Pomniejszenia kwoty odszkodowania o hipotetyczną marżę – czyli jak ubezpieczyciele zmniejszają wysokość odszkodowania przy szkodzie całkowitej

Sposobów na to aby wypłacone z kasy zakładu ubezpieczeń odszkodowanie było jak najmniejsze ubezpieczyciele mają dużo. Szczególnie w ostatnim czasie podmioty te są kreatywne przy likwidacji szkód o charakterze tzw. szkody całkowitej.

O szkodzie całkowitej pisałem już kilka razy, gwoli więc krótkiego przypomnienia mamy z nią do czynienia wówczas, gdy koszty naprawy pojazdu są większe niż wartość auta w stanie nieuszkodzonym.

Wówczas szkoda rozliczana jest jako różnica pomiędzy wartością auta sprzed wypadku komunikacyjnego a wartością wraku- czyli tzw. pozostałości.Istotnym jest przy tym, iż żaden przepis prawa nie nakłada na ubezpieczyciela obowiązku przejęcia wraku. W zasadzie poszkodowany dostają różnice pomiędzy wartością auta a wrakiem z tym drugim często pozostaje sam.

Ubezpieczyciele jednak często oferują pomoc poszkodowanym wskazując im możliwość sprzedaży wraku na aukcji prowadzonej przez siebie, gdzie wrak ten jest kupowany przez najczęściej handlarzy pojazdami.

I wszystko byłoby ok, gdyby nie jeden szczegół. Mimo iż poszkodowany otrzymał od nabywcy określoną kwotę za nabycie pojazdu, to i tak ubezpieczyciel nie zgadza się na wypłatę pełnej różnicy pomiędzy tą kwotą a kwotą odpowiadającą wartości pojazdu sprzed szkody.

Ubezpieczyciel często wówczas obniża kwotę odszkodowania poprzez pomniejszenie należnego świadczenia o hipotetyczną marżę ( czyli zysk), jaką mają uzyskać podmioty, które w drodze aukcji internetowej złożyły ofertę zakupu pozostałości pojazdu poszkodowanego.

Zakłady ubezpieczeń niejako dochodzą do wniosku, iż podmiot który kupuje takie auto na aukcji oferuje cenę niższą od ceny rynkowej, gdyż chce on jeszcze zarobić na dalszej sprzedaży wraku.

Co za tym idzie do najwyższej oferty nabycia ubezpieczyciel dodaje sobie tylko znaną szacunkową wartość tj. właśnie marżę, która jego zdaniem mają stosować firmy specjalizujące się w handlu uszkodzonymi pojazdami.

Zdaniem zakładu ubezpieczeń dopiero taka wartość, tj. cena sprzedaży plus marża ma odpowiadać kwocie, za którą możliwe jest zbycie pojazdu bez korzystania z usług firm zajmujących się obrotem uszkodzonymi pojazdami.

W rezultacie poszkodowany nie otrzymuje pełnej kwoty odpowiadającej wartości jego pojazdu sprzed szkody, gdyż straty jest o ową naliczoną przez ubezpieczyciela marże. Wspomnieć przy tym należy, iż marże te są wyrażane w konkretnych wartościach, często rzędu 10-20% wartości pozostałości auta.

Czy taka praktyka jest zasadna?

Moim zdaniem absolutnie nie.

Po pierwsze zakład ubezpieczeń nie jest w stanie wykazać, iż dany właśnie nabywca te konkretne pozostałości kupił celem dalszego obrotu. Równie dobrze mógł je przecież kupić dla siebie, żony czy ojca.

Po drugie nie sposób określić jaka marża będzie zasadna akurat przy tej transakcji, czemu 10% a nie 15% , a może 5%.

Pamiętać przy tym należy, iż auta te nie są sprzedawane przez te osoby w tym samym stanie jak zakupione na aukcji, ale najczęściej przed wprowadzeniem do obrotu są po prostu naprawiane lub części z tych wraków są wykorzystywane do dalszej sprzedaży lub przy naprawie innych aut.

Tym samym trudno tutaj mówić o pośrednikach w obrocie wrakami pojazdów. Raczej o finalnych odbiorcach co w żaden sposób nie uzasadnia zastosowania marży.

Po trzecie wreszcie rynek pozostałości pojazdów nie jest rynkiem, na którym działają konsumenci. Praktycznie z samego swego charakteru, to właśnie tego typu podmioty profesjonalnie zajmujące się naprawami aut są jego uczestnikami. Nie spotkałem jeszcze sytuacji, w której osoba która nie zajmuje się profesjonalnie biznesem samochodowym nabywałaby uszkodzone auto- bo po co? Po pierwsze sama nie umie ocenić jego wartości po drugie co z nim zrobi?

Tak więc można śmiało stwierdzić, iż cena uzyskana na takiej aukcji jest ceną rynkową, bo taki właśnie jest ten rynek.

Co za tym idzie moim zdaniem w sytuacji zaniżenia odszkodowania  hipotetyczną marże jak najbardziej warto rzucić ubezpieczycielowi rękawice i ruszyć z nim do sądu.

Czy warto wnosić apelacje od wysokości kwoty zawartej w wyroku zasądzającym zadośćuczynienie?

Rozpoznawane przez Sąd sprawy o zadośćuczynienie charakteryzują się jedną istotną specyfiką- są to tzw. sprawy oparte o uznanie sędziowskie.

Termin „uznanie sędziowskie” oznacza, iż nie ma ścisłych matematycznych podstaw do wydania orzeczenia lecz suma kwoty zasądzanej tytułem zadośćuczynienia, za rozstrój zdrowia, uszczerbek na zdrowiu, czy śmierć osoby bliskiej jest niejako wynikiem procesu myślowego sędziego.

Rezultatem tego są np. rozbieżności w orzecznictwie co do wysokości zasądzanych kwot, mimo porównywalnych stanów faktycznych. W prawie że identycznej sprawie rozpoznawanej np w Poznaniu, żona zmarłego może otrzymać tytułem zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej 15 tyś złotych, gdy sąd w Rzeszowie zasądzi 250 tys złotych.

W zwiazku z tym pojawia się często pewien problem przy podejmowaniu decyzji dotyczącej wniesienia bądź nie apelacji od takiego wyroku.

Dajmy na to pozwalismy ubezpieczyciela o 100 tyś zł tytułem zadośćuczynienia. Sąd I Instancji zasądza 75 tyś złotych. Osoba poszkodowana jest niezadowlona z tego wyroku i chaiałaby wnieśc apelacje, Ubezpieczyciel równiez nie jest zadowolony i także chce wnieśc apelacje.

Czy jest w ogóle sens? I czy coś ogranicza możłiwosc wywiedzenia środka odwoławczego?

Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. W przypadku orzeczeń wydawnych w oparciu o uznanie sędziowskie Sąd drugiej Instancji może oddalić apelację, nawet zgadzajac się iż może suma zasądzona jest za duża lub za niska, ale mimo to oddali wskazując, iż argumenty podniesione przeciwko wyrokowi pierwszej instancji nie dyskwalifikują swobodnej oceny sędziego.

Podkreślić bowiem należy, iż wedle ugruntowanej koncepcji prezentowanej przez Sąd Najwyższy i sądy niższych instancji więź emocjonalna łącząca osoby bliskie jest dobrem osobistym, a więc doznany na skutek śmierci osoby bliskiej uszczerbek może polegać nie tylko na osłabieniu jej aktywności życiowej i motywacji do przezwyciężenia trudności, co podlegałoby rozpatrzeniu przez pryzmat art. 446 § 3 k.c., lecz jest także następstwem naruszenia tej relacji między osobą zmarłą a jej najbliższymi. Przepis stanowiący podstawę zasądzenia zadośćuczynienia nie daje żadnych wskazówek co do sposobu określenia wysokości zadośćuczynienia, stanowi jedynie, że sąd może przyznać poszkodowanemu „odpowiednią sumę”. Faktycznie zapis taki nadaje przyznaniu przez sąd zadośćuczynienia charakter fakultatywny, a wysokość przyznanego zadośćuczynienia pozostawia swobodzie uznania sędziego, który winien kierować się celami i charakterem zadośćuczynienia (…) skoro zadośćuczynienie ma charakter kompensacyjny, tym samym winno reprezentować ekonomicznie odczuwalną wartość (…) Z drugiej jednak strony odpowiednia suma pieniężna przyznana tytułem zadośćuczynienia powinna być utrzymana w rozsądnych granicach i być dostosowana do aktualnych stosunków majątkowych w społeczeństwie (…) umiarkowana wysokość zadośćuczynienia oznacza, że nie może ono być ani rażąco wygórowane, ani rażąco niskie” .

W wyroku z 3 czerwca 2011 r., III CSK 279/10, Sąd Najwyższy stwierdził, że trudno jest wycenić tę krzywdę. W każdym razie każdy przypadek powinien być indywidualizowany z uwzględnieniem wszystkich okoliczności sprawy. Wprowadzenie do przepisu klauzuli „odpowiedniej sumy” pozostawia sądowi orzekającemu margines uznaniowości, co do wysokości zasądzanej kwoty. Jest on dodatkowo wzmocniony fakultatywnym („może”) charakterem tego przyznania, co wskazuje na konstrukcję należnego zadośćuczynienia dopiero po przekroczeniu pewnego poziomu krzywdy (…). Swoboda ta, zwana prawem sędziowskim, nie oznacza dowolności, gdyż przyznanie odpowiedniej sumy tytułem kompensacji krzywdy, jak i jej odmowa, muszą być osadzone w stanie faktycznym sprawy i jeżeli jest sporządzane uzasadnienie powinny okoliczności te znaleźć obiektywny wyraz w motywach wyroku. Pomimo niemożności ścisłego ustalenia wysokości uszczerbku należy opierać rozstrzygnięcie na kryteriach zobiektywizowanych, a nie kierować się wyłącznie subiektywnymi odczuciami poszkodowanego

Jak więc odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule niniejszego artykułu?

Przede wszystkim wyrok Sądu pierwszej instancji co do kwoty musi znacznie odbiegać od kwoty dochodzonej pozwem. W zasadzie apelacja nie ma szans, gdy np. dochodziliśmy 100 tyś zł, a sąd zasądził 90 tyś zł. Nie jest to rażąca róznica.

Tylko zatem w sytuacji, gdy Sąd w swoim orzeczeniu znacznie odbiega od dochodzonej kwoty a jednocześnie kwota zasądzona odbiega od kwot zasądzanych w podobnych sprawach mamy realne szanse na rzeczywiste rozpoznanie apelacji. W każdym razie zawsze warto wyrok i uzasadnienie Sądu pierwszej instancji poddać analizie.

Ile odszkodowania za złamany obojczyk?

Uszczerbek na zdrowiu polegający na złamaniu obojczyka lub obojczyków są jednymi z najczęstszych konsekwencji zdrowotnych wypadków komunikacyjnych.

Paradoksalnie obojczyki pękają głównie dzięki temu, iż korzystamy z pasów bezpieczeństwa.

Pas podczas zderzenia powoduje, iż siły, które działają w aucie na ciało kierowcy, czy pasażera są powstrzymane przez jego napięcie. Dzięki temu poszkodowani unikają znacznie gorszych konsekwencji na zdrowiu, czy nawet utraty życia. Niestety siła działająca na pas i ciało powoduje często, iż niektóre kości nie wytrzymują i pękają.

Równie często do złamania obojczyków dochodzi w sezonie zimowym, gdy na nie odśnieżonym chodniku lub innej zlodowaconej powierzchni poszkodowany potyka się i upada na wyciągniętą rękę.

Objawy jakie towarzyszą złamaniu obojczyka to najczęściej silny ból, powstający w miejscu złamania obrzęk, problem z podnoszeniem i poruszaniem ręką oraz widoczne gołym okiem przemieszczenie kości. Pierwsza pomoc zwykle polega na unieruchomieniu kończyny. Leczenie zależy od tego czy doszło do przemieszczenia elementów kostnych. Niekiedy niezbędna jest także leczenie operacyjne.

Ile zatem może domagać się od ubezpieczyciela, czy sprawcy szkody poszkodowany, który doznał uszczerbku na zdrowiu polegającym na złamaniu obojczyka, czy obojczyków? Czytaj dalej „Ile odszkodowania za złamany obojczyk?”

Do wypadku nie doszło w podanych okolicznościach – czyli o braku korelacji uszkodzeń

Jedną z najczęstszych przyczyn odmowy wypłaty odszkodowania z jaką spotykają się osoby poszkodowane w wypadku samochodowym, to odmowa wypłaty z uwagi na zakwestionowanie przez zakład ubezpieczeń samego faktu powstania zdarzenia ubezpieczeniowego- czyli wypadku komunikacyjnego.

Zwykle wygląda to tak:

Dochodzi do kolizji, wypadku komunikacyjnego.

Poszkodowany uzgadnia z sprawcą jego winę spisywane jest oświadczenie, czasami wzywana jest Policja.

Następnie szkoda zostaje zgłoszona ubezpieczycielowi.

Poszkodowany czeka na wypłatę odszkodowania, często zleca już naprawę w warsztacie i nagle otrzymuje decyzję, iż zakład ubezpieczeń w ogóle odmawia wypłaty odszkodowania, gdyż cytując za decyzjami ubezpieczycieli: Czytaj dalej „Do wypadku nie doszło w podanych okolicznościach – czyli o braku korelacji uszkodzeń”

Koszty naprawy auta dla potrzeb szkody całkowitej przy AC – Czyli jak się wylicza szkodę całkowitą przy autocasco?

Dostałem ostatnio zapytanie od klienta, który był lekko zbulwersowany zachowaniem ubezpieczyciela, a konkretnie naszego największego przedstawiciela segmentu ubezpieczeń, czyli PZU S.A.

Otóż Klient posiadał polisę AC w PZU, z stałą sumą ubezpieczenia. Zdarzył mu się wypadek nie do końca ze swojej winy, ale tez i bez winy podmiotu ubezpieczonego. Po prostu zderzył się z sarną. Jako że sarna ubezpieczona od odpowiedzialności cywilnej nie była, przynajmniej nie legitymowała się polisą, to pozostało zgłosić szkodę z tytułu AC w swoim zakładzie ubezpieczeń. Czytaj dalej „Koszty naprawy auta dla potrzeb szkody całkowitej przy AC – Czyli jak się wylicza szkodę całkowitą przy autocasco?”

Ile odszkodowania za złamany nadgarstek (uraz nadgarstka)?

Rozstrój zdrowia związany z urazami w obrębie nadgarstków są jednymi z najczęstszych konsekwencji wypadków jakie przytrafiają się poszkodowanym.

Najczęściej uraz nadgarstka, czy to zwichnięcie, obicie, czy złamanie kości nadgarstka jest konsekwencją różnego rodzaju upadków. Gdy tylko temperatury spadną poniżej zera i zacznie prószyć śnieg do szpitali zgłaszają się dziesiątki osób, które poślizgnęły się na nieposypanym chodniku, a upadając coś im chrupnęło w nadgarstku.

Uraz ten jest także bardzo popularny wśród motocyklistów. Często motocyklista w zasadzie wychodzi z zdarzenia drogowego bez szwanku, poza właśnie nadgarstkami. Dlaczego tak się dzieje. Otóż gwałtownie hamując motocyklista przenosi ciężar swojego ciała i nacisk na kierownice. Siły działające przy takim manewrze często powodują, iż ścięgna, mięśnie nie wytrzymują.

Ile zatem może domagać się od ubezpieczyciela, czy sprawcy szkody poszkodowany, który doznał uszczerbku na zdrowiu w zakresie nadgarstków? Czytaj dalej „Ile odszkodowania za złamany nadgarstek (uraz nadgarstka)?”

Ile odszkodowania za złamanie ręki?

W zasadzie pierwszym podstawowym pytaniem z jakim zwracają się do mnie Klienci, czy też Czytelnicy tego bloga, jst pytanie: „to ile dostaną odszkodowania za dany uszczerbek na zdrowiu?”

Tytułem przykładu jeden z Czytelników jakiś czas temu zwrócił się do mnie z takim oto zapytaniem cyt: „ Panie Mecenasie, kilka tygodni temu miałem wypadek komunikacyjny, w wyniku którego doznałem potłuczeń i złamania prawej ręki w 3 miejscach ( kość promieniowa w dwóch miejscach oraz kość ramienna uległa pęknięciu). Ręka została operacyjnie zespolona w szpitalu, mam ją poskręcaną śrubami i tytanową płytką. Jakiego rzędu odszkodowania mogę się spodziewać od ubezpieczyciela sprawcy wypadku?”

Tak więc zainspirowany powyższym pytaniem, w tym wpisie spróbuję się zająć odpowiedzią na pytanie jakiego odszkodowania może się spodziewać ofiara wypadku, która doznała uszczerbku – złamania ręki. Czytaj dalej „Ile odszkodowania za złamanie ręki?”

Czy ubezpieczyciel możne pomniejszyć odszkodowanie o przyznany zasiłek pogrzebowy?

Co roku rodziny około 3 tysięcy osób w Polsce musi mierzyć się z ubezpieczycielem w sprawie refundacji kosztów pogrzebu w związku z śmiercią osoby bliskiej w wypadku, za skutki którego ponosi odpowiedzialność osoba ubezpieczona z tytułu OC.

Często zakłady ubezpieczeń, które otrzymują od poszkodowanych faktury za pogrzeb, które obejmują koszty takie jak: stypa, przewóz zwłok, trumna, odzież żałobna, postawienie nagrobka, wypłacają odszkodowanie, ale pomniejszają jego wartość o kwotę przyznanego z ZUS-u zasiłku pogrzebowego.

Czy zatem zakład ubezpieczeń może zmniejszać odszkodowanie o sumę odpowiadająca zasiłkowi pogrzebowemu?

Odpowiedź na takie pytanie jest niekorzystna dla ubezpieczycieli. Odpowiedź na to pytanie jest negatywna dla ubezpieczycieli. Problem ten otarł się nawet o Sąd Najwyższy, który w uchwale pełnego składu Izby Cywilnej w dniu  15 maja 2009 r. (sygn. akt III CZP 140/08) wskazał, iż „Zasiłek pogrzebowy przewidziany art. 77 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (tekst jednolity Dz. U. z 2004 r. Nr 39, poz. 353 z późn. zm.) nie podlega uwzględnieniu przy ustalaniu odszkodowania dochodzonego na podstawie art. 446 § 1 k.c.”

Sąd Najwyższy stanął bowiem na stanowisku, iż celem zasiłku pogrzebowego jest nie tyle pokrycie kosztów pogrzebu, ale pomoc osobom zmarłego. Co za tym idzie obu tych instytucji nie można mieszać, a tym samym działania zakładów ubezpieczeń uznać należy za błędne.

Ile trwa sprawa o zadośćuczynienie?

W zasadzie pierwszym pytaniem jakie kierują osoby poszkodowane w wypadku i zarazem dochodzące odszkodowania, zadośćuczynienia jest pytanie: „Ile mi się należy?”

Zaraz potem pokrzywdzony w wypadku pyta, a ile trwa sprawa o zadośćuczynienie, odszkodowanie?

Z punktu widzenia przepisów prawa odpowiedź mogłaby być banalnie prosta, stosownie do uregulowań ustawowych z zasady zakład ubezpieczeń ma 30 dni na wydanie decyzji i przyznanie zadośćuczynienia od daty powiadomienia go o szkodzie.

Przepis przepisem ale szara rzeczywistość potrafi ten 30 dniowy termin rozciągnąć nawet i do kilkunastu miesięcy, czy kilku lat.

Pierwszym etapem dochodzenia roszczenia o zadośćuczynienie, np. za uszczerbek na zdrowiu poniesiony w wyniku wypadku komunikacyjnego- jak złamanie nogi, wstrząśnienie mózgu, uraz kręgosłupa itd. itp., jest powiadomienie ubezpieczyciela.

Teoretycznie od tej daty w ciągu 30 dni powinniśmy zobaczyć pieniądze na koncie, w rzeczywistości będzie nieźle o ile w tym terminie zakład ubezpieczeń się do nas odezwie i np. zawiadomi, iż potrzebowałby jeszcze jakiś dokumentów, powiadomi o wyznaczeniu daty badania lekarskiego przez wyznaczoną przez siebie komisję, czasami zaproponuje wypłatę kwoty bezspornej (raczej w umiarkowanej w stosunku do roszczenia kwocie) albo zaproponuje ugodę.

Statystycznie z mojej obserwacji okres jaki trwa od daty powiadomienia o wypadku komunikacyjnym do daty wydania ostatecznej decyzji zajmuje ubezpieczycielom od 2-3 miesięcy do nawet roku i więcej, w sytuacji gdy leczenie jest bardziej dynamiczne lub też zachodzą przesłanki wskazujące na pewne wątpliwości co do stanu faktycznego, np. osoby sprawcy.

Gdy otrzymamy już ostateczną decyzję ubezpieczyciela i jakąś kwotę na konto – przyznaną tytułem zadośćuczynienia, przychodzi czas na rozważenie, czy suma ta satysfakcjonuje osobę poszkodowaną. Jeżeli nie, można oczywiście się od decyzji odwołać. Proces rozpatrzenia odwołania zajmuje około 2-3 miesięcy i raczej nie wiąże się z wielką szansą na zmianę decyzji ubezpieczyciela. Ot taka polityka zakładów ubezpieczeń.

Gdy jednak decydujemy się na Sąd możemy z góry założyć, iż do czasu wydania prawomocnego wyroku w sprawie o zadośćuczynienie minie dobre kilkanaście miesięcy lub więcej.

Po pierwsze zanim Sąd wyznaczy nam pierwszy termin, na którym dopuści dowód z przesłuchania osoby poszkodowanej lub dalszych świadków mija zwykle 3-4 miesiące.

Następnie Sąd zgodnie z naszym wnioskiem dopuści opinię biegłego, który odpowie na pytanie jakiego uszczerbku na zdrowiu doznał poszkodowany i co z tym uszczerbkiem dla zdrowia osoby poszkodowanej się wiąże.

Biegły jest niestety wąskim gardłem sądownictwa.

Lekarze w chwili obecnej całkiem nieźle zarabiają i nie garną się do orzekania w sądzie, gdy wystarczające wynagrodzenie uzyskują w swojej praktyce. Sam miałem do czynienia z sytuacją, gdy w okręgu Sądu w Poznaniu na listę biegłych sądowych był wpisany jedynie jeden ortopeda.

Co oczywiste większość ofiar kolizji i wypadków komunikacyjnych doznaje uszczerbku na zdrowiu o charakterze ortopedycznym- złamanie reki, nadgarstka, złamanie kości nogi, rozejście spojenia miednicy. Dziesiątki różnych urazów, które mogą dotykać układ kostny człowieka.

Jeszcze gorzej swego czasu było z biegłymi stomatologami, np. w Poznaniu na liście Sądu Okręgowego był moment, iż nie było żadnego dentysty, który chciał orzekać w sprawach sądowych. Sąd wówczas szukał biegłych np. w Warszawie.

Jak się można domyślić okres oczekiwania na samo badanie przez biegłego wynosił od 6 m. do roku. A samą opinię strona miała okazje zobaczyć po upływie kilku dodatkowych miesięcy.

Oczywiście opinia mogła się nie podobać i każda ze stron: poszkodowany i ubezpieczyciel mieli prawo ją zakwestionować, co wymagało sporządzenia opinii uzupełniającej lub wizyty lekarza biegłego w sądzie. Na ustaleniu terminów poszkodowany w wypadku tracił kolejne kilka miesięcy.

Może też się zdarzyć sytuacja, gdy opinia biegłego zostanie całkowicie uznana za nieprzydatną dla sprawy i wówczas trzeba powołać kolejnego biegłego- co przedłuża sprawę o kolejne kilka -kilkanaście miesięcy.

Wreszcie jak już się nam uda przeprowadzić całe postępowanie dowodowe,a sąd wyda wyrok, to od tego wyroku każdej ze stron przysługuje apelacja.

I znów posłużę się przykładem Poznania, gdzie wniesienie apelacji, w zależności od instancji przedłuża czas procedowania od pół roku do roku.

No cóż jedynym pocieszeniem pozostaje fakt, iż poszkodowanemu z tytułu przedłużającego się procesu przysługują odsetki za opóźnienie. Choć nie każdy Sąd z tym stanowiskiem się zgadza- o czym może w innym wpisie.

Zwrot kosztów pogrzebu z OC sprawcy wypadku?

Co roku na polskich drogach ginie kilka tysięcy osób. Mimo iż liczby te cały czas ulegają zmniejszeniu, to i tak około 3 tys osób poniosło śmierć w 23015 r. w wyniku wypadków drogowych. W dużej części zgony te są zawinione przez osoby trzecie – sprawców, którzy nie dostosowali prędkości do warunków, nie ustąpili pierwszeństwa, czy potrącili pieszego na pasach.

Konsekwencją śmierci jest także pogrzeb ofiary. Co oczywiste pogrzeb ten także kosztuje, trumna, ksiądz, grabarz, stypa, ubrania żałobne kosztują bliskich ofiary znaczne kwoty. Co prawda w Polsce funkcjonuje zasiłek pogrzebowy, który pozwala pokryć większość wydatków związanych z śmiercią bliskiej nam osoby. Jednakże po pierwsze nie zawsze kwoty z zasiłku pokrywają całość kosztów, nie zawsze przysługuje tez prawo do zasiłku.

Obowiązek zwrotu pokrycia kosztów pogrzebu jest regulowany wprost w Kodeksie cywilnym -art. 446 § 1 k.c., który to przepis nakazuje zwrot kosztów pogrzebu osobie, która je poniosła.

Pierwszym problemem jaki należałoby tutaj rozwiązać, to kwestia jakie koszty wchodzą w zakres odszkodowania. Czego można domagać się od ubezpieczyciela czy sprawcy szkody?

Przyjmuje się, iż obowiązek zwrotu kosztów pogrzebu obejmuje takie koszty jak:

  • przewóz zwłok,

  • koszt trumny,

  • zakup miejsca na cmentarzu,

  • koszt opłacenia księdza, grabarza

  • koszt postawienia nagrobka (przy czym koszt ten powinien odpowiadać cenom przeciętnym, ubezpieczyciel możne nie zrefundować całości kosztów gdy te będą znacznie odbiegały od kosztów podobnych),

  • wydatki na wieńce i kwiaty,

  • koszty zakupu odzieży żałobnej

  • wydatki na poczęstunek biorących udział w pogrzebie osób,

Komu przysługuje zwrot kosztów pogrzebu?

Kolejnym problemem jaki tutaj się pojawia, to komu należne jest odszkodowanie z tytułu poniesionych kosztów? Czy tylko osobie najbliższej? Czy w zasadzie każdemu uczestnikowi uroczystości pogrzebowych?

Sądy stanęły tutaj na stanowisku, iż „bez znaczenia jest stopień związania zmarłego z osobą, która pokryła koszty pogrzebu” (tak: Sąd Apelacyjny w Katowicach sygn. akt III APr 34/96 publ.) wskazując, że zobowiązany do naprawienia szkody (sprawca lub jego zakład ubezpieczeń w zakresie OC) na podstawie art. 446 § 1 k.c. powinien zwrócić koszty leczenia i pogrzebu temu, kto je faktycznie poniósł, niezależnie od tego czy jest spadkobiercą poszkodowanego, bowiem roszczenie to jest samodzielne.