
Zadośćuczynienie bez trwałego uszczerbku na zdrowiu – czy to możliwe?
Czy poszkodowany w wypadku, który nie doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu, może otrzymać zadośćuczynienie? Tak, może. Brak trwałego uszczerbku nie oznacza braku krzywdy – a to właśnie krzywda, nie uszczerbek, jest podstawą zadośćuczynienia z art. 445 § 1 k.c.
Kiedy myślimy o wypadku i poszkodowanym, przed oczami stają nam osoby, które ucierpiały w sposób szczególnie widoczny – złamanie nogi, pęknięcie czaszki, utrata śledziony. W takich przypadkach sprawa z punktu widzenia odpowiedzialności z OC sprawcy wydaje się jasna. Krzywda jest ewidentna i trudno wyobrazić sobie, by ubezpieczyciel odmówił wypłaty zadośćuczynienia.
Tymczasem większość wypadków kończy się – na szczęście – znacznie lżejszymi konsekwencjami zdrowotnymi.
Lżejsze obrażenia to nadal obrażenia
Poszkodowany może doznać:
- wstrząśnienia mózgu,
- skręcenia mięśni szyi (tzw. whiplash),
- stłuczeń i otarć,
- siniaków i obrzęków,
- ogólnego poturbowania.
Po pewnym czasie wraca do zdrowia i może funkcjonować jak przed wypadkiem. Nie ma trwałych następstw, biegły orzekłby zerowy procent uszczerbku na zdrowiu.
Ale czy to oznacza, że krzywdy nie było?
Jak reagują ubezpieczyciele?
W takich sytuacjach ubezpieczyciele często odmawiają wypłaty zadośćuczynienia lub proponują kwoty rażąco niskie – 200, 500, może 1000 złotych. Argumentacja jest zawsze podobna: „brak trwałego uszczerbku na zdrowiu”, „obrażenia o charakterze przemijającym”, „brak podstaw do przyznania zadośćuczynienia”.
O ile z samą konstatacją o braku trwałego uszczerbku należy się zgodzić – bo faktycznie po kilku tygodniach poszkodowany wraca do zdrowia – to w żaden sposób nie oznacza to, że krzywdy nie było.
Ból, cierpienie, stres, ograniczenia w codziennym funkcjonowaniu przez kilka tygodni – to wszystko składa się na krzywdę w rozumieniu art. 445 § 1 k.c. I za tę krzywdę należy się zadośćuczynienie.
Czy warto iść do sądu z „drobnymi” obrażeniami?
Z mojej praktyki wynika, że jak najbardziej warto. W Kancelarii prowadziliśmy co najmniej kilkanaście takich spraw – poszkodowani poobijani, z siniakami, z bólami, które po kilku tygodniach ustąpiły.
Wychodząc z roszczeniem od 2 do kilkunastu tysięcy złotych – w zależności od stanu faktycznego – osiągaliśmy pozytywne rezultaty.
Co ciekawe, większość tych spraw kończyła się ugodą. Dla zakładu ubezpieczeń sprawa o 2-3 tysiące złotych nie jest warta angażowania batalionu prawników i ponoszenia kosztów procesu. Łatwiej i taniej jest się ugodzić.
Czy rezygnować z opinii biegłego?
To zależy od okoliczności, ale w sprawach z drobnymi obrażeniami warto rozważyć rezygnację z opinii biegłego. Biegły, badając poszkodowanego po kilku miesiącach od wypadku, gdy wszystkie dolegliwości ustąpiły, orzeknie zapewne zerowy uszczerbek na zdrowiu.
Taki wynik może „zagrać” na niekorzyść poszkodowanego – ubezpieczyciel wykorzysta go jako argument przeciwko zasadności roszczenia.
Lepszą strategią może być oparcie się na dokumentacji medycznej z okresu tuż po wypadku i zdanie się na osąd sędziego, który oceni rozmiar krzywdy na podstawie całokształtu okoliczności.
Jakie kwoty zadośćuczynienia są realne?
Przy obrażeniach bez trwałego uszczerbku na zdrowiu realne kwoty zadośćuczynienia kształtują się zazwyczaj w granicach:
- 1.000–3.000 zł – przy drobnych stłuczeniach, siniakach ustępujących w ciągu 2-3 tygodni,
- 3.000–8.000 zł – przy skręceniach, wstrząśnieniu mózgu, dolegliwościach utrzymujących się 4-8 tygodni,
- 8.000–15.000 zł – przy poważniejszych urazach bez trwałych następstw, dłuższym okresie leczenia i rehabilitacji.
To oczywiście wartości orientacyjne – każda sprawa jest inna i wymaga indywidualnej oceny.
FAQ
Czy przy zerowym uszczerbku na zdrowiu w ogóle przysługuje zadośćuczynienie?
Tak. Zadośćuczynienie przysługuje za doznaną krzywdę – ból, cierpienie, stres, ograniczenia w codziennym życiu. Trwały uszczerbek na zdrowiu jest tylko jednym z czynników wpływających na wysokość zadośćuczynienia, ale jego brak nie wyklucza prawa do rekompensaty.
Ubezpieczyciel odmówił wypłaty, bo „obrażenia miały charakter przemijający” – co robić?
Złożyć odwołanie od decyzji, a jeśli to nie pomoże – rozważyć drogę sądową. Przemijający charakter obrażeń nie oznacza braku krzywdy. Przez kilka tygodni poszkodowany odczuwał ból, miał ograniczenia w funkcjonowaniu – i za to należy mu się zadośćuczynienie.
Czy opłaca się iść do sądu o 2-3 tysiące złotych?
Często tak. Ubezpieczyciele w drobnych sprawach wolą zawierać ugody niż ponosić koszty procesu. Z mojego doświadczenia wynika, że większość takich spraw kończy się ugodą na etapie sądowym – na kwotach wyższych niż pierwotna propozycja ubezpieczyciela.
Jak udokumentować krzywdę przy drobnych obrażeniach?
Kluczowa jest dokumentacja medyczna z okresu bezpośrednio po wypadku – karty informacyjne ze szpitalnego oddziału ratunkowego, zaświadczenia od lekarza pierwszego kontaktu, recepty na leki przeciwbólowe. Pomocne są też zdjęcia obrażeń (siniaków, otarć) i zeznania świadków o ograniczeniach w codziennym funkcjonowaniu.
Bartosz Kowalak – radca prawny, wspólnik w KOWALAK JĘDRZEJEWSKA KONRADY I PARTNERZY ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI. Od lat zajmuję się prawem odszkodowawczym z pasją. Więcej o mojej praktyce znajdziecie na www.prawnikpoznanski.pl.
Masz pytanie o zadośćuczynienie przy drobnych obrażeniach? Zostaw komentarz lub napisz: kancelaria@prawnikpoznanski.pl






