegłego, która na to wskazywała została też wydana z przekroczeniem tezy dowodowej, gdyż w tezie dowodowej, która została przesłana biegłemu, tego typu okoliczności nie zostały wskazane do wyjaśnienia. W tej sytuacji Sąd Okręgowy uznając, że te rachunki, które zostały przedstawione przez stronę powodową pozwanemu mają usprawiedliwienie i ten sposób likwidacji szkody został zaakceptowany wspólnie przez strony, doszedł do wniosku, że istnieją podstawy do zasądzenia wskazanej kwoty i zmienił zaskarżony wyrok przez zasądzenie dodatkowo bezspornej kwoty 638 złotych 56 groszy. Również co do kwestii odsetek to nie budziło wątpliwości w tym zakresie, Sąd Okręgowy odwołuje się do argumentacji, która znajduje się w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Zauważyć przy tym należy, że gdyby się okazało, że wskazana przez Sąd Okręgowy podstawa w grę nie wchodzi, można by się zastanawiać nad kwestią odpowiedzialności deliktowej strony pozwanej, która rzeczywiście w sposób mało lojalny postępuje, wskazując pewną drogę postępowania stronie przeciwnej, a następnie z tej drogi się wycofując, generując niepotrzebne koszty, podczas gdy to rzeczą strony pozwanego profesjonalisty było prawidłowe przeprowadzenie procesu likwidacji szkody i zagwarantowanie, że wszystko odbędzie się zgodnie z przepisami. Jeżeli chodzi o koszty postępowania w tym zakresie Sąd Okręgowy kosztami tymi obciążył stronę pozwaną jako przegrywającą na podstawie artykułu 98 kodeksu postępowania cywilnego. Na koszty te złożyła się opłata od apelacji w kwocie 32 złotych, a prócz tego wynagrodzenie radcy prawnego reprezentującego stronę powodową, w tym przypadku wysokość tego wynagrodzenia określono w oparciu o przepisy rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 roku w sprawie opłat za czynności radców prawnych (Dziennik Ustaw, pozycja 1804), w grę wchodziło zastosowanie paragrafu 2 punktu 2 w związku z paragrafem 10 ustęp 1 punkt 1 i paragrafem 15 cytowanego rozporządzenia przy uwzględnieniu zmiany stawek wynikających z rozporządzenia z dnia 3 października 2016 roku, stąd kwota 135 złotych wynagrodzenia plus 32 złote opłaty sądowej w sumie 167 złotych i taka kwota została zasądzona. To wszystko, dziękuję.”
W zasadzie dla mnie odpowiedź na tak postawione pytanie jest na tyle oczywista, iż nawet nie przyszło mi do głowy aby pisać o tym post na blogu.
Jak się można domyśleć z samego faktu, iż dla mnie jako prawnika jest to sprawa jasna nie oznacza, iż tę jasność podzielają poszkodowani.
Otóż z następującym pytaniem zwróciła się do mnie Czytelniczka niniejszego bloga:
„Witam.
Miałam niedawno taką sytuację, iż należący do mnie pojazd został uszkodzony przez jednego Pana, który trafił kijem w mój samochód. Pan przyznał się do winy. Nie ma on niestety ubezpieczenia tak więc odszkodowanie powinien mi zapłacić on. Przy czym sprawca wskazuje, iż zapłaci mi po przedstawieniu faktury za naprawę?
Pytanie, czy w związku z tym muszę naprawić to auto. Są to drobne wgniecenia i przerysowania lakieru i w zasadzie jakbym otrzymała odszkodowanie, to bym tego teraz nie naprawiała?”
No cóż odpowiedź na to pytanie daje Kodeks cywilny, który w art. 363 mówi:
Naprawienie szkody powinno nastąpić, według wyboru poszkodowanego, bądź przez przywrócenie stanu poprzedniego, bądź przez zapłatę odpowiedniej sumy pieniężnej. Jednakże gdyby przywrócenie stanu poprzedniego było niemożliwe albo gdyby pociągało za sobą dla zobowiązanego nadmierne trudności lub koszty, roszczenie poszkodowanego ogranicza się do świadczenia w pieniądzu.
Co ten zapis oznacza?
To poszkodowany decyduje ( według jego wyboru) w jaki sposób chce on aby szkodę naprawić. Może to być przywrócenie stanu poprzedniego, a więc naprawa auta i zwrot poniesionych kosztów z tym związanych. Ale równie dobrze poszkodowany może podjąć decyzję, iż po skasowaniu odszkodowania będzie jeździł autem uszkodzonym. Z tego tytułu żadnego zarzutu czynić mu nie ma podstaw.
Co za tym idzie sprawca szkody nie ma tu nic do gadania. Jeżeli poszkodowany nie chce naprawiać auta, to należy mu się odszkodowanie według przewidywanych kosztów usunięcia szkody. I tyle.