Czy można od ubezpieczyciela żądać zwrotu kosztów prawnika mimo, iż sprawa nie trafiła do Sądu?

Polskie prawo co do zasady przyjmuje, iż osobie dochodzącej roszczenia, np. zadośćuczynienia za uszczerbek na zdrowiu przysługuje w razie wygrania sporu zwrot kosztów adwokata czy radcy prawnego, który reprezentował stronę w toku procesu.

Często jednakże poszkodowany korzysta z pomocy adwokata na etapie postępowania przedsądowego. Pełnomocnik zgłasza roszczenie i reprezentuje poszkodowanego w toku negocjacji.

Zdarza się, iż ubezpieczyciel uznaje roszczenie i wypłaca odszkodowanie lub zadośćuczynienie w kwocie, która w zasadzie kończy sprawę.

W sposób oczywisty za taką pomoc adwokata, radcy prawnego poszkodowany musiał zapłacić, czy jednak może domagać się zwrotu tak wydatkowanych kwot od ubezpieczyciela?

Prościej jest np. w Niemczech, gdzie przepisy prawa wprost regulują zwrot takich kosztów, mimo braku angażowania sądu.

W Polsce jest to kwestia, która dopiero niedawno zyskała zielone światło w orzecznictwie Sądowym. Jednakże odzyskanie kosztów usługi prawniczej wiąże się niestety z dość żmudnym procesem.

Pozwolę sobie tę sprawę omówić na przykładzie sprawy, która prowadziłem. Sprawa dotyczyła odpowiedzialności radcy prawnego za błąd w sztuce prawniczej. Błąd był dość oczywisty- pełnomocnik spóźnił się z pozwem przez co przedawniła się część roszczeń. PZU w zasadzie uznało od razu szkodę i wypłaciło odszkodowanie.

Jednakże Klient za moją namową zdecydował się dochodzić zwrotu kosztów faktury, którą za usługę mu wystawiłem.

PZU, które otrzymało roszczenie najpierw zażądało litania wyjaśnień:

a to dlaczego korzystanie z zawodowego pełnomocnika było uzasadnione i konieczne

a to do przedstawiania odpowiednich dowodów

a to do uzasadnienia wysokości wynagrodzenia pełnomocnika.

No cóż nie pozostało nic innego jak wskazanie, iż korzystanie z pomocy radcy prawnego było konieczne w celu oceny działania ubezpieczonego w kontekście zasad profesjonalizmu obowiązujących zawodowych pełnomocników oraz w celu oszacowania rozmiaru szkody, którą poniósł powód na skutek naruszenia tychże zasad przez ubezpieczonego.

Mimo tego PZU odmówiło zwrotu kosztów.

Sąd po wniesieniu powództwa nie miał jednak większych wątpliwości wskazując, iż: wydatki poniesione przez powoda na obsługę prawną na etapie postępowania likwidacyjnego stanowią jego szkodę pozostającą w adekwatnym związku przyczynowym ze zdarzeniem rodzącym odpowiedzialność odszkodowawczą pozwanego. Powołał się przy tym na  wyrok Sądu Najwyższego w uchwale z 13 marca 2012 r. w sprawie III CZP 75/11:

Uzasadnione i konieczne koszty pomocy świadczonej przez osobę mającą niezbędne kwalifikacje zawodowe, poniesione przez poszkodowanego w postępowaniu przedsądowym prowadzonym przez ubezpieczyciela, mogą w okolicznościach konkretnej sprawy stanowić szkodę majątkową podlegającą naprawieniu w ramach obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych.

W uzasadnieniu cytowanej uchwały Sąd Najwyższy wskazał także m. in. iż refundacji w ramach wypłaconego odszkodowania OC podlegać mogą także wydatki związane z „skorzystaniem z porady prawnej w celu sformułowania roszczenia i określenia odpowiednich dowodów”.

Tak więc warto się zastanowić, czy nie dałoby rady w danej konkretnej sprawie odzyskać od ubezpieczyciela także koszty pomocy adwokata lub radcy prawnego.

Ile kosztuje wypadek komunikacyjny?

Prowadząc sprawę związaną z wypadkiem drogowym, czy to o zapłatę odszkodowania za uszkodzone auto, czy o zapłatę zadośćuczynienia dla osoby poszkodowanej w zdarzeniu drogowym w zasadzie koncentrujemy swoją uwagę na wysokości kwot należnych osobom poszkodowanym od ubezpieczycieli. Umyka przy tym wiedza, iż koszt kolizji nie ogranicza się tylko do szkód w samochodzie, a koszty wypadków Polsce stanowią wręcz procent PKB.

Warto w tym zakresie zapoznać się z corocznie publikowanym raportem Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

W bieżącym roku Rada opublikowała raport obejmujący badanie roku 2014 r.

I tak, w tym roku koszty wszystkich zdarzeń drogowych w Polsce oszacowano na poziomie 48,6 mld złotych!

Na kwotę tę składają się koszty wypadków drogowych w kwocie 34,8 mld złotych i koszty kolizji drogowych na sumę 13,8 mld złotych.

Co ciekawe łączne koszty wypadków i kolizji drogowych w 2014 roku stanowiły aż 2,81% PKB kraju. Jest to wręcz suma ogromna. Raport wskazuje, iż: „Wielkość i struktura kosztów zdarzeń drogowych zależą wprost od skutków tych zdarzeń, które są zróżnicowane z uwagi na czas ich trwania i rodzaj: od najpoważniejszych, takich jak śmierć człowieka, przez długofalowe, jak np. trwałe kalectwo, kończąc na najbardziej trywialnych jak drobne uszkodzenie pojazdu. W 2014 roku koszty wypadków w Polsce stanowiły 72% całkowitych kosztów zdarzeń drogowych, a koszty kolizji drogowych wyniosły pozostałe 28% ogółu kosztów. Największy udział w strukturze kosztów miały koszty ciężko rannych (77%), zaraz za tym koszty ofiar śmiertelnych (18%), następnie koszty lekko rannych (3%) i straty materialne z tytułu kolizji (2%).”

Rada przewiduje, że straty za rok 2015 roku przekroczą 50 mld zł. i to mimo iż liczba wypadków drogowych na polskich drogach maleje. Jednakże często wypadki są coraz poważniejsze a i kwoty zwłaszcza zadośćuczynień są coraz wyższe.

I tak przekładając te liczby na konkrety, to kolizja drogowa w Polsce to koszt około 4o tys. zł. Znacznie więcej jednak kosztuje ofiara śmiertelna, gdzie jeden zgon na polskich drogach szacowany jest na 2 mln zł. Więcej może kosztować jedynie osoba ciężko ranna, gdzie straty z tego tytułu wynoszą ponad 2 mln zł.

Wskazać należy, iż poza odszkodowaniem, zadośćuczynieniem w skład łącznego kosztu wypadków wchodzą m.in. pieniądze na leczenie i rehabilitację rannych , pogrzeby zabitych, wydatki na pracę służb ratowniczych, koszty postępowań karnych czy straty firm.

Stałe kwoty zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej- nowy pomysł KNF

W tym tygodniu ukazała się na łamach prasy informacja, iż Komisja Nadzoru Finansowego pracuje nad wytycznymi ujednolicającymi zasady (czytaj wysokość) przyznawania zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej w wypadku samochodowym z OC sprawcy.

Pytanie jakie się tu pojawia, czy to dobry pomysł?

Osobiście uważam, iż tak- mimo iz jako prawnik- radca prawny należę do grupy, która w wyniku wprowadzenia takiej regulacji może sporo stracić. Ale po kolei.

Zadośćuczynienie za śmierć – jak jest dziś?

W chwili obecnej, a dokładnie od 2008 r. do polskiego Kodeksu cywilnego wprowadzono uprawnienie osób bliskich wobec śmiertelnej ofiary wypadku drogowego do domagania się zadośćuczynienia za krzywdę jaką ta osoba doznała w wyniku śmierci ojca, matki, męża dziecka.

Do tej pory osoby takie, tak jak w wielu innych krajach europejskich, nie miały takiej możliwości.

Kwoty, które przyznają sądy osobom poszkodowanym w skali całego kraju różnią się zasadniczo w zależności od apelacji, w której dany wyrok zapada. Ewenementem jest tu apelacja rzeszowska, gdzie często osoby poszkodowane otrzymują zadośćuczynienia sięgające nawet 250 tyś złotych. Zupełnie inaczej jest w innych regionach kraju, chociażby w Poznaniu zdarzyło mi się widzieć wyroki Sądu Apelacyjnego, który za śmierć ojca przyznał 15 tyś złotych.

Z czego wynikają rozbieżności w kwotach zadośćuczynienia?

Problem jaki pojawia się przy ustaleniu wysokości należnego zadośćuczynienia sprowadza się do faktu, iż w zasadzie sędzia wydający wyrok kwoty te musi niejako wziąć z przysłowiowego „kapelusza”. Całkowitym truizmem jest stwierdzenie, iż w zasadzie żadna kwota przyznana od ubezpieczyciela przez Sąd nie pozwoli na zrekompensowanie doznanej krzywdy w postaci utraty najbliższego. Siłą rzeczy więc sędziowie poruszają się tu trochę po omacku. Nie ma bowiem żadnego uzasadnienia dla uznania, iż akurat kwota 10 tyś jest bardziej odpowiednia od kwoty 100 tyś.

Tym samym uważam, iż przyjęcie modelu takiego jak ma to miejsce chociażby w Czechach, czy Hiszpanii, gdzie bodajże w Czechach kwoty te są konkretnie wskazane w czeskim kodeksie cywilnym, w Hiszpanii kwestie te regulują rozporządzeniem jest moim zdaniem równie uprawnione jak obecny model polski.

Plusem takiego rozwiązania, tj. ustalenie odgórnie konkretnej kwoty za konkretne zdarzenie, np.: 50 tyś za śmierć męża, 10 tyś za śmierć barta itd., było po pierwsze praktycznie wycofanie kilku tysięcy spraw z sądów, co przy korkach w polskim sądownictwie byłoby pożądane. Po drugie instrument taki byłby bardziej zrozumiały dla obywateli, tak jak np. świadczenie – jednorazowe odszkodowanie przyznawane z ZUS-u. Tym samym obywatele mieliby większą świadomość prawną co do swoich możliwości.

Minusem ( albo plusem) byłby mniejsze zyski Kancelarii odszkodowawczych czy prawników, do których nie musieliby się zgłaszać zagubieni w gąszczu przepisów poszkodowani. Nie da się ukryć, iż w chwili obecnej dochodzenie roszczeń o zadośćuczynienie za śmierć osoby bliskiej jest kołem zamachowym 3 tys podmiotów prowadzących tzw. biznes w postaci prowadzenia Kancelarii odszkodowawczej.

A co Państwo sądzicie o tym pomyśle?

Kiedy decyzja zakładu ubezpieczeń nie wpływa na bieg przedawnienia. I gdzie można znaleźć mały haczyk

Jak pisałem w poście dotyczącym przedawnienia roszczeń w stosunku do zakładów ubezpieczeń, przedawnienie, to ulega przerwaniu w wyniku zgłoszenia roszczenia ubezpieczycielowi, a biegnie ono na nowo od momentu wydania decyzji kończącej postępowanie.

Wszystko, to stosownie do treści art 819§ 4. Kodeksu cywilnego:

Bieg przedawnienia roszczenia o świadczenie do ubezpieczyciela przerywa się także przez zgłoszenie ubezpieczycielowi tego roszczenia lub przez zgłoszenie zdarzenia objętego ubezpieczeniem. Bieg przedawnienia rozpoczyna się na nowo od dnia, w którym zgłaszający roszczenie lub zdarzenie otrzymał na piśmie oświadczenie ubezpieczyciela o przyznaniu lub odmowie świadczenia.

Czytaj dalej „Kiedy decyzja zakładu ubezpieczeń nie wpływa na bieg przedawnienia. I gdzie można znaleźć mały haczyk”

Czy zakład ubezpieczeń może wstrzymać się z wydaniem decyzji, zapłatą odszkodowania do czasu zakończenia postępowania karnego?

St_Georges_Hall_Court_Room
autor: Michael D Beckwith CC BY #.0

Dość powszechną sytuacją w procesie likwidacji szkód jest wstrzymanie się przez zakład ubezpieczeń z wypłatą odszkodowania z uwagi na fakt, iż przeciwko sprawcy wypadku toczy się postępowanie karne.

Ubezpieczyciel tłumaczy, iż w zasadzie dopiero Sąd może ocenić, czy sprawca wypadku rzeczywiście jest sprawcą wypadku i co za tym idzie decyzja zostanie podjęta dopiero po wydaniu wyroku i dalej jego uprawomocnieniu się.

Nie trzeba dodatkowo tłumaczyć, iż takie postępowanie potrafi trwać nawet i rok dwa. W tym czasie odszkodowania, zadośćuczynienie nie widać.

Czy zatem ubezpieczycielowi przysługuje taka kompetencja i czy należy faktycznie pokornie czekać aż tryby powolnej maszyny sprawiedliwości wymielą wyrok, który pozwoli ubezpieczycielowi na podjęcie decyzji.

Ubezpieczyciel powołuje się przy tym na art. 14 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz.U. Nr 124, poz. 1152 ze zm.), zgodnie z którym:

Art. 14

1. Zakład ubezpieczeń wypłaca odszkodowanie w terminie 30 dni licząc od dnia złożenia przez poszkodowanego lub uprawnionego zawiadomienia o szkodzie.

2. W przypadku gdyby wyjaśnienie w terminie, o którym mowa w ust. 1, okoliczności niezbędnych do ustalenia odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń albo wysokości odszkodowania okazało się niemożliwe, odszkodowanie wypłaca się w terminie 14 dni od dnia, w którym przy zachowaniu należytej staranności wyjaśnienie tych okoliczności było możliwe, nie później jednak niż w terminie 90 dni od dnia złożenia zawiadomienia o szkodzie, chyba że ustalenie odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń albo wysokości odszkodowania zależy od toczącego się postępowania karnego lub cywilnego. W terminie, o którym mowa w ust. 1, zakład ubezpieczeń zawiadamia na piśmie uprawnionego o przyczynach niemożności zaspokojenia jego roszczeń w całości lub w części, jak również o przypuszczalnym terminie zajęcia ostatecznego stanowiska względem roszczeń uprawnionego, a także wypłaca bezsporną część odszkodowania.

Co za tym idzie teoretycznie ubezpieczyciel ma rację, albo inaczej istnieje norma prawna, która pozwalałaby mu opóźnienie procesu likwidacji szkody.

Pamiętać jednak przy tym należy, iż zakład ubezpieczeń został obłożony także pewnym obowiązkiem, którym jest przeprowadzenie własnych ustaleń co do okoliczności powstania szkody i ustalenia sprawcy. Ubezpieczyciel nie może więc bezwolnie czekać na rozstrzygnięcie postępowania karnego, ale sam musi spróbować ustalić, czy wina sprawcy jest jednak do ustalenia.

Tak chociażby orzekł Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku o sygn. Akt: I ACa 703/13 – wyrok SA Lublin z dnia 05-02-2014:

Obowiązek przeprowadzenia prawidłowego postępowania likwidacyjnego przez ubezpieczyciela w kontekście roszczenia odsetkowego uprawnionego

To na ubezpieczycielu ciąży obowiązek przeprowadzenia prawidłowego postępowania likwidacyjnego, którego celem jest nie tylko ocena zasadności roszczeń zgłaszanych przez poszkodowanego, ale również zebranie materiału umożliwiającego ocenę zakresu przedmiotowych roszczeń. Nieprawidłowości w toku postępowania likwidacyjnego nie mogą prowadzić do przerzucenia na ubezpieczonego negatywnych konsekwencji z tym związanych.”

Jak to się przekłada na praktykę?

Moim zdaniem tylko i wyłącznie w przypadku sytuacji wyjątkowych, w których trudno określić kto ponosi odpowiedzialność za dane zdarzenie drogowe, gdy są różne sprzeczne opinie biegłych w takiej sprawie można uznać za dopuszczalne wstrzymanie się z wydaniem decyzji o wypłącie odszkodowania lub zadośćuczynienia.

Dobitnie ujął to Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku o sygn. Akt: I ACa 1291/13 – wyrok SA Kraków z dnia 13-12-2013:

Ratio legis art. 14 ustawy z 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (t.j. Dz.U. z 2013r. poz. 392), podobnie jak i art. 817 KC, opiera się na uprawnieniu do wstrzymania wypłaty odszkodowania w sytuacjach wyjątkowych, gdy istnieją niejasności odnoszące się do samej odpowiedzialności ubezpieczyciela albo wysokości szkody. Ustanawiając krótki termin spełnienia świadczenia ustawodawca wskazał na konieczność szybkiej i efektywnej likwidacji szkody ubezpieczeniowej. Po otrzymaniu zawiadomienia o wypadku ubezpieczyciel – jako profesjonalista korzystający z wyspecjalizowanej kadry i w razie potrzeby z pomocy rzeczoznawców (art. 355 § 2 KC) – obowiązany jest do ustalenia przesłanek swojej odpowiedzialności, czyli samodzielnego i aktywnego wyjaśnienia okoliczności wypadku oraz wysokości powstałej szkody. Nie może też wyczekiwać na prawomocne rozstrzygnięcie sądu. Bierne oczekiwanie ubezpieczyciela na wynik toczącego się procesu naraża go na ryzyko popadnięcia w opóźnienie lub zwłokę w spełnieniu świadczenia odszkodowawczego.”

Tak więc jeżeli jest to sytuacja typowa, gdzie nie ma większych wątpliwości co do osoby sprawcy można iść od razu z pozwem do Sądu żądając dodatkowo zapłaty odsetek za opóźnienie.

Mam nadzieję, iż moja praca w jakikolwiek sposób pomogła w twojej sprawie odszkodowawczej, czy w ocenie twoich szans na uzyskanie należytego zadośćuczynienia od zakładu ubezpieczeń. Jeżeli tak, to się cieszę. Możesz zostawić komentarz lub poszperać po blogu w poszukiwaniu innych tematów związanych z dochodzeniem odszkodowań. Jeżeli nie czujesz się na siłach by prowadzić samemu spor z ubezpieczalniom zapraszam do kontaktu z moją osobą.

Z wyrazami szacunku

Bartosz Kowalak

Kancelaria Prawna

795777519

ul. Mickiewicza 18a/3 Poznań

www.prawnikpoznanski.pl

Czy brak zapiętych pasów zawsze uzasadnia przyjęcie przyczynienia się przez ubezpieczyciela? Rozwinięcie tematu.

Burning_Car_2000
Spree Tom CCBY SA 3.0

Kilka postów wstecz pisałem artykuł o jednym z najpopularniejszych zarzutów podnoszonych przez ubezpieczycieli, a sprowadzający się do zarzucania przyczynienia się poszkodowanego w wypadku do powstania szkody w sytuacji, gdy ten nie miał zapiętych pasów. W konkluzji tego artykuł stwierdziłem, iż skuteczność tego zarzutu zależy od ustalenia, czy istnieje związek przyczynowo skutkowy pomiędzy faktem nie zapięcia pasów bezpieczeństwa, a powstaniem szkody. Co oczywiste, w sytuacji gdy ubezpieczyciel tego związku nie wykaże, to brak jest podstaw do zmniejszania należnego poszkodowanemu zadośćuczynienia.

W tym poście chciałbym jednak opowiedzieć o dość szczególnej sytuacji, gdy istniał oczywisty związek pomiędzy powstałymi obrażeniami, które niewątpliwie powstały w wyniku niezapięcia pasów, a mimo to Sąd uwzględniając podnoszoną przeze mnie argumentację oddalił podnoszony przez zakład ubezpieczeń zarzut przyczynienia się.

Cała sytuacja działa się na ulicach Poznania, gdzie kilka lat tamu miał miejsce bardzo tragiczny wypadek w wyniku, którego zginęło troje młodych ludzi, a ocalała jedynie jedna dziewczyna.

Ocalała doznała w wypadku bardzo rozległych obrażeń, w zasadzie cała twarz była połamana i porozrywana, złamaniu uległy także kości rąk, doszło także do uszkodzenia narządów wewnętrznych.

W toku sprawy ubezpieczyciel podnosił, iż do tak daleko idących obrażeń nie doszłoby, gdyby poszkodowana miała zapięte pasy. W zasadzie siła uderzenia z jaką pojazd uderzył w przydrożny słup była na tyle niewielka, iż prawdopodobnie poza ewentualnymi otarciami tułowia, może złamaniami obojczyków w wyniku napięcia pasów nie doszłoby u mojej klientki do żadnych dalej idących obrażeń. Z tą tezą zgodził się także powołany przez ubezpieczyciela biegły, który wskazał, iż do obrażeń doszło w wyniku wyrzucenia powódki przez przednią szybę, która swoim ciężarem ciała ją rozbiła a następnie odrzuciło ją na pobocze.

Było tylko jedno małe ale.

W wyniku wypadku tak jak wspomniałem w wstępie zginęli pozostali dwaj pasażerowie oraz kierowca. Wypadek ten miał bowiem, to do siebie, iż w zasadzie natychmiast po uderzeniu w słup, w tym samym momencie poszkodowaną wyrwało z fotela, doszło do zapalenia się paliwa i w chwilę później do wybuchu pojazdu. Pozostali uczestnicy pojazdu mimo, iż nie doznali w wyniku uderzenia śmiertelnych obrażeń po prostu się spalili.

Tym samym argumentacja zakładu ubezpieczeń okazała się nie do końca przekonywająca. Ubezpieczyciel twierdził bowiem, iż gdyby poszkodowana miała zapięte pasy, to nie doszłoby do pokiereszowania twarzy i innych bardzo poważnych obrażeń. Tymczasem w tej konkretnej sytuacji konsekwencją zapięcia pasów byłby pewny zgon mojej klientki, która wraz z pozostała trójka zginęłaby w wyniku wybuchu pojazdu. Był to więc ten jeden z niewielu przypadków, gdy zapięte pasy zamiast ocalić życie doprowadzić mogły do śmierci.

Sąd Okręgowy w Poznaniu podzielił moje stanowisko i nie uznał zarzutu przyczynienia się podnoszonego przez ubezpieczyciela.

Sprawca kolizji odwołał swoje oświadczenie.

Sytuacja modelowo wygląda tak: Mamy kolizję komunikacyjną, stłuczkę, dzwona, pół biedy że to nie my spowodowaliśmy to zdarzenie drogowe, ale winnym jest ten drugi, który nie zachował bezpiecznego odstępu, czy nie ustąpił pierwszeństwa. Tak więc albo wzywamy Policję i po godzinie dwóch czekania funkcjonariusze przyjeżdżają i oceniają kto jest winny, wlepiając przy okazji mandat. Albo jak większość osób w sytuacji kolizji nie powodującej wątpliwości co do winy sprawcy podpisujemy oświadczenie.

Co zawiera oświadczenie dotyczące kolizji?

W oświadczeniu tym opisujemy przebieg wypadku a sprawca przyznaje się do spowodowania kolizji. Ponadto oświadczenie wskazuje na zakres uszkodzeń, przynajmniej w tym zakresie, który jest widoczny gołym okiem.

Nie ulega wątpliwości, iż tak sporządzony dokument jest wystarczający aby przedstawić go zakładowi ubezpieczeń i oczekiwać wypłaty odszkodowania. Zanim jednak ubezpieczyciela wyda decyzję co do przyznania nam odszkodowania wpierw zwraca się mimo wszystko do podpisanego na oświadczeniu sprawcy z prośbą o potwierdzenie swojego oświadczenia.

Odwołanie oświadczenia

Pierwsze pytanie jakie w związku z tym może się pojawić, to czy w ogóle można zmienić, odwołać tak złożone oświadczenie? A po drugie, to czy jeżeli sprawca zmieniłby zdanie i wskazał, iż po przemyśleniu sprawy, konsultacji z mężem, czy żoną uważa się za osobę poszkodowaną, a nie sprawcę, to co zrobi ubezpieczyciel?

Odpowiadając na powyższe stwierdzić należy, iż sprawca może odwołać swoje oświadczenie. Nie jest to sytuacja bardzo rzadka, a wręcz całkiem częsta. Zresztą całkowicie zrozumiała. Kolizja drogowa łączy się zwykle z sporym stresem, często nie tylko adrenalina skacze do góry nie tylko z uwagi na są fakt zajścia zdarzenia, ale i z uwagi na dość agresywną postawę drugiego uczestnika zdarzenia. Tak więc już po podpisaniu oświadczenia kierowca zastanawiając się nad przebiegiem zdarzenia, konsultując jego okoliczności, może dojść do wniosku, iż popełnił błąd co do uznania swojej winy.

Oczywiście taka wolta sprawcy osobie poszkodowanej komplikuje sprawę. Gdyby bowiem sprawca wypadku okoliczności zdarzenia potwierdził, to w zasadzie pozostałby spór z ubezpieczycielem co do wysokości szkody, a sama zasada byłaby niejako przyznana.

Co zrobi ubezpieczyciel?

Nie oznacza, to oczywiście, że ubezpieczyciel niejako z automatu wyda decyzję odmowną w stosunku do naszego roszczenia. Przepisy prawa nakładają bowiem na zakład ubezpieczeń szereg obowiązków, w tym przede wszystkim obowiązek samodzielnego ustalenia przebiegu i przyczyn kolizji drogowej oraz zakresu i wysokości szkody.

Ubezpieczyciel ustaleń tych może dokonać po pierwsze porównując oba oświadczenia uczestników zdarzenia. Nie jest wykluczone że z samego tylko opisu wypadku i zastrzeżeń jego uczestników co do przebiegu zdarzenia uda się ustalić stan faktyczny i wydać decyzję przyznającą odszkodowanie. Niemniej jednak ubezpieczycielowi pozostają jeszcze inne narzędzia pomocne przy ustalaniu stanu faktycznego, jak: przesłuchanie świadków, przeprowadzenie oględzin miejsca zdarzenia, analiza zdjęć które zrobiono podczas zdarzenia, czy wreszcie powołanie biegłego rzeczoznawcy z dziedziny rekonstrukcji wypadków.

Gdy ubezpieczyciel odmawia odszkodowania

Nie można jednak wykluczyć, iż zmiana treści oświadczenia sprawcy spowoduje wydanie przez zakład ubezpieczeń decyzji odmownej. Przy czym jest dość oczywistym, iż w interesie ubezpieczyciela jest aby odszkodowania nie przyznawać, tak więc jeżeli istnieją jakiekolwiek większe wątpliwości co do przebiegu zdarzenia, to liczyć się należy właśnie z taką decyzją.

I cóż ona oznacza dla poszkodowanego w wypadku?

W pierwszej kolejności zawsze można wnieść odwołanie od decyzji ubezpieczyciela. Nie zniechęcałbym do korzystania z tego środka, gdyż nie wiąże się on z żadnymi kosztami, czy ryzykiem, niemniej jednak z mojego doświadczenia wynika, iż jest to wysoce nieskuteczny środek wpływania na zmianę stanowiska ubezpieczyciela.

Wówczas nie pozostaje nic innego jak skorzystać z drogi sądowej pozywając ubezpieczyciela lub też sprawcę szkody.

W jakim zakresie przysługuje zwrot kosztów za holowanie pojazdu.

512px-Hinausauto
Rene CC CY 3.0
Dzisiejszy wpis w sumie skierowany jest głównie do właścicieli warsztatów samochodowych, czy podmiotów prowadzących działalność polegającą na holowaniu pojazdów uszkodzonych w wyniku kolizji, czy wypadku. Siłą rzeczy w obecnej sytuacji rynkowej, gdzie klient najczęściej rozlicza się z ubezpieczalnią w ten sposób, iż ceduje swoje roszczenia na warsztat, problem z punktu widzenia poszkodowanego jest marginalny.

W każdym razie możemy sobie spróbować odpowiedzieć jak bezpiecznie określić stawkę za holowanie pojazdu, tak aby z punktu widzenia warsztatu wystawiającego fakturę za tę usługę nie bylibyśmy stratni.

W pierwszej kolejności należy jednak wskazać, iż rozważania te mają zastosowanie głównie do szkód z OC sprawcy, w przypadku gdy klient zlecający nam usługę holowania korzysta z assistance lub też autocasco, to ogólne warunki ubezpieczenia określają na jakich zasadach i kiedy klientowi przysługuje zwrot kosztów. Przy czym nierzadko tylko i wyłącznie wtedy, gdy skorzysta się z pomocy przysłanej przez ubezpieczyciela.

W każdym razie w przypadku żądania zwrotu kosztów holowania zasada jest prosta: Stosownie do art. 361 § 2 k.c. naprawienie szkody obejmuje – w granicach normalnego związku przyczynowego – straty, które poszkodowany poniósł oraz korzyści, które mógłby osiągnąć gdyby mu szkody nie wyrządzono.

Koszty z tytułu holowania pojazdu są typowym przykładem uszczerbku majątkowego, mającego postać straty rzeczywistej i nie ma tu żadnych wątpliwości, że poszkodowanemu w wypadku przysługuje zwrot sumy, którą musiał zapłacić na holowanie pojazdu do warsztatu.

Problem jaki się pojawia, to czy zawsze i w przypadku każdej kwoty ubezpieczyciel winien te koszty ponieść.

Co dość oczywiste koszty te mogą wynosić 300 zł i 900 zł, czy zatem w sytuacji, gdy koszty przekraczają przeciętne rynkowe koszty holowania ubezpieczyciel może wydać decyzję odmowną i w jakiej kwocie koszty te określić.

Co do zasady można uznać, iż w niektórych sytuacjach wystawiona faktura tak odbiega od realiów rynkowych, iż jej uznanie wykraczałoby poza związek przyczynowo skutkowy istniejący pomiędzy zdarzeniem a ceną za holowanie. Jest to oczywiście zawsze kwestia indywidualna i wymagająca jednostkowej oceny.

Żeby jednak tych problemów uniknąć warsztat samochodowy, przedsiębiorstwo holownicze winno swoje stawki odnosić do realiów rynkowych, które po trosze są także kształtowane przepisami prawa miejscowego.

Większość gmin w zadaniach własnych ma bowiem także obowiązek usuwania pojazdów nielegalnie parkujących czy porzuconych i w związku z tym określiło w wydanej uchwale koszt jaki właściciel pojazdu winien ponieść z uwagi na interwencje przedsiębiorstwa holowniczego działającego na zlecenie Miasta, czy Gminy.

Tytułem przykładu mogę się tu odwołać do regulacji obowiązujących na terenie Poznania. Koszt tego typu usługi reguluje uchwała Rady Miasta Poznania w sprawie ustalenia opłat za usuwanie i przechowywanie na parkingach strzeżonych pojazdów usuniętych z dróg w wyniku wydania dyspozycji usunięcia pojazdu. , a właściwie załącznik do niej, koszty te kształtują się następująco:

Załącznik do uchwały Nr LXIV/1009/VI/2014

RADY MIASTA POZNANIA

z dnia 18 marca 2014r.

Stawki opłat za usunięcie pojazdów z dróg w wyniku wydania dyspozycji usunięcia pojazdu oraz ich przechowywanie na parkingu strzeżonym.

Lp.

Rodzaj pojazdu

Za usunięcie

1

Rower lub motorower

105 zł

2

Motocykl

210 zł

3

Pojazd o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 t

475 zł

4

Pojazd o dopuszczalnej masie całkowitej pow. 3,5 t do 7,5 t

575 zł

5

Pojazd o dopuszczalnej masie całkowitej pow. 7,5 t do 16 t

820 zł

6

Pojazd o dopuszczalnej masie całkowitej pow. 16 t

1 200 zł

7

Pojazd przewożący materiały niebezpieczne

1 500 zł

Na podstawie tego przykładu klient, czy warsztat samochodowy dochodzący odszkodowania od ubezpieczyciela na podstawie cesji, nie powinien mieć większych problemów aby wykazać w Sądzie, iz faktura za koszty holowania w kwocie 475 zł za osobówkę jest zasadnym kosztem związanym z zaistniałą kolizją.

Oczywiście nie jest powiedziane, iż kwoty te stanowią maksymalny pułap, aczkolwiek żądanie kwot większych wiąże się z ryzykiem niekorzystnej opinii biegłego i cześciowego oddalenia powództwa. Przy czym można uznać, iż stawki te mogłyby być powiększane w sytuacji holowania w godzinach nocnych lub też w okresie Świąt, czy niedzieli.

Pożar samochodu – samozapłon, podpalenie jak wygląda kwestia odszkodowania?

Samozapłon samochodu – kto zapłaci za spalone auta sąsiadów?

Czy ubezpieczyciel OC pojazdu, który się zapalił, pokryje szkody w autach zaparkowanych obok? Tak – nawet jeśli samochód stał zaparkowany i nikt nim nie kierował. Pojęcie „ruchu pojazdu” w rozumieniu przepisów o OC jest znacznie szersze niż samo przemieszczanie się. Obejmuje również postój i garażowanie.

Samozapłon samochodu to jedna z tych szkód, które powodują spore rozczarowanie poszkodowanych. Pojazdy mają tę właściwość, że raz na kilka czy kilkadziesiąt tysięcy przypadków potrafią nagle – ni z tego, ni z owego – zaiskrzyć. Powstaje źródło ognia i auto płonie.

Jeśli chodzi o własny pojazd – sprawa jest prosta. Masz polisę autocasco? Ubezpieczyciel pokryje szkodę. Ryzyko pożaru to podstawowy element ochrony AC.

Problem robi się, gdy płonący samochód podpala auta zaparkowane obok.

Czy OC pojazdu, który się zapalił, pokrywa szkody w innych autach?

Poszkodowany intuicyjnie zgłasza szkodę z OC właściciela samochodu, który się zapalił. I słusznie – bo w takiej sytuacji odpowiedzialność co do zasady zachodzi.

Potwierdza to orzecznictwo sądów. Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej w wyroku z dnia 6 lutego 2014 r. (sygn. akt II Ca 767/13) przyjął jednoznacznie:

„Z treści art. 34 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych wynika wprost, iż pojęcie ruchu pojazdu obejmuje przypadek zaparkowania pojazdu na ulicy. (…) W przypadku postoju samochodu uważa się, iż posiadacz pojazdu mechanicznego odpowiada za szkodę w związku z ruchem pojazdu, a zatem na zasadzie ryzyka.”

Sąd uwzględnił powództwo w całości – ubezpieczyciel OC pojazdu, który uległ samozapłonowi, musiał pokryć szkody w spalonych autach sąsiadujących.

Dlaczego odpowiada ubezpieczyciel OC, skoro nikt nie jechał?

Kluczowe jest zrozumienie, czym jest „ruch pojazdu” w rozumieniu przepisów o ubezpieczeniach obowiązkowych.

Art. 34 ust. 2 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych stanowi, że za szkodę powstałą w związku z ruchem pojazdu uważa się również szkodę powstałą podczas:

  • wsiadania do pojazdu lub wysiadania z niego,
  • bezpośredniego załadowywania lub rozładowywania,
  • zatrzymania lub postoju pojazdu.

„Ruch pojazdu” to pojęcie prawne, znacznie szersze niż fizyczne przemieszczanie się. Obejmuje cały cykl eksploatacji pojazdu – w tym postój na parkingu czy garażowanie.

Odpowiedzialność posiadacza pojazdu oparta jest na zasadzie ryzyka (art. 435 i 436 k.c.). Nie trzeba udowadniać winy – wystarczy związek przyczynowy między ruchem pojazdu a szkodą.

Co jeśli samochód został podpalony?

Tu sytuacja się komplikuje. Jeśli pierwszy pojazd nie zapalił się sam, ale został podpalony przez osobę trzecią – odpowiedzialność może wyglądać inaczej.

Przy odpowiedzialności na zasadzie ryzyka posiadacz pojazdu może się zwolnić od odpowiedzialności, jeśli wykaże, że szkoda nastąpiła wyłącznie z winy osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności.

W praktyce oznacza to:

Scenariusz 1: Sprawca podpalenia został ustalony

Jeśli policja ustaliła, kto podpalił samochód – ubezpieczyciel OC pojazdu może próbować wyłączyć swoją odpowiedzialność, wskazując na wyłączną winę podpalacza. Poszkodowani musieliby wówczas dochodzić odszkodowania bezpośrednio od sprawcy podpalenia.

Scenariusz 2: Sprawcy nie ustalono

Paradoksalnie – dla osób poszkodowanych spaleniem sąsiednich aut lepiej, gdy sprawcy podpalenia nie uda się ustalić. Wówczas ubezpieczyciel OC podpalonego pojazdu nie może skutecznie powołać się na wyłączną winę osoby trzeciej (bo nie wie, kto to był). Odpowiada więc na zasadzie ryzyka.

To absurdalna sytuacja: lepiej, żeby podpalacz uciekł, niż został złapany – szczególnie jeśli okazałby się „wesołym młodzieńcem bez pracy”, od którego i tak niczego nie da się wyegzekwować.

Co robić, gdy sąsiedni samochód spalił Twoje auto?

Kroki do podjęcia:

  1. Zabezpiecz dowody – zdjęcia, nagrania, zeznania świadków.
  2. Wezwij policję i straż pożarną – protokół z interwencji będzie dowodem w sprawie.
  3. Ustal dane właściciela spalonego pojazdu – policja powinna pomóc w identyfikacji.
  4. Zgłoś szkodę do ubezpieczyciela OC tego pojazdu – powołaj się na odpowiedzialność na zasadzie ryzyka za szkodę powstałą podczas postoju.
  5. W razie odmowy – odwołaj się i rozważ drogę sądową.

FAQ

Czy mogę dochodzić odszkodowania z OC pojazdu, który się zapalił, jeśli stał on zaparkowany?

Tak. Pojęcie „ruchu pojazdu” w rozumieniu przepisów o OC obejmuje również postój. Posiadacz pojazdu odpowiada na zasadzie ryzyka za szkody wyrządzone w związku z ruchem pojazdu – także podczas parkowania.

Co jeśli właściciel spalonego auta nie miał ważnego OC?

Wówczas odszkodowanie wypłaci Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG). Zgłoś szkodę do dowolnego ubezpieczyciela komunikacyjnego, który przekaże sprawę do UFG.

Czy moje AC pokryje szkodę, jeśli auto spłonęło od sąsiedniego pojazdu?

Tak, jeśli masz polisę autocasco obejmującą ryzyko pożaru. Twój ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie, a następnie w drodze regresu będzie dochodził zwrotu od ubezpieczyciela OC pojazdu, który był źródłem ognia.

Czy mogę dochodzić odszkodowania zarówno z OC sprawcy, jak i z własnego AC?

Możesz wybrać jedno lub drugie – ale nie możesz otrzymać podwójnego odszkodowania za tę samą szkodę. Czasem szybciej i prościej jest skorzystać z własnego AC, pozostawiając ubezpieczycielowi kwestię regresu.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na http://www.prawnikpoznanski.pl.

Twój samochód spłonął od sąsiedniego pojazdu? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl

O przedawnieniu roszczenia o odszkodowanie

Przedawnienie roszczeń odszkodowawczych – ile masz czasu na dochodzenie odszkodowania?

Ile czasu masz na zgłoszenie roszczenia o odszkodowanie? To zależy od rodzaju szkody. Przy szkodach majątkowych – 3 lata. Przy szkodach na osobie wynikających z przestępstwa – aż 20 lat. Ale uwaga: są sposoby na przerwanie biegu przedawnienia, które mogą znacząco wydłużyć ten czas.

Roszczenie o odszkodowanie – jak prawie wszystkie roszczenia w prawie cywilnym – ulega przedawnieniu. Przedawnienie oznacza, że po upływie określonego terminu nie możesz już skutecznie domagać się zapłaty od ubezpieczyciela czy sprawcy szkody. Dłużnik może po prostu podnieść zarzut przedawnienia i sprawa jest przegrana.

Ile więc masz czasu? I od kiedy ten czas liczyć?

Podstawowy termin: 3 lata

Zgodnie z art. 442¹ § 1 Kodeksu cywilnego:

„Roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem lat trzech od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się albo przy zachowaniu należytej staranności mógł się dowiedzieć o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Jednakże termin ten nie może być dłuższy niż dziesięć lat od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę.”

W uproszczeniu: masz 3 lata od momentu, gdy dowiedziałeś się o szkodzie i osobie odpowiedzialnej. Maksymalnie – 10 lat od samego zdarzenia.

Typowe przykłady roszczeń przedawniających się po 3 latach:

  • odszkodowanie za uszkodzony pojazd w kolizji,
  • odszkodowanie za zalane mieszkanie,
  • odszkodowanie za zniszczone mienie.

Dłuższy termin: 20 lat przy przestępstwie

Art. 442¹ § 2 k.c. wprowadza istotny wyjątek:

„Jeżeli szkoda wynikła ze zbrodni lub występku, roszczenie o naprawienie szkody ulega przedawnieniu z upływem lat dwudziestu od dnia popełnienia przestępstwa bez względu na to, kiedy poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia.”

To ogromna różnica. Jeśli zdarzenie powodujące szkodę było jednocześnie przestępstwem – masz 20 lat na dochodzenie roszczeń, liczone od daty przestępstwa. Nie ma znaczenia, kiedy dowiedziałeś się o szkodzie.

Typowe przykłady roszczeń przedawniających się po 20 latach:

  • zadośćuczynienie za uszczerbek na zdrowiu, jeśli rozstrój zdrowia trwał dłużej niż 7 dni (art. 157 § 1 k.k.),
  • zadośćuczynienie za śmierć osoby bliskiej w wypadku (art. 177 § 2 k.k.),
  • odszkodowanie za szkody spowodowane przez pijanego kierowcę (art. 178a k.k.).

Szczególna ochrona małoletnich

Dodatkową ochronę przewiduje art. 442¹ § 4 k.c.: przedawnienie roszczeń osoby małoletniej o naprawienie szkody na osobie nie może skończyć się wcześniej niż z upływem 2 lat od uzyskania pełnoletności.

To oznacza, że dziecko poszkodowane w wypadku ma czas na dochodzenie roszczeń co najmniej do 20. roku życia – niezależnie od tego, kiedy doszło do zdarzenia.

Jak przerwać bieg przedawnienia?

Przedawnienie można przerwać. Po przerwaniu termin biegnie od nowa. Sposoby przerwania przedawnienia:

1. Wytoczenie powództwa

Złożenie pozwu do sądu przerywa bieg przedawnienia. Po zakończeniu sprawy termin biegnie na nowo.

2. Zawezwanie do próby ugodowej

Wniosek o zawezwanie do próby ugodowej również przerywa przedawnienie – i jest znacznie tańszy niż pozew.

3. Zgłoszenie roszczenia ubezpieczycielowi

Tu działa specjalny przepis – art. 819 § 4 k.c.: „Bieg przedawnienia roszczenia o świadczenie do ubezpieczyciela przerywa się także przez zgłoszenie ubezpieczycielowi tego roszczenia lub przez zgłoszenie zdarzenia objętego ubezpieczeniem. Bieg przedawnienia rozpoczyna się na nowo od dnia, w którym zgłaszający roszczenie lub zdarzenie otrzymał na piśmie oświadczenie ubezpieczyciela o przyznaniu lub odmowie świadczenia.”

To bardzo ważne: samo zgłoszenie szkody ubezpieczycielowi przerywa przedawnienie. Termin biegnie na nowo dopiero od daty otrzymania pisemnej decyzji.

4. Uznanie roszczenia

Jeśli sprawca lub ubezpieczyciel uzna roszczenie (np. wypłaci część odszkodowania) – przedawnienie zostaje przerwane.

Teoretyczny scenariusz: roszczenie po 40 latach?

Łącząc powyższe mechanizmy, można teoretycznie skonstruować sytuację, w której roszczenie byłoby dochodzone nawet po 40-60 latach od zdarzenia.

Wyobraźmy sobie: poszkodowany doznał uszczerbku na zdrowiu w przestępstwie. Przed upływem 20 lat zgłasza roszczenie ubezpieczycielowi. Ten po roku wydaje decyzję odmowną. Poszkodowany czeka kolejne 19 lat i 11 miesięcy, po czym składa zawezwanie do próby ugodowej. Po umorzeniu postępowania ugodowego ma kolejne 3 lata na wytoczenie powództwa…

Matematycznie to się zgadza. Pytanie tylko: czy dla tej prawniczej wyliczanki warto czekać dziesiątki lat na należne pieniądze? Inflacja, utrata wartości roszczenia, ryzyko śmierci sprawcy czy upadłości ubezpieczyciela – to wszystko przemawia za tym, by z roszczeniami nie zwlekać.


FAQ

Od kiedy liczy się 3-letni termin przedawnienia?

Od dnia, w którym dowiedziałeś się o szkodzie i osobie odpowiedzialnej za jej naprawienie. Przy wypadku samochodowym to zwykle data zdarzenia – bo od razu wiesz, że masz szkodę i kto ją spowodował.

Skąd mam wiedzieć, czy moje roszczenie przedawnia się po 3 czy po 20 latach?

Zależy to od tego, czy zdarzenie było przestępstwem. Wypadek z obrażeniami ciała (rozstrój zdrowia powyżej 7 dni) lub ze skutkiem śmiertelnym to przestępstwo – obowiązuje termin 20-letni. Sama szkoda majątkowa (np. uszkodzenie auta) bez obrażeń ciała – termin 3-letni.

Czy wypłata części odszkodowania przerywa przedawnienie co do reszty?

Tak. Częściowa wypłata stanowi uznanie roszczenia, co przerywa bieg przedawnienia. Od daty wypłaty termin biegnie na nowo – również co do niezaspokojonej części roszczenia.

Co jeśli termin przedawnienia upłynął – czy na pewno nic nie mogę zrobić?

Przedawnienie nie oznacza, że roszczenie wygasa – oznacza tylko, że dłużnik może się na nie powołać. Jeśli ubezpieczyciel lub sprawca nie podniesie zarzutu przedawnienia, sąd może zasądzić odszkodowanie. W praktyce jednak profesjonalni uczestnicy obrotu (ubezpieczyciele) zawsze podnoszą ten zarzut.


Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na http://www.prawnikpoznanski.pl.

Nie jesteś pewien, czy Twoje roszczenie się nie przedawniło? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl