Zadoścuczynienie za zmiażdżony palec podczas masażu

Trochę przywykliśmy do tego, iż gdy pojawia się hasło: zadośćuczynienie, to od razu kojarzy się z wypadkiem samochodowym. No cóż tych w Polsce co roku jest kilkadziesiąt tysięcy więc siłą rzeczy, to właśnie skojarzenie jest jak najbardziej właściwe.

Niemniej jednak sytuacji, w których dojść może do uszczerbku na zdrowiu, uszczerbku wywołanego działaniem osoby trzeciej jest znacznie więcej.

O dość ciekawym  przypadku doniosła ostatnio Rzeczypospolita.

Otóż Sąd Apelacyjny w Szczecinie zajmował się ostatnio kwestią zadośćuczynienia dla ofiary masażu. ( wyrok z 22 listopada 2016 r. sygn. akt I ACa 987/15).

Poszkodowana wykupiła karnet na zabiegi masażu przy użyciu specjalnej maszyny – rollmasażera. Pracownica salonu posadziła klientkę przy maszynie w ten sposób, że jej stopy znajdowały się na górze bębna masującego. Włączyła rollmasażer i wyszła z pomieszczenia. W trakcie zabiegu klientka chciała sięgnąć po telefon do torebki  odchyliła się na krześle, zaparła nogami o powierzchnię bębna rollmasażera. Wówczas jej stopa opuściła się w dół urządzenia, gdzie paluch został wciągnięty pomiędzy bęben a obudowę rollmasażera.

Krzyk zaalarmował pracownice salonu, które przybiegły lecz nie mogły wyłączyć maszyny. Dopiero wyłączenie bezpieczników unieruchomiło urządzenie.

W wyniku wypadku poszkodowana  miała zmiażdżony palec, doszło do złamania paliczka paznokciowego z całkowitym wyrwaniem płytki paznokciowej i oddarciem skóry odsłaniającym fragment kości. Uraz był bardzo bolesny i jego leczenie wiązało się z wielokrotnymi wizytami u lekarzy. Poszkodowanej udało się uniknąć amputacji, ale konieczny był przeszczep skóry. Palec został trwale oszpecony.

Ubezpieczyciel salonu masażu  wypłacił 7 tyś zadośćuczynienie, lecz to było za mało, poszkodowana więc pozwała salon i dystrybutora masażu o 100 tys zadośćuczynienia.

Biegły w toku procesu przed sądem I Instancji wskazał, iż bęben rollmasażera nie miał siły wciągającej. Stopa powódki została „wciągnięta” do rollmasażera w wyniku silnego nacisku stopą na elementy urządzenia w trakcie sięgania po torebkę.

W tym stanie sprawy Sąd I instancji pozew oddalił.

Poszkodowana wniosła apelację w wyniku rozpoznania, której Sąd Apelacyjny w Szczecinie uwzględnił, że podczas szkolenia z obsługi rollmasażera pracownicy zostali pouczeni, że w trakcie ćwiczeń wykonywanych przez klienta, powinien być zawsze obecny ktoś z personelu. Sąd doszedł do wniosku, iż pracownicy salonu kosmetycznego nie wykonali swoich obowiązków prawidłowo. Jednakże sama poszkodowana zdaniem Sądu przyczyniła się w 50% do wypadku. Zdaniem Sądu wystarczającym zadośćuczynieniem byłaby kwota 30 tys. zł, lecz przyczynienie się w połowie obniżyło należne kobiecie zadośćuczynienie do 15 tys. zł. Ponieważ jednak otrzymała już ona od ubezpieczyciela 7 tys. zł, to ostatecznie Sąd zasądził na jej rzecz tylko 8 tys. zł zadośćuczynienia .

Jak więc widać licho nie śpi, i nie tylko wypadek samochodowy ale i zdawałoby się niewinny masaż stóp może być przyczynkiem do powstania szkody i wypłaty zadośćuczynienia.

 

Czy warto skorzystać z firmy skupującej odszkodowania?

Jakiś czas temu zwrócił się do mnie Czytelnik z następującym zapytaniem:

„Witam. Mam pytanie odnośnie dopłat do odszkodowań w przypadku stłuczek samochodowych… kiedyś miałem stłuczkę nie z mojej winy i był rzeczoznawca samochodowy z PZU dostałem wypłacone odszkodowanie z oc sprawcy. Natomiast kilka  dni temu miałem telefon z firmy skupującej odszkodowania i powiedział koleś żebym wysłał kosztorys emailem i oni sprawdza czy zostało dobrze wypłacone odszkodowanie.

Moje pytanie spotkał  się Pan z tym ? Warto w coś takiego iść. Z góry dziękuje za info”

Zacznę może od wyjaśnienia na czym polega ten interes.

W przypadku szkód komunikacyjnych ( OC, AC), gdzie szkoda nastąpiła w pojeździe prawo nie zabrania cedowania (przelewania) tego typu roszczeń. Zakaz taki funkcjonuje np. w przypadku szkód na osobie. Prawa do zadośćuczynienia nie można więc scedować.

Jak wiadomo czytelnikom bloga o odszkodowaniach po zgłoszeniu szkody ubezpieczycielowi rzadko kiedy poszkodowany jest zadowolony z przyznanego odszkodowania. Normą jest, iż ubezpieczyciel tu zaniży wartość roboczogodziny, tam uzna że drzwi do naprawy a nie do wymiany.

Poszkodowanemu po takiej niekorzystnej kalkulacji pozostaje więc skierowanie sprawy na drogę sądową. I tu właśnie pojawił się biznes dla firm skupujących odszkodowania.

Nie każdy czuje się na siłach psychicznych, finansowych aby sprawę kierować do sądu, często też potencjalna kwota jest na tyle niska, iż w zasadzie po prostu szkoda zachodu. Wreszcie a może przede wszystkim poszkodowani nie wiedzą ile im się tak naprawdę należy i nie wiedzą co robić.

 Tak więc na rynku pojawiły się firmy, które oferują skupywanie nieprzedawnionych, a więc nie starszych jak trzy lata roszczeń przeciwko ubezpieczycielom.

Jak działa ten mechanizm? Poszkodowany przesyła firmie skupującej odszkodowania otrzymany od ubezpieczyciela kosztorys, a ta po przeanalizowaniu oferuje poszkodowanemu za cesję tego roszczenia kwotę wynagrodzenia.

Kiedy taka transakcja jest dla poszkodowanego korzystna? No cóż firma skupująca odszkodowania musi zarobić, siłą więc rzeczy kwota oferowana poszkodowanemu jest znacznie niższa niż kwota, która byłby sam w stanie uzyskać w sądzie.

Tak więc uważam, iż tego typu oferta warta jest rozważenia  w sytuacji, gdy poszkodowany na pewno na sąd by się nie decydował, lub też gdy kwota roszczenia jest tak mała, iż szkoda cierpliwości i czasu na kierowanie sprawy do sądu. No i w jeszcze jednej sytuacji, gdy „na gwałt” potrzebujemy pieniędzy, gdyż będący alternatywą proces cywilny zajmie kilka miesięcy.

Co natomiast na pewno warto zrobić rozważając taką ofertę?

Warto zwrócić się do rzeczoznawcy samochodowego aby ten nam wyliczył w oparciu o przedstawiona przez ubezpieczyciela kalkulację rzeczywistą wartość roszczenia. Usługa ta nie jest przeraźliwie droga, rzeczoznawcy liczą sobie w granicach 300-500 zł za taka wycenę. Można także samemu przeanalizować kalkulację z ubezpieczalni, gdzie na oko często widać na ile odszkodowanie zostało obniżone. Postaram się w najbliższych dniach napisać odrębny artykuł dotyczący tego własnie tematu.

Gdy już dysponujemy wiedzą dotycząca tego ile powinien nam zapłacić ubezpieczyciel, wówczas podjęcie decyzji co do sprzedaży roszczenia będzie dużo łatwiejsze.

O ile kwota wynagrodzenia za cesję będzie bliska kwocie roszczenia odpowiedź jest jednoznaczna.

Gdyby natomiast do wywalczenia było kilka, kilkanaście tysięcy lepiej działać samemu i pozwać ubezpieczyciela do sądu.

 

Rzecznik Finansowy protestuje przeciwko ograniczaniu praw poszkodowanych!

Zeszłoroczny skokowy wzrost stawek płaconych za obowiązkowe ubezpieczenie OC zaowocował niestety wieloma głupimi pomysłami.

Jako że kierowcy są dość liczną grupą wyborców, to i politycy zaczęli szukać tutaj swojej racji bytu.

Pojawił się więc szereg pomysłów na zatrzymanie skali podwyżek, od dopłacania do OC z budżetu Państwa po propozycje skrajnie niekorzystne dla tysięcy ofiar wypadków, a które to propozycje zmierzać miałyby do ograniczenia w ten czy inny sposób wypłacanych odszkodowań, czy zadośćuczynień.

Miedzy innymi Rzecznik Finansowy wskazuje, iż w dyskusjach pojawiają się takie pomysły jak:

  • wprowadzaniu ustawowej definicji „najbliższego członka rodziny”.
  • wyłączeniu możliwości dochodzenia roszczeń nieprzedawnionych tzw. roszczeń historycznych tytułem zadośćuczynień dla najbliższych ze zdarzeń sprzed 3 sierpnia 2008r.
  • pozostawieniu bez wsparcia osób, których dotyka problem wyczerpywalności sumy gwarancyjnej
  • wyłączeniu możliwości dochodzenia zadośćuczynień przez najbliższych członków rodziny w sytuacji osób najciężej poszkodowanych (stany wegetatywne, porażenia czterokończynowe).
  • wyłączeniu możliwości refundacji roszczeń poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych w zakresie kosztów leczenia poza publicznym system zdrowia (w placówkach prywatnych)

W ślad za głosem Rzecznika Finansowego trzeba wskazać, iż :

„Wszystkie powyżej zakwestionowane przez Rzecznika Finansowego propozycje prowadzą do nieuzasadnionego ograniczenia praw bezpośrednio i pośrednio poszkodowanych w wypadkach drogowych. Wywracają też podstawowe reguły prawa odszkodowawczego, stoją w opozycji do ugruntowanej linią judykatury Sądu Najwyższego i podążającego za nią orzecznictwa sądów powszechnych.

–  Dlatego, nie zgadzamy się aby w celu osiągnięcia zahamowania skokowych podwyżek, ograniczać świadczenia wypłacane ofiarom wypadków bo de facto oznaczałoby to wypaczenie roli tego ubezpieczenia, które jest przeznaczone przede wszystkim dla ochrony poszkodowanych. Nie można bowiem pod wpływem chwili stosować rozwiązań, które uderzają w najbardziej poszkodowaną grupę osób, często wyjątkowo tragicznie za cenę obniżki czy utrzymanie nieadekwatnych do ryzyka stawek dla wszystkich kierowców ” apeluje Aleksander Daszewski z biura Rzecznika Finansowego

A jak Państwo widza taką propozycje?

Co jest większym dobrem: Zapewnienie poszkodowanym ofiarom wypadku maksymalnego odszkodowania  – zadośćuczynienia, czy niższe składki OC?

 

Odszkodowanie a wysokość uszczerbku na zdrowiu

W toku sprawy o zapłatę zadośćuczynienia, a więc sprawy o zapłatę odszkodowania za ból i cierpienie jakiego doznał poszkodowany w wyniku wypadku komunikacyjnego lub innego nieszczęśliwego zdarzenia poszkodowany prędzej czy później zetknie się z pojęciem uszczerbku na zdrowiu.

Co oczywiste wysokość stwierdzonego w oparciu o charakter i rozległość doznanych obrażeń wpływa na wysokość przyznanego przez zakład ubezpieczeń świadczenia.

Istotnym z punktu widzenia ofiary wypadku jest odpowiedź na pytanie w jaki sposób wpływa?

Czy poszkodowanemu w kolizji drogowej należy się jakaś konkretna kwota za każdy jeden procent stwierdzonego uszczerbku?

Otóż odpowiedź na tak postawione pytanie zależeć będzie w głównej mierze od tego z jakiego tytułu poszkodowany dochodzi swoich roszczeń.

Polisa NNW 

W przypadku polisy NNW, a więc ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków, taki też charakter mają pracownicze polisy grupowe, faktycznie jest tak, iż za każdy stwierdzony przez lekarza orzecznika procent uszczerbku na zdrowiu polisa przewiduje wypłatę określonej sumy na rzecz pokrzywdzonego.

Jako że ten rodzaj polis ma charakter polis dobrowolnych, tzn. ich zakres nie jest w żaden szczególny sposób regulowany przez przepisy prawa- jak to ma miejsce w przypadku OC, to wysokość przyznawanych świadczeń za uszczerbek na zdrowiu różni się w zależności od rodzaju polisy, jej opcji, czy danego towarzystwa ubezpieczeniowego.

Przede wszystkim jednak wysokość kwoty jaka należy sie uprawnionemu z polisy zależna jest od dwóch rzeczy: wynikającego z załączonej do polisy tabeli przypisującej danemu uszczerbkowi określony procent oraz od wskazanej w polisie sumy należnej za tenże procent uszczerbku.

Tabele te mogą sie różnić w zależności od tego w jakim akurat zakładzie ubezpieczeń jesteśmy ubezpieczeni i jaka opcję polisy wykupiliśmy- czyli czy droższą, czy tańszą.

Np.: za złamanie nogi w towarzystwie X dostaniemy 10% uszczerbku, gdy za ten sam uraz ubezpieczyciel Y daje w swojej tabeli np. 15% uszczerbek.

Rożnie kształtuje się również wysokość wypłacanego odszkodowania za stwierdzony uszczerbek na zdrowiu.

Czasami ubezpieczyciele posługują się określoną kwotą, np wypłacają 100 lub 250 zł za każdy stwierdzony uszczerbek. Alternatywnie uznają, iż za każdy procent uszczerbku przysługuje określony procent sumy ubezpieczenia.

Np. 4% sumy ubezpieczenia za każdy procent. Gdy suma ubezpieczenia wynosi 10.000 zł, a uszczerbek np. 20 %, to ubezpieczyciel wypłaci 4 *20 % z 10.000 zł = 8000 zł. 

Zadośćuczynienie z polisy OC sprawcy wypadku

Zupełnie inaczej wygląda wpływ stwierdzonego uszczerbku na zdrowiu na wysokość ustalanego przez sąd zadośćuczynienia. O ile oczywistym jest, iż im większy uszczerbek na zdrowiu ustali powołany w toku sprawy biegły tym większe zadośćuczynienie zasądzi sąd.

To jednak nie istnieje podobny jak w przypadku szkód likwidowanych z polisy NNW klucz utożsamiający każdy procent ustalonego uszczerbku na zdrowiu z konkretną kwotą.

Jakkolwiek obserwując wydawane przez sądy wyroki można w przypadku danego sądu, czy nawet konkretnego sędziego dojść do wniosku, iż  np. sądy w Poznaniu przyznają za 1% uszczerbku np kwotę między 1.500 a 3000 zł, gdy te w Bydgoszczy 2000-2500 to jednak jest to jedynie wartość pomocna w oszacowaniu potencjalnego roszczenia, a nie wartość pozwalająca na jego precyzyjne wyliczenie.

Przyjętym jest bowiem, iż zadośćuczynienie ma pełnić tzw. funkcję kompensacyjną, co oznacza, iż zasądzona kwota ma stanowić przybliżony ekwiwalent poniesionej szkody niemajątkowej. Ma ona za zadanie niejako wynagrodzić doznane cierpienia fizyczne i psychiczne, aby w ten sposób przynajmniej częściowo przywrócona została równowaga zachwiana na skutek popełnienia czynu niedozwolonego. Funkcja kompensacyjna powinna mieć istotne znaczenie dla ustalenia wysokości zadośćuczynienia (tak: wyrok Sądu Najwyższego z dnia 24 marca 2011 r. I CSK 389/10).

Zadośćuczynienie ma mieć przede wszystkim charakter kompensacyjny, wobec czego jego wysokość nie może stanowić zapłaty symbolicznej, lecz musi przedstawiać jakąś ekonomicznie odczuwalną wartość. Jednocześnie wysokość ta nie może być nadmierną w stosunku do doznanej krzywdy, ale musi być „odpowiednia” w tym znaczeniu, że powinna być przy uwzględnieniu krzywdy poszkodowanego – utrzymana w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa. Rozstrzygające znaczenie mają jedynie indywidualnie sprecyzowane okoliczności ustalone w odniesieniu do konkretnej osoby pokrzywdzonej. Tylko rozważenie zindywidualizowanych przesłanek może bowiem stanowić podstawę do określenia odpowiedniej sumy tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.  (wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 24 lutego 2012 r. I ACa 84/12).

Przyjęcie przez ustawodawcę, że zasądzane zadośćuczynienie ma być „odpowiednie” oznacza, iż sądy orzekające w tym przedmiocie – zasadniczo – dysponują swobodą w zakresie ustalenia wysokości należnego zadośćuczynienia. Krzywda, którą kompensować ma zadośćuczynienie, ma bowiem charakter niewymierny, co powoduje, że ustalenie jej rozmiarów jest możliwe tylko w odniesieniu do konkretnego przypadku. Przyznana sądom swoboda w zakresie ustalania wysokości należnego zadośćuczynienia umożliwia zatem w sposób możliwie najpełniejszy realizację funkcji kompensacyjnej zadośćuczynienia (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 19 stycznia 2012 r. IV CSK 221/11).

Jaki wniosek wypływa z wyżej zacytowanych orzeczeń? Otóż ustalony uszczerbek na zdrowiu jest jedynie jednym z elementów, które sąd powinien wziąć przy okazji ustalenia należnego poszkodowanemu zadośćuczynienia. Jest to element bardzo istotny, ale nie jedyny, istotny jest przecież także charakter uszczerbku, jego konsekwencje na życie poszkodowanego, jego wiek, zawód, majątek, czy sposób spędzania wolnego czasu.

 

Kary za brak OC w 2017 r. idą do góry.

v4_prague_2015-12-03_-_viktor_orban_1_croppedZ nowym rokiem wiele rzeczy, zwłaszcza w prawie się zmienia. Zmiany także czekają kierowców, na całe szczęście jedynie tych, którzy z tym prawem pozostają na bakier.

Otóż z dniem 1 stycznia 2017 r. zmienią się, a konkretnie wzrosną kwoty kar nakładanych przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny w stosunku do kierowców, którzy nie spełnili swojego obowiązku i nie ubezpieczyli swojego pojazdu.

Zmiana ta ma w zasadzie charakter automatyczny, gdyż zgodnie z przepisami wysokość kary jest wielokrotnością minimalnego wynagrodzenia za pracę. Jako że rząd Pani Premier Beaty Szydło zdecydował się zmienić tę wartość i podnieść minimalne wynagrodzenie za pracę do kwoty 2000 brutto z 1850 zł, to i wysokość kary wzrosła.

Konkretnie kwestię te reguluje ustawa z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz. U. z 2003 r. Nr 124 poz.1152 z późn. zm.).

Stosownie do art. 88 ww Ustawy osoba, która nie spełniła obowiązku zawarcia umowy ubezpieczenia obowiązkowego jest obowiązana wnieść opłatę.

Wysokość tej opłaty w każdym roku kalendarzowym, stanowi:

1) w ubezpieczeniu OC posiadaczy pojazdów mechanicznych:

a) samochody osobowe – równowartość dwukrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę,

b) samochody ciężarowe, ciągniki samochodowe i autobusy – równowartość trzykrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę,

c) pozostałe pojazdy – równowartość jednej trzeciej minimalnego wynagrodzenia za pracę,

Przy czym wysokość opłaty jest uzależniona od okresu pozostawania tego posiadacza bez ochrony ubezpieczeniowej w każdym roku kalendarzowym i wynosi:

1) 20% opłaty w przypadku gdy okres ten nie przekracza 3 dni;

2) 50% opłaty w w przypadku gdy okres ten nie przekracza 14 dni;

3) 100% opłaty w przypadku gdy okres ten przekracza 14 dni.

Czyli w 2017 roku opłaty te wynoszą:

dla samochodów osobowych: 4000 zł- przy 100% opłacie, 2000 zł – przy 50% i 800 zł przy 20% opłacie.

dla samochodów ciężarowych: 6000 zł- 100%, 3000- 50%, 1200 zł- 20%

dla pozostałych pojazdów: 670 zł – 100%, 385 zł- 50% i 134 zł- 20 %

I jak Państwu podobają się nowe kary? Warto ryzykować jazdę bez OC?

Kierowcy rezygnują z OC? Bo ich nie stać?

Ostatnio przez media przetoczyła się fala informacji odnoszących się do postawy kierowców wobec następującej już od jakiegoś czasu podwyżce składek na ubezpieczenie OC.

Przypomnę tylko, iż w tym roku ceny polis Oc podrożały średnio o 40 %, a według zapowiedzi ubezpieczycieli na tym nie koniec. Docelowo ceny tego obowiązkowego ubezpieczenia mają zwiększyć się o około 100% w stosunku do kwot, które kierowcy byli obowiązani płacić w zeszłym roku.

No cóż podwyżki są faktem. Natomiast co piszą, głoszą, pokazują media?

Chociażby w informacji jaka pojawiła się na portalu TVN24 bis wynika, iż coraz częściej kierowcy rezygnują z zakupu polisy OC, gdy agent przedstawia im nowe wyliczenie składki do zapłaty jakiej będą obowiązani.

Nie wiem na ile jest to tworzenie sztucznego szumu medialnego i czy postawa kierowcy sprowadza się po prostu do chęci zweryfikowania cen u konkurencji, czy faktycznie dany właściciel auta ma zamiar w kolejnym roku jeździć bez polisy ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej- OC?

Jeżeli to ostatnie, to świadczy tylko i wyłącznie o skrajnej głupocie takiego kierowcy. Tak głupocie! I to z dwóch powodów.

Po pierwsze sam fakt, iż kierowca nie wykupi ubezpieczenia Oc, nie oznacza iż nie zostanie do tego zmuszony. Przepisy ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych przewidują bowiem procedurę automatycznego wznowienia polisy. Tak więc mimo braku wykupienia polisy zakład ubezpieczeń sam ją wystawi i za chwilę zwróci się do swojego Klienta o zwrot składki, która zostanie naliczona stosownie do oceny ryzyka ubezpieczyciela.

Po drugie nawet jeżeli zachodzi w przypadku danego kierowcy sytuacja, gdy do wznowienia nie dochodzi. Np wypowiedział on wcześniej polisę, to brak jazdy bez ważnej polisy Oc niesie za sobą dwie poważne konsekwencje.

Kierowca taki podlega karze administracyjnej, która w tym roku wynosi:

dla samochodów osobowych: 3700 zł- przy 100% opłacie ( ponad 14 dni zwłoki) , 1850 zł – przy 50% ( między 3 a 14 dni zwłoki) i 740 zł (mniej jak 3 dni zwłoki) przy 20% opłacie.

dla samochodów ciężarowych: 5500 zł- 100%, 2780- 50%, 110 zł- 20%

dla pozostałych pojazdów: 620 zł – 100%, 310 zł- 50% i 120 zł- 20 %

Więcej w tym WPISIE.

Przypomnieć też należy, iż od stycznia 2017 r. wzrasta kwota minimalnego wynagrodzenia za pracę, tak więc opłaty te automatycznie pójdą do góry.

Wreszcie osoba, która nie posiada ważnego OC a spowoduje wypadek podlega odpowiedzialności regresowej ze strony zakładu ubezpieczeń. Ubezpieczyciel najpierw wypłaci odszkodowanie lub zadośćuczynienie ( a przecież nie rzadko te przekraczają i milion złotych) i następnie zwróci się o zwrot tak wypłaconej kwoty do sprawcy wypadku. Bankructwo w zasadzie gwarantowane.

Na temat regresu można poczytać w tym WPISIE.

Jeżeli więc nie stać nas na OC, to lepiej przesiąść się na rower, czy zacząć jeździć tramwajem niż ryzykować swoją przyszłością.

A jak Państwo podchodzą do podwyżek? Płacą i płaczą? Przesiadają się do komunikacji miejskiej?

Kierowca lawety z własnej kieszeni będzie musiał wysupłać milion!!!

W dniu 12 września portal TVN 24 doniósł o poważnym w skutkach karambolu  cytując za portalem:

„Ponad 8 godzin trwało sprzątanie po lawecie z autami, która przewróciła się na krajowej „jedynce” w Tychach. Pijany kierowca zablokował jezdnię w kierunku Bielska-Białej, uszkodził ekrany akustyczne, bariery energochłonne i nawierzchnię drogi, zniszczył 10 nowych samochodów. – Spowodował straty na ponad milion zł. Można mówić o szczęściu, że nikomu nic się nie stało. Potraktowaliśmy go z najwyższą surowością – mówi prokurator.

Nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym oraz kierowanie w stanie nietrzeźwości – takie zarzuty prokuratorskie usłyszał 56-letni kierowca lawety, która w piątek przewróciła się na DK1 w Tychach. Przewróciła się laweta z autami i zablokowała ekspresówkę.  – Jego największym przestępstwem było to, że był pijany. Każdy nietrzeźwy za kierownicą jest zagrożeniem na drodze, ale od kierowcy ciężarówki powinno wymagać się więcej. Jest kierowcą zawodowym, prowadzi samochód z wielotonowym ładunkiem. To naprawdę szczęście, że w tym wypadku nikomu nic się nie stało. Postanowiliśmy potraktować kierowcę z najwyższą surowością – mówi Monika Stalmach-Ćwikowska, prokurator rejonowy w Tychach. Cud, że ekrany nie spadły Do wypadku doszło o 7 rano, w trakcie szczytowych podróży do pracy. Laweta, przewożąca 10 nowych fiatów, przewróciła się na wiadukcie krajowej „jedynki”. 56-letni kierowca miał prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie. Uderzył w bariery energochłonne, laweta przewróciła się na bok, część fiatów rozsypała się po jezdni. Jeden pas udało się odblokować tuż przed drugim szczytem o godz. 15. Na drugim pasie, po sprzątnięciu samochodów wciąż pracowali inspektorzy Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Tychach. – Uszkodzone zostały bariery energochłonne i ekrany akustyczne. Aż 16 paneli. Cud, że żaden nie spadł z wiaduktu na ulicę Piłsudskiego – mówi Agnieszka Kijas, rzeczniczka MZUiM. Panele trzeba było zdemontować, bo zagrażałyby kierowcom. Straż pożarna sobie z tym nie poradziła, MZUiM musiał sprowadzać specjalny dźwig. Akcja zakończyła się dopiero o 17.30. W sobotę udało się naprawić metalowe bariery między jezdniami. Wysokość strat jeszcze nie jest ostatecznie oszacowana. Prokurator przewiduje, że będzie to na pewno ponad milion zł. – To niedawno przebudowana droga, jeszcze na gwarancji. Jednak za takie uszkodzenia, z winy kierowcy, nie ma zwrotu kosztów. Jesteśmy oczywiście ubezpieczeni. Ale będziemy też rościć odszkodowanie od sprawcy wypadku – podsumowuje Kijas. 5 lat za kratami Kierowca, zamieszkały na wschodzie Polski, czeka na rozprawę. Został objęty policyjnym dozorem, ma zakaz opuszczania kraju. Za popełnione przestępstwo grozi mu nawet 5 lat więzienia.” Czytaj dalej „Kierowca lawety z własnej kieszeni będzie musiał wysupłać milion!!!”

Czy warto wnosić apelacje od wysokości kwoty zawartej w wyroku zasądzającym zadośćuczynienie?

Rozpoznawane przez Sąd sprawy o zadośćuczynienie charakteryzują się jedną istotną specyfiką- są to tzw. sprawy oparte o uznanie sędziowskie.

Termin „uznanie sędziowskie” oznacza, iż nie ma ścisłych matematycznych podstaw do wydania orzeczenia lecz suma kwoty zasądzanej tytułem zadośćuczynienia, za rozstrój zdrowia, uszczerbek na zdrowiu, czy śmierć osoby bliskiej jest niejako wynikiem procesu myślowego sędziego.

Rezultatem tego są np. rozbieżności w orzecznictwie co do wysokości zasądzanych kwot, mimo porównywalnych stanów faktycznych. W prawie że identycznej sprawie rozpoznawanej np w Poznaniu, żona zmarłego może otrzymać tytułem zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej 15 tyś złotych, gdy sąd w Rzeszowie zasądzi 250 tys złotych.

W zwiazku z tym pojawia się często pewien problem przy podejmowaniu decyzji dotyczącej wniesienia bądź nie apelacji od takiego wyroku.

Dajmy na to pozwalismy ubezpieczyciela o 100 tyś zł tytułem zadośćuczynienia. Sąd I Instancji zasądza 75 tyś złotych. Osoba poszkodowana jest niezadowlona z tego wyroku i chaiałaby wnieśc apelacje, Ubezpieczyciel równiez nie jest zadowolony i także chce wnieśc apelacje.

Czy jest w ogóle sens? I czy coś ogranicza możłiwosc wywiedzenia środka odwoławczego?

Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. W przypadku orzeczeń wydawnych w oparciu o uznanie sędziowskie Sąd drugiej Instancji może oddalić apelację, nawet zgadzajac się iż może suma zasądzona jest za duża lub za niska, ale mimo to oddali wskazując, iż argumenty podniesione przeciwko wyrokowi pierwszej instancji nie dyskwalifikują swobodnej oceny sędziego.

Podkreślić bowiem należy, iż wedle ugruntowanej koncepcji prezentowanej przez Sąd Najwyższy i sądy niższych instancji więź emocjonalna łącząca osoby bliskie jest dobrem osobistym, a więc doznany na skutek śmierci osoby bliskiej uszczerbek może polegać nie tylko na osłabieniu jej aktywności życiowej i motywacji do przezwyciężenia trudności, co podlegałoby rozpatrzeniu przez pryzmat art. 446 § 3 k.c., lecz jest także następstwem naruszenia tej relacji między osobą zmarłą a jej najbliższymi. Przepis stanowiący podstawę zasądzenia zadośćuczynienia nie daje żadnych wskazówek co do sposobu określenia wysokości zadośćuczynienia, stanowi jedynie, że sąd może przyznać poszkodowanemu „odpowiednią sumę”. Faktycznie zapis taki nadaje przyznaniu przez sąd zadośćuczynienia charakter fakultatywny, a wysokość przyznanego zadośćuczynienia pozostawia swobodzie uznania sędziego, który winien kierować się celami i charakterem zadośćuczynienia (…) skoro zadośćuczynienie ma charakter kompensacyjny, tym samym winno reprezentować ekonomicznie odczuwalną wartość (…) Z drugiej jednak strony odpowiednia suma pieniężna przyznana tytułem zadośćuczynienia powinna być utrzymana w rozsądnych granicach i być dostosowana do aktualnych stosunków majątkowych w społeczeństwie (…) umiarkowana wysokość zadośćuczynienia oznacza, że nie może ono być ani rażąco wygórowane, ani rażąco niskie” .

W wyroku z 3 czerwca 2011 r., III CSK 279/10, Sąd Najwyższy stwierdził, że trudno jest wycenić tę krzywdę. W każdym razie każdy przypadek powinien być indywidualizowany z uwzględnieniem wszystkich okoliczności sprawy. Wprowadzenie do przepisu klauzuli „odpowiedniej sumy” pozostawia sądowi orzekającemu margines uznaniowości, co do wysokości zasądzanej kwoty. Jest on dodatkowo wzmocniony fakultatywnym („może”) charakterem tego przyznania, co wskazuje na konstrukcję należnego zadośćuczynienia dopiero po przekroczeniu pewnego poziomu krzywdy (…). Swoboda ta, zwana prawem sędziowskim, nie oznacza dowolności, gdyż przyznanie odpowiedniej sumy tytułem kompensacji krzywdy, jak i jej odmowa, muszą być osadzone w stanie faktycznym sprawy i jeżeli jest sporządzane uzasadnienie powinny okoliczności te znaleźć obiektywny wyraz w motywach wyroku. Pomimo niemożności ścisłego ustalenia wysokości uszczerbku należy opierać rozstrzygnięcie na kryteriach zobiektywizowanych, a nie kierować się wyłącznie subiektywnymi odczuciami poszkodowanego

Jak więc odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule niniejszego artykułu?

Przede wszystkim wyrok Sądu pierwszej instancji co do kwoty musi znacznie odbiegać od kwoty dochodzonej pozwem. W zasadzie apelacja nie ma szans, gdy np. dochodziliśmy 100 tyś zł, a sąd zasądził 90 tyś zł. Nie jest to rażąca róznica.

Tylko zatem w sytuacji, gdy Sąd w swoim orzeczeniu znacznie odbiega od dochodzonej kwoty a jednocześnie kwota zasądzona odbiega od kwot zasądzanych w podobnych sprawach mamy realne szanse na rzeczywiste rozpoznanie apelacji. W każdym razie zawsze warto wyrok i uzasadnienie Sądu pierwszej instancji poddać analizie.

Ile odszkodowania za złamany obojczyk?

Uszczerbek na zdrowiu polegający na złamaniu obojczyka lub obojczyków są jednymi z najczęstszych konsekwencji zdrowotnych wypadków komunikacyjnych.

Paradoksalnie obojczyki pękają głównie dzięki temu, iż korzystamy z pasów bezpieczeństwa.

Pas podczas zderzenia powoduje, iż siły, które działają w aucie na ciało kierowcy, czy pasażera są powstrzymane przez jego napięcie. Dzięki temu poszkodowani unikają znacznie gorszych konsekwencji na zdrowiu, czy nawet utraty życia. Niestety siła działająca na pas i ciało powoduje często, iż niektóre kości nie wytrzymują i pękają.

Równie często do złamania obojczyków dochodzi w sezonie zimowym, gdy na nie odśnieżonym chodniku lub innej zlodowaconej powierzchni poszkodowany potyka się i upada na wyciągniętą rękę.

Objawy jakie towarzyszą złamaniu obojczyka to najczęściej silny ból, powstający w miejscu złamania obrzęk, problem z podnoszeniem i poruszaniem ręką oraz widoczne gołym okiem przemieszczenie kości. Pierwsza pomoc zwykle polega na unieruchomieniu kończyny. Leczenie zależy od tego czy doszło do przemieszczenia elementów kostnych. Niekiedy niezbędna jest także leczenie operacyjne.

Ile zatem może domagać się od ubezpieczyciela, czy sprawcy szkody poszkodowany, który doznał uszczerbku na zdrowiu polegającym na złamaniu obojczyka, czy obojczyków? Czytaj dalej „Ile odszkodowania za złamany obojczyk?”

Polisy Oc drożeją o 40% – Czy to faktycznie zła wiadomość dla kierowców?

Ostatnio przez media przewinęła się informacja o przeprowadzonej przez towarzystwa ubezpieczeniowe podwyżce opłat za polisy OC. Wzrost kosztów ubezpieczenia miałby wzrosnąć o co najmniej 40%.

Według danych dostępnych w internecie pod koniec zeszłego roku kierowcy przeciętnie płacili 618 zł za polisę OC. W chwili obecnej średni koszt polisy sięga już kwoty 856 zł. Jeszcze bardziej zdrożały polisy OC dla samochodów z silnikami o pojemności powyżej 2 litrów. Tu średnia składka wzrosła z 705 zł pod koniec roku do 1018 zł na koniec pierwszego półrocza 2016 r.

Oczywiście media przedstawiają te informację jako katastrofalną, czy rzeczywiście? Czytaj dalej „Polisy Oc drożeją o 40% – Czy to faktycznie zła wiadomość dla kierowców?”